ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 7 (343) / 2018

Maja Baczyńska,

STAŁA MATKA

A A A
Gdzież jest człowiek, co łzę wstrzyma,
gdy mu stanie przed oczyma,
w mękach Matka ta bez skaz?
Tak brzmi fragment tekstu „Stabat Mater”, który właściwie krótko ujmuje kulturowe znaczenie tej sekwencji gregoriańskiej. Bez względu na nasze przekonania religijne, motyw matki opłakującej swego syna może wzruszyć niemal wszystkich, gdyż matczyna miłość to wartość uniwersalna. Przykładów nie trzeba zresztą daleko szukać. Jeśli ktoś pamięta chociażby kultową trylogię z 1955 roku w reżyserii Ernsta Marischki o młodej cesarzowej Elżbiecie Bawarskiej – Sissi (z Romy Schneider w roli głównej), która w swoim czasie była jedną z ulubionych telewizyjnych pozycji repertuarowych, niech wspomni scenę ją wieńczącą: Sissi wraz ze swoim mężem, cesarzem Franciszkiem Józefem I, odwiedza Wenecję, gdzie mieszkańcy zamiast owacyjnie witać władców, ostentacyjnie milczą, nie uznając cesarskiej dominacji. Ale nagle wszystko się zmienia, gdy Sissi dostrzega swą córeczkę, której nie widywała przez długie miesiące swojej choroby. Wybiega jej na spotkanie, nie zważając na wszelkie formuły dyplomatyczne, a gdy padają sobie w objęcia, tłum, ujęty spontanicznością i siłą uczuć Sissi, zaczyna wiwatować. Scena ta jest symboliczna – polityka polityką, ale każda matka kocha swoje dziecko i każde dziecko potrzebuje matki, a to potrafi skruszyć lód najtwardszego serca. Z tego względu także i postać Matki Boskiej może być niesłychanie bliska nawet ateistom. Współdzieląc cierpienie swojego umierającego Syna, w pewnym sensie godząc się na nie, samą siebie poświęca. I być może właśnie dlatego jest kimś, dzięki komu łatwiej jest zrozumieć czy po prostu odczuć (jeżeli nie jesteśmy w stanie pojąć i pogodzić się z losem Marii) historię Chrystusa osobom, którym tematyka sakralna pozostaje z różnych powodów odległa.

A gdy życia kres nastanie,

przez swą Matkę, Chryste Panie,

do zwycięstwa dojść nam daj.

Powstanie wiersza „Stabat Mater” datuje się na wiek XIII, a jego autorstwo tradycyjnie przypisuje się św. Bonawenturze, papieżowi Innocentemu III lub franciszkańskiemu mistykowi i poecie, Jacoponowi da Todi. „Filologowie wskazują na pokrewieństwo »Stabat Mater« z wcześniejszą cysterską poezją sakralną z kręgu Bernarda z Clairvaux” – pisze Piotr Maculewicz – „Budowa tekstu odpowiada jednemu ze schematów późnośredniowiecznej tzw. sekwencji (strofy złożone z par trójwierszy o układzie rymów np. aab ccb, często w trocheicznym metrum), praktycznie nie pełnił wyłącznie takiej funkcji (sekwencja była częścią liturgii mszalnej, wykonywaną po »Alleluia«). Wiersz służył też indywidualnej modlitwie, a śpiewany monodycznie bywał np. pieśnią procesyjną bądź hymnem oficjum brewiarzowego. Epoka renesansu przyniosła wiele znakomitych opracowań wielogłosowych (m.in. Josquin, Lassus, Palestrina)”. Oczywiście, „Stabat Mater” inspirowało również twórców epok późniejszych, zwłaszcza barokowych (np. Antonia Vivaldiego czy Alessandra Scarlattiego) i XX-wiecznych (np. Arvo Pärta). Wśród polskich kompozytorów z tego ostatniego okresu należałoby wymienić: Karola Szymanowskiego, Krzysztofa Pendereckiego, Henryka Mikołaja Góreckiego, a także twórców młodszego pokolenia, jak np. Ignacy Zalewski. Natomiast bodaj najsłynniejszym opracowaniem sekwencji jest dzieło Giovanniego Battisty Pergolesiego, kompozytora urodzonego w Neapolu, który żył zaledwie 26 lat, a swój utwór pisał właściwie na łożu śmierci (w 1736 roku). Kompozycja została zamówiona prawdopodobnie przez Confraternità dei Cavalieri di San Luigi di Palazzo przy kościele Santa Maria dei Sette Dolori (dziś już nieistniejącym) w Neapolu. Kantata ta znalazła się w albumie starannie i bardzo estetycznie wydanym przez wydawnictwo Chopin University Press, na którym dodatkowo zamieszczono utwór „Luctus Mariae (Żałość Maryi)” z 2010 roku autorstwa polskiego kompozytora, Pawła Łukaszewskiego (ur. 1968). Paweł Łukaszewski to twórca za swoją muzykę religijną ceniony szczególnie, w swoim dorobku ma m.in. „Beatus vir” czy cztery symfonie, z czego pierwsza jest poświęcona Bożej Opatrzności, druga – miłości, trzecia – aniołom, a czwarta – Bożemu Miłosierdziu. Płyty CD i DVD z jego muzyką niejednokrotnie były nagradzane prestiżowymi Fryderykami. „Luctus Mariae” powstało do współczesnego łacińskiego wiersza, który w swojej formie i przesłaniu nawiązuje właśnie do średniowiecznej sekwencji „Stabat Mater”, a jego autorem jest zasłużony naukowiec Jerzy Andrzej Wojtczak-Szyszkowski:

Tam, pod krzyżem cierpiącego,

Matko, Syna Człowieczego,

stałaś gorzkie lejąc łzy.

Obsada utworu Łukaszewskiego powiela zamysł Pergolesiego, również struktura (klarowny podział na arie i duety) i poszukiwanie muzycznego wyrazu dla opisu współcierpienia z Matką Boską (compassio) są tu zbieżne. Kompozycję nagrano w Wielkim Refektarzu zamku biskupów warmińskich w Lidzbarku Warmińskim w 2017 roku (album wydany przez Chopin University Press jest premierą fonograficzną utworu). Prawykonanie odbyło się kilka lat wcześniej 20 kwietnia 2011 roku; Łukaszewski pisał „Luctus Mariae” podczas letniego pobytu w nadbiebrzańskim Goniądzu w związku z trzechsetną rocznicą urodzin Giovanniego Battisty Pergolesiego.

Co urzeka już przy pierwszym przesłuchaniu albumu, to przepiękne, czyste i nośne, wyjątkowe głosy solistek – Anny Mikołajczyk-Niewiedział (sopran) i Wandy Franek (mezzosopran, alt) oraz głębia i zarazem zadziwiająca lekkość obu kompozycji, dzięki czemu oddziałują na emocje słuchacza w sposób intensywny, ale bezpretensjonalny. Wartość dzieła Pergolesiego pozostaje niekwestionowana, natomiast „Luctus Mariae” to utwór, który fantastycznie odświeża tematykę Maryjną, w sposób charakterystyczny dla stylu Łukaszewskiego łącząc „neobarokową” konwencję ze współczesnymi środkami wyrazu. Bez wątpienia muzyka ta pozwala zatopić się w refleksji, a po jej wysłuchaniu możemy odczuć spokój, jaki charakteryzuje doznania jasne i leczące duszę.
Pergolesi: „Stabat Mater” / Łukaszewski: „Luctus Mariae” [Chopin University Press, 2017].