PRZEDMIOTY, PRZYMIOTY I PODMIOTY AWANGARDY (JAKUB KORNHAUSER: 'AWANGARDA: STRAJKI, ZAKŁÓCENIA, DEFORMACJE')
A
A
A
To, co jest przedmiotem badań Jakuba Kornhausera w pracy „Awangarda: strajki, zakłócenia, deformacje”, w znaczącej części znalazło już swoje opracowanie w poprzedniej książce autora pt. „Całkowita rewolucja. Status przedmiotów w poezji surrealizmu”. W przywołanej publikacji z 2015 roku krakowski badacz w monograficznym ujęciu pochyla się m.in. nad surrealistycznym obrazowaniem i metaforyką opartą na przedmiotach, analizuje różnorakie teorie awangardy w poszukiwaniu „postawy surrealistycznej” i proponuje typologię poetyckich przedmiotów surrealistycznych. Jako że tematyka najnowszej publikacji Kornhausera jest zbieżna ze wspomnianą pracą, u podejrzliwego czytelnika zajść może przypuszczenie, że w najnowszej książce autor zdubluje lub „rozwodni” swoje rozpoznania sprzed trzech lat.
Tak się na szczęście nie dzieje. Pomimo tematycznej zbieżności, autor „Drożdżowni” prowadzi nas po nowych, nierozpoznanych wcześniej zagadnieniach, poszerzając analizę wcześniej jedynie zaznaczonych tropów, posiłkując się „bazą narzędziową” stworzoną w poprzedniej publikacji.
Czym są tytułowe „Strajki, zakłócenia, deformacje”? Mają one swoją genezę w pismach André Bretona, który zauważył, że emancypacja „właściwego przedmiotu surrealistycznego” opiera się na dwóch konkretnych zabiegach: „zakłóceniu” i „deformacji”. Dzięki nim obiekt pozbywa się swoich walorów użytkowych, dotychczasowego balastu codzienności i porzuca wizerunek nieruchomego rekwizytu, po to, by następnie zrekonstruować swój status. Przedmiotem interesującym Kornhausera w kontekście tej teorii jest tekst awangardowy kwestionujący zasady logiki przyczynowo-skutkowej. Wspomniany typ dzieła literackiego, jako że nie może być traktowany jak utwór powstający zgodnie z prawidłami rozumu, domaga się swojej odrębności w ramach systemu literatury. Takich deformacji i zakłóceń można dopatrywać się na trzech poziomach: językowym, „tematycznym” i strukturalnym. Jest to, zdaniem autora, wybijanie się tekstu na niepodległość, bretonowska „mutacja roli”. „Strajk” byłby natomiast ostatnim etapem emancypacji tekstu – jako przedmiotu. Posiłkując się koncepcją Böhmego, według której w przedmiotach tkwi „moc, wola, odczucia i potrzeba samookreślenia”, a „krzesło wolałoby nie stać”, badacz dochodzi do konkluzji, że tekst „wolałby nie być czytany np. w linearnym czy choćby zdroworozsądkowym trybie” (s. 10).
Kornhauser zapewnia, że „Strajki, Zakłócenia, Deformacje” mają za zadanie „nagiąć” nieco granicę pomiędzy tym, co przedmiotowe i podmiotowe. Wyrazem tego jest układ książki, który funkcjonuje na zasadzie nierozwiązywalnego supła. Praca składa się z dwóch części – pierwsza z nich, która skupia się na tym, co (bardziej) „przedmiotowe”, nosi tytuł „Problemy”. Jest ona diachronicznym obrazem przemian i ewolucji kluczowych pojęć awangardowych i ma za zadanie zbudować pomost łączący historię polskiej awangardy z historią awangard środkowoeuropejskich. Kornhauser stara się „udowodnić przenikanie wielu problemów i strategii między następującymi po sobie ruchami awangardowymi”, mając na względzie nieprzystawalność i różnokierunkowość wielu innych ruchów (s. 7). Druga część – „Portrety”, to analizy fragmentów twórczości Witkacego, Tzary, Czyżewskiego, Herberta, Tucića, Kolářa, Todorovića i Dróżdża. Autor zapewnia we wstępie, że jego zdaniem rolą badacza awangardowych teorii i praktyk nie jest budowanie stabilnych konstrukcji, ale uważna obserwacja i notowanie poszczególnych środków i głosów, które niejednokrotnie są ze sobą sprzeczne i nie tworzą logicznych całości w obrębie nurtu. Jak zostało wcześniej wspomniane, pozornie niezależne kategorie „przedmiotowe”, wydające się użytecznymi narzędziami do analizy tekstów awangardowych, ustawione w interpretacji obok innych kategorii (przede wszystkim – kategorii podmiotowych) stają się nieostre i nieoczywiste. To, co „przedmiotowe”, łączy się w poszczególnych rozdziałach z tym, co „podmiotowe”, tworząc osobliwe rozdziały, które autor sam nazywa „zbuntowanymi rozdziałami-przedmiotami” (s. 10).
Swoje sądy odnośnie do obiektu (a może lepiej – obiektów) zainteresowania, czyli awangard środkowoeuropejskich, Kornhauser opiera i odbija od manifestów i rozpoznań zachodnioeuropejskich, a przede wszystkim myśli jednego artysty-teoretyka – Bretona. „Papież surrealizmu” okazuje się dla Kornhausera szczególnie ważną postacią, jako że sporo miejsca w omawianej rozprawie zajmuje poszukiwanie tropów surrealistycznych w historii polskiej literatury. Twórca „Szalonej miłości” jest także dla badacza jednym z najważniejszych pionierów głoszących w esejach z lat 30. XX wieku „wojujący materializm” awangardowych obiektów, który to na dobre został zrealizowany dopiero przez twórców środkowoeuropejskich będących jednymi z bohaterów omawianej rozprawy.
Pierwszą część książki krakowski badacz otwiera analizą statusu obiektów u czeskich, rumuńskich, słowackich i serbskich awangardzistów, którzy w swoich utworach zajmowali się życiem przedmiotów, ich emancypacją w nowym kontekście i nowym, XX-wiecznym świecie. Kornhauser dowodzi, że twórczość wspomnianych literatów wiedzie ku antropomorfizacjom przedmiotów i zreifikowanemu człowiekowi. „Obiektem przejściowym” między człowiekiem a przedmiotem (a także łącznikiem między rzeczywistością świata realnego i światem onirycznym) jest najważniejszy chyba bohater surrealistycznych utworów – manekin, który u Vaclava Nezvala „odegra bardziej gwałtowną scenę w tragedii miłosnej niż aktor” (s. 16). Kornhauser zwraca uwagę na paradoks i logikę nielogiczności (sic!) statusu obiektów środkowoeuropejskich awangard zawieszonych pomiędzy śmiercią a życiem. U wspomnianego już Nezvala czy Urmuza, będąc nie-ludźmi, są równocześnie ludźmi pozbawionymi podmiotowości, mogą być jednocześnie bytami materialnymi i zjawiskami atmosferycznymi. Ów status sprzężenia losów ludzi i przedmiotów przybiera z czasem katastroficzne wymiary jak na przykład w twórczości Jindřicha Štyrský'ego, u którego dochodzi równocześnie do zrównania statusu przedmiotów wyobrażonych – istniejących jedynie na kartach utworów literackich – i przedmiotów materialnych. Ten proces interpretacyjny prowadzi Kornhausera do analizy „poezji ewidentnej” Jířego Kolářa. Czeski artysta, proponując poezję destatyczną, a także tworzenie wierszy za pomocą sznureczków czy żyletek, wpisuje się
w interesującą awangardzistów dialektykę porządków faktycznego i fantomatycznego i przenosi poezję w nowe rejony (często nieutożsamiane z literaturą – casus Stanisława Dróżdża, który traktowany jest jako przede wszystkim autor zajmujący się sztuką wizualną). Refrenem pierwszej części „Strajków, zakłóceń, deformacji” zdaje się teza mówiąca o „obiektywizacji rzeczywistości”, której powodem jest głęboki kryzys podmiotu spychanego przez rzeczywistość w nie-byt (s. 23). Dowód na to stanowi awangardowy status środkowoeuropejskiego miasta, które miałoby nie istnieć (s. 33).
Bardzo ciekawym fragmentem pracy Kornhausera jest jego poszukiwanie dadaistycznych i surrealistycznych inspiracji i impulsów w polskiej literaturze powojennej. Badacz wskazuje na liczne niedomówienia i nie dość dokładne rozpoznania analiz mających na celu wskazanie dadaistycznych inspiracji polskich twórców. „Rozmycie terminologiczne”, niedostatek narzędzi analitycznych i ograniczanie dadaizmu przede wszystkim do techniki wiersza sprawiły, że za dadaistyczne mogłoby uchodzić wszystko, co „dziwne” i „akceptujące twórczy nieład i językową anarchię” (s. 52). Powołując się na dadaistyczny manifest Tristana Tzary z 1918 roku, Kornhauser przybliża kilka postulatów, które uznaje za wyróżniki dadaizmu: niezgodę na eskapistyczny uniwersalizm, odejście od parnasistycznego umiłowania piękna, wezwanie do radykalnego sprzeciwu oraz nowatorstwo formalne. Podkreślając dadaistyczny rodowodów rewizjonizmu, antyestetyzmu i antyuniwersalizmu, badacz chce zwrócić uwagę na pomijaną do tej pory przez krytykę literacką dadaistyczną awangardowość poetyckiej Nowej Fali. Pomimo „teoretycznego” stanowczego odseparowania się od tego nurtu Zagajewskiego (w eseju „Katarakta”), elementy dadaistyczne pojawiają się w praktyce poetyckiej poetów Nowej Fali. Chodzi przede wszystkim o „G” Ryszarda Krynickiego z 1971 roku, zbiór kolaży składający się z powycinanych fragmentów gazet, wysuwający język na pierwszy plan, a także „Zabójstwo” Juliana Kornhausera, również kolażowy projekt poetycki stworzony przy współpracy z Januszem Andermanem.
Jakub Kornhauser poszukiwania polskiego surrealizmu już w pierwszym zdaniu rozdziału „Surrealizm w Polsce…” skazuje na porażkę. Twierdzi, za Janem Prokopem i Włodzimierzem Boleckim, że nad Wisłą surrealizmu nigdy nie było i do dzisiaj nie ma. Oczywiście pojawiały się próby i elementy surrealistyczne, ale cechą utworów, które łączono z surrealizmem, był brak podstawowego składnika tego programu – pisania automatycznego” (s. 65). Jest kilka nazwisk, które budzą skojarzenia z surrealizmem (Wat, Ważyk, Gałczyński, Czycz, Grochowiak, Ratoń), ale bardziej pogłębiona analiza ich utworów proweniencję surrealistyczną raczej wykluczy. Kornhauser przyczyn braku omawianego nurtu w Polsce doszukuje się w odtrąceniu wyobraźni wraz ze swobodą skojarzeń i całym bagażem dziwności (s. 68). Zamiast surrealizmu, za Śliwińskim pisze Kornhauser, wybierano „cywilizacyjną egzaltację” futuryzmu i ekspresjonizmu.
Rozwijając swoją myśl, krakowski badacz stara się także usytuować surrealizm w polskiej poezji lat 90. XX wieku. Zdaniem autora funkcjonował on dla polskich poetów nie jako źródło inspiracji, ale raczej jako element koncesjonujący bunt i anarchię w starciu „barbarzyńców” z „klasykami”.
W dobie postmodernizmu techniki surrealistyczne zostały przez literatów nieco odsunięte i zaczęto używać ich tylko jako gry i zabawy, w związku z tym, że alternatywą dla rzeczywistości widziano nie w wyobraźni, a w osunięciu w język. Według autora „Strajków, zakłóceń, deformacji” współcześnie tylko czasami „mglisty duch surrealizmu” pojawia się na marginesach twórczości niektórych poetów – Tomasza Pułki, Jacka Napiórkowskiego, Macieja Meleckiego, Zbigniewa Macheja, Adama Wiedemannna czy Andrzeja Sosnowskiego. U tych trzech ostatnich tropy surrealistyczne występują na styku poezji i prozy, w prozie poetyckiej i lirycznych kolażach.
Zupełnie jak u Zbigniewa Herberta, którego awangardowe techniki stanowią jeden z najważniejszych przedmiotów zainteresowania Kornhausera. Fragmenty pracy zahaczające o twórczość Herberta (a dokładniej – „Pudełko zwane wyobraźnią” i cykl „Przedmioty” z tomu „Hermes, pies i gwiazda”) są niezwykle interesujące w kontekście dzisiejszej recepcji dzieł autora „Struny światła”. Wbrew temu, co o wyobraźni w jego utworach piszą Jacek Łukasiewicz i Jan Józef Lipski (o wyobraźni jako środku, którego zasadność użycia ma potwierdzenie w problematyce historii, etyki i metafizyki), według autora omawianej pracy wyobraźnia dla Herberta jest celem samym w sobie. Poeta, posługując się charakterystyczną dla siebie opozycją mechanizmów „wyniesienia” i „degradacji”, w analizowanych wierszach zamienia role człowieka i przedmiotu, tworząc z rzeczy „kontrolerów” życia zreifikowanych ludzi (s. 154). Zabieg ten, zdaniem Kornhausera, wynika ze zbieżną z bretonowskimi hasłami tęsknotą do przełamania opozycji ontologicznych.
Podsumowując ten projekt odkrywania bretonowskich i postbretownowskich koncepcji w polskiej literaturze XX wieku, warto przywołać słowa autora, który twierdzi, że surrealizm albo ukrywa się w zaułkach historii, które są dla badaczy i czytelników bardzo trudno dostępne, albo został już z nich zupełnie wyrugowany (s. 75).
Wartość tej pozycji naukowej przejawia się między innymi w zdumiewającej skrupulatności Kornhausera, który tropi i próbuje odnaleźć choćby najmniejsze ślady i przejawy interesujących go awangardowych środków we wcześniej pomijanych bądź słabo opisanych źródłach (w tym kontekście dobry przykład stanowi rozdział o dziecięcych dramatycznych utworach Witkacego), nie tylko w Polsce, ale całej literackiej Europie Środkowej (godny polecenia jest bardzo ciekawy rozdział dotyczący Tristana Tzary i rumuńsko-żydowskich korzeni dadaizmu), otwierając tym samym nowe pola rozważań krytycznych w przedmiocie literackiej awangardy XX wieku.
Jako że książka „Awangarda: strajki, zakłócenia, deformacje” to wydawnictwo, które zbiera rozproszone teksty krakowskiego badacza, podczas lektury ma się czasami wrażenie pewnego chaosu, który funduje nam redaktor tomu. To uczucie jest efektem ułożenia rozdziałów, których treść niekiedy balansuje na granicy zasad logicznego wywodu (dotyczące podobnych tematów rozpoznania i analizy pojawiają się w różnych częściach książki, dopełniając się bez pewnej konsekwencji). Da się jednak bronić takiego pomysłu na układ publikacji z uwagi na jej tematykę – co mocno podkreśla sam autor. Taka kompozycja nadaje bowiem pracy pewien awangardowy urok.
Omawiane wydawnictwo zatem może służyć jako wartościowy aneks do monograficznej pozycji krakowskiego badacza z 2015 roku. Z pewnością ma szansę przybliżyć polskiemu czytelnikowi awangardową poezję środkowoeuropejską, pogłębić rozważania na temat początków awangardy i surrealizmu nad Wisłą, a także będzie dobrym wstępem do analizy dzisiejszej awangardowości, która zdaniem wielu badaczy dotyczy raczej przestrzeni komunikacyjnej niż artystycznej, a trend ten można było już zauważyć u artystów, którymi w omawianej książce zajął się Kornhauser.
Tak się na szczęście nie dzieje. Pomimo tematycznej zbieżności, autor „Drożdżowni” prowadzi nas po nowych, nierozpoznanych wcześniej zagadnieniach, poszerzając analizę wcześniej jedynie zaznaczonych tropów, posiłkując się „bazą narzędziową” stworzoną w poprzedniej publikacji.
Czym są tytułowe „Strajki, zakłócenia, deformacje”? Mają one swoją genezę w pismach André Bretona, który zauważył, że emancypacja „właściwego przedmiotu surrealistycznego” opiera się na dwóch konkretnych zabiegach: „zakłóceniu” i „deformacji”. Dzięki nim obiekt pozbywa się swoich walorów użytkowych, dotychczasowego balastu codzienności i porzuca wizerunek nieruchomego rekwizytu, po to, by następnie zrekonstruować swój status. Przedmiotem interesującym Kornhausera w kontekście tej teorii jest tekst awangardowy kwestionujący zasady logiki przyczynowo-skutkowej. Wspomniany typ dzieła literackiego, jako że nie może być traktowany jak utwór powstający zgodnie z prawidłami rozumu, domaga się swojej odrębności w ramach systemu literatury. Takich deformacji i zakłóceń można dopatrywać się na trzech poziomach: językowym, „tematycznym” i strukturalnym. Jest to, zdaniem autora, wybijanie się tekstu na niepodległość, bretonowska „mutacja roli”. „Strajk” byłby natomiast ostatnim etapem emancypacji tekstu – jako przedmiotu. Posiłkując się koncepcją Böhmego, według której w przedmiotach tkwi „moc, wola, odczucia i potrzeba samookreślenia”, a „krzesło wolałoby nie stać”, badacz dochodzi do konkluzji, że tekst „wolałby nie być czytany np. w linearnym czy choćby zdroworozsądkowym trybie” (s. 10).
Kornhauser zapewnia, że „Strajki, Zakłócenia, Deformacje” mają za zadanie „nagiąć” nieco granicę pomiędzy tym, co przedmiotowe i podmiotowe. Wyrazem tego jest układ książki, który funkcjonuje na zasadzie nierozwiązywalnego supła. Praca składa się z dwóch części – pierwsza z nich, która skupia się na tym, co (bardziej) „przedmiotowe”, nosi tytuł „Problemy”. Jest ona diachronicznym obrazem przemian i ewolucji kluczowych pojęć awangardowych i ma za zadanie zbudować pomost łączący historię polskiej awangardy z historią awangard środkowoeuropejskich. Kornhauser stara się „udowodnić przenikanie wielu problemów i strategii między następującymi po sobie ruchami awangardowymi”, mając na względzie nieprzystawalność i różnokierunkowość wielu innych ruchów (s. 7). Druga część – „Portrety”, to analizy fragmentów twórczości Witkacego, Tzary, Czyżewskiego, Herberta, Tucića, Kolářa, Todorovića i Dróżdża. Autor zapewnia we wstępie, że jego zdaniem rolą badacza awangardowych teorii i praktyk nie jest budowanie stabilnych konstrukcji, ale uważna obserwacja i notowanie poszczególnych środków i głosów, które niejednokrotnie są ze sobą sprzeczne i nie tworzą logicznych całości w obrębie nurtu. Jak zostało wcześniej wspomniane, pozornie niezależne kategorie „przedmiotowe”, wydające się użytecznymi narzędziami do analizy tekstów awangardowych, ustawione w interpretacji obok innych kategorii (przede wszystkim – kategorii podmiotowych) stają się nieostre i nieoczywiste. To, co „przedmiotowe”, łączy się w poszczególnych rozdziałach z tym, co „podmiotowe”, tworząc osobliwe rozdziały, które autor sam nazywa „zbuntowanymi rozdziałami-przedmiotami” (s. 10).
Swoje sądy odnośnie do obiektu (a może lepiej – obiektów) zainteresowania, czyli awangard środkowoeuropejskich, Kornhauser opiera i odbija od manifestów i rozpoznań zachodnioeuropejskich, a przede wszystkim myśli jednego artysty-teoretyka – Bretona. „Papież surrealizmu” okazuje się dla Kornhausera szczególnie ważną postacią, jako że sporo miejsca w omawianej rozprawie zajmuje poszukiwanie tropów surrealistycznych w historii polskiej literatury. Twórca „Szalonej miłości” jest także dla badacza jednym z najważniejszych pionierów głoszących w esejach z lat 30. XX wieku „wojujący materializm” awangardowych obiektów, który to na dobre został zrealizowany dopiero przez twórców środkowoeuropejskich będących jednymi z bohaterów omawianej rozprawy.
Pierwszą część książki krakowski badacz otwiera analizą statusu obiektów u czeskich, rumuńskich, słowackich i serbskich awangardzistów, którzy w swoich utworach zajmowali się życiem przedmiotów, ich emancypacją w nowym kontekście i nowym, XX-wiecznym świecie. Kornhauser dowodzi, że twórczość wspomnianych literatów wiedzie ku antropomorfizacjom przedmiotów i zreifikowanemu człowiekowi. „Obiektem przejściowym” między człowiekiem a przedmiotem (a także łącznikiem między rzeczywistością świata realnego i światem onirycznym) jest najważniejszy chyba bohater surrealistycznych utworów – manekin, który u Vaclava Nezvala „odegra bardziej gwałtowną scenę w tragedii miłosnej niż aktor” (s. 16). Kornhauser zwraca uwagę na paradoks i logikę nielogiczności (sic!) statusu obiektów środkowoeuropejskich awangard zawieszonych pomiędzy śmiercią a życiem. U wspomnianego już Nezvala czy Urmuza, będąc nie-ludźmi, są równocześnie ludźmi pozbawionymi podmiotowości, mogą być jednocześnie bytami materialnymi i zjawiskami atmosferycznymi. Ów status sprzężenia losów ludzi i przedmiotów przybiera z czasem katastroficzne wymiary jak na przykład w twórczości Jindřicha Štyrský'ego, u którego dochodzi równocześnie do zrównania statusu przedmiotów wyobrażonych – istniejących jedynie na kartach utworów literackich – i przedmiotów materialnych. Ten proces interpretacyjny prowadzi Kornhausera do analizy „poezji ewidentnej” Jířego Kolářa. Czeski artysta, proponując poezję destatyczną, a także tworzenie wierszy za pomocą sznureczków czy żyletek, wpisuje się
w interesującą awangardzistów dialektykę porządków faktycznego i fantomatycznego i przenosi poezję w nowe rejony (często nieutożsamiane z literaturą – casus Stanisława Dróżdża, który traktowany jest jako przede wszystkim autor zajmujący się sztuką wizualną). Refrenem pierwszej części „Strajków, zakłóceń, deformacji” zdaje się teza mówiąca o „obiektywizacji rzeczywistości”, której powodem jest głęboki kryzys podmiotu spychanego przez rzeczywistość w nie-byt (s. 23). Dowód na to stanowi awangardowy status środkowoeuropejskiego miasta, które miałoby nie istnieć (s. 33).
Bardzo ciekawym fragmentem pracy Kornhausera jest jego poszukiwanie dadaistycznych i surrealistycznych inspiracji i impulsów w polskiej literaturze powojennej. Badacz wskazuje na liczne niedomówienia i nie dość dokładne rozpoznania analiz mających na celu wskazanie dadaistycznych inspiracji polskich twórców. „Rozmycie terminologiczne”, niedostatek narzędzi analitycznych i ograniczanie dadaizmu przede wszystkim do techniki wiersza sprawiły, że za dadaistyczne mogłoby uchodzić wszystko, co „dziwne” i „akceptujące twórczy nieład i językową anarchię” (s. 52). Powołując się na dadaistyczny manifest Tristana Tzary z 1918 roku, Kornhauser przybliża kilka postulatów, które uznaje za wyróżniki dadaizmu: niezgodę na eskapistyczny uniwersalizm, odejście od parnasistycznego umiłowania piękna, wezwanie do radykalnego sprzeciwu oraz nowatorstwo formalne. Podkreślając dadaistyczny rodowodów rewizjonizmu, antyestetyzmu i antyuniwersalizmu, badacz chce zwrócić uwagę na pomijaną do tej pory przez krytykę literacką dadaistyczną awangardowość poetyckiej Nowej Fali. Pomimo „teoretycznego” stanowczego odseparowania się od tego nurtu Zagajewskiego (w eseju „Katarakta”), elementy dadaistyczne pojawiają się w praktyce poetyckiej poetów Nowej Fali. Chodzi przede wszystkim o „G” Ryszarda Krynickiego z 1971 roku, zbiór kolaży składający się z powycinanych fragmentów gazet, wysuwający język na pierwszy plan, a także „Zabójstwo” Juliana Kornhausera, również kolażowy projekt poetycki stworzony przy współpracy z Januszem Andermanem.
Jakub Kornhauser poszukiwania polskiego surrealizmu już w pierwszym zdaniu rozdziału „Surrealizm w Polsce…” skazuje na porażkę. Twierdzi, za Janem Prokopem i Włodzimierzem Boleckim, że nad Wisłą surrealizmu nigdy nie było i do dzisiaj nie ma. Oczywiście pojawiały się próby i elementy surrealistyczne, ale cechą utworów, które łączono z surrealizmem, był brak podstawowego składnika tego programu – pisania automatycznego” (s. 65). Jest kilka nazwisk, które budzą skojarzenia z surrealizmem (Wat, Ważyk, Gałczyński, Czycz, Grochowiak, Ratoń), ale bardziej pogłębiona analiza ich utworów proweniencję surrealistyczną raczej wykluczy. Kornhauser przyczyn braku omawianego nurtu w Polsce doszukuje się w odtrąceniu wyobraźni wraz ze swobodą skojarzeń i całym bagażem dziwności (s. 68). Zamiast surrealizmu, za Śliwińskim pisze Kornhauser, wybierano „cywilizacyjną egzaltację” futuryzmu i ekspresjonizmu.
Rozwijając swoją myśl, krakowski badacz stara się także usytuować surrealizm w polskiej poezji lat 90. XX wieku. Zdaniem autora funkcjonował on dla polskich poetów nie jako źródło inspiracji, ale raczej jako element koncesjonujący bunt i anarchię w starciu „barbarzyńców” z „klasykami”.
W dobie postmodernizmu techniki surrealistyczne zostały przez literatów nieco odsunięte i zaczęto używać ich tylko jako gry i zabawy, w związku z tym, że alternatywą dla rzeczywistości widziano nie w wyobraźni, a w osunięciu w język. Według autora „Strajków, zakłóceń, deformacji” współcześnie tylko czasami „mglisty duch surrealizmu” pojawia się na marginesach twórczości niektórych poetów – Tomasza Pułki, Jacka Napiórkowskiego, Macieja Meleckiego, Zbigniewa Macheja, Adama Wiedemannna czy Andrzeja Sosnowskiego. U tych trzech ostatnich tropy surrealistyczne występują na styku poezji i prozy, w prozie poetyckiej i lirycznych kolażach.
Zupełnie jak u Zbigniewa Herberta, którego awangardowe techniki stanowią jeden z najważniejszych przedmiotów zainteresowania Kornhausera. Fragmenty pracy zahaczające o twórczość Herberta (a dokładniej – „Pudełko zwane wyobraźnią” i cykl „Przedmioty” z tomu „Hermes, pies i gwiazda”) są niezwykle interesujące w kontekście dzisiejszej recepcji dzieł autora „Struny światła”. Wbrew temu, co o wyobraźni w jego utworach piszą Jacek Łukasiewicz i Jan Józef Lipski (o wyobraźni jako środku, którego zasadność użycia ma potwierdzenie w problematyce historii, etyki i metafizyki), według autora omawianej pracy wyobraźnia dla Herberta jest celem samym w sobie. Poeta, posługując się charakterystyczną dla siebie opozycją mechanizmów „wyniesienia” i „degradacji”, w analizowanych wierszach zamienia role człowieka i przedmiotu, tworząc z rzeczy „kontrolerów” życia zreifikowanych ludzi (s. 154). Zabieg ten, zdaniem Kornhausera, wynika ze zbieżną z bretonowskimi hasłami tęsknotą do przełamania opozycji ontologicznych.
Podsumowując ten projekt odkrywania bretonowskich i postbretownowskich koncepcji w polskiej literaturze XX wieku, warto przywołać słowa autora, który twierdzi, że surrealizm albo ukrywa się w zaułkach historii, które są dla badaczy i czytelników bardzo trudno dostępne, albo został już z nich zupełnie wyrugowany (s. 75).
Wartość tej pozycji naukowej przejawia się między innymi w zdumiewającej skrupulatności Kornhausera, który tropi i próbuje odnaleźć choćby najmniejsze ślady i przejawy interesujących go awangardowych środków we wcześniej pomijanych bądź słabo opisanych źródłach (w tym kontekście dobry przykład stanowi rozdział o dziecięcych dramatycznych utworach Witkacego), nie tylko w Polsce, ale całej literackiej Europie Środkowej (godny polecenia jest bardzo ciekawy rozdział dotyczący Tristana Tzary i rumuńsko-żydowskich korzeni dadaizmu), otwierając tym samym nowe pola rozważań krytycznych w przedmiocie literackiej awangardy XX wieku.
Jako że książka „Awangarda: strajki, zakłócenia, deformacje” to wydawnictwo, które zbiera rozproszone teksty krakowskiego badacza, podczas lektury ma się czasami wrażenie pewnego chaosu, który funduje nam redaktor tomu. To uczucie jest efektem ułożenia rozdziałów, których treść niekiedy balansuje na granicy zasad logicznego wywodu (dotyczące podobnych tematów rozpoznania i analizy pojawiają się w różnych częściach książki, dopełniając się bez pewnej konsekwencji). Da się jednak bronić takiego pomysłu na układ publikacji z uwagi na jej tematykę – co mocno podkreśla sam autor. Taka kompozycja nadaje bowiem pracy pewien awangardowy urok.
Omawiane wydawnictwo zatem może służyć jako wartościowy aneks do monograficznej pozycji krakowskiego badacza z 2015 roku. Z pewnością ma szansę przybliżyć polskiemu czytelnikowi awangardową poezję środkowoeuropejską, pogłębić rozważania na temat początków awangardy i surrealizmu nad Wisłą, a także będzie dobrym wstępem do analizy dzisiejszej awangardowości, która zdaniem wielu badaczy dotyczy raczej przestrzeni komunikacyjnej niż artystycznej, a trend ten można było już zauważyć u artystów, którymi w omawianej książce zajął się Kornhauser.
Jakub Kornhauser: „Awangarda: strajki, zakłócenia, deformacje”. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2017 [awangarda/rewizje].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |