FIZJONOMIA ANATOMII, CZYLI OBLICZA TEORII NORTHROPA FRYE'A (KAMILA ŻUKOWSKA: 'POETYKA TOTALNA')
A
A
A
1.
Przez długie lata „Anatomy of Criticism” Northtopa Frye’a była słynną-nieznaną dla naszego literaturoznawstwa. Chociaż każdy student polonistyki (po kursie teorii literatury) znał ten tytuł, brakowało dobrych opracowań – i brakowało przede wszystkim przekładu. Oczywiście badacze sięgali po angielski oryginał, ale jednak rozprawa, na Zachodzie uznawana za jedną z najważniejszych książek literaturoznawczych wszech czasów, jakoś pozostawała na marginesie głównego biegu.
W końcu, w 2012 roku, praca pojawiła się na naszym rynku. I chociaż nie nastąpił żaden przewrót, to teraz przychodzi czas na żniwa tamtej publikacji. Jej uważna lektura zaowocowała niedawno książką kolejną, tym razem autorstwa Kamili Żukowskiej, adeptki literaturoznawstwa z Uniwersytetu Łódzkiego. „Poetyka totalna. O antropologii literatury Northropa Frye’a” jest próbą ujęcia w krótkiej (170 stron) rozprawie najważniejszych zagadnień wyżej wspomnianego dzieła i ulokowania go na mapie świata tekstów.
Cztery kolejne rozdziały dotyczą głównych problemów „Anatomii krytyki”: mitu i tego, jak czytać literaturę, czyli mitokrytyki; przemieszczenia mitu, czyli tego, jakich form przedstawiania świata literatura nauczyła się od mitologii; nietypowego rozumienia pojęcia symbolu w pracy Frye’a; specyficznych podziałów gatunkowych i rodzajowych, które amerykański krytyk zaproponował.
Już rzut oka na spis treści „Anatomii krytyki” pokazuje, że jest to praca, w której znajdziemy sporo różnych podziałów, typologii i rozróżnień. Autorka „Poetyki totalnej” omawia dla nas większość z nich. Poznajemy w ten sposób w pewnym skrócie oryginalną koncepcję Frye’a, głęboko zakorzenioną w kulturze i myśli starożytnej. Frye, który wyłania nam się z opowieści Żukowskiej, jest przekonany, że zerwanie z tamtym czasem nigdy nie nastąpiło, a jedyna możliwa zmiana to przesunięcie i uzupełnienie. Dla przykładu, arystotelejski podział na rodzaje literackie, co najmniej od czasów romantycznych, zdaniem wielu, wymieszany i – wydawałoby się – zatracony, według Frye’a wymaga jedynie uzupełnienia o czwarty rodzaj – fikcję powieściową, której podstawowa odmienność polega na innej formie odbiorczej – indywidualnej lekturze każdego z nas (Frye przypomina, że typologia rodzajów literackich to przede wszystkim typologia postaw poznawczych).
Istotą dzieła Frye’a nie jest jednak, zdaniem Żukowskiej, związanie się z tradycją. Głównym przesłaniem „Anatomii krytyki” ma być to, że literatura to nie autoteliczny twór, nakierowany na samego siebie, ale byt głęboko zanurzony w świecie i w ludzkim doświadczeniu. Tam też znajduje dla siebie wzorce. Mit jest przetworzeniem ludzkiego doświadczenia, ludzkich obaw i marzeń, a literatura przejmuje po nim tę funkcję.
Czasem dostrzec można, jak literatura bezpośrednio czerpie ze schematów, w jakich postrzegamy świat. Jednym z nich jest cykliczność świata przyrody. Frye twierdzi, że przemiana pór roku łączy się z konkretnymi wyobrażeniami, które przekładają się na konkretne formy literackie. I tak komedię należy połączyć z wiosną, czyli perspektywą nadchodzącego nowego porządku. Lato to romans, czyli sedno spełnienia się marzeń (bohater romansowy zawsze w końcu zwycięża). Jesień łączy się z tragedią, czyli nieuchronnością i realizmem, a zima z satyrą, to jest z odkryciem nieludzkiej strony świata. Dzięki Żukowskiej otrzymujemy sprawne, choć dość bezładnie rozsiane po całej książce, streszczenia wszystkich najważniejszych koncepcji Frye’a w prostej, ale dobrze wytłumaczonej formule.
2.
„Anatomia krytyki” to jeden z tych tekstów z zakresu poetyki czy też teorii literatury, który jest zanurzony w samej literaturze. Oryginalne koncepcje Frye’a okazują się łatwiejsze do pojęcia, ponieważ każda teza jest od razu ilustrowana przykładem realizacji w konkretnym utworze. Nie ma strony, na której nie pojawiliby się Don Kichot, Tristram Shandy albo bohaterki Jane Austen. Z jakiegoś powodu tej literackiej barwy zabrakło w większej części pracy Żukowskiej. Pojawia się jedynie w drugim rozdziale, który postrzegam jako najlepszą część tej pracy. Przez ten brak w długich partiach książka może być dość trudna w odbiorze i męcząca. Tym bardziej, że nie jest to podręcznikowe streszczenie, które brak literatury kompensowałoby schematyczną, uporządkowaną formą. A można by przecież przeprowadzić śmiałą próbę, jak amerykańska teoria sprzed pół wieku sprawdza się na polskim poletku literackim albo przynajmniej na literaturze współczesnej.
Wiemy, że Żukowska to potrafi. Kiedy bowiem wreszcie decyduje się na przypis literacki, co do którego możemy mieć pewność, że pochodzi od niej, a nie od Frye’a, wówczas ujawnia, że jest autorką rozprawy wykorzystującej narzędzia antropologii literatury do lektury „Pięćdziesięciu twarzy Greya” E.L. James. Nadal jednak w przypisie, nie zakłócając teoretyczności wywodu. Najwyraźniej tak autorka zaplanowała porządek literaturoznawczy – wywód teoretyczny to jedno, a wszelkie próby aplikacji to osobne działanie. Dziwi tylko odmienność jednego rozdziału…
Czytając „Poetykę totalną”, ma się wrażenie, że autorka chciałaby uciec choć na chwilę do kultury popularnej, ale ostatecznie nigdy tego w tekście głównym nie robi, wspominając tylko czasem z żałością, że krytycy (z wyjątkiem kilku badaczek feministycznych) nie cenią romansowej literatury kobiecej. Moje podejrzenie co do ukrytej potrzeby Żukowskiej wynika z tego, że w jej opisie „Anatomia krytyki” wydaje się utworem o zakresie szerszym niż tylko teoretycznoliteracki. Co prawda, cała praca odbywa się na materiale literackim, ale sądzę, że wiele z jej tez dałoby się skutecznie przenieść na przykład na materiał filmowy.
Wspomniany brak literatury dobrze wypełnia jednak zestaw różnych tekstów kulturowych, filozoficznych i literaturoznawczych, z którymi Żukowska konfrontuje dzieło Frye’a. To z pewnością najważniejszy, najcenniejszy i najoryginalniejszy element tej pracy. Autorka wykonuje bardzo sprawną pracę rozpoznania świata kontekstów tematycznych i koncepcji, które mogą wchodzić z „Anatomią krytyki” w polemikę. Chociaż czasem – jak w rozdziale o pojęciu symbolu – poruszanie wszystkich możliwych obszarów jest przesadą (wygląda to trochę jak przymus pracy dyplomowej), to, dla przykładu, bardzo dobrze wychodzi zestawienie omawianej pracy z „Morfologią bajki” Władmira Proppa i koncepcją monomitu Josepha Cambella. Te trzy, pozornie odległe rozprawy, mają ze sobą wiele wspólnego, zarówno kiedy mówią o formie, jak i wtedy, kiedy opisują relację swojego przedmiotu badań do rzeczywistości. Podstawowym założeniem dla wszystkich trzech jest bowiem to, że „struktura badanych opowieści wiąże się z ludzkim doświadczeniem” (s. 36).
Ciekawie wypada też zestawienie „Anatomii krytyki” z „Dialektyką oświecenia” Theodora W. Adorna i Maxa Horkheimera. Obie prace opowiadają historię tego, jak nowoczesność wybija się na samodzielność. Przedstawiciele szkoły frankfurckiej chcą jednak zupełnego zerwania – uwolnienia się od duchów przeszłości i tworzenia wszystkiego na nowo. Dla Frye’a natomiast jest to droga polegająca raczej na przesunięciu, podmianie czy też zastąpieniu. Nowoczesna literatura – a za nią także nowoczesny człowiek – pozostają dłużni tradycji, z której czerpią dla siebie formy.
Na marginesie pracy naukowej Kamili Żukowskiej mam jeszcze jedną, nie „marginalną”, ale „akapitową” uwagę. Patrząc na wielkość i format książki, w tym na specyficzną, ciekawą, „nieakademicką” okładkę, można by oczekiwać, że spotkamy się w środku z przystępnym wykładem antropologii literatury Frye’a. Jak już pokazałem, nie zupełnie tak jest. Ale to, co w odbiorze książki mnie osobiście męczy najbardziej – i przywołuje od razu więcej podobnych doświadczeń w piśmiennictwie naukowym – to „syndrom zgubionego entera”. Pod względem akapitów praca Żukowskiej przypomina trochę pisarstwo Thomasa Bernharda. Ten jednak kilometrowe akapity tworzył świadomie, ograniczając możliwość lektury dorywczej. W przypadku „Poetyki totalnej” nie znajduję dobrego uzasadnienia dla tego, żeby zupełnie różne kwestie były rozpatrywane w jednym, ciągnącym się czasem na 3 strony akapicie. To oczywiście zarzut mniej do autorki, a bardziej do redaktorki, który mógł kilkoma prostymi cięciami ograniczyć źle rozumianą powagę naukową rozprawy.
***
Trudno wydać jednoznaczny wyrok co do „Poetyki totalnej”. Momentami mam wrażenie, że Żukowska, po tym, jak dobrze przyjęto jej artykuł. „Antropologiczne fundamenty literatury według Northropa Frye’a” (opublikowany w tomie „Trwała obecność mitu w literaturze i kulturze”. Red. M. Grabowski, M. Karwowska, K. Żukowska. Łódź 2016) – bo powinno się go dobrze przyjąć – postanowiła po prostu opublikować resztę swoich notatek z lektury „Anatomii krytyki”. W innych partiach tekstu, szczególnie w pierwszym i ostatnim rozdziale, widać jednak porządną, porównawczą pracę, której pozostawienie w notatkach byłoby dla nas wszystkich dużą stratą.
Przez długie lata „Anatomy of Criticism” Northtopa Frye’a była słynną-nieznaną dla naszego literaturoznawstwa. Chociaż każdy student polonistyki (po kursie teorii literatury) znał ten tytuł, brakowało dobrych opracowań – i brakowało przede wszystkim przekładu. Oczywiście badacze sięgali po angielski oryginał, ale jednak rozprawa, na Zachodzie uznawana za jedną z najważniejszych książek literaturoznawczych wszech czasów, jakoś pozostawała na marginesie głównego biegu.
W końcu, w 2012 roku, praca pojawiła się na naszym rynku. I chociaż nie nastąpił żaden przewrót, to teraz przychodzi czas na żniwa tamtej publikacji. Jej uważna lektura zaowocowała niedawno książką kolejną, tym razem autorstwa Kamili Żukowskiej, adeptki literaturoznawstwa z Uniwersytetu Łódzkiego. „Poetyka totalna. O antropologii literatury Northropa Frye’a” jest próbą ujęcia w krótkiej (170 stron) rozprawie najważniejszych zagadnień wyżej wspomnianego dzieła i ulokowania go na mapie świata tekstów.
Cztery kolejne rozdziały dotyczą głównych problemów „Anatomii krytyki”: mitu i tego, jak czytać literaturę, czyli mitokrytyki; przemieszczenia mitu, czyli tego, jakich form przedstawiania świata literatura nauczyła się od mitologii; nietypowego rozumienia pojęcia symbolu w pracy Frye’a; specyficznych podziałów gatunkowych i rodzajowych, które amerykański krytyk zaproponował.
Już rzut oka na spis treści „Anatomii krytyki” pokazuje, że jest to praca, w której znajdziemy sporo różnych podziałów, typologii i rozróżnień. Autorka „Poetyki totalnej” omawia dla nas większość z nich. Poznajemy w ten sposób w pewnym skrócie oryginalną koncepcję Frye’a, głęboko zakorzenioną w kulturze i myśli starożytnej. Frye, który wyłania nam się z opowieści Żukowskiej, jest przekonany, że zerwanie z tamtym czasem nigdy nie nastąpiło, a jedyna możliwa zmiana to przesunięcie i uzupełnienie. Dla przykładu, arystotelejski podział na rodzaje literackie, co najmniej od czasów romantycznych, zdaniem wielu, wymieszany i – wydawałoby się – zatracony, według Frye’a wymaga jedynie uzupełnienia o czwarty rodzaj – fikcję powieściową, której podstawowa odmienność polega na innej formie odbiorczej – indywidualnej lekturze każdego z nas (Frye przypomina, że typologia rodzajów literackich to przede wszystkim typologia postaw poznawczych).
Istotą dzieła Frye’a nie jest jednak, zdaniem Żukowskiej, związanie się z tradycją. Głównym przesłaniem „Anatomii krytyki” ma być to, że literatura to nie autoteliczny twór, nakierowany na samego siebie, ale byt głęboko zanurzony w świecie i w ludzkim doświadczeniu. Tam też znajduje dla siebie wzorce. Mit jest przetworzeniem ludzkiego doświadczenia, ludzkich obaw i marzeń, a literatura przejmuje po nim tę funkcję.
Czasem dostrzec można, jak literatura bezpośrednio czerpie ze schematów, w jakich postrzegamy świat. Jednym z nich jest cykliczność świata przyrody. Frye twierdzi, że przemiana pór roku łączy się z konkretnymi wyobrażeniami, które przekładają się na konkretne formy literackie. I tak komedię należy połączyć z wiosną, czyli perspektywą nadchodzącego nowego porządku. Lato to romans, czyli sedno spełnienia się marzeń (bohater romansowy zawsze w końcu zwycięża). Jesień łączy się z tragedią, czyli nieuchronnością i realizmem, a zima z satyrą, to jest z odkryciem nieludzkiej strony świata. Dzięki Żukowskiej otrzymujemy sprawne, choć dość bezładnie rozsiane po całej książce, streszczenia wszystkich najważniejszych koncepcji Frye’a w prostej, ale dobrze wytłumaczonej formule.
2.
„Anatomia krytyki” to jeden z tych tekstów z zakresu poetyki czy też teorii literatury, który jest zanurzony w samej literaturze. Oryginalne koncepcje Frye’a okazują się łatwiejsze do pojęcia, ponieważ każda teza jest od razu ilustrowana przykładem realizacji w konkretnym utworze. Nie ma strony, na której nie pojawiliby się Don Kichot, Tristram Shandy albo bohaterki Jane Austen. Z jakiegoś powodu tej literackiej barwy zabrakło w większej części pracy Żukowskiej. Pojawia się jedynie w drugim rozdziale, który postrzegam jako najlepszą część tej pracy. Przez ten brak w długich partiach książka może być dość trudna w odbiorze i męcząca. Tym bardziej, że nie jest to podręcznikowe streszczenie, które brak literatury kompensowałoby schematyczną, uporządkowaną formą. A można by przecież przeprowadzić śmiałą próbę, jak amerykańska teoria sprzed pół wieku sprawdza się na polskim poletku literackim albo przynajmniej na literaturze współczesnej.
Wiemy, że Żukowska to potrafi. Kiedy bowiem wreszcie decyduje się na przypis literacki, co do którego możemy mieć pewność, że pochodzi od niej, a nie od Frye’a, wówczas ujawnia, że jest autorką rozprawy wykorzystującej narzędzia antropologii literatury do lektury „Pięćdziesięciu twarzy Greya” E.L. James. Nadal jednak w przypisie, nie zakłócając teoretyczności wywodu. Najwyraźniej tak autorka zaplanowała porządek literaturoznawczy – wywód teoretyczny to jedno, a wszelkie próby aplikacji to osobne działanie. Dziwi tylko odmienność jednego rozdziału…
Czytając „Poetykę totalną”, ma się wrażenie, że autorka chciałaby uciec choć na chwilę do kultury popularnej, ale ostatecznie nigdy tego w tekście głównym nie robi, wspominając tylko czasem z żałością, że krytycy (z wyjątkiem kilku badaczek feministycznych) nie cenią romansowej literatury kobiecej. Moje podejrzenie co do ukrytej potrzeby Żukowskiej wynika z tego, że w jej opisie „Anatomia krytyki” wydaje się utworem o zakresie szerszym niż tylko teoretycznoliteracki. Co prawda, cała praca odbywa się na materiale literackim, ale sądzę, że wiele z jej tez dałoby się skutecznie przenieść na przykład na materiał filmowy.
Wspomniany brak literatury dobrze wypełnia jednak zestaw różnych tekstów kulturowych, filozoficznych i literaturoznawczych, z którymi Żukowska konfrontuje dzieło Frye’a. To z pewnością najważniejszy, najcenniejszy i najoryginalniejszy element tej pracy. Autorka wykonuje bardzo sprawną pracę rozpoznania świata kontekstów tematycznych i koncepcji, które mogą wchodzić z „Anatomią krytyki” w polemikę. Chociaż czasem – jak w rozdziale o pojęciu symbolu – poruszanie wszystkich możliwych obszarów jest przesadą (wygląda to trochę jak przymus pracy dyplomowej), to, dla przykładu, bardzo dobrze wychodzi zestawienie omawianej pracy z „Morfologią bajki” Władmira Proppa i koncepcją monomitu Josepha Cambella. Te trzy, pozornie odległe rozprawy, mają ze sobą wiele wspólnego, zarówno kiedy mówią o formie, jak i wtedy, kiedy opisują relację swojego przedmiotu badań do rzeczywistości. Podstawowym założeniem dla wszystkich trzech jest bowiem to, że „struktura badanych opowieści wiąże się z ludzkim doświadczeniem” (s. 36).
Ciekawie wypada też zestawienie „Anatomii krytyki” z „Dialektyką oświecenia” Theodora W. Adorna i Maxa Horkheimera. Obie prace opowiadają historię tego, jak nowoczesność wybija się na samodzielność. Przedstawiciele szkoły frankfurckiej chcą jednak zupełnego zerwania – uwolnienia się od duchów przeszłości i tworzenia wszystkiego na nowo. Dla Frye’a natomiast jest to droga polegająca raczej na przesunięciu, podmianie czy też zastąpieniu. Nowoczesna literatura – a za nią także nowoczesny człowiek – pozostają dłużni tradycji, z której czerpią dla siebie formy.
Na marginesie pracy naukowej Kamili Żukowskiej mam jeszcze jedną, nie „marginalną”, ale „akapitową” uwagę. Patrząc na wielkość i format książki, w tym na specyficzną, ciekawą, „nieakademicką” okładkę, można by oczekiwać, że spotkamy się w środku z przystępnym wykładem antropologii literatury Frye’a. Jak już pokazałem, nie zupełnie tak jest. Ale to, co w odbiorze książki mnie osobiście męczy najbardziej – i przywołuje od razu więcej podobnych doświadczeń w piśmiennictwie naukowym – to „syndrom zgubionego entera”. Pod względem akapitów praca Żukowskiej przypomina trochę pisarstwo Thomasa Bernharda. Ten jednak kilometrowe akapity tworzył świadomie, ograniczając możliwość lektury dorywczej. W przypadku „Poetyki totalnej” nie znajduję dobrego uzasadnienia dla tego, żeby zupełnie różne kwestie były rozpatrywane w jednym, ciągnącym się czasem na 3 strony akapicie. To oczywiście zarzut mniej do autorki, a bardziej do redaktorki, który mógł kilkoma prostymi cięciami ograniczyć źle rozumianą powagę naukową rozprawy.
***
Trudno wydać jednoznaczny wyrok co do „Poetyki totalnej”. Momentami mam wrażenie, że Żukowska, po tym, jak dobrze przyjęto jej artykuł. „Antropologiczne fundamenty literatury według Northropa Frye’a” (opublikowany w tomie „Trwała obecność mitu w literaturze i kulturze”. Red. M. Grabowski, M. Karwowska, K. Żukowska. Łódź 2016) – bo powinno się go dobrze przyjąć – postanowiła po prostu opublikować resztę swoich notatek z lektury „Anatomii krytyki”. W innych partiach tekstu, szczególnie w pierwszym i ostatnim rozdziale, widać jednak porządną, porównawczą pracę, której pozostawienie w notatkach byłoby dla nas wszystkich dużą stratą.
Kamila Żukowska: „Poetyka totalna. O antropologii literatury Northropa Frye’a”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2018.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |