AWANTURA Z TESLĄ W TLE (RAPP. ZAGINIONE DZIENNIKI TESLI)
A
A
A
Podróże w czasie i przestrzeni. Teoria spiskowa zogniskowana wokół zapisków samego Nikoli Tesli. Ciekawe połączenie opowieści awanturniczej z science fiction, fizyką kwantową, czarnym kryminałem, a nawet elementami charakterystycznymi dla literatury grozy. Walka z przyczajonym, podstępnym wrogiem oraz tajemnice skrywane przed światem. A do tego wszystkiego dwuznaczny protagonista. Witajcie w pokręconej rzeczywistości „RAPPA” stworzonej przez Jeffa Smitha.
RAPP był niegdyś inżynierem wojskowym, doktorem Robertem Johnsonem. Wraz z dwójką innych uczonych zajmował się podróżami pomiędzy wymiarami, które to doświadczenia sprowadziły na całą trójkę wielkie nieszczęście. Warto zauważyć, iż wiedzę zdobytą podczas tajnej pracy dla armii RAPP wykorzystuje podczas włamań. Na polecenie szemranych kolekcjonerów kradnie bowiem dzieła sztuki z innych rzeczywistości. Po kolejnej udanej akcji protagonista zostaje zaatakowany przez makabrycznie wyglądającego mężczyznę, którym okazuje się bezwzględny agent Sal, pracujący dla amerykańskiego rządu. Jego główna misja polega na odebraniu bohaterowi dzienników słynnego konstruktora. Zaczyna się (dosłowny) wyścig z czasem i ucieczka przed prawdziwym psychopatą. Włamywacz znajdzie niespodziewanych sprzymierzeńców w osobie kilku urodziwych kobiet, które mają do tego awanturnika słabość.
Komiks twórcy „Gnata” – mimo iż liczy przeszło czterysta stron – czyta się dosłownie jednym tchem. Szybkie tempo akcji, frapujące twisty fabularne, dobrze nakreślona sylwetka głównego bohatera oraz budzące autentyczny strach dziwne postaci przewijające się na drugim planie (vide: przerażająca, trupioblada dziewczyna objawiająca się byłemu inżynierowi) to najmocniejsze elementy omawianego cyklu. Dodajmy do tego pesymistyczny wydźwięk całej historii, duże nagromadzenie śmierci i traumatycznych wspomnień protagonisty, szarlatańskie eksperymenty, odniesienia do katastrofy tunguskiej, a nawet udanie wkomponowane w opowieść wierzenia plemion indiańskich, a otrzymamy apetyczną postmodernistyczną ucztę z pięciogwiazdkowej restauracji.
Niestety, nie wszystko w dziele Jeffa Smitha „gra”. Największy zarzut dotyczy zbyt drażniącego, wściekłego antagonisty, Sala. Za dużo w komiksie także informacji o Tesli i jego wynalazkach – jakby autor „Gnata” chciał nam sprzedać jak najwięcej treści z bogatego życiorysu serbskiego konstruktora. „RAPP” mógłby spokojnie być historią o te przeszło trzydzieści stron krótszą – intryga nic by na tym nie straciła. Czytelnik po pewnym czasie może być nieco znużony lekturą tego komiksu, którego akcja momentami ogranicza się do schematycznej zabawy w kotka i myszkę oraz bezwartościowej paplaniny. W przeciwieństwie do przywołanego arcydzieła Smitha, w recenzowanym albumie znalazło się miejsce dla erotyki, dosadnie ukazanej przemocy, a nawet problematyki społecznej (vide: temat prostytucji). Z tego też powodu recenzowana powieść graficzna skierowana jest przede wszystkim do bardziej dojrzałego czytelnika.
Amerykanin przyzwyczaił nas do kreskówkowej stylistyki oraz ciekawego wyglądu fantasmagorycznych bohaterów. Tym razem jednak nieco zawodzi, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę kreację Sala i upiornego dziecka. Z dobrej strony prezentują się pełne seksapilu kobiety, główny bohater oraz wojskowi naukowcy. Rewelacyjnie wypadają plansze nawiązujące do historii Nikoli Tesli, wymyślne urządzenia umożliwiające podróże w czasie, a także żywa, idealnie dobrana kolorystyka Steve’a Hamakera.
Mimo niewątpliwych atutów „RAPP. Zaginione dzienniki Tesli” to co najwyżej komiks średniej jakości, niepozbawiony słabych i nudnych wątków oraz niemrawych bohaterów. Rzecz głównie dla wielbicieli talentu Smitha, życiorysu Tesli oraz niezgorszych teorii spiskowych.
RAPP był niegdyś inżynierem wojskowym, doktorem Robertem Johnsonem. Wraz z dwójką innych uczonych zajmował się podróżami pomiędzy wymiarami, które to doświadczenia sprowadziły na całą trójkę wielkie nieszczęście. Warto zauważyć, iż wiedzę zdobytą podczas tajnej pracy dla armii RAPP wykorzystuje podczas włamań. Na polecenie szemranych kolekcjonerów kradnie bowiem dzieła sztuki z innych rzeczywistości. Po kolejnej udanej akcji protagonista zostaje zaatakowany przez makabrycznie wyglądającego mężczyznę, którym okazuje się bezwzględny agent Sal, pracujący dla amerykańskiego rządu. Jego główna misja polega na odebraniu bohaterowi dzienników słynnego konstruktora. Zaczyna się (dosłowny) wyścig z czasem i ucieczka przed prawdziwym psychopatą. Włamywacz znajdzie niespodziewanych sprzymierzeńców w osobie kilku urodziwych kobiet, które mają do tego awanturnika słabość.
Komiks twórcy „Gnata” – mimo iż liczy przeszło czterysta stron – czyta się dosłownie jednym tchem. Szybkie tempo akcji, frapujące twisty fabularne, dobrze nakreślona sylwetka głównego bohatera oraz budzące autentyczny strach dziwne postaci przewijające się na drugim planie (vide: przerażająca, trupioblada dziewczyna objawiająca się byłemu inżynierowi) to najmocniejsze elementy omawianego cyklu. Dodajmy do tego pesymistyczny wydźwięk całej historii, duże nagromadzenie śmierci i traumatycznych wspomnień protagonisty, szarlatańskie eksperymenty, odniesienia do katastrofy tunguskiej, a nawet udanie wkomponowane w opowieść wierzenia plemion indiańskich, a otrzymamy apetyczną postmodernistyczną ucztę z pięciogwiazdkowej restauracji.
Niestety, nie wszystko w dziele Jeffa Smitha „gra”. Największy zarzut dotyczy zbyt drażniącego, wściekłego antagonisty, Sala. Za dużo w komiksie także informacji o Tesli i jego wynalazkach – jakby autor „Gnata” chciał nam sprzedać jak najwięcej treści z bogatego życiorysu serbskiego konstruktora. „RAPP” mógłby spokojnie być historią o te przeszło trzydzieści stron krótszą – intryga nic by na tym nie straciła. Czytelnik po pewnym czasie może być nieco znużony lekturą tego komiksu, którego akcja momentami ogranicza się do schematycznej zabawy w kotka i myszkę oraz bezwartościowej paplaniny. W przeciwieństwie do przywołanego arcydzieła Smitha, w recenzowanym albumie znalazło się miejsce dla erotyki, dosadnie ukazanej przemocy, a nawet problematyki społecznej (vide: temat prostytucji). Z tego też powodu recenzowana powieść graficzna skierowana jest przede wszystkim do bardziej dojrzałego czytelnika.
Amerykanin przyzwyczaił nas do kreskówkowej stylistyki oraz ciekawego wyglądu fantasmagorycznych bohaterów. Tym razem jednak nieco zawodzi, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę kreację Sala i upiornego dziecka. Z dobrej strony prezentują się pełne seksapilu kobiety, główny bohater oraz wojskowi naukowcy. Rewelacyjnie wypadają plansze nawiązujące do historii Nikoli Tesli, wymyślne urządzenia umożliwiające podróże w czasie, a także żywa, idealnie dobrana kolorystyka Steve’a Hamakera.
Mimo niewątpliwych atutów „RAPP. Zaginione dzienniki Tesli” to co najwyżej komiks średniej jakości, niepozbawiony słabych i nudnych wątków oraz niemrawych bohaterów. Rzecz głównie dla wielbicieli talentu Smitha, życiorysu Tesli oraz niezgorszych teorii spiskowych.
Jeff Smith: „RAPP. Zaginione dzienniki Tesli” („RASL: The Lost Journals of Nikola Tesla”). Tłumaczenie: Maria Jaszczurowska. Wydawnictwo Egmont Polska. Warszawa 2018.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |