ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (351-352) / 2018

Anna Strzałkowska (Szumiec),

IM DALEJ W LAS, TYM WIĘCEJ LITERATURY (ERWIN THOMA: 'TAJEMNA MOWA DRZEW')

A A A
Drzewa umieją mówić, komunikują się między sobą i z nami, ludźmi. Pod pojęciem komunikacji rozumie się powszechnie wysyłanie i odbieranie informacji. Jeśli uderzę cię, Czytelniku, młotkiem w palec, a ty schowasz go szybko przepełniony bólem, jest to przykład akcji i reakcji, ale nie rozmowy (s. 100).
W ostatnich latach zaobserwowaliśmy prawdziwy (nomen omen) wysyp publikacji, w których pierwsze skrzypce grają drzewa. Choć sam temat lasu jest chętnie poruszany w literaturze od dawien dawna – i to nie tylko przez romantyków – to w kontekście książek oscylujących wokół zagadnień związanych z krytyką ekologiczną odnaleźć można coraz więcej tytułów (dość wspomnieć choćby publikacje Petera Wohllebena „Sekretne życie drzew” oraz „Instrukcja obsługi lasu”, „Ukryte życie lasu” Davida Haskella czy „Shrinrin yoku” Qing Li, odsłaniającą tajemnice sztuki kąpieli leśnych – a to wciąż jedynie cząstka propozycji wydawniczych). Las, który często jawił się nam jako bohater powieści fantastycznych, skrywający niezwykłe istoty, pełen grozy i czyhających niebezpieczeństw, bądź stanowiący jedynie tło miłosnych uniesień czy inspirację do prowadzenia filozoficznych dysput, przemówił.

Erwin Thoma, autor książki „Tajemna mowa drzew”, świetnie wywiązał się z roli pośrednika między lasem a czytelnikiem. Austriak, znany leśnik i budowniczy domów z drewna (Holz100), od lat propaguje styl życia zgodny z naturą, korzystający z jej dobrodziejstw, opierający się na gospodarce cyrkulacyjnej oraz samowystarczalnym przemyśle i energii odnawialnej. Thoma – z precyzją inżyniera i wrażliwością filozofa – oprowadza czytelnika po świecie lasów i tartaków i, pochylając się nad drzewnymi słojami, udowadnia, że warunek symbiotycznego życia stanowi odpowiednia komunikacja – nie tylko międzyludzka.

„Tajemna mowa drzew” to interesująca – i z pewnością wyróżniająca się w ofercie wydawniczej – lektura. I to pod wieloma względami. Jednym z nich jest z pewnością kontekst autobiograficzny, obejmujący nie tylko opowieści Thomy z czasów powstawania słynnego patentu Holz100, a więc tworzenia ekologicznych, niezwykle wytrzymałych domów z drewna księżycowego, ale także te sięgające czasów dzieciństwa. To właśnie w tym czasie przyszły inżynier upatruje początków swojej miłości do lasu, objawiającej się wówczas zainteresowaniem niezwykłymi korzeniami potężnych drzew, wystającymi z ziemi konarami, powalonymi pniami przedstawiającymi różne stadia próchnicy. Świat małego chłopca, rozkoszującego się widokiem polan trzeszczących w ognisku, pieczeniem jedzenia na leszczynowych patykach, a w późniejszych, młodzieńczych latach, intensywną pracą fizyczną, spajającą ręce z korą piłowanych drzew, ewoluował w pasję, a z niej – w zawód leśniczego. Lata spędzone na obcowaniu z przyrodą, przepełnione zapachem żywicy, herbatką z lipy i smakiem ziemniaków z paleniska pozwoliły Thomie nie tylko na samorealizację i wcielenie w życie biznesowego planu, ale także na poprawę jakości życia – nie tylko ludzkiego. W końcu, jak mawia sam autor, „what goes aroun, comes around”. Austriak doskonale zna właściwości konkretnego gatunku drzewa, znakomicie się z nim obchodzi, rozumie jego potrzeby. Jest wyczulony na najmniejsze nawet anomalie zachodzące w leśnym obszarze, traktuje drzewa z szacunkiem i miłością. Obserwuje mowę roślin, często je personifikuje – opisuje ich gestykulację i zachowania, opierając się nie tylko na własnych obserwacjach, ale także szerokiej wiedzy botanicznej. W zamian drzewa ofiarowują dłuższe i lepsze jakościowo życie, a pozyskanie ich względów, co dowodzi książka, jest wprost nieocenione.

Sama technologia Holz100, szeroko komentowana zarówno w branży budowlanej, jak i poza nią (między innymi ze względu na dyskusje oscylujące wokół materiału używanego przez Thomę, a więc drzewa ścinanego w odpowiedniej fazie księżyca), stanowi jeden z najbardziej interesujących tematów. Okazuje się bowiem, iż to, co przez wiele lat uchodziło za niepopartą logicznymi argumentami ludową opowieść, można zweryfikować zupełnie naukowo (co też czyni między innymi przytaczany przez inżyniera profesor Ernst Zürcher). Domy projektu autora „Tajemnej mowy drzew” stały się zatem fenomenem, pozwoliły na ponowne odkrycie dóbr, jakie każdy człowiek ma niemalże na wyciągnięcie ręki.

Warto zaznaczyć jeszcze jeden atut publikacji: ostatni rozdział, zatytułowany „Drzewa i ich działanie lecznicze”. Tych kilkadziesiąt stron stanowi zajmujący przewodnik po rodzajach interesujących nas roślin: prócz zaplecza biologicznie informacyjnego, wnosi ciekawostki ze świata inżynierii, właściwości danego typu drewna oraz notkę o wykorzystaniu rośliny w medycynie ludowej. Pozwala to spojrzeć na „naszych braci” (jak określa Thoma drzewa) nieco bardziej kompleksowo, z dostrzeżeniem owej białej mitologii, jaką osnute są brzozy, wierzby czy dęby. Jak pisze we wstępie autor: „Tak często bywa, że nie zauważamy dobrych rzeczy i istot, które, w pobliżu, służą nam cicho i wiernie” (s. 5).

„Tajemna mowa drzew” to publikacja z pewnością godna uwagi, która zainteresuje nie tylko miłośników ekologii. Interesująco prowadzona narracja, masa zajmujących spostrzeżeń, wreszcie – niezwykła więź, jaką wyczuwa się między Erwinem Thomą a mieszkańcami lasu – ofiarowują przyjemność lektury. Nie jest to jednak przyjemność pozbawiona głębszego namysłu nad kondycją współczesnego świata. Książka Thomy napawa nadzieją – bylebyśmy tylko, jak drzewa, zdołali się skomunikować.
Erwin Thoma: „Tajemna mowa drzew”. Przeł. Wawrzyniec Sawicki. Wydawnictwo Literackie. Kraków 2018.