
STAŚ, ZŁA NOGA I ZŁY SYSTEM ('STAŚ I ZŁA NOGA', REŻ. BARTŁOMIEJ BŁASZCZYŃSKI)
A
A
A
„Mściciel na karabinowym wózku” – w filmie o tak brzmiącym tytule pragnie zagrać Staś, kiedy już uda mu się zostać pierwszym niepełnosprawnym aktorem. Do swojego wózka inwalidzkiego doczepi wówczas pistolety i będzie zabijać bandziorów! Niczym nieskrępowana, dziecięca wyobraźnia umożliwia konstruowanie barwnych scenariuszy przyszłości, z narracją pełną nagłych zwrotów akcji i nieoczekiwanych rozwiązań. Przeszkodą na drodze do ich realizacji nie jest ani wózek inwalidzki, ani Zła Noga, która nie pozwala Stasiowi podnieść się o własnych siłach. Obraz życia tego kilkunastoletniego chłopca oraz jego Mamy – ukazany pierwotnie na łamach internetowego komiksu autorstwa Tomasza „Spella” Grządzieli – został ubrany w sceniczną formę za sprawą Bartłomieja Błaszczyńskiego (reżyseria) i Katarzyny Błaszczyńskiej (adaptacja), którzy we współpracy ze Śląskim Teatrem Lalki i Aktora Ateneum zrealizowali spektakl dedykowany młodym odbiorcom.
Jedno trzeba powiedzieć od razu – Zła Noga wcale nie jest taka zła, jak mogłoby się w pierwszej chwili wydawać. W zasadzie to najlepsza kumpela Stasia, która w przedstawieniu otrzymała upersonifikowaną postać eleganckiego młodzieńca w fikuśnej błyszczącej marynarce (Michał Rolnicki). Strategia inscenizacyjna reżysera polega na ukazaniu pełnej temperamentu relacji pomiędzy bohaterami, a dramaturgia przedstawienia z powodzeniem oddaje fragmentaryczną strukturę błyskotliwego komiksu – większość scen rozegrano w formie dynamicznych skrótów sytuacyjnych z dowcipnymi dialogami. Chłopiec nieustannie przekomarza się ze Złą Nogą, próbując na przykład zrzucić na swą towarzyszkę winę za fatalne oceny z matematyki. Innym razem bohaterowie konkurują zawzięcie o względy urodziwej korepetytorki z matematyki, z czego chichocze nawet stale strapiona Mama.
Umowna przestrzeń scenograficzna Magdaleny Grundwald, stwarzana głównie poprzez grę światła i cienia, staje się wnętrzem domu, szkolnym korytarzem, miejską ulicą. Jej centralny punkt stanowi umieszczona przy lewej krawędzi sceny szeroka huśtawka, będąca przy okazji pretekstem do prezentowania różnych gimnastycznych sztuczek. Aktorzy i aktorka dokładają wszelkich starań, aby siedzące na widowni dzieci nie miały czasu się nudzić – dynamizują akcję, rozgrywając niektóre sekwencje przedstawienia wśród rzędów krzeseł, zaczepiają publiczność w ramach bezpośrednich, ale nienachalnych interakcji, a obecność statycznych scen redukują do minimum. W spektaklu premierowym wyczuwalny był jeszcze pewien opór stawiany aktorom przez inscenizacyjną materię, ale podejrzewam, że uzyskanie technicznej precyzji to tylko kwestia czasu, potrzebnego do oswojenia się z dynamiczną formułą przedstawienia.
Fabuła spektaklu jest w dużej mierze lekka i żartobliwa. Co ważne, swobodny ton spektaklu nie oznacza wcale, że jego trudny temat został przez reżysera zbanalizowany. Owszem, rzeczywistość sceny to świat oglądany z perspektywy pogodnego Stasia, a więc pełen dziecięcej energii i optymizmu (co swoją drogą może wydawać się paradoksalne w kontekście życia chłopca z niepełnosprawnością oraz naszych wyobrażeń na ten temat), ale to przede wszystkim dziarska postawa Mamy poszerza zestaw obecnych w przedstawieniu wątków o mniej oczywiste konteksty. Ich śledzenie skłania do wytrwałego wspinania się na kolejne piętra znaczeniowe spektaklu, a widok z samej góry, jak łatwo się domyślić, nie napawa optymizmem – Mamie, prócz stałej obecności Złej Nogi, wybitnie doskwiera bowiem nachalne towarzystwo Złego Systemu. Wykluczenia ekonomiczne oraz społeczna stygmatyzacja Stasia to problemy, z którymi kobieta zmaga się każdego dnia. Nie tylko nieustannie stara się zrekompensować synowi brak sympatii ze strony innych dzieci, nie tylko usiłuje wybrnąć z szeregu problemów finansowych, ale przede wszystkim wytrwale walczy z własnym wyczerpaniem emocjonalnym, fizycznym oraz rozpaczliwym brakiem wsparcia ze strony państwa (przykładów na stosunek polityków do osób z niepełnosprawnościami dostarczył nam aż w nadmiarze ich 40-dniowy protest w sejmie w 2018 roku). Pewnie nie trzeba dodawać, że o życiu towarzyskim czy rozwoju kariery zawodowej Mama może tylko pomarzyć. Choć chyba zwłaszcza na marzenia nie starcza jej już siły…
Ciężar tematyczny opowieści o nielubianym chłopcu z niepełnosprawnością jest ogromny, z czego twórcy i twórczynie doskonale zdają sobie sprawę. Właśnie dlatego bardzo świadomie operują nastrojem przedstawienia, szukając złotego środka między jego powagą a humorem – tak, by z jednej strony skutecznie wciągnąć młodych widzów w wir akcji, a z drugiej uczciwie oddać trud codziennych zmagań bohaterów. Zwłaszcza druga część spektaklu dostarcza materiału do poważnych rozmów (nie tylko z dziećmi!), bowiem z każdą kolejną sceną pogarszają się zarówno sytuacja zdrowotna Stasia, jak i kondycja psychiczna Mamy. Co ważne, ani autor komiksu, ani reżyser przedstawienia nie potraktowali historii o Stasiu jako okazji do stworzenia fałszywego i kojącego serce obrazu rzeczywistości, w której na dzieci z niepełnosprawnościami i ich porzucone przez mężów mamy czekają same szczęśliwe zakończenia. W koncepcji inscenizacyjnej „Stasia i Złej Nogi” nie odbija się, na szczęście, paternalistyczna myśl dorosłych, iż mają prawo dyktować młodym ludziom warunki wspólnej rozmowy. Przedstawienie pozbawione jest nachalnego dydaktyzmu czy moralizatorstwa, o które przecież niezwykle łatwo w przypadku rozmowy o niepełnosprawności. W dużej mierze jest to zasługa aktorskiego trio – Katarzyny Błaszczyńskiej jako Mamy, Dawida Kobieli w roli Stasia (gościnny udział aktora z Teatru Lalki i Aktora) oraz Michała Rolnickiego vel Złej Nogi, którzy sceniczne portrety granych przez siebie bohaterów kreślą z zaangażowaniem i uważnością wobec rozmaitych rejestrów emocjonalnych.
Taki teatr może widza nieco uwierać. I dobrze, bo teatr – być może zwłaszcza ten polecany uwadze dzieci i młodzieży – nie powinien służyć wyłącznie do oglądania. „Staś i Zła Noga” znalazł się w gronie przedstawień granych dla szkół, a takie propozycje odgrywają niezwykle ważną rolę w procesie kształtowania kompetencji kulturowych młodych ludzi. Warto pamiętać, że dla wielu uczniów klasowe wyjście na spektakl bywa często pierwszą i ostatnią wizytą w teatrze. A tymczasem, przy odrobinie dobrej woli ze strony artystów, teatr ma ogromny potencjał stwarzania przestrzeni wzmacniającej refleksyjność i wspierającej rozwój krytycznego myślenia.
Polski teatr, zarówno instytucjonalny, jak i offowy, w ostatnim czasie coraz hojniej dostarcza przykładów dobrych praktyk realizacyjnych w zakresie repertuaru dziecięcego i/lub młodzieżowego – nie sposób wymienić je wszystkie, ale pod tym względem na pewno wyróżnia się Teatr im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu czy Teatr Ochoty w Warszawie. Interesujące są także ostatnie projekty poznańskiego Centrum Rezydencji Teatralnej Scena Robocza („Dziewczyny opisują świat”, „Władca much”), intryguje grana w szkołach „Kolorowa, czyli biało-czerwona” lubelskiej Fundacji Banina, a kto jeszcze nie słyszał o konkursie im. Jana Dormana i świetnym spektaklu na temat przemocy seksualnej pt. „#[+#@!? (słowo na G)” Teatru Układ Formalny, ten czym prędzej powinien nadrobić zaległości.
Jedno trzeba powiedzieć od razu – Zła Noga wcale nie jest taka zła, jak mogłoby się w pierwszej chwili wydawać. W zasadzie to najlepsza kumpela Stasia, która w przedstawieniu otrzymała upersonifikowaną postać eleganckiego młodzieńca w fikuśnej błyszczącej marynarce (Michał Rolnicki). Strategia inscenizacyjna reżysera polega na ukazaniu pełnej temperamentu relacji pomiędzy bohaterami, a dramaturgia przedstawienia z powodzeniem oddaje fragmentaryczną strukturę błyskotliwego komiksu – większość scen rozegrano w formie dynamicznych skrótów sytuacyjnych z dowcipnymi dialogami. Chłopiec nieustannie przekomarza się ze Złą Nogą, próbując na przykład zrzucić na swą towarzyszkę winę za fatalne oceny z matematyki. Innym razem bohaterowie konkurują zawzięcie o względy urodziwej korepetytorki z matematyki, z czego chichocze nawet stale strapiona Mama.
Umowna przestrzeń scenograficzna Magdaleny Grundwald, stwarzana głównie poprzez grę światła i cienia, staje się wnętrzem domu, szkolnym korytarzem, miejską ulicą. Jej centralny punkt stanowi umieszczona przy lewej krawędzi sceny szeroka huśtawka, będąca przy okazji pretekstem do prezentowania różnych gimnastycznych sztuczek. Aktorzy i aktorka dokładają wszelkich starań, aby siedzące na widowni dzieci nie miały czasu się nudzić – dynamizują akcję, rozgrywając niektóre sekwencje przedstawienia wśród rzędów krzeseł, zaczepiają publiczność w ramach bezpośrednich, ale nienachalnych interakcji, a obecność statycznych scen redukują do minimum. W spektaklu premierowym wyczuwalny był jeszcze pewien opór stawiany aktorom przez inscenizacyjną materię, ale podejrzewam, że uzyskanie technicznej precyzji to tylko kwestia czasu, potrzebnego do oswojenia się z dynamiczną formułą przedstawienia.
Fabuła spektaklu jest w dużej mierze lekka i żartobliwa. Co ważne, swobodny ton spektaklu nie oznacza wcale, że jego trudny temat został przez reżysera zbanalizowany. Owszem, rzeczywistość sceny to świat oglądany z perspektywy pogodnego Stasia, a więc pełen dziecięcej energii i optymizmu (co swoją drogą może wydawać się paradoksalne w kontekście życia chłopca z niepełnosprawnością oraz naszych wyobrażeń na ten temat), ale to przede wszystkim dziarska postawa Mamy poszerza zestaw obecnych w przedstawieniu wątków o mniej oczywiste konteksty. Ich śledzenie skłania do wytrwałego wspinania się na kolejne piętra znaczeniowe spektaklu, a widok z samej góry, jak łatwo się domyślić, nie napawa optymizmem – Mamie, prócz stałej obecności Złej Nogi, wybitnie doskwiera bowiem nachalne towarzystwo Złego Systemu. Wykluczenia ekonomiczne oraz społeczna stygmatyzacja Stasia to problemy, z którymi kobieta zmaga się każdego dnia. Nie tylko nieustannie stara się zrekompensować synowi brak sympatii ze strony innych dzieci, nie tylko usiłuje wybrnąć z szeregu problemów finansowych, ale przede wszystkim wytrwale walczy z własnym wyczerpaniem emocjonalnym, fizycznym oraz rozpaczliwym brakiem wsparcia ze strony państwa (przykładów na stosunek polityków do osób z niepełnosprawnościami dostarczył nam aż w nadmiarze ich 40-dniowy protest w sejmie w 2018 roku). Pewnie nie trzeba dodawać, że o życiu towarzyskim czy rozwoju kariery zawodowej Mama może tylko pomarzyć. Choć chyba zwłaszcza na marzenia nie starcza jej już siły…
Ciężar tematyczny opowieści o nielubianym chłopcu z niepełnosprawnością jest ogromny, z czego twórcy i twórczynie doskonale zdają sobie sprawę. Właśnie dlatego bardzo świadomie operują nastrojem przedstawienia, szukając złotego środka między jego powagą a humorem – tak, by z jednej strony skutecznie wciągnąć młodych widzów w wir akcji, a z drugiej uczciwie oddać trud codziennych zmagań bohaterów. Zwłaszcza druga część spektaklu dostarcza materiału do poważnych rozmów (nie tylko z dziećmi!), bowiem z każdą kolejną sceną pogarszają się zarówno sytuacja zdrowotna Stasia, jak i kondycja psychiczna Mamy. Co ważne, ani autor komiksu, ani reżyser przedstawienia nie potraktowali historii o Stasiu jako okazji do stworzenia fałszywego i kojącego serce obrazu rzeczywistości, w której na dzieci z niepełnosprawnościami i ich porzucone przez mężów mamy czekają same szczęśliwe zakończenia. W koncepcji inscenizacyjnej „Stasia i Złej Nogi” nie odbija się, na szczęście, paternalistyczna myśl dorosłych, iż mają prawo dyktować młodym ludziom warunki wspólnej rozmowy. Przedstawienie pozbawione jest nachalnego dydaktyzmu czy moralizatorstwa, o które przecież niezwykle łatwo w przypadku rozmowy o niepełnosprawności. W dużej mierze jest to zasługa aktorskiego trio – Katarzyny Błaszczyńskiej jako Mamy, Dawida Kobieli w roli Stasia (gościnny udział aktora z Teatru Lalki i Aktora) oraz Michała Rolnickiego vel Złej Nogi, którzy sceniczne portrety granych przez siebie bohaterów kreślą z zaangażowaniem i uważnością wobec rozmaitych rejestrów emocjonalnych.
Taki teatr może widza nieco uwierać. I dobrze, bo teatr – być może zwłaszcza ten polecany uwadze dzieci i młodzieży – nie powinien służyć wyłącznie do oglądania. „Staś i Zła Noga” znalazł się w gronie przedstawień granych dla szkół, a takie propozycje odgrywają niezwykle ważną rolę w procesie kształtowania kompetencji kulturowych młodych ludzi. Warto pamiętać, że dla wielu uczniów klasowe wyjście na spektakl bywa często pierwszą i ostatnią wizytą w teatrze. A tymczasem, przy odrobinie dobrej woli ze strony artystów, teatr ma ogromny potencjał stwarzania przestrzeni wzmacniającej refleksyjność i wspierającej rozwój krytycznego myślenia.
Polski teatr, zarówno instytucjonalny, jak i offowy, w ostatnim czasie coraz hojniej dostarcza przykładów dobrych praktyk realizacyjnych w zakresie repertuaru dziecięcego i/lub młodzieżowego – nie sposób wymienić je wszystkie, ale pod tym względem na pewno wyróżnia się Teatr im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu czy Teatr Ochoty w Warszawie. Interesujące są także ostatnie projekty poznańskiego Centrum Rezydencji Teatralnej Scena Robocza („Dziewczyny opisują świat”, „Władca much”), intryguje grana w szkołach „Kolorowa, czyli biało-czerwona” lubelskiej Fundacji Banina, a kto jeszcze nie słyszał o konkursie im. Jana Dormana i świetnym spektaklu na temat przemocy seksualnej pt. „#[+#@!? (słowo na G)” Teatru Układ Formalny, ten czym prędzej powinien nadrobić zaległości.
„Staś i Zła Noga”. Reżyseria: Bartłomiej Błaszczyński. Adaptacja: Katarzyna Błaszczyńska. Scenografia, kostiumy i reżyseria światła: Magdalena Grundwald. Choreografia: Sylwia Hefczyńska-Lewandowska. Muzyka: Jakub Adamiak. Muzyka na żywo: Patrycja Hefczyńska. Premiera: 14.12.2018, Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego we współpracy ze Śląskim Teatrem Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |