ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 stycznia 2 (386) / 2020

Marek S. Bochniarz,

SZTUKA UKRAIŃSKA, SZTUKA POLSKA

A A A
Centrum Kultury Zamek w Poznaniu zrealizowało w zeszłym roku kilka projektów polsko-ukraińskich, z pola sztuk wizualnych, w oparciu o wymianę artystów i kuratorów. Z jednej strony Poznań, a szerzej Polska jest jednym z korzystnych miejsc dla twórców z Ukrainy, a z drugiej Ukraina – również inspirującym miejscem wyjazdów dla Polaków.

Rok 2019 pod względem podejmowania tematyki ukraińskiej w Poznaniu był przełomowy. Na 7 czerwca Teatr Polski przygotował premierę w Starej Rzeźni – interaktywne przedstawienie Mai Kleczewskiej „Hamlet / ГАМЛЕТ”, w którym zagrali aktorzy Yurii Chebotarov i Daria Polunina, a w samym spektaklu obok języka polskiego występował też ukraiński. Z kolei we wrześniu głównymi bohaterami XII edycji Spotkań Teatralnych Bliscy Nieznajomi były Ukrainki i Ukraińcy (dotychczas na festiwalu prezentowano przede wszystkim polski teatr i sztukę). Natomiast Teatr Biuro Podróży na rok 2019 przygotował trzeci już z kolei ze swoich projektów polsko-ukraińskich – warsztaty teatralne i spektakl partycypacyjny „Ja, kobieta” (Я, жінка), w których wzięły udział mieszkające, uczące i pracujące w Wielkopolsce Ukrainki. Premiera odbyła się 2 grudnia – w Centrum Kultury Zamek. Trudno jest porównywać te przedstawienia i festiwale teatralne z obecnością ukraińskich artystów i kuratorów w Poznaniu, niemniej tematyka ukraińska stała się o wiele bardziej popularna w regionie, a wiele działań zbiegło się ze sobą w czasie.

Pobratymcy



wystawa Małgorzaty Kaczmarek w Yermilov Centre, 2018


Jesienią już po raz drugi w Zamku realizowany był program Pobratymcy, oparty na idei prowadzenia równoległych rezydencji artystycznych polsko-ukraińskich, a dokładniej poznańsko-charkowskich.

Projekt został zainicjowany przez Ryszarda Kupidurę, wiceprezesa Stowarzyszenia Polska-Ukraina. „Zamek od lat prowadzi program rezydencyjny i był otwarty na taką współpracę. Dążymy do tego, aby adresować naszą ofertę także dla mieszkańców Poznania pochodzących z Ukrainy. Organizujemy oprowadzania i pokazy filmowe w języku ukraińskim. Bardzo ciekawe jest środowisko sztuki współczesnej na Ukrainie, i ważne jest dla nas wzmacnianie wymiany między artystami polskimi i ukraińskimi” – wyjaśniła Jagna Domżalska (Bochniarz 2019: 36), która w Centrum Kultury Zamek zajmuje się m.in. programem rezydencyjnym „Rezydenci w Rezydencji”, a także koordynuje wizyty zaproszonych do tej instytucji artystów z Ukrainy.

W Pobratymcach organizatorzy kładą nacisk przede wszystkim na sieciowanie. Miesięczny pobyt artysty ukraińskiego w Poznaniu a polskiego w Charkowie ma być dla niego okazją do uczestniczenia w życiu kulturalnym miasta, budowania kontaktów. Poza tym, artysta spotyka się z publicznością Zamku i opowiada w formule „artist talk” o tym, kim jest i czym się zajmuje. „Stowarzyszenie nie specjalizuje się w projektach z zakresu sztuk wizualnych. Dlatego znalazło partnera w Poznaniu, Centrum Kultury Zamek, a w Charkowie – Yermilov Centre. W zeszłym roku z ramienia Stowarzyszenia projekt koordynował zatem Ryszard Kupidura, w tym roku zajmuje się nim Ola Kuźmicz, natomiast merytorycznie z rezydentami pracuje odpowiednio: w Yermilov Olena Kasperowycz, a w Zamku ja” – tłumaczy Domżalska (Bochniarz 2019: 36).

W 2018 spośród nadesłanych zgłoszeń wybrano Małgorzatę Kaczmarek i Olgę Fedorovą, a podczas ostatniej edycji Patrycję Plich i Viktoriia Teletien.

Patrycja Plich: zaburzenia codziennego życia



„Topologie całości”, hol Uniwersytetu Karazina w Charkowie, 2019


Plich, artystka o osobowości nomadycznej, porusza się między światami i krajami, kierując uwagę na punkty tranzytowe, funkcjonowanie człowieka w miejscach przejściowych. Nic zatem dziwnego, że jednym z najbardziej interesujących ją miast jest Marsylia. Jej nomadyczna wrażliwość wydaje mi się bardzo bliska charakterowi tajwańskiej artystki Shu Lei Cheang, która po opuszczeniu ojczystej wyspy zrealizowała w kilku krajach szereg filmów eksperymentalnych, odnoszących się do lokalnych tradycji filmowych – tworząc jednak w efekcie dzieła o transnarodowej specyfice, przełamujące konwencjonalność regionalnych wzorców. Podobnie czyni Plich w ramach swojego projektu Wonderland – badając, czasem wręcz niczym archeolożka, nieoczywiste, zapomniane czy wyparte z powszechnej świadomości relacje. To działanie na zasadzie rekonstrukcyjno-twórczym, zakładające budowanie również i nowych sieci i powiązań.

Plich Ukrainę odwiedzała wielokrotnie. W 2017 roku, będąc na rezydencji artystycznej w Uzghorodzie, stworzyła projekt artystyczny w postsowieckim Hotelu Zakarpattia. – Uzghorod leży przy granicy ze Słowacją: to miejsce różnych przepływów o bogatej historii. Miałam tam idealne warunki, żeby skupić się na pisaniu. Jechałam tam z zamysłem pracowania w kontekście granic, przestrzeni pogranicza. Sam hotel jest też zresztą takim miejscem przepływowym. Mój tekst był napisany w języku polskim. Współpracowałam z tłumaczką i kuratorem rezydencji, którzy znają polski. W czasie procesu tłumaczenia zaczęłam odkrywać, jakie są powiązania między językiem polskim a ukraińskim – które słowa są nieprzetłumaczalne, czy kiedy trzeba zbudować inne metafory. Są to rzecz jasna typowe zjawiska przy każdym przekładzie. Ostatecznie decydowałam się na metafory, które nawet nie były zbliżone do pierwotnego sensu. Zrobiłam instalację tekstową na jednym z korytarzy (miejsc, gdzie niewygodnie jest kogoś spotkać): na podłużnych lampach LED-owych: o odpowiedniej długości, aby umieścić na nich po jednym zdaniu. Cały korytarz tworzył małą historię. Hotel zdecydował się zatrzymać tę instalację – opowiada.

Od 2018 roku współpracuje z kuratorką Oleną Martynchuk z Lwowa. – Zaczęłyśmy myśleć, jak język wpływa na percepcję przestrzeni. Zaczęłyśmy analizować geograficzne terminy i różne odniesienia w kontekście języka polskiego i ukraińskiego. W ubiegłym roku odbyłyśmy wspólną podróż od Lwowa przez Uzghorod do Charkowa. W tym ostatnim miałyśmy konkretny cel: Budynek Słowo, który w latach 30. został przeznaczony dla ukraińskich pisarzy i poetów. Nasza współpraca o charakterze badawczym trwa do dziś – mówi artystka. Od tego czasu planowała powrócić do Charkowa, aby dalej badać historię Budynku Słowo – ze świadomością, że ten research to długoterminowe przedsięwzięcie.

W ramach rezydencji „Pobratymcy” Patrycja Plich zrealizowała instalację tekstową w holu głównym Uniwersytetu Karazina, zatytułowaną „Topologie całości”. W Charkowie język ukraiński i rosyjski funkcjonują równolegle obok siebie, a same kwestie językowe mają również swój politycznych charakter. Dlatego, a także ze względu na międzynarodowy charakter miasta, Plich zdecydowała się umieścić w holu głównym uniwersytetu instalację w formie napisów w języku angielskim. Choć zwykle pracuje w oparciu o bezpośrednie kontakty z ludźmi, to tym razem starała się pozostać jakby „w ukryciu” – zakładając, że na odbiorców ma działań wyłącznie samo słowo, kontekst miejsca. Zależało jej na wywołaniu z ich strony reakcji, chwilowym zatrzymaniu ich w przestrzeni przejściowej holu – zaburzając ich codzienne życie. W trakcie rezydencji przygotowała wiele tekstów, z których tylko część trafiła do instalacji – całość artystka zebrała w formie pracy wideo.

Viktoriia Teletien: w małym mieście Poznań

Viktoriia Teletien urodziła się w Doniecku, gdzie ukończyła Doniecką Szkołę Artystyczną na kierunku ceramika. Później wyjechała do Charkowa, aby studiować malarstwo monumentalne w Państwowej Akademii Sztuki i Projektowania i obecnie tam mieszka. – Zgłosiłam się na rezydencję w Zamku – przygotowując aplikacje na rezydencje w kilku krajach. Nigdy wcześniej nie byłam w Poznaniu i nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po mieście, jak również i samej rezydencji. Wiedziałam tylko, że to małe miasto, więc po przybyciu zdziwiła mnie duża liczba galerii, a także wydarzeń kulturalnych – mówi.

Początkowo planowała zająć się projektem społecznym opartym na komunikacji z emigrantami w Poznaniu. – Ale że jestem artystką pracującą z obrazem, to postanowiłam zrealizować w Zamku projekt fotograficzny. Niemniej, ten projekt mimo wszystko stał się społeczny. Wzięło w nim udział dziesięć osób: siedmiu Ukraińców, dwóch Polaków i jedna z Afryki. Ponad połowę z nich spotkałam podczas spotkań prywatnych i w miejscach publicznych. Potraktowałam jako eksperyment to, w jaki sposób uda mi się zaangażować obcą osobę w mój projekt. Sesje fotograficzne trwały od jednej do czterech godzin i były bardzo intrygujące, acz męczące. Chodziliśmy po korytarzach Zamku szukając interesujących miejsc jako tła do zdjęć. Niestety, sale zamkowe były w trakcie remontu, więc musiałam się zadowolić korytarzami i klatkami schodowymi, ale w zupełności mi to wystarczyło. Niektóre z fotografii wykonałam w kuchni mieszkania dla rezydentów w Zamku. Do podświetlania modeli używałam lamp LED, aby uzyskać sceniczne oświetlenie – opowiada.

Po powrocie do Charkowa Teletien rozpoczęła prace nad serią portretów olejnych na desce, wykorzystując do nich fotografie wykonane w Zamku. Liczy na możliwość wystawienia tych prac w przyszłości w Poznaniu. – Wielokrotnie byłam w Polsce, ale ten pobyt był pierwszym tam długim – rezydencja trwa miesiąc. Odwiedziłam wiele galerii sztuki, bywałam na koncertach i w kinie, wędrowałam po ulicach i parkach. Odkryłam też istnienie Dnia Wszystkich Świętych – poszłam na stary cmentarz i obserwowałam ludzi i świece. A także zobaczyłam, jak wygląda parada podczas Święta Ulicy Św. Marcin. Moimi ulubionymi miejscami w Poznaniu był ogród botaniczny, a także stare zoo. Na początku mojego pobytu bardzo chciałam odwiedzić Berlin, gdzie w 2015 byłam na miesięcznej rezydencji, ale ostatecznie tam nie dotarłam, bo Poznań również mnie zaczął mnie bardzo interesować – relacjonuje.

Exter: Ukraińcy na świecie



wykład Natashy Chichasovej w Centrum Kultury Zamek, fot. M. Kaczyński


W roku ubiegłym Centrum Kultury Zamek został też wybrany do udziału w międzynarodowym programie rezydencyjnym Exter, który prowadzi Instytut Ukraiński, a jest skierowany do artystów, kuratorów i krytyków z Ukrainy. Został nazwany na cześć Aleksandry Exter, ukraińskiej artystki awangardowej tworzącej w I połowie XX wieku, która mieszkała w Kijowie. Celem Exter jest stymulowanie współpracy między artystami, kuratorami i innymi osobami ze świata sztuki, a także zwiększenie mobilności ludzi, wymiany idei, doświadczeń i praktyk. Poza Zamkiem, w ramach programu można było aplikować na rezydencje w takich instytucjach, jak Berlin Sessions, Centre Pompadour, Curtidos, Flux Factory, Kunsthalle Praha, czy Nida Art Colony.

Na rezydencję w Poznaniu została wybrana Natasha Chichasova, kuratorka i menadżerka kultury z Kijowa. Był to jej drugi pobyt w Polsce. Pierwszy odbył się w czerwcu w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie na zaproszenie Magdy Gendery z Miejskiego Ośrodka Sztuki zrealizowała działanie o charakterze społecznych z dwójką artystów z Ukrainy – Daniiilą Revkovskiy i Andreyem Rachinskiy. Działanie „Nareszcie jesteśmy” polegało na przybyciu na dworzec autobusowy i spotkaniu z Ukraińcami, którzy przyjechali do pracy w Polsce. „Gdy przybyliśmy na dworzec ustawiliśmy stoły. Rozłożyliśmy na nich ciastka, butelki z wodą i papierosy, które kupiliśmy w sklepie z ukraińskimi produktami w Gorzowie Wielkopolskim. Mieliśmy też ciastka domowej roboty, które upiekła dziewczyna wspierającego nas menadżera. Gdy autobus zatrzymuje się na postojach, podróżni mogą pójść do toalety, zapalić albo coś zjeść, napić się. Dlatego staraliśmy się to wszystko dla nich przygotować (Bochniarz 2019)” – wyjaśnia Chichasova.

Działanie przeprowadzone w Gorzowie zwracało uwagę na charakter długiej i trudnej podróży do Polski podejmowanej przez migrantów zarobkowych. – Migracja za pracą nie jest problemem dla Ukraińców. Czasem mieszkańcy zachodniej części kraju, a również i wschodniej, ze względu na wojnę, nie mogą znaleźć normalnej pracy i dlatego wyjeżdżają za granicę. Problemem jest to, że w naszym kraju – a również może i w Polsce – brakuje nam doświadczenia w przystosowaniu ludzi do nowych sytuacji. Ukraińcy otrzymują kontrakty w języku polskim, których nie rozumieją – i nie wiedzą, co podpisują. Nie znają też wszystkich przepisów i praw przysługujących ich w nowym kraju. Nie chcę generalizować, że zawsze ma to miejsce, ale czasem tak jest – tłumaczy.

W Poznaniu Natasha Chichasova przeprowadziła wykład, w trakcie którego omówiła swoje projekty kuratorskie, a także strategie oporu stosowane przez ukraińskich artystów wobec władz. W trakcie rezydencji poznawała też bliżej programy edukacyjne Zamku – to, w jaki sposób ta instytucja podchodzi do uczestników prowadzonych przez siebie programów. Poza tym, zaczęła również pracę nad przewodnikiem po Poznaniu w formie zestawu pocztówek. „Interesowało mnie porównanie wrażeń lokalnych – zbudowanie przewodnika stworzonego przez artystów. Miejsca obecne w moim przewodniku niekoniecznie mają znaczenie historyczne czy są galeriami sztuki. Dotyczą raczej historii prywatnych, osobistych związków artystów z miastem. Poprosiłam osoby, z którymi się skontaktowałam, aby wybrały miejsce, które jest dla nich ważne” (Bochniarz 2019) – mówi.

Literatura:

M.S. Bochniarz, „Co może nam dać sztuka?”. Wywiad z Natashą Chichasovą. Portal kultura.poznan.pl, 15.12.2019, https://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/wystawy,c,5/co-moze-nam-dac-sztuka,141299.html.

M.S. Bochniarz „Spotkania pobratymców”. Wywiad z Olą Kuźmicz i Jagną Domżalską. „Poznański Informator Kulturalny, Sportowy i Turystyczny IKS” 2019 nr 9.