![](pliki/foty/202005/czabanowska.jpg)
NIC DWA RAZY SIĘ NIE ZDARZA? (ANNA CZABANOWSKA-WRÓBEL: 'UTOPIA POWTÓRZENIA. POWTÓRZENIE, PODMIOTOWOŚĆ, PAMIĘĆ W LITERATURZE MODERNIZMU')
A
A
A
„Powtórzenie jest błękitnym kwiatem literatury i kultury modernizmu, wyrastającym z pragnienia, którego nie można zrealizować; jako kategoria estetyczna i zarazem egzystencjalna stanowi utopię dwudziestowiecznych artystów chcących doświadczyć niemożliwego. Podobną utopią stała się dla mnie książka o powtórzeniu – chciałabym opowiedzieć w niej o tym, co niemożliwe” (s. 9) – pisze we wstępie do swojej książki Anna Czabanowska-Wróbel. Badaczka stawia sobie cel, jak sama stwierdza, niemożliwy do osiągnięcia, a poszukiwanie utopii mamiące modernistycznych twórców staje się jej udziałem. Nie wiem, co dokładnie autorka chciała osiągnąć – nie znam wszak w pełni jej utopijnego zamierzenia. Jednak to, co udało jej się zrealizować, przynosi zdecydowanie satysfakcję – zarówno estetyczną, jak i egzystencjalną.
Badaczka czerpie z dorobku Gilles’a Deluze’a, Jacques’a Derridy, Harolda Blooma, Sørena Kierkegaarda, Fryderyka Nietzschego czy Zygmunta Freuda, którzy w mniejszym lub większym stopniu zajmowali się kategorią powtórzenia i których teksty stanowią podwaliny rozważań badaczki. Teoria jednak znajduje się przede wszystkim w gęstym od przywołań, referencji, znaczeń i sensów wstępie, dalsza część książki jest mocno interpretacyjna i nie opiera się nieustannie na odwołaniach do cudzego pojmowania.
Modernizm, który pojawia się w tytule, może nas zwieść. Nie jest tu rozumiany jako twardo wydzielona epoka w procesie historycznoliterackim (jeśli w ogóle przyjmiemy, że dałoby się coś takiego zrobić, bez zgody na konieczną umowność), ale obejmuje także utwory niejako kontynuujące modernistyczną tradycję. Należy dodać – całe szczęście, ponieważ tematy, które historykom literatury mogłyby się nie mieścić w młodopolskich cezurach czasowych, stanowią jedne z najciekawszych passusów rozprawy.
Balansuje badaczka w książce na granicy powtórzenia i różnicy, nie wierzy bowiem w powtórzenie doskonałe, natomiast przestrzega przed upatrywaniem w repetycji „jedynie gry przypadkowych znaczeń” (s. 12). Dzięki takiemu postrzeganiu najważniejszego tematu książki wiele w niej niuansów, odcieni szarości. Autorka nie przyjmuje powtórzenia jako kategorii absolutnej, w ramach repetycji dokonuje różnicowania, pokazuje zmiany znaczeń, odmienność kontekstów – i to na materiale tak bogatym, że musi budzić zdziwienie mnogość reprezentacji, bowiem zakres podejmowanych przez Czabanowską-Wróbel tematów jest niezwykle szeroki.
Nie sposób wprost, w ramach krótkiej recenzji, odnieść się do wszystkich tematów poruszanych w „Utopii powtórzenia”. Pozwolę sobie omówić te fragmenty i pasaże, które dla mnie są szczególnie cenne i porywające.
Interpretacja „Panien z Wilka” Jarosława Iwaszkiewicza bierze sobie na cel utwór wielokrotnie już czytany i omawiany, jednak nadal – jak się okazuje – mający w sobie mnogość ukrytych znaczeń, które wyłuskuje badaczka, i aż chciałoby się, by poświęciła mu więcej miejsca. Interpretując nowelę [klasyfikację gatunkową podaję za autorką książki – S.S.] w duchu pragnienia powrotu do niemożliwego, a więc – próby powtórzenia czegoś, co odeszło. To niedokładne i niezrealizowane powtórzenie staje się tu osią, wokół której zbudowana jest interpretacja. Wróci zresztą Iwaszkiewicz w dalszej części wywodu, kiedy omawiane będą jego „Ciemne ścieżki” (zob. s. 153) i „Księżyc wschodzi” (zob. s. 163). Wskazuje badaczka niebezpieczeństwo pozornych powrotów minionego, sztucznych protez, które odbierają wyjątkowość temu, co raz przeżyte – „Wyłącznie estetyczne doznanie powrotu tego samego byłoby możliwe za cenę rezygnacji ze świadomości jednokrotnego charakteru pojedynczego ludzkiego istnienia” (s. 27).
Tuż za „Pannami z Wilka” autorka pochyla się nad „Cudzoziemką” Marii Kuncewiczowej, w której powtórzenie zbliża się do muzycznej repetycji, co doskonale komponuje się (nomen omen) z tematyką utworu, w którym nieszczęśliwa kobieta co rusz to odgrywa w głowie – powtarza – tę samą scenę, będącą symbolem poniesionej straty.
Nie mogę także, jako wielbicielka „Lolity” Vladimira Nabokova, nie zwrócić uwagi na króciutki akapit o bohaterze tej wielkiej powieści. Żałuję, że nie poświęcono książce więcej uwagi, bo nawet po pobieżnym zastanowieniu mogę stwierdzić, że dla badań nad powtórzeniem jest tam jeszcze trochę interesującego materiału, oprócz tego najwyraźniejszego – w imieniu głównego bohatera: „U Nabokova, który (…) potrafił nazwać bohatera swojej Lolity Humbert Humbert i który poświęcił tytułowemu imieniu wagę właśnie w związku z erotycznie nacechowaną repetycją, pojawi się też wyraźny rys autopowtórzenia i autopastiszu (…)” (s. 32). To niezwykle interesujące spojrzenie na głównego bohatera, choć nadal mocniej przemawia do mnie powszechnie stosowana interpretacja, która podkreśla, że jego obsesyjne w swym brzmieniu imię akcentuje rozdwojenie, dualizm postaci, pogłębione jeszcze przez nawiązanie brzmieniowe do utworu Poego („William Wilson”), a także fakt, że HH był w jakimś sensie powtórzeniem swojego największego wroga – Quiltiego.
W dalszej części porusza badaczka tematykę repetycji u Stanisława Przybyszewskiego (głównie w „Nokturnie”, choć nawiązując także do innych tekstów i zestawiając je ze sobą), Bolesława Leśmiana (bardzo ciekawa interpretacja „Tarczy”), Witolda Gombrowicza („Kosmos” i „Ferdydurke”). Czystym ramom modernizmu wymykają się rozdziały, które na cel biorą omówienie tekstów poetyckich Ryszarda Krynickiego (choć te zderzone z tekstami Micińskiego i Staffa nabierają nowych znaczeń).
Najdoskonalszą częścią tomu jest według mnie część trzecia: „Bruno Schulz, powtórnie”. Ciekawa wydaje się polemika Czabanowskiej-Wróbel z tezami Jacka Scholza dotyczącymi umiejscowienia akcji „Ojczyzny”. Badaczka prowadzi niezwykle wnikliwy, pozytywny (jak sama stwierdza, odżegnując się od zapędów polemicznych, a deklarując jedynie douzupełnienia interpretacyjnych zabiegów [zob. s. 192]) wywód na temat swoistej Schulzowskiej geopoetyki i jej interpretacji. Z równym zapałem tropi autorka „pana Bosco”, przedzierając się przez biograficzne ślady, by dokonać swoistego dekamuflażu epizodycznej postaci „Księgi”. Jej peryferyjność bowiem, odczytanie tożsamości prawdziwej, odrastającej od tej wyobrażonej, przedstawionej w opowiadaniu, otwiera kolejne pokłady tekstu Schulza, pozwala zrozumieć „jeden z istotnych składników Schulzowskiego świata wyobraźni” (s. 215). Zaraz za tymi dwoma bliskimi rzeczywistości, wyłuskiwania śladów i urealnienia podrozdziałami następuje cząstka poświęcona Nemrodowi. Niebywałe wprost, co badaczka robi z Schulzowskim opowiadaniem. Zawsze z przyjemnością i nieukrywanym podziwem czytam mikroanalizy autorki, i tym razem nie stało się inaczej. Wywód jest usystematyzowany i gęsty, przy każdym niemalże akapicie zaskakuje trafnością analizy. Wstyd, że się nie zauważyło wcześniej, że się tego nie wyinterpretowało, że umknęło – tak przekonujące i uargumentowane są interpretacyjne tezy Czabanowskiej-Wróbel.
Ostatnia część poświęcona jest twórczości trzech poetów – Czesława Miłosza, Adama Zagajewskiego i Tomasza Różyckiego, a raczej – ich wzajemnym poetyckim powiązaniom. Pozornie wydaje się, że tę część trudno połączyć zarówno z modernizmem, jak i z „utopią powtórzenia”. Nie będę jednak prowadzić statystyk i rozliczać Czabanowskiej-Wróbel z realizacji tytułowego postulatu. Ostatnia część, jak wszystkie ją poprzedzające, okazuje się erudycyjnym, naukowym wywodem, który niezwykle dużo wnosi do stanu badań. Autorka dokonuje reinterpretacji niektórych tekstów ikonicznych, dogłębnych analiz, zestawień. Najwięcej miejsca poświęca Zagajewskiemu i Różyckiemu. Tekst, w którym omawia utwory Zagajewskiego o matce, jest nie do zapomnienia.
Na koniec, inaczej niż nakazywałyby rozsądek i kolej rzeczy, chciałabym napisać o okładce tomu. Z czystej bieli wyłania się jakby przetarta, zmieniona wersja nader znanego obrazu Pieta Mondriana. Zachwycił mnie pomysł takiego właśnie wizualnego douzupełnienia treści. W najbardziej podstawowej warstwie – tak, kompozycja ta powstała w jakimś sensie w oparciu o powtórzenie. Geometryczne kształty i kolory powielają się w strukturze obrazu. Mondrian uważał, że poprzez uproszczenie świata, przedstawienie go jako struktury, powielenie jej (a więc – powtórzenie) ujawnia się prawdziwa budowa systemu, w którym przyszło nam żyć, zbudowana na opozycjach. Jest więc ta trawestacja abstrakcyjnego obrazu świetnym dopowiedzeniem, widzialnym skrótem treści „Utopii…”.
W literaturoznawczym świecie wiecznego poszukiwania novum, niepowtarzalnych nowych odczytań, pogoni za kolejnymi zbitkami, przecięciami pojęć, kategorii, mariażów komparatystycznych (polecam świetną recenzję „Kanony i przemieszczenia” Wojciecha Rusinka, który w krótkim tekście diagnozuje obecny stan literaturoznawczych obsesji) Anna Czabanowska-Wróbel szuka repetycji, które znaczą no nowo. Są to odczytania niepowtarzalne, fascynujące, zbudowane na solidnych podwalinach stanu badań i niekłamanej erudycji autorki. Z każdą kolejną książką przekonuję się, że, choć styl pisania jest tu dość hermetyczny i stanowi wyzwanie, warto trud lektury podjąć. I powtarzać, powtarzać, powtarzać…
Badaczka czerpie z dorobku Gilles’a Deluze’a, Jacques’a Derridy, Harolda Blooma, Sørena Kierkegaarda, Fryderyka Nietzschego czy Zygmunta Freuda, którzy w mniejszym lub większym stopniu zajmowali się kategorią powtórzenia i których teksty stanowią podwaliny rozważań badaczki. Teoria jednak znajduje się przede wszystkim w gęstym od przywołań, referencji, znaczeń i sensów wstępie, dalsza część książki jest mocno interpretacyjna i nie opiera się nieustannie na odwołaniach do cudzego pojmowania.
Modernizm, który pojawia się w tytule, może nas zwieść. Nie jest tu rozumiany jako twardo wydzielona epoka w procesie historycznoliterackim (jeśli w ogóle przyjmiemy, że dałoby się coś takiego zrobić, bez zgody na konieczną umowność), ale obejmuje także utwory niejako kontynuujące modernistyczną tradycję. Należy dodać – całe szczęście, ponieważ tematy, które historykom literatury mogłyby się nie mieścić w młodopolskich cezurach czasowych, stanowią jedne z najciekawszych passusów rozprawy.
Balansuje badaczka w książce na granicy powtórzenia i różnicy, nie wierzy bowiem w powtórzenie doskonałe, natomiast przestrzega przed upatrywaniem w repetycji „jedynie gry przypadkowych znaczeń” (s. 12). Dzięki takiemu postrzeganiu najważniejszego tematu książki wiele w niej niuansów, odcieni szarości. Autorka nie przyjmuje powtórzenia jako kategorii absolutnej, w ramach repetycji dokonuje różnicowania, pokazuje zmiany znaczeń, odmienność kontekstów – i to na materiale tak bogatym, że musi budzić zdziwienie mnogość reprezentacji, bowiem zakres podejmowanych przez Czabanowską-Wróbel tematów jest niezwykle szeroki.
Nie sposób wprost, w ramach krótkiej recenzji, odnieść się do wszystkich tematów poruszanych w „Utopii powtórzenia”. Pozwolę sobie omówić te fragmenty i pasaże, które dla mnie są szczególnie cenne i porywające.
Interpretacja „Panien z Wilka” Jarosława Iwaszkiewicza bierze sobie na cel utwór wielokrotnie już czytany i omawiany, jednak nadal – jak się okazuje – mający w sobie mnogość ukrytych znaczeń, które wyłuskuje badaczka, i aż chciałoby się, by poświęciła mu więcej miejsca. Interpretując nowelę [klasyfikację gatunkową podaję za autorką książki – S.S.] w duchu pragnienia powrotu do niemożliwego, a więc – próby powtórzenia czegoś, co odeszło. To niedokładne i niezrealizowane powtórzenie staje się tu osią, wokół której zbudowana jest interpretacja. Wróci zresztą Iwaszkiewicz w dalszej części wywodu, kiedy omawiane będą jego „Ciemne ścieżki” (zob. s. 153) i „Księżyc wschodzi” (zob. s. 163). Wskazuje badaczka niebezpieczeństwo pozornych powrotów minionego, sztucznych protez, które odbierają wyjątkowość temu, co raz przeżyte – „Wyłącznie estetyczne doznanie powrotu tego samego byłoby możliwe za cenę rezygnacji ze świadomości jednokrotnego charakteru pojedynczego ludzkiego istnienia” (s. 27).
Tuż za „Pannami z Wilka” autorka pochyla się nad „Cudzoziemką” Marii Kuncewiczowej, w której powtórzenie zbliża się do muzycznej repetycji, co doskonale komponuje się (nomen omen) z tematyką utworu, w którym nieszczęśliwa kobieta co rusz to odgrywa w głowie – powtarza – tę samą scenę, będącą symbolem poniesionej straty.
Nie mogę także, jako wielbicielka „Lolity” Vladimira Nabokova, nie zwrócić uwagi na króciutki akapit o bohaterze tej wielkiej powieści. Żałuję, że nie poświęcono książce więcej uwagi, bo nawet po pobieżnym zastanowieniu mogę stwierdzić, że dla badań nad powtórzeniem jest tam jeszcze trochę interesującego materiału, oprócz tego najwyraźniejszego – w imieniu głównego bohatera: „U Nabokova, który (…) potrafił nazwać bohatera swojej Lolity Humbert Humbert i który poświęcił tytułowemu imieniu wagę właśnie w związku z erotycznie nacechowaną repetycją, pojawi się też wyraźny rys autopowtórzenia i autopastiszu (…)” (s. 32). To niezwykle interesujące spojrzenie na głównego bohatera, choć nadal mocniej przemawia do mnie powszechnie stosowana interpretacja, która podkreśla, że jego obsesyjne w swym brzmieniu imię akcentuje rozdwojenie, dualizm postaci, pogłębione jeszcze przez nawiązanie brzmieniowe do utworu Poego („William Wilson”), a także fakt, że HH był w jakimś sensie powtórzeniem swojego największego wroga – Quiltiego.
W dalszej części porusza badaczka tematykę repetycji u Stanisława Przybyszewskiego (głównie w „Nokturnie”, choć nawiązując także do innych tekstów i zestawiając je ze sobą), Bolesława Leśmiana (bardzo ciekawa interpretacja „Tarczy”), Witolda Gombrowicza („Kosmos” i „Ferdydurke”). Czystym ramom modernizmu wymykają się rozdziały, które na cel biorą omówienie tekstów poetyckich Ryszarda Krynickiego (choć te zderzone z tekstami Micińskiego i Staffa nabierają nowych znaczeń).
Najdoskonalszą częścią tomu jest według mnie część trzecia: „Bruno Schulz, powtórnie”. Ciekawa wydaje się polemika Czabanowskiej-Wróbel z tezami Jacka Scholza dotyczącymi umiejscowienia akcji „Ojczyzny”. Badaczka prowadzi niezwykle wnikliwy, pozytywny (jak sama stwierdza, odżegnując się od zapędów polemicznych, a deklarując jedynie douzupełnienia interpretacyjnych zabiegów [zob. s. 192]) wywód na temat swoistej Schulzowskiej geopoetyki i jej interpretacji. Z równym zapałem tropi autorka „pana Bosco”, przedzierając się przez biograficzne ślady, by dokonać swoistego dekamuflażu epizodycznej postaci „Księgi”. Jej peryferyjność bowiem, odczytanie tożsamości prawdziwej, odrastającej od tej wyobrażonej, przedstawionej w opowiadaniu, otwiera kolejne pokłady tekstu Schulza, pozwala zrozumieć „jeden z istotnych składników Schulzowskiego świata wyobraźni” (s. 215). Zaraz za tymi dwoma bliskimi rzeczywistości, wyłuskiwania śladów i urealnienia podrozdziałami następuje cząstka poświęcona Nemrodowi. Niebywałe wprost, co badaczka robi z Schulzowskim opowiadaniem. Zawsze z przyjemnością i nieukrywanym podziwem czytam mikroanalizy autorki, i tym razem nie stało się inaczej. Wywód jest usystematyzowany i gęsty, przy każdym niemalże akapicie zaskakuje trafnością analizy. Wstyd, że się nie zauważyło wcześniej, że się tego nie wyinterpretowało, że umknęło – tak przekonujące i uargumentowane są interpretacyjne tezy Czabanowskiej-Wróbel.
Ostatnia część poświęcona jest twórczości trzech poetów – Czesława Miłosza, Adama Zagajewskiego i Tomasza Różyckiego, a raczej – ich wzajemnym poetyckim powiązaniom. Pozornie wydaje się, że tę część trudno połączyć zarówno z modernizmem, jak i z „utopią powtórzenia”. Nie będę jednak prowadzić statystyk i rozliczać Czabanowskiej-Wróbel z realizacji tytułowego postulatu. Ostatnia część, jak wszystkie ją poprzedzające, okazuje się erudycyjnym, naukowym wywodem, który niezwykle dużo wnosi do stanu badań. Autorka dokonuje reinterpretacji niektórych tekstów ikonicznych, dogłębnych analiz, zestawień. Najwięcej miejsca poświęca Zagajewskiemu i Różyckiemu. Tekst, w którym omawia utwory Zagajewskiego o matce, jest nie do zapomnienia.
Na koniec, inaczej niż nakazywałyby rozsądek i kolej rzeczy, chciałabym napisać o okładce tomu. Z czystej bieli wyłania się jakby przetarta, zmieniona wersja nader znanego obrazu Pieta Mondriana. Zachwycił mnie pomysł takiego właśnie wizualnego douzupełnienia treści. W najbardziej podstawowej warstwie – tak, kompozycja ta powstała w jakimś sensie w oparciu o powtórzenie. Geometryczne kształty i kolory powielają się w strukturze obrazu. Mondrian uważał, że poprzez uproszczenie świata, przedstawienie go jako struktury, powielenie jej (a więc – powtórzenie) ujawnia się prawdziwa budowa systemu, w którym przyszło nam żyć, zbudowana na opozycjach. Jest więc ta trawestacja abstrakcyjnego obrazu świetnym dopowiedzeniem, widzialnym skrótem treści „Utopii…”.
W literaturoznawczym świecie wiecznego poszukiwania novum, niepowtarzalnych nowych odczytań, pogoni za kolejnymi zbitkami, przecięciami pojęć, kategorii, mariażów komparatystycznych (polecam świetną recenzję „Kanony i przemieszczenia” Wojciecha Rusinka, który w krótkim tekście diagnozuje obecny stan literaturoznawczych obsesji) Anna Czabanowska-Wróbel szuka repetycji, które znaczą no nowo. Są to odczytania niepowtarzalne, fascynujące, zbudowane na solidnych podwalinach stanu badań i niekłamanej erudycji autorki. Z każdą kolejną książką przekonuję się, że, choć styl pisania jest tu dość hermetyczny i stanowi wyzwanie, warto trud lektury podjąć. I powtarzać, powtarzać, powtarzać…
Anna Czabanowska-Wróbel: „Utopia powtórzenia. Powtórzenie, podmiotowość, pamięć w literaturze modernizmu”. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2019 [seria: Żywioły Wyobraźni].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |