W IMIĘ MIŁOŚCI (CODA. TOM PIERWSZY)
A
A
A
Wyobraźmy sobie świat, w którym magia była na porządku dziennym. Teraz jej nieliczne pozostałości można odnaleźć w różnych zakątkach postapokaliptycznych rubieży, które przemierza mrukliwy eksbard dosiadający pięciorożca: mięsożernego, szalenie rozbrykanego rumaka. Długowłosy protagonista (pełniący w recenzowanym utworze rolę narratora) poszukuje unikalnego specyfiku, dzięki któremu będzie w stanie odzyskać ukochaną żonę, przetrzymywaną przez bestialskich urkenów. I żeby osiągnąć ten cel, cyniczny bohater (skrywający niejedną tajemnicę) nie cofnie się przed niczym.
„Coda”, nagminnie określana mianem połączenia „Władcy Pierścieni” z „Mad Maxem”, jest kolejnym godnym uwagi tytułem w ofercie wydawnictwa Non Stop Comics. Opowieść ambiwalentnego protagonisty stopniowo odsłania przed czytelnikiem arkana równie baśniowej, co szalenie ponurej rzeczywistości, w której obowiązuje prawo silniejszego, ale i sprytniejszego i bardziej zdeterminowanego. Brytyjski scenarzysta i pisarz Simon Spurrier („Lobster Random”, „Six-Gun Gorilla”) w urokliwy sposób igra z konwencją heroicznej epiki, serwując krwistą, choć niepozbawioną humoru i pierwiastka refleksji nad granicami poświęcenia historię, zilustrowaną przez Matiasa Bergerę („Cannibal”).
Pochodzący z Urugwaju artysta z werwą, choć w nieco uproszczony sposób przedstawia realia „Cody”, podczas gdy irlandzki kolorysta Michael Doig („The Girl and the Glim”) nasyca kolejne kadry paletą (nie zawsze) stonowanych barw. Reasumując: pierwszy tom „Cody” (okraszonej galerią okładek przygotowanych przez takich artystów jak Jae Lee, Jeff Stokely czy Jakub Rebelka) powinien zjednać sobie miłośników niebanalnych opowieści fantasy, które pod płaszczykiem cudowności przemycają kilka trafnych spostrzeżeń na temat niedoskonałości ludzkiej natury.
„Coda”, nagminnie określana mianem połączenia „Władcy Pierścieni” z „Mad Maxem”, jest kolejnym godnym uwagi tytułem w ofercie wydawnictwa Non Stop Comics. Opowieść ambiwalentnego protagonisty stopniowo odsłania przed czytelnikiem arkana równie baśniowej, co szalenie ponurej rzeczywistości, w której obowiązuje prawo silniejszego, ale i sprytniejszego i bardziej zdeterminowanego. Brytyjski scenarzysta i pisarz Simon Spurrier („Lobster Random”, „Six-Gun Gorilla”) w urokliwy sposób igra z konwencją heroicznej epiki, serwując krwistą, choć niepozbawioną humoru i pierwiastka refleksji nad granicami poświęcenia historię, zilustrowaną przez Matiasa Bergerę („Cannibal”).
Pochodzący z Urugwaju artysta z werwą, choć w nieco uproszczony sposób przedstawia realia „Cody”, podczas gdy irlandzki kolorysta Michael Doig („The Girl and the Glim”) nasyca kolejne kadry paletą (nie zawsze) stonowanych barw. Reasumując: pierwszy tom „Cody” (okraszonej galerią okładek przygotowanych przez takich artystów jak Jae Lee, Jeff Stokely czy Jakub Rebelka) powinien zjednać sobie miłośników niebanalnych opowieści fantasy, które pod płaszczykiem cudowności przemycają kilka trafnych spostrzeżeń na temat niedoskonałości ludzkiej natury.
Simon Spurrier, Matias Bergera: „Coda. Tom pierwszy”. Tłumaczenie: Marceli Szpak. Non Stop Comics. Katowice 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |