ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (392) / 2020

Agnieszka Piela,

PAREMICZNE INTERNACJONALIZMY, CZYLI JAK TO SAMO WIDZĄ INNI (DOBROSŁAWA ŚWIERCZYŃSKA: 'PRZYSŁOWIA W 12 JĘZYKACH')

A A A
Nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN ukazała się książka Dobrosławy Świerczyńskiej „Przysłowia w 12 językach”, na którą dobrze zwrócić uwagę. Przede wszystkim dlatego, że zawiera ona bogaty materiał paremiologiczny, mieści bowiem ponad 800 polskich przysłów i wyrażeń przysłowiowych (710 numerów przysłów; niektóre podane z synonimami, stąd większa ich liczba, np.: Stary do rady, młody do zwady; Stary, ale jary; Stary niech radzi, młody niech słucha; nr 547) oraz ich odpowiedniki w różnych językach, tj.: angielskim, czeskim, francuskim, hiszpańskim, litewskim, niemieckim, rosyjskim, słowackim, ukraińskim, włoskim i łacińskim. Powiedzieć trzeba, że nie jest to pierwsza pozycja Świerczyńskiej o międzynarodowych paremiach. Przed laty autorka wraz z mężem Andrzejem Świerczyńskim opublikowali dwa porównawcze zbiory przysłów: „Słownik przysłów w sześciu językach” (1995) oraz „Słownik przysłów w ośmiu językach” (1998). Niniejsza książka stanowi zatem kontynuację zainteresowań autorki tematem paremicznych internacjonalizmów.

Jest jeszcze jeden powód, moim zdaniem najważniejszy, by sięgnąć po omawianą publikację. Otóż nie od dziś wiadomo, że znajomość przysłów słabnie, szczególnie zaś wśród młodego pokolenia Polaków. Na ów fakt polscy językoznawcy niejednokrotnie zwracali już uwagę – wystarczy wspomnieć o tekście Danuty Buttler „Dlaczego zanikają przysłowia w dwudziestowiecznej polszczyźnie” (1989: 332-337). Zresztą o tym, że paremie rzeczywiście stanowią gasnące jednostki językowe, możemy przekonać się na podstawie własnych obserwacji językowych. Każdy z nas, jak sądzę, zauważa, że coraz rzadziej w naszej mowie występują przysłowia, coraz rzadziej się nimi posługujemy, coraz rzadziej odwołujemy się do „mądrości narodów” (por. utarte powiedzenie: przysłowia są mądrością narodu // narodów ‘w przysłowiach każdego narodu zostały utrwalone spostrzeżenia i prawdy o świecie i ludziach’; WSJP PAN).

Nie wchodząc głęboko w szczegóły, można wskazać dwie główne przyczyny eliminacji z zasobu słownego utartych porzekadeł. Pierwsza z nich ma swoje źródło w postępującej z upływem czasu zmianie obyczajowości, wierzeń i przekonań społecznych (tzw. czynniki ekstralingwistyczne). Druga – wynika z zacierania się pierwotnej motywacji przysłów. Okazuje się, że z obiegu najczęściej wychodzą paremie niejasne, mało czytelne (np. z archaicznym komponentem leksykalnym – choć nie jest to reguła) oraz rozmaicie przez użytkowników języka interpretowane (tzw. czynniki wewnątrzjęzykowe) (zob. Buttler 1989: 334-336).

Wielka szkoda, że Świerczyńska nie podniosła we wstępie aspektu ginących przysłów. W przypadku omawianej książki ów problem wydaje się dość istotny, albowiem autorka odnotowała w swojej publikacji nie tylko paremie dobrze znane współczesnemu czytelnikowi, ale również takie, które uważa się dzisiaj za niemal wygasłe lub całkowicie już zapomniane. W każdym razie tych ostatnich nie dokumentują już współczesne leksykony języka polskiego – brak notacji w USJP czy WSJP PAN. Powyższe najlepiej zobrazować wybranymi przykładami:

  • oto nieobce nam przysłowia: Apetyt rośnie w miarę jedzenia (nr 3), Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle (nr 4), Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi (nr 20), Cel uświęca środki (nr 40), Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada (nr 107), Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta (nr 116), Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot (nr 121), Niedaleko pada jabłko od jabłoni (nr 181), Nie od razu Kraków zbudowano (nr 224), Kruk krukowi oka nie wykole (nr 235), Kto się lubi, ten się czubi (nr 258), Stara miłość nie rdzewieje (nr 286), Nadzieja jest matką głupich (nr 317), Co nagle, to po diable (320), Czego oko nie widzi, tego sercu nie żal (nr 357), Oko za oko, ząb za ząb (nr 360), Pies szczeka, karawana jedzie dalej (nr 405), Jaka praca, taka płaca (nr 413), Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz (nr 424), Potrzeba matką wynalazków (nr 426), Nie ma róży bez kolców (nr 498), Nie mów hop, póki nie przeskoczysz (nr 518), Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci (nr 521), Słyszy, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele (nr 533), Ten się śmieje, kto się ostatni śmieje (nr 575), Cicha woda brzegi rwie (nr 638), Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje (nr 654), Zgoda buduje, niezgoda rujnuje (nr 672), Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło (nr 676), Okazja czyni złodzieja (nr 683),

  •  oto paremie wygrzebane z językowego lamusa: Gdy Ewa kądziel przędła, Adam ziemię kopał, kto był szlachcicem wtenczas i kto komu chłopał? (nr 2), Nie chodź z bębnami na zające (nr 6), Napisano pod figurą lwa: nie czekają dwaj na jednego kpa (nr 81), Dzwon, choć wszystkich woła, sam nie idzie do kościoła (nr 128), Co krzywe z natury, nierade bywa prostym (nr 238), Nie trzeba tam łgać, gdzie człek pieszo dojdzie, albo na koniu dojedzie (nr 256), Suchy marzec, mokry kwiecień, a maj chłodny, z pewnością da rok niegłodny (nr 261), Miłość i panowanie nie chcą kompanii (nr 281), Kto pana kocha, ten i psa jego głaszcze (nr 288), Mysz, kiedy się mąki obje, tedy się jej gorzka widzi (nr 310), Uciekającemu nieprzyjacielowi trzeba złoty most budować (nr 329), Dwie gęsi, trzy niewieście, uczyniły jarmark w mieście (nr 331), Sposobny jak osioł (świnia) przy lutni (nr 367), Rzetelny rachunek utrzymuje przyjaźń (nr 474), Rzemiosło ma złote dno (nr 504), Kto nie gasi ognia u sąsiada, jego się ściana prędko zajmie rada (nr 508), Srogą Scyllę minął, a w Charybdę zapłynął (nr 510), Kto chce być ślepym, wszystko prześlepi (nr 571), Towarzysz w drodze mowny stoi za wózek smarowny (nr 595), Kto wełny szuka, wraca ostrzyżony (nr 610), Kto się nie douczy albo przeuczy, szkodliwszy bywa nad prostaka (nr 602), I mucha ma żółć w sobie (nr 704) (swoją drogą dobrze byłoby sprawdzić stopień aktualności przytoczonych jednostek paremiologicznych w innych językach).


Szkoda również, że autorka we wprowadzeniu do „Przysłów w 12 językach” nie wskazała podstawowej cechy różniącej przysłowia i związki frazeologiczne – mowa o samodzielności treściowej przysłów (gotowe miniteksty, samowystarczalność znaczeniowa) i niesamodzielności frazeologizmów (element pełniejszej wypowiedzi, wielowyrazowe składniki zdań) (zob. Skorupka 1985: 359-364; Szpila 2003: 25; 93-99). Co prawda napisała, w jaki sposób rozumie przysłowie, por.: „(…) zdanie, równoważnik zdania, często porównanie wyrażające w formie pośredniej, niekiedy alegorycznej, zmetaforyzowanej, jakąś myśl ogólną, prawidło, pouczenie, stwierdzenie o sytuacji życiowej człowieka” (s. VII), ale – w mojej ocenie – to zdecydowanie za mało jak na dzieło traktujące o międzynarodowych paremiach. W konsekwencji publikacja mieści nie tylko frazy samodzielne znaczeniowo (przysłowia), ale też jednostki niesamodzielne treściowo (zwroty, wyrażenia porównawcze), np.: wpaść z deszczu pod rynnę (nr 92), być w długach po uszy (nr 95), złote góry obiecywać (nr 163), jak grom z jasnego nieba (nr 165), kupować kota w worku (nr 223), rozciąć węzeł gordyjski (nr 612). Ów fakt rzutuje na tytuł publikacji – nie do końca jest on adekwatny do materiału zamieszczonego w książce (w nagłówku brakuje mi słowa frazeologizmy).

Najtrudniej jednak zrozumieć, dlaczego Świerczyńska przytacza czasem mało upowszechnione w społecznym obiegu formy przysłów polskich. Ogólnie przecież wiadomo, że niektóre jednostki paremiologiczne występują w rozmaitych postaciach wariantywnych i właśnie z tego powodu w książce powinny być uwzględnione najbardziej znane ich formy. Oto przykłady: Na pochyłe drzewo i kozy łażą (nr 112) – Na pochyłe drzewo (wszystkie) kozy skaczą (USJP); Kocioł garnkowi przygania, a oba smolą (nr 202) – Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli (USJP); Kąsek żółci beczkę miodu zepsuje (nr 291) – Łyżka, kropla dziegciu w beczce miodu (USJP); Syty głodnemu nie wierzy (nr 556) – Syty głodnego nie zrozumie (USJP); Szewcy chodzą bez butów, krawcy bez surdutów (nr 564) – Szewc bez butów chodzi (USJP); Lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu (nr 650) – Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu (USJP). Zrezygnowałabym też z podawania niektórych synonimicznych odpowiedników rodzimych przysłów, zwłaszcza tych, które już nie żyją w mowie współczesnych Polaków, np.: Gdzie baba rządzi, tam i diabeł błądzi (por. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle) (nr 4); Bieda nigdy sama jedna nie przychodzi (por. Nieszczęścia chodzą parami) (nr 8); Kto pierwej do młyna zjedzie, temu pierwej zmielą (por. Kto pierwszy, ten lepszy) (nr 395); Gdy ślepy prowadzi ślepego, obydwaj wpadną do dołu jednego (por. Wiódł ślepy kulawego, dobrze im się działo) (nr 570). Łatwo jednak wytłumaczyć ich obecność w książce – otóż są to ekwiwalenty obcojęzycznych paremii.

W tym miejscu mocno zaznaczę, że kilka moich drobnych uwag względem polskich przysłów zupełnie nie rzutuje na pochlebną ocenę publikacji. Uważam, że po „Przysłowia w 12 językach” warto sięgnąć. Nade wszystko docenić trzeba trud autorki włożony w przygotowanie dzieła skupiającego ogrom paremicznych internacjonalizmów. Co więcej, Świerczyńska nie ogranicza się wyłącznie do prezentacji obcojęzycznych ekwiwalentów poszczególnych porzekadeł, ale odwołuje się też do największego rodzimego opracowania paremiologicznego, czyli Nowej księgi przysłów i wyrażeń przysłowiowych polskich, pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego. Autorka zaopatrzyła polskie związki paremiczne w odsyłacze do wymienionego dzieła, ułatwiając tym samym czytelnikowi sprawdzenie genezy oraz „(…) »wieku« przysłowia, tj. daty jego pierwszej polskiej rejestracji, jego żywotności, czyli częstości występowania, na przykład w utworach literackich, jego wariantów, różnych znaczeń, kontekstów itp. (…)” (s. IX). Jest to szczególnie ważne, ponieważ większość zbiorów rejestrujących rodzime przysłowia z ich obcymi odpowiednikami (lub przekładami) nie odwołuje się do polskich słowników paremiologicznych. Na ów fakt Świerczyńska zwróciła uwagę w przedsłowiu, przedstawiając w zarysie dzieje europejskiej paremiografii komparatystycznej. Ciekawa rzecz, że nawet nasza noblistka Olga Tokarczuk położyła pewne zasługi dla rozwoju paremiografii porównawczej, czego dowodem jest opracowany i zredagowany przez pisarkę w 1993 roku „Mały angielsko-polski słownik przysłów”.

Podsumowując: wszystkie przysłowia zamieszczone w książce świadczą tak o podobnej, jak i nieco odmiennej postawie ludzi różnych narodów i kultur wobec świata. Tę łączność i jednocześnie różnicę jaskrawo obrazuje przysłowie Nie od razu Kraków zbudowano (nr 224). Okazuje się, iż jego skład leksykalny jest labilny – w zależności od nacji, która się nim posługuje, wymianie podlega komponent będący nazwą miasta, np. dla Czechów jest to Praga, dla Francuzów – Paryż, dla Rosjan – Moskwa, dla mieszkańców Ukrainy – Kijów, natomiast Rzym występuje w języku włoskim, niemieckim oraz angielskim.

Dlaczego dobrze zatopić się w lekturze „Przysłów w 12 językach”? Na to pytanie odpowiedź wydaje się prosta – to praca o walorach poznawczych, edukacyjnych oraz kulturowych. Książka Świerczyńskiej pomaga w nauce języków obcych, unaocznia podobieństwa i różnice między językami, pokazuje wyraźnie, że przysłowia mają wartość uniwersalną. Fakt, iż paremie giną, dodatkowo przemawia za tym, by do publikacji Świerczyńskiej koniecznie zajrzeć. Oby tylko nie ziściły się słowa Danuty Buttler, która pisała, że być może „(…) wkrótce ostatnim śladem bogactwa przysłów polskich pozostanie przymiotnik przysłowiowy, używany z upodobaniem, choć też na ogół absurdalnie” (Buttler 1989: 333).

LITERATURA:

Buttler D.: „Dlaczego zanikają przysłowia w dwudziestowiecznej polszczyźnie?”. „Poradnik Językowy” 1989, z. 5.

Skorupka S.: „Przysłowia a wyrażenia i zwroty przysłowiowe”. W: „Prace Filologiczne” 1985, t. 32.

Szpila G.: „Krótko o przysłowiu”. Kraków 2003.

USJP: „Uniwersalny słownik języka polskiego”. T. 1–4. Red. S. Dubisz. Warszawa 2003.

WSJP: „Wielki słownik języka polskiego PAN”. www.wsjp.pl.
Dobrosława Świerczyńska: „Przysłowia w 12 językach”. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 2019.