ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 sierpnia 15-16 (399-400) / 2020

Maja Baczyńska, Andrzej Karałow,

MUZYKA I KOLOR

A A A
Maja Baczyńska: Pociągają Cię formy operowe. Ale pisane w niekonwencjonalny sposób. A przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Czy słuszne?

Andrzej Karałow: Opera zostawia kompozytorowi szerokie pole do kreowania materii muzycznej, w ramach której powstaje przestrzeń do kształtowania treści ujętej w słowach. Taka mieszanka stwarza nieograniczone możliwości realizowania różnych pomysłów w kontekście zasad panujących w muzyce. Wówczas inspiracje i narracja wynikają w niej z tekstu – libretta czy poematów. W operze mogę również swobodnie panować nad rozwojem narracji muzycznej oraz modyfikować czas istniejący w libretcie, w tym na przykład spowalniać czy przyśpieszać bieg zdarzeń. Opera również pozwala mi łączyć różne gatunki muzyczne i scalać je w światy brzmieniowe, w których znajduje się cała narracja. Najbardziej interesuje mnie tematyka filozoficzna, abstrakcyjna i fantastyczna – czyli taka, której nie da się jednoznacznie osadzić w „naszej” rzeczywistości, świecie czy czasach. Umożliwia mi to wykreowanie nowych realiów oraz rządzących w nich praw muzycznych i ekspresyjnych istniejących w tekście. Z jednej strony jest to niezwykle trudne i ryzykowne pod względem realizacji koncepcji, a z drugiej – daje ogromną satysfakcję i otwiera szerokie możliwości dla interpretacji warstwy symbolicznej libretta.

M.B.: Często współpracujesz z Maciejem Papierskim. Czemu wybierasz jego teksty? Są piękne, ale i na pozór niełatwe do opracowania muzycznego...

A.K.: Tak, nie są łatwe, ale wyróżnia je kontemplacyjny charakter i bogata symbolika. Jej wszechobecność w libretcie Macieja Papierskiego „De invitatione mortis” pozwala na różnorodną interpretację tekstu od strony kompozytorskiej. Po przeczytaniu kilku jego wierszy w 2012 roku stwierdziłem, że styl i kreowany w tekstach nastrój idealnie wpasują się w koncepcję mojej pierwszej opery. W „Keplerze” (2014) w dialogu Adama i Ewy przeniesionych na kolejną planetę (po symbolicznym „unicestwieniu” Ziemi) dominują bogate opisy otoczenia oraz atmosfera oniryczności. To z kolei sprowokowało mnie do uporządkowania materiału muzycznego według moich skojarzeń synestetycznych na poziomie kolor – dźwięk. W „De invitatione mortis” synestezja przenosi się w obszar relacji światło – cień, tworząc swoistą monochromatyczną (ale nie tylko) gradację barw symbolizującą wędrówkę człowieka i jego duszy – ze świata ziemskiego do pozagrobowego.

M.B.: „De invitatione mortis” – skąd pomysł na taki utwór?

A.K.: Zawsze chciałem napisać muzyczne misterium, rozbudowaną kompozycję noszącą cechy rytuału. Etap powstawania samego libretta to wynik obserwacji i wielu rozmów Macieja Papierskiego z konsultantami-lekarzami. Dzielili się oni swoimi doświadczeniami oraz filozofią życia – przede wszystkim w kontekście śmierci i opowiadali o jej obecności w ich zawodzie. Taka tematyka poniekąd narzuca pewien nastrój czy skojarzenia z nim związane. Postanowiłem jednak, aby kompozycja i jej wydźwięk nie realizowały jednowymiarowego połączenia z mrokiem i tragedią. Chciałem podjąć ten temat z poziomu mistyki, tajemnicy i stworzenia odpowiedniej narracji. Miała ona poprowadzić język muzyczny kompozycji oraz jej strukturę w stronę światła, stopniowego otwierania nowego świata, bardziej niż zrzucenie bohaterów w odmęty odpowiednika Hadesu.

M.B.: Twój najnowszy utwór jest silnie inspirowany tematyką śmierci. Zbiega się to w czasie ze współczesnym, trudnym czasem pandemii. Jakie nastroje towarzyszyły Ci, gdy decydowałeś się niegdyś na taką tematykę? Co Cię sprowokowało?

A.K.: Tematyka związana ze śmiercią, a co za tym idzie – tematyka „De invitatione mortis – jest uniwersalna i można ją identyfikować z różnymi sytuacjami, które miały lub dopiero będą miały miejsce. Owszem, zbieżność czasowa obecnej pandemii i wydania płyty mogą sugerować wzajemne powiązanie. Jednak sam początek przedsięwzięcia – powstanie libretta, kompozycji, a następnie realizacja nagrań – miał miejsce już w 2016 roku. Naszym celem w napisaniu takiego utworu było zadanie kilku ważnych pytań filozoficznych, ale też przekazanie ich w sposób jak najbardziej obiektywny. W „De invitatione mortis” postawiłem sobie za cel rozwinąć swój język muzyczny, który pomógłby mi stworzyć świat dźwiękowy i swoisty system, w ramach którego przedstawione będzie libretto. Ten świat powstaje na zredukowanym, minimalistycznie traktowanym materiale dźwiękowym, a brzmienie zespołu wokalno-instrumentalnego wzbogacone zostało o warstwę elektroniczną (syntezator oraz audio playback), której obecność niesie wartość symboliczną.

M.B.: Gdybyś miał wydać kolejną płytę, co by się na niej znalazło?

A.K.: Ponieważ jestem aktywny na kilku polach muzycznej działalności, te pomysły „rozwidlają” się w różnych kierunkach. Obecnie jestem na etapie myślenia o tzw. „concept albumach”, w których połączę wszystkie utwory pozamuzyczną ideą lub tekstem literackim. I tak pierwszym pomysłem w ramach muzyki poważnej będzie album skupiony wokół koloru i synestezji oraz włączenia tych elementów w koncepcję „kwitnącego” organizmu – taka idea pojawia się m.in. w moim „Florescence” (2018) na trio fortepianowe oraz „Veins” (2019) na 30-osobową orkiestrę. Narracja „Florescence” – w pewnych wymiarach dynamiczna, a w innych statyczna – wyrasta na zasadach organicznego kształtowania materiału muzycznego. Rozwijany jest on ze źródła – wyjściowych dźwięków, jednej idei. Naturalnie i płynnie, niczym roślina, powstaje struktura utworu i oparta zostaje ona na segmentach aleatorycznych, ale zdeterminowanych określonymi zasadami. Z kolei „Veins” odnosi się do dwóch elementów zaczerpniętych z własnego snu: widocznego na początku zimowego – lecz nie ośnieżonego – górskiego krajobrazu (podobnego do Bieszczad), który następnie jest stopniowo zasłaniany przez nieustannie rosnące i okalające swymi nieskończenie długimi gałęziami drzewo. Obserwator, a co za tym idzie w kontekście odbioru kompozycji – słuchacz – jest w statycznym, centralnym punkcie całej „akcji”. Wokół niego zmienia się krajobraz, by wkrótce został on (słuchacz) otoczony przez organiczną strukturę, której gałęzie tworzą na swój sposób gęstą, żyjącą sieć. W przypadku tego albumu planuję zestawienie kompozycji kameralnych z orkiestrowymi. Ważną rolę odegra również symboliczne przeniesienie słuchacza do innego świata – tam, gdzie spotka on nowe krajobrazy, rośliny, życie. Będzie to polegało na stworzeniu onirycznej projekcji złożonej z abstrakcyjnych kształtów, kolorów, skojarzeń, „spaceru” przez wykreowane scenerie.

M.B.: Dziękuję za rozmowę.