
WIERSZE
A
A
A
nie-moc
Jakby tak zaistniał
niebo rozstąpiłoby się przez niego
niczym morze przed Mojżeszem
i ryk jego byłby przeraźliwym
płaczem niecodzienności
Jakby tak powiedział
co czuje jak mu jest
ocieplenie klimatu a miał przyjść sam
dziura ozonowa się zmniejszyła
Może jednak przyjdzie a na ustach
ludzie będą mieli pieśń że sami
sobie zło uczynili niemo kończąc
śmiertelny samosąd ostateczny
Może się uda życiodajne nie
i opamiętamy się
jeszcze pozostał czas
a niebo nie goreje w ciemności
niczym oczy zła
gibkość
myśli niczym trzcina
powoli dostojnie
północ zachód wschód
południe
jakby kokon co
rodzi się w tłumie
pajęcza sieć brzydkiej namiastki
dobra co pożera niewinnych
dla dobra większych
lawirują w powietrzu
zdanie siódme
wypadło mi z głowy
uszło pamięci na sucho
opaliłam się od marzeń
radości tak silnej że smagała
niczym ogień piekielny łechcący
niewinnością
myśli odkupione bezszelestnie
sunęły w powietrzu
small talk
człowiek niby obłok
rozpływa się gdzieś
w dolinie
a wystarczy podejść
dzień dobry do widzenia
cześć nie widzieliśmy się
już tak długo
u mnie też wszystko dobrze
przecież nie wypada powiedzieć
że źle i że świat mi się nie podoba
że przeraża mnie pandemia bo
to początek końca
nie boję się wcale śmierci i
zachorowań jednej globalnej zarazy
a kolejnych co rozżarzona planeta nie zbawi
na śląsku mamy węgiel
na śląsku mieliśmy go mieć na wieki
na śląsku nie chcą już w kopalniach
wolą inaczej
żyły zmęczenia na ustach
jakbyśmy żyli w izolacji cielesnej
obumarlibyśmy byli
pocałunek w maseczkach
przypominałby obraz
Beksińskiego
gdzie dwie trupie postaci
całując się nie muszą zamykać
oczu bo nie mają oczu
gdzie usta się nie dotykają
miast nich otwory czaszki
porośnięte jakby zazielenioną
już skórą
jakbyśmy nie mogli się
pieścić muskać łączyć się
obumarlibyśmy byli
jakby wprowadzili oni
ograniczenia
kontrolę totalną
obumarlibyśmy byli
niczym ono z obrazu beksińskego
ono bo szkielet jest bezpłciowy
na kształt podobny słowu
trup
od oczu patrzących nachalnie
od ust nie wykrajdających pocałunków
od miłości nagiej niczym w raju
obumarlibyśmy byli
ze wstydem bez czułości
z trudem istnienia
Jakby tak zaistniał
niebo rozstąpiłoby się przez niego
niczym morze przed Mojżeszem
i ryk jego byłby przeraźliwym
płaczem niecodzienności
Jakby tak powiedział
co czuje jak mu jest
ocieplenie klimatu a miał przyjść sam
dziura ozonowa się zmniejszyła
Może jednak przyjdzie a na ustach
ludzie będą mieli pieśń że sami
sobie zło uczynili niemo kończąc
śmiertelny samosąd ostateczny
Może się uda życiodajne nie
i opamiętamy się
jeszcze pozostał czas
a niebo nie goreje w ciemności
niczym oczy zła
gibkość
myśli niczym trzcina
powoli dostojnie
północ zachód wschód
południe
jakby kokon co
rodzi się w tłumie
pajęcza sieć brzydkiej namiastki
dobra co pożera niewinnych
dla dobra większych
lawirują w powietrzu
zdanie siódme
wypadło mi z głowy
uszło pamięci na sucho
opaliłam się od marzeń
radości tak silnej że smagała
niczym ogień piekielny łechcący
niewinnością
myśli odkupione bezszelestnie
sunęły w powietrzu
small talk
człowiek niby obłok
rozpływa się gdzieś
w dolinie
a wystarczy podejść
dzień dobry do widzenia
cześć nie widzieliśmy się
już tak długo
u mnie też wszystko dobrze
przecież nie wypada powiedzieć
że źle i że świat mi się nie podoba
że przeraża mnie pandemia bo
to początek końca
nie boję się wcale śmierci i
zachorowań jednej globalnej zarazy
a kolejnych co rozżarzona planeta nie zbawi
na śląsku mamy węgiel
na śląsku mieliśmy go mieć na wieki
na śląsku nie chcą już w kopalniach
wolą inaczej
żyły zmęczenia na ustach
jakbyśmy żyli w izolacji cielesnej
obumarlibyśmy byli
pocałunek w maseczkach
przypominałby obraz
Beksińskiego
gdzie dwie trupie postaci
całując się nie muszą zamykać
oczu bo nie mają oczu
gdzie usta się nie dotykają
miast nich otwory czaszki
porośnięte jakby zazielenioną
już skórą
jakbyśmy nie mogli się
pieścić muskać łączyć się
obumarlibyśmy byli
jakby wprowadzili oni
ograniczenia
kontrolę totalną
obumarlibyśmy byli
niczym ono z obrazu beksińskego
ono bo szkielet jest bezpłciowy
na kształt podobny słowu
trup
od oczu patrzących nachalnie
od ust nie wykrajdających pocałunków
od miłości nagiej niczym w raju
obumarlibyśmy byli
ze wstydem bez czułości
z trudem istnienia
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |