WITAJCIE W MIEŚCIE PNIAKÓW (STUMPTOWN. CZĘŚĆ PIERWSZA: SPRAWA DZIEWCZYNY, KTÓRA ZABRAŁA ZE SOBĄ SZAMPON [ALE ZAPOMNIAŁA O MINI]/ CZĘŚĆ DRUGA: SPRAWA MALEŃSTWA W AKSAMITNYM FUTERALE)
A
A
A
Witajcie w Portlandzie (w stanie Oregon), czule zwanym Miastem Pniaków (Stumptown). To właśnie tutaj mieści się biuro agencji detektywistycznej prowadzonej przez Dexedrine „Dex” Parios. Przesympatyczna protagonistka chętnie pomaga rozwiązywać problemy innych, choć sama nie może narzekać na brak kłód, które życie – raz za razem – rzuca jej pod nogi. Ale bądźmy szczerzy – sama Dex też ma trochę na sumieniu. Kłopoty finansowe bohaterki wynikają głównie z jej zamiłowania do hazardu. Dexedrine jest winna sporo pieniędzy (dokładnie: 17 616 dolarów) kasynu skonfederowanych plemion Zachodniego Wybrzeża. Właścicielka przybytku Sue-Lynne Suppa proponuje Parios układ: dług pójdzie w niepamięć, jeśli śledcza odnajdzie Charlotte, zaginioną wnuczkę tej wpływowej bizneswoman. Śledztwo szybko się jednak komplikuje, a dzielna pani detektyw wikła się w nie lada kabałę.
Kolejna sprawa wydaje się nieco prostsza: Dex musi odzyskać skradzioną gitarę (zwaną Maleństwem) należącą do gwiazdy rocka Mim Brakki. Choć charyzmatyczna instrumentalistka nie chce zgłaszać kradzieży na policję, sytuacja się nieoczekiwanie i niebezpiecznie zaognia. Sprawą zaczyna się bowiem interesować wydział narkotykowy, podczas gdy protagonistka co rusz spotyka na swojej drodze dwóch skinheadów również zainteresowanych odnalezieniem cennego „wiosła”.
„Sprawa dziewczyny, która zabrała ze sobą szampon (ale zapomniała o mini)” oraz „Sprawa Maleństwa w aksamitnym futerale” to dwie odsłony bardzo solidnej serii detektywistyczno-kryminalnej, za której sterami stoi Greg Rucka („The Old Guard: Stara Gwardia”, „Lazarus”). Amerykański scenarzysta z właściwym sobie wdziękiem wprowadza na scenę kolejną wyrazistą protagonistkę, która z podniesionym czołem przyjmuje ciosy od losu, jak i te rozumiane bardziej dosłownie.
„(…) Piję na umór, palę jak smok, a mój samochód chodzi, kiedy chce. Zaciągnęłam drugi kredyt na dom, mam niezapłacone rachunki, a mój niedorozwinięty braciszek zarabia lepiej ode mnie. Mam trzy pary butów, tylko jedną sukienkę, w której nie wstydzę się pokazać, dwie pary jeansów i parę koszulek pamiętających jeszcze moje młodzieńcze lata. Mam trzydzieści dwa lata, a ostatnio byłam na randce, gdy prezydent był biały i rozpoczynał pierwszą kadencję. Moje słowo to wszystko, co mam” („Sprawa dziewczyny…”, s. 133; wytłuszczenia zgodne z zapisem w komiksie) – niepozbawiona złudzeń autocharakterystyka Dex sprawia, że czytelnik tym bardziej żywi sympatię do bohaterki opowieści, w której nie zabrakło dobrych dialogów (często okraszonych soczystymi sformułowaniami), niezłych zwrotów akcji oraz szczypty humoru. Rucka potrafi pozyskać i utrzymać uwagę czytelnika, czego wyrazistym przykładem może być otwarcie debiutanckiego tomu „Stumptown” (będącego skądinąd sprawnie skonstruowaną historią o zdradzie, manipulacji i poświęceniu), w którym Parios o mały włos nie kończy jako trup z dwiema kulkami w klatce piersiowej.
Swoistą wizytówką serii są ilustracje Matthew Southwortha („Spider-Man: The Grim Hunt”), pochodzącego z Seattle scenarzysty, rysownika i muzyka posługującego się szkicową, realistyczną kreską, świetnie sprawdzającą się w kameralnych, niejednokrotnie mrocznych i nasyconych silnymi emocjami scenach, w których kluczową rolę odgrywają dialogi, jak i w sekwencjach akcji, czego doskonałym przykładem jest przedstawiony na dwudziestu jeden stronach widowiskowy pościg samochodowy i konfrontacja protagonistki z bandytami, czyli cykl dynamicznych paneli, których ułożenie na planszy zmusza czytelnika do zmiany sposobu trzymania komiksu – z pozycji wertykalnej na horyzontalną (por. „Sprawa Maleństwa…”, s. 89-110).
Southworth, wspierany przez kolorystów Rico Renziego („Sea of Stars”) oraz Lee Loughridge’a („Southern Cross”), zadbał również o stonowaną paletę barw świetnie korespondującą z klimatem „Stumptown” (inspirującego powstanie serialu z Cobie Smulders w roli głównej), będącego nie lada gratką dla wszystkich miłośników neo-noirowych narracji. Jeśli pokochaliście „Jessicę Jones: Alias” duetu Brian Michael Bendis-Michael Gaydos, ale niespecjalnie macie ochotę na trykoty, propozycja współtwórcy „Gotham Central” z pewnością przypadnie wam do gustu.
Kolejna sprawa wydaje się nieco prostsza: Dex musi odzyskać skradzioną gitarę (zwaną Maleństwem) należącą do gwiazdy rocka Mim Brakki. Choć charyzmatyczna instrumentalistka nie chce zgłaszać kradzieży na policję, sytuacja się nieoczekiwanie i niebezpiecznie zaognia. Sprawą zaczyna się bowiem interesować wydział narkotykowy, podczas gdy protagonistka co rusz spotyka na swojej drodze dwóch skinheadów również zainteresowanych odnalezieniem cennego „wiosła”.
„Sprawa dziewczyny, która zabrała ze sobą szampon (ale zapomniała o mini)” oraz „Sprawa Maleństwa w aksamitnym futerale” to dwie odsłony bardzo solidnej serii detektywistyczno-kryminalnej, za której sterami stoi Greg Rucka („The Old Guard: Stara Gwardia”, „Lazarus”). Amerykański scenarzysta z właściwym sobie wdziękiem wprowadza na scenę kolejną wyrazistą protagonistkę, która z podniesionym czołem przyjmuje ciosy od losu, jak i te rozumiane bardziej dosłownie.
„(…) Piję na umór, palę jak smok, a mój samochód chodzi, kiedy chce. Zaciągnęłam drugi kredyt na dom, mam niezapłacone rachunki, a mój niedorozwinięty braciszek zarabia lepiej ode mnie. Mam trzy pary butów, tylko jedną sukienkę, w której nie wstydzę się pokazać, dwie pary jeansów i parę koszulek pamiętających jeszcze moje młodzieńcze lata. Mam trzydzieści dwa lata, a ostatnio byłam na randce, gdy prezydent był biały i rozpoczynał pierwszą kadencję. Moje słowo to wszystko, co mam” („Sprawa dziewczyny…”, s. 133; wytłuszczenia zgodne z zapisem w komiksie) – niepozbawiona złudzeń autocharakterystyka Dex sprawia, że czytelnik tym bardziej żywi sympatię do bohaterki opowieści, w której nie zabrakło dobrych dialogów (często okraszonych soczystymi sformułowaniami), niezłych zwrotów akcji oraz szczypty humoru. Rucka potrafi pozyskać i utrzymać uwagę czytelnika, czego wyrazistym przykładem może być otwarcie debiutanckiego tomu „Stumptown” (będącego skądinąd sprawnie skonstruowaną historią o zdradzie, manipulacji i poświęceniu), w którym Parios o mały włos nie kończy jako trup z dwiema kulkami w klatce piersiowej.
Swoistą wizytówką serii są ilustracje Matthew Southwortha („Spider-Man: The Grim Hunt”), pochodzącego z Seattle scenarzysty, rysownika i muzyka posługującego się szkicową, realistyczną kreską, świetnie sprawdzającą się w kameralnych, niejednokrotnie mrocznych i nasyconych silnymi emocjami scenach, w których kluczową rolę odgrywają dialogi, jak i w sekwencjach akcji, czego doskonałym przykładem jest przedstawiony na dwudziestu jeden stronach widowiskowy pościg samochodowy i konfrontacja protagonistki z bandytami, czyli cykl dynamicznych paneli, których ułożenie na planszy zmusza czytelnika do zmiany sposobu trzymania komiksu – z pozycji wertykalnej na horyzontalną (por. „Sprawa Maleństwa…”, s. 89-110).
Southworth, wspierany przez kolorystów Rico Renziego („Sea of Stars”) oraz Lee Loughridge’a („Southern Cross”), zadbał również o stonowaną paletę barw świetnie korespondującą z klimatem „Stumptown” (inspirującego powstanie serialu z Cobie Smulders w roli głównej), będącego nie lada gratką dla wszystkich miłośników neo-noirowych narracji. Jeśli pokochaliście „Jessicę Jones: Alias” duetu Brian Michael Bendis-Michael Gaydos, ale niespecjalnie macie ochotę na trykoty, propozycja współtwórcy „Gotham Central” z pewnością przypadnie wam do gustu.
Greg Rucka, Matthew Southworth, Lee Loughridge, Rico Renzi: „Stumptown. Część pierwsza: Sprawa dziewczyny, która zabrała ze sobą szampon (ale zapomniała o mini)/ „Stumptown. Część druga: Sprawa maleństwa w aksamitnym futerale”(„Stumptown, Volume 1: The Case of the Girl Who Took Her Shampoo [But Left Her Mini]/ Stumptown, Volume 2: The Case of the Baby in the Velvet Case”). Tłumaczenie: Arek Wróblewski. Mucha Comics. Warszawa 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |