WIERSZE
A
A
A
Escort words
Uszminkowane i puste, kurwiące się po
redakcjach niskonakładowych kwartalników
literackich - -nie łatwo jest być posiadaczem
przeżartych ambicją, gotowych na wszystko słów.
Wybotoksowane dobrymi chęciami
wracają z wakacji domagając się ostrych
balang lingwistycznych. Skandują: oral,
cunnilingus, fellatio. Jeszcze nic nie robią,
a już pragną wszystkiego. Wieczorami
zniesmaczone łapią taksówki by ruszyć na
łowy. Spoglądam za odjeżdżającymi
z okna, trzymając za rączkę naszą pociechę –
wychudzony, drobny wers. Jego szkliste oczy
są jedynym źródłem światła w mieszkaniu. Czekamy.
Widok z taxi
Wyludnione centrum boiska szkolnego
oblane późno popołudniowym słońcem.
Dziewczynka karmi lodem siedzącego przy
bramce ojca – drobny ślad czułości na
peryferiach serca tonącego w korkach
miasta.
Gdy odwołano koncerty
Wieczorne niebo ma fioletowe oblicze
powołując ciemną obecność wiary. W jego
milczeniu unosi się pragnienie deszczu.
Pasikoniki przestają grać. Nasłuchują.
U kresu
Gdy byłem małym chłopcem, rajcowałem się
horyzontem – te lilipucie domki
rozświetlone wieczorami w dalekich górach,
strzeliste katedry wyrastające z mijanych
pociągiem miast jak flamaster z kubka pełnego
smukłych kredek i tak dalej. W oddali
czekały nowe przygody, przede wszystkim zaś
tajemnica zawierająca kolejny
nieopisany fragment rzeczywistości.
Zdałem maturę, przespałem się z kobietą.
Dorosłem. Następnie przyszły studia, ślub oraz
praca. Granice się otwarły. Samoloty,
autostrady, tramwaje, prawo jazdy żony
zabierają mnie do najdalszych punktów świata.
To niesamowite jak przestronna i
elastyczna potrafi być klaustrofobia!
Mur Zachodni
Nowe wiersze rodzą się na małych,
kwadratowych karteluszkach z pracy. Następnie
wsuwam je do przegródki portfela jak
wierny wsuwa modlitwę w ścianę płaczu.
Nad ranem dostąpią nieśmiertelności
cyfryzacji; słowo przemieni się w plik.
Zapisany język dotknie milczenia.
Uszminkowane i puste, kurwiące się po
redakcjach niskonakładowych kwartalników
literackich - -nie łatwo jest być posiadaczem
przeżartych ambicją, gotowych na wszystko słów.
Wybotoksowane dobrymi chęciami
wracają z wakacji domagając się ostrych
balang lingwistycznych. Skandują: oral,
cunnilingus, fellatio. Jeszcze nic nie robią,
a już pragną wszystkiego. Wieczorami
zniesmaczone łapią taksówki by ruszyć na
łowy. Spoglądam za odjeżdżającymi
z okna, trzymając za rączkę naszą pociechę –
wychudzony, drobny wers. Jego szkliste oczy
są jedynym źródłem światła w mieszkaniu. Czekamy.
Widok z taxi
Wyludnione centrum boiska szkolnego
oblane późno popołudniowym słońcem.
Dziewczynka karmi lodem siedzącego przy
bramce ojca – drobny ślad czułości na
peryferiach serca tonącego w korkach
miasta.
Gdy odwołano koncerty
Wieczorne niebo ma fioletowe oblicze
powołując ciemną obecność wiary. W jego
milczeniu unosi się pragnienie deszczu.
Pasikoniki przestają grać. Nasłuchują.
U kresu
Gdy byłem małym chłopcem, rajcowałem się
horyzontem – te lilipucie domki
rozświetlone wieczorami w dalekich górach,
strzeliste katedry wyrastające z mijanych
pociągiem miast jak flamaster z kubka pełnego
smukłych kredek i tak dalej. W oddali
czekały nowe przygody, przede wszystkim zaś
tajemnica zawierająca kolejny
nieopisany fragment rzeczywistości.
Zdałem maturę, przespałem się z kobietą.
Dorosłem. Następnie przyszły studia, ślub oraz
praca. Granice się otwarły. Samoloty,
autostrady, tramwaje, prawo jazdy żony
zabierają mnie do najdalszych punktów świata.
To niesamowite jak przestronna i
elastyczna potrafi być klaustrofobia!
Mur Zachodni
Nowe wiersze rodzą się na małych,
kwadratowych karteluszkach z pracy. Następnie
wsuwam je do przegródki portfela jak
wierny wsuwa modlitwę w ścianę płaczu.
Nad ranem dostąpią nieśmiertelności
cyfryzacji; słowo przemieni się w plik.
Zapisany język dotknie milczenia.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |