ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (87-88) / 2007

Ewa Łączyńska,

PRZYJEMNOŚĆ TEKSTU

A A A
“Pokazują mi tekst. Tekst mnie nudzi. Można by powiedzieć, że to bleble. Bleble tekstu to tylko bicie językowej piany powodowane zwykłą potrzebą pisania. Nic tu z perwersji, tekst przypomina podanie. (...) Można by powiedzieć, że ostatecznie pisałeś ten tekst bez żadnej rozkoszy”. Książkę “Przyjemność tekstu” Rolanda Barthesa, z której pochodzi powyższy fragment, wydano w polskim tłumaczeniu w roku 1997. W tym samym roku przeczytał ją Grzegorz Sztwiertnia. Dziesięć lat później na zamówienie Biblioteki Głównej ASP w Krakowie zrealizował wideo “Przyjemność tekstu”. Zobaczyć można na nim, jak wieczorową porą po tym urokliwym miejscu spaceruje natchniony lunatyk – Stary Bibliotekarz – Pan Andrzej. Biblioteka jest zupełnie pusta. Pan Andrzej, jedyny bohater filmu, w pasiastej piżamie chodzi utartymi ścieżkami między stolikami i katalogami. Zupełnie siwy, z wielkimi wypukłymi oczami, przechadza się pewnym krokiem w klasycznej pozie lunatyka, niczym ślepiec po dobrze znanym terytorium. Dotyka wiekowych drewnianych stołów, kładzie się pod jednym z nich, owija wokół niego, bierze książkę i, nie czytając, przekłada z namaszczeniem strony. By wreszcie podejść do katalogu z wydawnictwami po 1950 roku, gdzie ociera się o uchwyty szufladek.

Film Sztwiertni jest niezwykle sensualny. W tle monotonny głos – zapewne Pana Andrzeja – czyta fragmenty książki Barthesa, powoli i wyraźnie, ale, jak się wydaje, chyba bez zrozumienia. Czyta o tym, że arabscy mędrcy porównywali tekst do ciała. Dla Barthesa było to ciało rozkoszy zbudowane z erotycznych relacji, pełne czekających na odkrycie czytelnika przyjemności rozsianych między słowami. Barthes konkluduje: “Przyjemność tekstu to chwila, w której moje ciało rusza w ślad za własnymi myślami”. Nie ma wątpliwości, że wędrówka po wyludnionej bibliotece dostarcza Panu Andrzejowi wielu przyjemności. Nie sądzę, że przyjemności dostarcza mu czytanie Barthesa, ale z pewnością biblioteka – jego miejsce pracy, jest korpusem, ciałem, po którym wie, jak się poruszać. Praca Sztwiertni nasuwa skojarzenia z obrazem Jarosława Modzelewskiego pt. “Starzy przyjaciele”, wyobrażającym pana i jego psa, rozumiejących się bez słów i świadomych tego, jak jednym dotykiem sprawić sobie przyjemność.

Praca Sztwiertni powstała na specjalne zamówienie Biblioteki Głównej, w oparciu na zarzut do sztuki artysty, że rzekomo brak jej erotyzmu. Artysta – syn krakowskich lekarzy, wychowany na medycznych podręcznikach, wielokrotnie eksploatował motyw ciała. W tej pracy ciałem stało się miejsce. W tekście opisującym pracę Sztwiertnia wspomina, że gdy czytał książkę Barthesa, ożyły w jego pamięci teksty Gertrudy Stein oraz słowa Susan Sontag: “Potrzebujemy erotyzmu w kontakcie ze sztuką”.

W wywiadzie dla Radia Kraków artysta przyznał, że Biblioteka Główna poprosiła “o coś ekstra”. Praca pokazana była w miejscu, w którym rozgrywa się akcja wideo, czyli w Bibliotece Głównej ASP w Krakowie przy ulicy Smoleńsk, gdzie mieści się Galeria Jednej Książki. Była to pierwsza multimedialna projekcja zaprezentowana w tej galerii. Fakt, że jest ona czynna w godzinach otwarcia biblioteki, dawał możliwość porównania “tekstu” i “rzeczywistości”. Pochyleni nad książkami studenci, w przedsesyjnej gorączce, w większości szukali informacji, nie zaś owego erotyzmu tekstu. Paradoksalnie, prezentacja wideo w bibliotece ASP, gromadzącej teksty poświęcone sztuce, wzmocniła siłę pracy. Pokazuje bowiem, jak trudno jest o ”erotyczny” tekst o sztuce, w kontakt z którą – przynajmniej zdaniem Sontag – powinniśmy wprowadzić nieco erotyki. Historia sztuki wystrzega się subiektywnych relacji w stosunku do dzieł, które opisuje, próbując wprowadzić do dyscypliny metody niepodważalnego scjentycyzmu. Z drugiej strony, teksty bardziej osobiste, pełne szczerych zachwytów i wzruszeń wydają się śmieszne i dla dyskursu zupełnie bezużyteczne.

Praca Sztwiertni implikuje kilka płaszczyzn erotyki, przede wszystkim erotykę dzieła sztuki, ale oczywiście także erotykę słowa, tekstu i, bardzo tu istotną, erotykę miejsca. Wideo “Przyjemność tekstu” wystawione było w towarzystwie pracy Huberta Czerepoka, asystenta z pracowni Sztwiertni. Supportem Czerepoka był wygaszacz ekranu pokazany obok komputerowego katalogu biblioteki. Przedstawiał wyrzucane w powietrze książki. Całość sprawiała wrażenie wielkiej orgii uwolnienia książki, tekstu, słowa.

Niezwykle przyjemnie jest spotkać sztukę, w miejscu, w której się jej najmniej spodziewamy.
Galeria Jednej Książki działa od dawna, ale nie jest znaczącym miejscem na krakowskiej mapie sztuki, może przez fakt specyfiki medium, które prezentuje – książki uwięzionej przez zamkniecie w przeszklonej gablocie. Wystawa Sztwiertni i Czerepoka przerwała ciąg wystaw prezentujących jedynie książki, otwierając nowe możliwości odczytania funkcji i specyfiki tego miejsca.
Grzegorz Sztwiertnia “Przyjemność tekstu”. Galeria Jednej Książki Biblioteki Głównej ASP w Krakowie, maj 2007.