ŚLADAMI LĘKU (MARCIN CAŁBECKI: 'JÓZEF CZECHOWICZ I INNI MITOTWÓRCY')
A
A
A
Atrakcyjność hermeneutyki była, przez lata ćwiczenia się akademickich elit w interpretacyjnej nieufności, wielokrotnie i na różne sposoby podważana. Przyczyn można by wskazać wiele, a jedną z głównych stanowiła wewnętrzna sprzeczność naznaczająca trudną pozycyjność hermeneuty, zagubionego pomiędzy tęsknotą za totalnością sensu a świadomością niewydolności symboli mających ową totalność pomieścić. W tym znaczeniu jest hermeneutyka głównym wyrazicielem dramatu sekularyzacji, która pozbawiając wolę znaczenia podstaw, jednocześnie rysuje wizję regresu, mającego być alternatywą dla kostniejącej religii i nieprzekonującej mnogości ideologii. W swych wielu wydaniach, szczególnie tych apofatycznych i tematyzujących nieosiągalność sensu, jest hermeneutyka symptomem tego, jak bardzo na przestrzeni lat zmienił się sposób naszego mówienia o kulturze. Wydaje się, że każda próba „naiwnego” powrotu do Gadamera staje się działalnością na poły „sklerotyczną”, chociaż działanie „pod włos” to często jedyny sensowny sposób działania w filologii. Wszak skłonność do cytatu, mogąc świadczyć o duchowym uwiądzie, znaczy również twórcze przywiązanie do tradycji.
W swojej pracy Marcin Całbecki, podążając za hermeneutyczną teorią mitu, próbuje zmierzyć się z artystycznymi i psychologicznymi konsekwencjami sekularyzacji, na podstawie wybranych przykładów z dwudziestolecia międzywojennego, głównie analizując twórczość Józefa Czechowicza, poświęcając również uwagę Władysławowi Sebyle, Brunonowi Schulzowi i Witoldowi Gombrowiczowi. Mit, pojmowany jako próba imaginacyjnego zmierzenia się ze światem, nieredukowalna do racjonalnych metod analizy i niedająca się wpisać w żadną z oficjalnych doktryn religijnych, jest matrycą wyobrażeniową i artystyczną, używaną przez wspomnianych pisarzy w ich usiłowaniach sprostaniu bezsensowi uniwersum opuszczonego przez religię. Dla Całbeckiego wyobraźnia mityczna stanowi reakcję na zeświecczenie, ale również próbę kreacji dokonywaną przez twórcę na zgliszczach dawnego porządku. Pozycja, którą zajmuje nowoczesny mitotwórca, jest okazuje się nieusuwalnie dialektyczna. Bowiem częścią „mitopoetyckiego odwrócenia”, która to gadamerowska kategoria stanie się dla Całbeckiego kluczowa, okazuje się tyleż restytucja, ile destrukcja familiarnego kontekstu kulturowego i próba zbudowania nowej sieci symboli. W epoce po Nietzschem mit nie jest już (o ile kiedykolwiek był) epistemologicznie niewinny. Staje się on wehikułem dla wydziedziczonej jaźni, sposobem na budowę, choćby cząstkowej, przestrzeni zrozumiałości. Akceptując konieczność aksjologicznego i ontologicznego opuszczenia, mitotwórca otwiera się na pierwotność, poddając znaczącej, płynącej z poruszania się w świecie raz na zawsze odczarowanym, korekturze.
Całbecki rysuje ciekawą trajektorię, sytuując Czechowicza na przecięciu witalistycznego urbanizmu „Zwrotnicy” i katastrofizmu lat trzydziestych, starając się unikać jednoznaczności wynikłej ze zbyt łatwej periodyzacji. W ten sposób twórczość poety może być widziana jako wskaźnik i wyraziciel niepokoju, który wynikał z nieufności wobec zarówno religii, jak i nauki, ze scjentyczną, racjonalistyczną teodyceą, jako dwóch zasadniczych matryc sensu dostępnych dla modernistycznego artysty. Czechowicz tęsknił za zakorzenieniem, rysując arkadyjskie przestrzenie małomiasteczkowości, ze świadomością, jak kruchy i niestabilny jest oferowany przez nie rodzaj pocieszenia. Stąd zdaje się wynikać osobliwa psychospołeczna dyspozycja podmiotu Czechowicza, na zawsze rozpiętego pomiędzy paraliżującą trwogą, tym dotkliwszą, że wszechogarniającą, a uspokojeniem, którego trwałość jest ciągle podmywana przez bliskość niedającej się precyzyjnie nazwać katastrofy. Urbanizm i optymizm epistemologiczny, charakterystyczny dla poetów skupionych wokół „Zwrotnicy”, ustępuje u Czechowicza narastającej nieufności wobec technologicznych i światopoglądowych pochodnych postępu. Całbecki dostrzega, jak bardzo wiersz tego poety bliski był awangardowym z ducha technikom (jak symultanizm, eliptyczność, kubizm) – i jak daleki od właściwych awangardom pozycji ideologicznych.
Książka śledzi różne formacje mityczne pojawiające się u Czechowicza i innych analizowanych przez Całbeckiego autorów, traktując je jako formacje nie tyle defensywne, ile projektujące nowe użycia symboliczne, które wydają się być naczelną zdobyczą modernizmu. Polską nowoczesność rozdzierał, zdaniem autora, podstawowy konflikt pomiędzy zachłyśnięciem się postępem i dążeniem do innowacji a próbą restytucji wyobraźni mitycznej, z jej celebracją sakralnego, choć nie religijnego, poziomu bytu. Formą objawienia się tej ambiwalencji był lęk, naznaczający utwory autora „nuty człowieczej” i stanowiący główny poziom dokonujących się w tej literaturze przewartościowań. Czechowicz używa awangardowych narzędzi i eksperymentuje z formą wiersza, próbując wyrazić dyskomfort i paraliżującą niemoc towarzyszące uczestnictwu w kulturze, reaktywując mityczne formy „bycia – w świecie”, nie nadając im wszakże wyłącznie funkcji regresywnej. Całbecki bada lękową formację podmiotu Czechowicza, jednocześnie analizując rekontekstualizację mitu Narcyza, która się w jego dziele dokonuje. Cywilizacyjny lęk i poczucie permanentnego zagrożenia sprzyjają cofnięciu się we własne „ja”, obrazowanemu przez quasi-rustykalny patos niektórych lirycznych realizacji mitycznych motywów. Waloryzacja subiektywności, mając funkcję obronną, prowadzi zarazem do odnowienia więzi ze światem, którego bezosobowa wrogość ulega chwilowemu zawieszeniu, acz próżno u Czechowicza szukać sielskich motywów.
Na poziomie dialektycznym trudno się dziwić temu, że Całbecki wybiera Gadamera na patrona swoich rozważań, skoro u niego koncepcja mitu ma wyraźnie restauracyjny charakter, w przeciwieństwie do chociażby myślicieli ze szkoły frankfurckiej, postrzegających mit jako konserwatywną, opresyjną machinę, na której wspiera się ideologiczna przemoc. Trzeba przyznać, że Całbecki ze swoich rozważań wychodzi obronną ręką, subtelnie mieszając motywy wydziedziczenia i mitycznej obietnicy, bez popadania przy tym w interpretacyjny kicz. Książka nie rości sobie bynajmniej pretensji do bycia całościową rekapitulacją dwudziestolecia międzywojennego, rezerwując sobie dużo skromniejszą rolę serii interpretacyjnych wglądów. Z roli wywiązuje się bardzo dobrze, oferując czytelnikowi wiele ciekawych rozpoznań. Choć można mieć wątpliwości co do predylekcji autora wobec mitopoetyckiego klucza, to jednak praca Marcina Całbeckiego pozostaje, w całej swojej skromności, ciekawym przeżyciem lekturowym.
W swojej pracy Marcin Całbecki, podążając za hermeneutyczną teorią mitu, próbuje zmierzyć się z artystycznymi i psychologicznymi konsekwencjami sekularyzacji, na podstawie wybranych przykładów z dwudziestolecia międzywojennego, głównie analizując twórczość Józefa Czechowicza, poświęcając również uwagę Władysławowi Sebyle, Brunonowi Schulzowi i Witoldowi Gombrowiczowi. Mit, pojmowany jako próba imaginacyjnego zmierzenia się ze światem, nieredukowalna do racjonalnych metod analizy i niedająca się wpisać w żadną z oficjalnych doktryn religijnych, jest matrycą wyobrażeniową i artystyczną, używaną przez wspomnianych pisarzy w ich usiłowaniach sprostaniu bezsensowi uniwersum opuszczonego przez religię. Dla Całbeckiego wyobraźnia mityczna stanowi reakcję na zeświecczenie, ale również próbę kreacji dokonywaną przez twórcę na zgliszczach dawnego porządku. Pozycja, którą zajmuje nowoczesny mitotwórca, jest okazuje się nieusuwalnie dialektyczna. Bowiem częścią „mitopoetyckiego odwrócenia”, która to gadamerowska kategoria stanie się dla Całbeckiego kluczowa, okazuje się tyleż restytucja, ile destrukcja familiarnego kontekstu kulturowego i próba zbudowania nowej sieci symboli. W epoce po Nietzschem mit nie jest już (o ile kiedykolwiek był) epistemologicznie niewinny. Staje się on wehikułem dla wydziedziczonej jaźni, sposobem na budowę, choćby cząstkowej, przestrzeni zrozumiałości. Akceptując konieczność aksjologicznego i ontologicznego opuszczenia, mitotwórca otwiera się na pierwotność, poddając znaczącej, płynącej z poruszania się w świecie raz na zawsze odczarowanym, korekturze.
Całbecki rysuje ciekawą trajektorię, sytuując Czechowicza na przecięciu witalistycznego urbanizmu „Zwrotnicy” i katastrofizmu lat trzydziestych, starając się unikać jednoznaczności wynikłej ze zbyt łatwej periodyzacji. W ten sposób twórczość poety może być widziana jako wskaźnik i wyraziciel niepokoju, który wynikał z nieufności wobec zarówno religii, jak i nauki, ze scjentyczną, racjonalistyczną teodyceą, jako dwóch zasadniczych matryc sensu dostępnych dla modernistycznego artysty. Czechowicz tęsknił za zakorzenieniem, rysując arkadyjskie przestrzenie małomiasteczkowości, ze świadomością, jak kruchy i niestabilny jest oferowany przez nie rodzaj pocieszenia. Stąd zdaje się wynikać osobliwa psychospołeczna dyspozycja podmiotu Czechowicza, na zawsze rozpiętego pomiędzy paraliżującą trwogą, tym dotkliwszą, że wszechogarniającą, a uspokojeniem, którego trwałość jest ciągle podmywana przez bliskość niedającej się precyzyjnie nazwać katastrofy. Urbanizm i optymizm epistemologiczny, charakterystyczny dla poetów skupionych wokół „Zwrotnicy”, ustępuje u Czechowicza narastającej nieufności wobec technologicznych i światopoglądowych pochodnych postępu. Całbecki dostrzega, jak bardzo wiersz tego poety bliski był awangardowym z ducha technikom (jak symultanizm, eliptyczność, kubizm) – i jak daleki od właściwych awangardom pozycji ideologicznych.
Książka śledzi różne formacje mityczne pojawiające się u Czechowicza i innych analizowanych przez Całbeckiego autorów, traktując je jako formacje nie tyle defensywne, ile projektujące nowe użycia symboliczne, które wydają się być naczelną zdobyczą modernizmu. Polską nowoczesność rozdzierał, zdaniem autora, podstawowy konflikt pomiędzy zachłyśnięciem się postępem i dążeniem do innowacji a próbą restytucji wyobraźni mitycznej, z jej celebracją sakralnego, choć nie religijnego, poziomu bytu. Formą objawienia się tej ambiwalencji był lęk, naznaczający utwory autora „nuty człowieczej” i stanowiący główny poziom dokonujących się w tej literaturze przewartościowań. Czechowicz używa awangardowych narzędzi i eksperymentuje z formą wiersza, próbując wyrazić dyskomfort i paraliżującą niemoc towarzyszące uczestnictwu w kulturze, reaktywując mityczne formy „bycia – w świecie”, nie nadając im wszakże wyłącznie funkcji regresywnej. Całbecki bada lękową formację podmiotu Czechowicza, jednocześnie analizując rekontekstualizację mitu Narcyza, która się w jego dziele dokonuje. Cywilizacyjny lęk i poczucie permanentnego zagrożenia sprzyjają cofnięciu się we własne „ja”, obrazowanemu przez quasi-rustykalny patos niektórych lirycznych realizacji mitycznych motywów. Waloryzacja subiektywności, mając funkcję obronną, prowadzi zarazem do odnowienia więzi ze światem, którego bezosobowa wrogość ulega chwilowemu zawieszeniu, acz próżno u Czechowicza szukać sielskich motywów.
Na poziomie dialektycznym trudno się dziwić temu, że Całbecki wybiera Gadamera na patrona swoich rozważań, skoro u niego koncepcja mitu ma wyraźnie restauracyjny charakter, w przeciwieństwie do chociażby myślicieli ze szkoły frankfurckiej, postrzegających mit jako konserwatywną, opresyjną machinę, na której wspiera się ideologiczna przemoc. Trzeba przyznać, że Całbecki ze swoich rozważań wychodzi obronną ręką, subtelnie mieszając motywy wydziedziczenia i mitycznej obietnicy, bez popadania przy tym w interpretacyjny kicz. Książka nie rości sobie bynajmniej pretensji do bycia całościową rekapitulacją dwudziestolecia międzywojennego, rezerwując sobie dużo skromniejszą rolę serii interpretacyjnych wglądów. Z roli wywiązuje się bardzo dobrze, oferując czytelnikowi wiele ciekawych rozpoznań. Choć można mieć wątpliwości co do predylekcji autora wobec mitopoetyckiego klucza, to jednak praca Marcina Całbeckiego pozostaje, w całej swojej skromności, ciekawym przeżyciem lekturowym.
Marcin Całbecki: „Józef Czechowicz i inni mitotwórcy. Studia i szkice z literatury dwudziestolecia międzywojennego”. Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego. Gdańsk 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |