Grzegorz Mucha, Elżbieta Mrożek-Loska,
POZA SCENĄ - 1
A
A
A
G.M.: Ma Pani na swoim koncie bogatą artystyczną biografię. Proszę powiedzieć coś o swoich początkach, czyli pracy z orkiestrą AUKSO.
E.M-L.: Moja współpraca z Orkiestrą Aukso rozpoczęła się wraz z początkiem jej powstania, czyli w roku 1998 i trwała około siedem, osiem lat. Towarzyszyły jej ogromne emocje oraz wielkie zaangażowanie. Dla mnie, dla osoby wtedy zaczynającej swoją zawodową drogę, to były lata, podczas których zdobywałam umiejętności i doświadczenie w pracy zespołowej pod okiem wielkiego autorytetu, założyciela zespołu, a także w tym czasie prymariusza Kwartetu Śląskiego - Marka Mosia. Koncertowaliśmy w wielu prestiżowych miejscach, na ważnych festiwalach, z wieloma wybitnymi artystami.
G.M.: Współpracowała Pani ze znanymi i cenionymi wykonawcami muzyki nowej ze Śląska (Lasoń Ensemble, Kwartet Śląski, Orkiestra Muzyki Nowej), a przecież z równą swobodą porusza się Pani w klasyce. Jak do tego doszło? Która stylistyka jest Pani bliższa?
E.M-L.: Po ukończeniu studiów podjęłam pracę jako asystent w klasie altówki prof. Zygmunta Jochemczyka, u którego miałam zaszczyt studiować. Kilka lat później pojawił się pomysł założenia kwintetu fortepianowego. Z propozycją wyszedł Krzysztof Lasoń, kolega ze studiów, aby wspólnie z nim, Agnieszką Lasoń, Stanisławem Lasoniem oraz Piotrem Sałajczykiem założyć zespół - Lasoń Ensemble, z którym także występowaliśmy na wielu prestiżowych festiwalach. Nagraliśmy wspólnie płytę CD z polskimi kwintetami fortepianowymi, która nominowana była do nagrody „Fryderyk”. W tym czasie, za namową kolegów z kwintetu, rozpoczęła się moja przygoda z muzyką najnowszą, a co za tym idzie z Orkiestrą Muzyki Nowej. Były to przede wszystkim projekty kameralne, sporadycznie w większej obsadzie. To były dla mnie nowe doświadczenia, gdyż wcześniej z muzyką najnowszą nie miałam wiele do czynienia. Odkrywałam nowe techniki, nowe brzmienia, które zmieniły moje spojrzenie i nastawienie do tej muzyki.
G.M.: Proszę się też podzielić swoimi muzycznymi podróżami, bo wiem, że takie miały miejsce.
E.M-L.: Moje artystyczne podróże obejmowały przede wszystkim liczne kraje Europy tj. Czechy, Austrię, Niemcy, Szwajcarię, Hiszpanię, Włochy, Belgię, Anglię, Szwecję ale także Indie, Chiny, Turcję i Brazylię. Ale to właśnie indyjska przygoda dostarczyła mi chyba najwięcej muzycznych wrażeń. Był to miesięczny kontrakt w Bombaju i udział w Symfonicznej Orkiestrze Indyjskiej, w której byłam liderem grupy altówek. Wtedy też wystąpiłam na koncercie kameralnym ze światowej sławy skrzypkiem Dmitrym Sitkovetskym.
G.M.: Współpracowała Pani z wieloma instrumentalistami i dokonała wielu nagrań płytowych.
E.M-L.: Cenię sobie wieloletnią współpracę z prof. Zbigniewem Raubo, z którym nagrałam transkrypcje sonat skrzypcowych Brahmsa i Francka, a także zaproszenia Kwartetu Śląskiego, z którym miałam możliwość występować gościnnie wykonując najczęściej kwintety czy sekstety smyczkowe. To nie tylko koncerty, ale właśnie nagrania sekstetów wraz z wiolonczelistami Dominikiem Połońskim lub Adamem Krzeszowcem – Panufnika i Tansmana. Natomiast najnowszy ważny projekt obejmuje kwintety saksofonowe z udziałem Bartłomieja Dusia – saksofonisty, a także skrzypka Adama Mokrusa. Nie mogę tu także pominąć wieloletniej, wspaniałej współpracy z kolegą z roku – Adamem Mokrusem, z którym wielokrotnie, w wielu różnych składach kameralnych razem występowaliśmy. Graliśmy również wspólnie „Symfonię koncertującą” W. A. Mozarta z Tarnowską Orkiestrą Kameralną na Festiwalu Emanacje w Lusławicach w 2019 roku, czy na inauguracji Roku Akademickiego z Filharmonią Śląską „Koncert podwójny na skrzypce i altówkę” Maxa Brucha. Mam również w swoim dorobku nagranie Kwartetów smyczkowych Stanisława Moniuszki i Kwintetu fortepianowego Juliusza Zarębskiego z Piotrem Pławnerem, Sybillą Leuenberger, Izabelą Klim i Piotrem Sałajczykiem.
G.M.: Proszę też coś powiedzieć o małym, ale artystycznie nośnym projekcie Tria Fender, do którego Panią zaproszono.
E.M-L.: Kilka lat temu rozpoczęłam współpracę z Magdaleną Kling-Fender i Robertem Fenderem, która stała się bliska memu sercu. Zaczęło się od Wariacji Goldbergowskich utrwalonych na płycie CD w wersji na trio smyczkowe, a później wykonywaliśmy kwartety fortepianowe ze Zbigniewem Raubo.
G.M.: A Pani udział w Orkiestrze Historycznej i współpraca z Martyną Pastuszko?
E.M-L.: Udział w {oh!} Orkiestrze Historycznej, prowadzonej przez Martynę Pastuszko to kolejne, a zarazem jedno z najnowszych doświadczeń. Na ostatnim festiwalu Chopin i Jego Europa wykonywaliśmy kwintety fortepianowe z Kevinem Kennerem przy fortepianie. To zupełnie nowe, inspirujące i ciekawe doświadczenia w grze na instrumentach historycznych, czyli strunach jelitowych w stroju 430hz. Stanowi to z pewnością wyzwanie dla współczesnych wykonawców. Było to niezwykle inspirujące i chciałabym nadal zgłębiać swą wiedzę i umiejętności w tym kierunku.
G.M.: Czy ma Pani swoich mistrzów, których Pani podziwia? Czy są to wyłącznie altowioliści, czy także muzycy, grający na innych instrumentach?
E.M-L.: Moimi idolami są różni muzycy. Myślę, że spojrzenie innych instrumentalistów wzbogaca i nie można ograniczać się tylko do swojej specjalizacji.
G.M.: Czy w swoim życiu koncertowym miała Pani jakieś nietypowe wydarzenie?
E.M_L.: Tak. Byłam kiedyś dość niespodziewanie poproszona o udział w koncercie Kwartetu Śląskiego. Miałam zastąpić pana Łukasza Syrnickiego, który niespodziewanie zachorował. Mimo sporego stresu koncert się udał.
G.M.: Jaka muzyka Panią inspiruje w pracy twórczej, a jaka na co dzień?
E.M-L.: Muzyki słucham i tej klasycznej i rozrywkowej, wszystko zależy od chwili, nastroju i potrzeb.
G.M.: Czego z Pani strony możemy się spodziewać w najbliższych - wciąż nietypowych przecież – miesiącach?
E.M-L.: Pytanie o przyszłość jest trudne. Ale pomysłów i chęci mi nie brakuje i mam nadzieję, że uda się choć część z nich zrealizować.
G.M.: Dziękuję za rozmowę.
E.M-L.: Moja współpraca z Orkiestrą Aukso rozpoczęła się wraz z początkiem jej powstania, czyli w roku 1998 i trwała około siedem, osiem lat. Towarzyszyły jej ogromne emocje oraz wielkie zaangażowanie. Dla mnie, dla osoby wtedy zaczynającej swoją zawodową drogę, to były lata, podczas których zdobywałam umiejętności i doświadczenie w pracy zespołowej pod okiem wielkiego autorytetu, założyciela zespołu, a także w tym czasie prymariusza Kwartetu Śląskiego - Marka Mosia. Koncertowaliśmy w wielu prestiżowych miejscach, na ważnych festiwalach, z wieloma wybitnymi artystami.
G.M.: Współpracowała Pani ze znanymi i cenionymi wykonawcami muzyki nowej ze Śląska (Lasoń Ensemble, Kwartet Śląski, Orkiestra Muzyki Nowej), a przecież z równą swobodą porusza się Pani w klasyce. Jak do tego doszło? Która stylistyka jest Pani bliższa?
E.M-L.: Po ukończeniu studiów podjęłam pracę jako asystent w klasie altówki prof. Zygmunta Jochemczyka, u którego miałam zaszczyt studiować. Kilka lat później pojawił się pomysł założenia kwintetu fortepianowego. Z propozycją wyszedł Krzysztof Lasoń, kolega ze studiów, aby wspólnie z nim, Agnieszką Lasoń, Stanisławem Lasoniem oraz Piotrem Sałajczykiem założyć zespół - Lasoń Ensemble, z którym także występowaliśmy na wielu prestiżowych festiwalach. Nagraliśmy wspólnie płytę CD z polskimi kwintetami fortepianowymi, która nominowana była do nagrody „Fryderyk”. W tym czasie, za namową kolegów z kwintetu, rozpoczęła się moja przygoda z muzyką najnowszą, a co za tym idzie z Orkiestrą Muzyki Nowej. Były to przede wszystkim projekty kameralne, sporadycznie w większej obsadzie. To były dla mnie nowe doświadczenia, gdyż wcześniej z muzyką najnowszą nie miałam wiele do czynienia. Odkrywałam nowe techniki, nowe brzmienia, które zmieniły moje spojrzenie i nastawienie do tej muzyki.
G.M.: Proszę się też podzielić swoimi muzycznymi podróżami, bo wiem, że takie miały miejsce.
E.M-L.: Moje artystyczne podróże obejmowały przede wszystkim liczne kraje Europy tj. Czechy, Austrię, Niemcy, Szwajcarię, Hiszpanię, Włochy, Belgię, Anglię, Szwecję ale także Indie, Chiny, Turcję i Brazylię. Ale to właśnie indyjska przygoda dostarczyła mi chyba najwięcej muzycznych wrażeń. Był to miesięczny kontrakt w Bombaju i udział w Symfonicznej Orkiestrze Indyjskiej, w której byłam liderem grupy altówek. Wtedy też wystąpiłam na koncercie kameralnym ze światowej sławy skrzypkiem Dmitrym Sitkovetskym.
G.M.: Współpracowała Pani z wieloma instrumentalistami i dokonała wielu nagrań płytowych.
E.M-L.: Cenię sobie wieloletnią współpracę z prof. Zbigniewem Raubo, z którym nagrałam transkrypcje sonat skrzypcowych Brahmsa i Francka, a także zaproszenia Kwartetu Śląskiego, z którym miałam możliwość występować gościnnie wykonując najczęściej kwintety czy sekstety smyczkowe. To nie tylko koncerty, ale właśnie nagrania sekstetów wraz z wiolonczelistami Dominikiem Połońskim lub Adamem Krzeszowcem – Panufnika i Tansmana. Natomiast najnowszy ważny projekt obejmuje kwintety saksofonowe z udziałem Bartłomieja Dusia – saksofonisty, a także skrzypka Adama Mokrusa. Nie mogę tu także pominąć wieloletniej, wspaniałej współpracy z kolegą z roku – Adamem Mokrusem, z którym wielokrotnie, w wielu różnych składach kameralnych razem występowaliśmy. Graliśmy również wspólnie „Symfonię koncertującą” W. A. Mozarta z Tarnowską Orkiestrą Kameralną na Festiwalu Emanacje w Lusławicach w 2019 roku, czy na inauguracji Roku Akademickiego z Filharmonią Śląską „Koncert podwójny na skrzypce i altówkę” Maxa Brucha. Mam również w swoim dorobku nagranie Kwartetów smyczkowych Stanisława Moniuszki i Kwintetu fortepianowego Juliusza Zarębskiego z Piotrem Pławnerem, Sybillą Leuenberger, Izabelą Klim i Piotrem Sałajczykiem.
G.M.: Proszę też coś powiedzieć o małym, ale artystycznie nośnym projekcie Tria Fender, do którego Panią zaproszono.
E.M-L.: Kilka lat temu rozpoczęłam współpracę z Magdaleną Kling-Fender i Robertem Fenderem, która stała się bliska memu sercu. Zaczęło się od Wariacji Goldbergowskich utrwalonych na płycie CD w wersji na trio smyczkowe, a później wykonywaliśmy kwartety fortepianowe ze Zbigniewem Raubo.
G.M.: A Pani udział w Orkiestrze Historycznej i współpraca z Martyną Pastuszko?
E.M-L.: Udział w {oh!} Orkiestrze Historycznej, prowadzonej przez Martynę Pastuszko to kolejne, a zarazem jedno z najnowszych doświadczeń. Na ostatnim festiwalu Chopin i Jego Europa wykonywaliśmy kwintety fortepianowe z Kevinem Kennerem przy fortepianie. To zupełnie nowe, inspirujące i ciekawe doświadczenia w grze na instrumentach historycznych, czyli strunach jelitowych w stroju 430hz. Stanowi to z pewnością wyzwanie dla współczesnych wykonawców. Było to niezwykle inspirujące i chciałabym nadal zgłębiać swą wiedzę i umiejętności w tym kierunku.
G.M.: Czy ma Pani swoich mistrzów, których Pani podziwia? Czy są to wyłącznie altowioliści, czy także muzycy, grający na innych instrumentach?
E.M-L.: Moimi idolami są różni muzycy. Myślę, że spojrzenie innych instrumentalistów wzbogaca i nie można ograniczać się tylko do swojej specjalizacji.
G.M.: Czy w swoim życiu koncertowym miała Pani jakieś nietypowe wydarzenie?
E.M_L.: Tak. Byłam kiedyś dość niespodziewanie poproszona o udział w koncercie Kwartetu Śląskiego. Miałam zastąpić pana Łukasza Syrnickiego, który niespodziewanie zachorował. Mimo sporego stresu koncert się udał.
G.M.: Jaka muzyka Panią inspiruje w pracy twórczej, a jaka na co dzień?
E.M-L.: Muzyki słucham i tej klasycznej i rozrywkowej, wszystko zależy od chwili, nastroju i potrzeb.
G.M.: Czego z Pani strony możemy się spodziewać w najbliższych - wciąż nietypowych przecież – miesiącach?
E.M-L.: Pytanie o przyszłość jest trudne. Ale pomysłów i chęci mi nie brakuje i mam nadzieję, że uda się choć część z nich zrealizować.
G.M.: Dziękuję za rozmowę.
Fot. Zbigniew Raubo.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |