HUŚTAWKA (PIĘĆ SMAKÓW W DOMU VOD)
A
A
A
Mówi się czasem, że reżyser przez całą karierę kręci jeden film. Takie twierdzenie powinno się jednak opatrywać przypisem: „Nie dotyczy Siona Sono”. Enfant terrible japońskiego kina wymyka się bowiem wszelkim próbom szufladkowania: jego twórczość – 57 tytułów, w tym ponad 40 pełnometrażowych – cechują heterogeniczność, eklektyzm i niejednoznaczność. Ma na koncie z ducha anarchistyczny eksperyment filmowy („Jestem Sion Sono!”) i widowiska dla wielkich platform streamingowych („Tokyo Vampire Hotel”, „The Forest of Love”). Nakręcił wyciszone, elegijne science fiction („Gwiazda szeptów”) i przepełniony przemocą thriller czasem balansujący na granicy groteski („Zimna ryba”). Wykorzystywał w swojej twórczości uprzedmiotawiające, voyerystyczne spojrzenie na kobiece ciało, ale jednocześnie odsłaniał seksizm i szowinizm patriarchalnej kultury („Antyporno”) – wyraźna większość jego filmów przechodzi test Bechdel (zob. Murczyńska 2016: 201).
To oryginalne kino od lat przybliżają polskim widzom organizatorzy Festiwalu Filmowego Pięć Smaków. W programie tej imprezy regularnie pojawiają się utwory Siona Sono, a w 2016 roku odbyła się retrospektywa jego dokonań artystycznych. Od 20 maja do 7 lipca na platformie Pięciu Smaków trwa przegląd filmów japońskiego reżysera, w ramach którego można obejrzeć osiem jego utworów i poświęcony mu dokument Araty Oshimy, syna Nagisy Oshimy. Szczególną uwagę warto zwrócić na „Miłość obnażoną” z 2008 roku, która zapoczątkowała tak zwaną trylogię nienawiści. Zalicza się do niej jeszcze „Zimną rybę” (2010) i „Miłosne piekło” (2011). Oba te filmy także dostępne są na platformie Pięciu Smaków.
„Miłość obnażona” to opus magnum Siona Sono i chyba najbardziej reprezentatywna próbka twórczości tego reżysera. Zaczyna się jak klasyczny dramat rodzinny, w którym pobrzmiewa echo dzieł Yasujirō Ozu i jego spadkobierców (notabene, Sono dokonał kiedyś zamachu na pomnik autora „Tokijskiej opowieści”, gdy twórczość boga japońskiego kina ocenił jako fałszywą, a jego samego określił antybogiem – antychrystem). Niepostrzeżenie jednak dramat ów zostaje przerysowany, a utwór przybliża się do rejestrów filmu młodzieżowego. Ale nie na długo, bo i ten gatunek Sono wywraca na nice – przy pomocy… kina kung-fu. A to dopiero początek trwającej niespełna cztery godziny wirtuozerskiej żonglerki gatunkami i poetykami, pełnej absurdalnego humoru oraz mniej lub bardziej jawnych nawiązań do klasyki kina. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że „Miłość obnażona” sprawia, że fotel kinowy czy domowa kanapa niepostrzeżenie zamieniają się w rozbujaną huśtawkę.
A, jak wspomniałem, zaczyna się niepozornie. „Dawno temu, kiedy byłem mały, lubiłem patrzeć, jak mama się modli” – wyznaje Yu, jeszcze, gdy na ekranie widnieje plansza zapowiadająca pierwszy rozdział filmu. Bohater wspomina okres, kiedy rodzice przekazywali mu katolicką religijność. Matka, żegnając się z synkiem przed swoją śmiercią, powiedziała, że niedługo być może wybierze się „na wycieczkę” i podarowała figurkę Marii Dziewicy. Powiedziała: „Znajdź sobie kobietę taką, jak ona. Przedstaw mi ją, kiedy już ją znajdziesz”. Chłopiec był wrażliwy i potraktował osobliwe życzenie matki bardzo poważnie…
Po śmierci żony ojciec Yu postanowił zostać księdzem. W tym okresie Yu zrozumiał, że „wycieczka”, o której mówiła jego matka, to eufemizm – a żałoba nie została przepracowana, lecz zamieciona do nieświadomości. Jako nastolatek Yu zamieszkał… na plebanii. Jego ojciec cieszył się popularnością wśród wiernych, „słynął z łagodności i troskliwego serca”. Yu bardzo go kochał i czuł się z nim szczęśliwy. Lecz po jednej z mszy ksiądz poznał kobietę, z którą nawiązał romans. Po trzech miesiącach miała ona jednak dość życia w ukryciu i zerwała znajomość. Ojciec z tak zwanego „fajnego księdza” zmienił się w zimnego tyrana. Kazał spowiadać się synowi i z inkwizytorską zajadłością wypytywał o jego grzechy. W końcu Yu, żeby zadowolić ojca, którego nadal bardzo kochał, zaczął wymyślać kolejne przewiny. Ojciec jednak rozpoznawał jego kłamstwa. Yu postanowił więc grzeszyć naprawdę – dla taty. Temu jednak nie wystarczały takie „błahostki” jak zniszczenie gumki do ścierania kolegi czy wykopanie dzieciakom piłki poza boisko. W końcu ojciec odtrącił syna: zostawił go w domu, do którego wyprowadzili się, gdy poznał kochankę, a sam wrócił na plebanię. W efekcie Yu poznał kilku typów spod ciemnej gwiazdy (choć przedstawionych raczej ciepło), lecz i popełnione z nimi wykroczenia nie „zadowoliły” ojca. W dalszym ciągu pozostawał on dla swojego dziecka zimny jak lód i przekonany o złej naturze człowieka. W końcu jeden z nowych kolegów podpowiedział Yu, że największe wzmożenie u księży wywołują „sprośności”. W czasie wizyty u obscenicznego „mistrza”, do którego zaprowadzili Yu nowi koledzy, bohater wyznał, że poszukuje swojej „Marii”. I tak Yu zaczął… molestować dziewczyny na ulicy, ukradkiem fotografując ich bieliznę.
Ten opis, choć długi, streszcza jedynie początek fabuły. Narracja początkowo prowadzona z perspektywy Yu rozwija się w narrację wielogłosową, a głębię zyskają postaci kobiece: Yoko, czyli „Maria”, oraz Aya, przeciwniczka Yu i wpływowa członkini sekty kościół Zero. I choć „Miłość obnażona” może wydawać się filmem szalonym, absurdalnym czy konfundującym, to niesie (także) bardzo poważne treści. W psychoanalitycznym duchu opowiada o powstawaniu fetyszy. Mówi o niepewności towarzyszącej nastolatkom, związanej ze zmieniającym się ciałem i kształtowaniem orientacji seksualnej. Rzuca wreszcie światło na rodziców, którzy wychowują dzieci – więc słabszych, a przy tym ufnych i zależnych – w niedopuszczalny sposób, powodując poważne trudności w ich późniejszym, dorosłym życiu w budowaniu zdrowych i satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi. Yu w kilku scenach nosi dres w barwach narodowych, z dużym napisem „Japan” – co można odczytywać jako akt oskarżenia wobec kultury Kraju Kwitnącej Wiśni.
LITERATURA:
Murczyńska J.: „Liryczne ekstrema: filmy Siona Sono”. W: „Cicha eksplozja. Nowe kino Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej”. Red. J. Murczyńska. Kraków–Warszawa 2016.
To oryginalne kino od lat przybliżają polskim widzom organizatorzy Festiwalu Filmowego Pięć Smaków. W programie tej imprezy regularnie pojawiają się utwory Siona Sono, a w 2016 roku odbyła się retrospektywa jego dokonań artystycznych. Od 20 maja do 7 lipca na platformie Pięciu Smaków trwa przegląd filmów japońskiego reżysera, w ramach którego można obejrzeć osiem jego utworów i poświęcony mu dokument Araty Oshimy, syna Nagisy Oshimy. Szczególną uwagę warto zwrócić na „Miłość obnażoną” z 2008 roku, która zapoczątkowała tak zwaną trylogię nienawiści. Zalicza się do niej jeszcze „Zimną rybę” (2010) i „Miłosne piekło” (2011). Oba te filmy także dostępne są na platformie Pięciu Smaków.
„Miłość obnażona” to opus magnum Siona Sono i chyba najbardziej reprezentatywna próbka twórczości tego reżysera. Zaczyna się jak klasyczny dramat rodzinny, w którym pobrzmiewa echo dzieł Yasujirō Ozu i jego spadkobierców (notabene, Sono dokonał kiedyś zamachu na pomnik autora „Tokijskiej opowieści”, gdy twórczość boga japońskiego kina ocenił jako fałszywą, a jego samego określił antybogiem – antychrystem). Niepostrzeżenie jednak dramat ów zostaje przerysowany, a utwór przybliża się do rejestrów filmu młodzieżowego. Ale nie na długo, bo i ten gatunek Sono wywraca na nice – przy pomocy… kina kung-fu. A to dopiero początek trwającej niespełna cztery godziny wirtuozerskiej żonglerki gatunkami i poetykami, pełnej absurdalnego humoru oraz mniej lub bardziej jawnych nawiązań do klasyki kina. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że „Miłość obnażona” sprawia, że fotel kinowy czy domowa kanapa niepostrzeżenie zamieniają się w rozbujaną huśtawkę.
A, jak wspomniałem, zaczyna się niepozornie. „Dawno temu, kiedy byłem mały, lubiłem patrzeć, jak mama się modli” – wyznaje Yu, jeszcze, gdy na ekranie widnieje plansza zapowiadająca pierwszy rozdział filmu. Bohater wspomina okres, kiedy rodzice przekazywali mu katolicką religijność. Matka, żegnając się z synkiem przed swoją śmiercią, powiedziała, że niedługo być może wybierze się „na wycieczkę” i podarowała figurkę Marii Dziewicy. Powiedziała: „Znajdź sobie kobietę taką, jak ona. Przedstaw mi ją, kiedy już ją znajdziesz”. Chłopiec był wrażliwy i potraktował osobliwe życzenie matki bardzo poważnie…
Po śmierci żony ojciec Yu postanowił zostać księdzem. W tym okresie Yu zrozumiał, że „wycieczka”, o której mówiła jego matka, to eufemizm – a żałoba nie została przepracowana, lecz zamieciona do nieświadomości. Jako nastolatek Yu zamieszkał… na plebanii. Jego ojciec cieszył się popularnością wśród wiernych, „słynął z łagodności i troskliwego serca”. Yu bardzo go kochał i czuł się z nim szczęśliwy. Lecz po jednej z mszy ksiądz poznał kobietę, z którą nawiązał romans. Po trzech miesiącach miała ona jednak dość życia w ukryciu i zerwała znajomość. Ojciec z tak zwanego „fajnego księdza” zmienił się w zimnego tyrana. Kazał spowiadać się synowi i z inkwizytorską zajadłością wypytywał o jego grzechy. W końcu Yu, żeby zadowolić ojca, którego nadal bardzo kochał, zaczął wymyślać kolejne przewiny. Ojciec jednak rozpoznawał jego kłamstwa. Yu postanowił więc grzeszyć naprawdę – dla taty. Temu jednak nie wystarczały takie „błahostki” jak zniszczenie gumki do ścierania kolegi czy wykopanie dzieciakom piłki poza boisko. W końcu ojciec odtrącił syna: zostawił go w domu, do którego wyprowadzili się, gdy poznał kochankę, a sam wrócił na plebanię. W efekcie Yu poznał kilku typów spod ciemnej gwiazdy (choć przedstawionych raczej ciepło), lecz i popełnione z nimi wykroczenia nie „zadowoliły” ojca. W dalszym ciągu pozostawał on dla swojego dziecka zimny jak lód i przekonany o złej naturze człowieka. W końcu jeden z nowych kolegów podpowiedział Yu, że największe wzmożenie u księży wywołują „sprośności”. W czasie wizyty u obscenicznego „mistrza”, do którego zaprowadzili Yu nowi koledzy, bohater wyznał, że poszukuje swojej „Marii”. I tak Yu zaczął… molestować dziewczyny na ulicy, ukradkiem fotografując ich bieliznę.
Ten opis, choć długi, streszcza jedynie początek fabuły. Narracja początkowo prowadzona z perspektywy Yu rozwija się w narrację wielogłosową, a głębię zyskają postaci kobiece: Yoko, czyli „Maria”, oraz Aya, przeciwniczka Yu i wpływowa członkini sekty kościół Zero. I choć „Miłość obnażona” może wydawać się filmem szalonym, absurdalnym czy konfundującym, to niesie (także) bardzo poważne treści. W psychoanalitycznym duchu opowiada o powstawaniu fetyszy. Mówi o niepewności towarzyszącej nastolatkom, związanej ze zmieniającym się ciałem i kształtowaniem orientacji seksualnej. Rzuca wreszcie światło na rodziców, którzy wychowują dzieci – więc słabszych, a przy tym ufnych i zależnych – w niedopuszczalny sposób, powodując poważne trudności w ich późniejszym, dorosłym życiu w budowaniu zdrowych i satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi. Yu w kilku scenach nosi dres w barwach narodowych, z dużym napisem „Japan” – co można odczytywać jako akt oskarżenia wobec kultury Kraju Kwitnącej Wiśni.
LITERATURA:
Murczyńska J.: „Liryczne ekstrema: filmy Siona Sono”. W: „Cicha eksplozja. Nowe kino Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej”. Red. J. Murczyńska. Kraków–Warszawa 2016.
„Miłość obnażona” („Ai no mukidashi”). Scenariusz i reżyseria: Sion Sono Obsada: Takahiro Nishijima, Hikari Mitsushima, Sakura Andô, Atsuro Watabe, Makiko Watanabe, i in. Japonia 2008, 237 min.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |