ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (419) / 2021

Monika Wycykał,

POSZUKIWANIE DWUNASTEGO WIELBŁĄDA (JERZY ZAJADŁO: 'MINIMA IURIDICA')

A A A
„»Pewien wiekowy szejk beduiński spisał swoją ostatnią wolę. Swój majątek – ogromne stado wielbłądów – podzielił między trzech synów. Achmed, najstarszy, miał odziedziczyć połowę majątku; Aliemu, młodszemu, należała się czwarta część, najmłodszemu zaś Beniaminowi przypaść miała szósta część stada. Po śmierci szejka okazało się, że stado liczy tylko jedenaście wielbłądów. Achmed domagał się więc sześciu wielbłądów, czemu sprzeciwili się jego bracia. Nie mogąc dojść do porozumienia, synowi szejka zwrócili się do kalifa. Ten postanowił: ‘Ofiaruję wam jednego z moich wielbłądów. Zwróćcie mi go, na Allacha, najszybciej, jak to możliwe’. Podzielenie stada liczącego dwanaście wielbłądów nie było trudne. Achmed otrzymał swoją połowę, sześć wielbłądów. Ali dostał swoją ćwierć, trzy wielbłądy; Beniaminowi przypadła szósta część, czyli dwa wielbłądy. Szczęśliwi bracia nakarmili dwunastego wielbłąda, który pozostał im po podziale stada i oddali go kalifowi«” (s. 128–129).

Powyższa przypowieść arabska jest jedną z historii, jaką można znaleźć w zbiorze esejów Jerzego Zajadły „Minima Iuridica”, za którą gdański uczony otrzymał Nagrodę im. Prof. Tadeusza Kotarbińskiego dla najlepszej książki humanistycznej w Polsce. W przypadku tej konkretnej przypowieści filozof prawa doszedł do wniosku, że praca każdego prawnika: i tego operującego na poziomie teoretycznym, i tego zanurzonego bez reszty w problemach praktycznych, polega w istocie rzeczy na poszukiwaniu dwunastego wielbłąda, czyli pewnego naddatku ze sfery ius w odniesieniu do sfery lex. Esej, gdzie pojawia się opowieść o wielbłądach, pozornie zatem mówi o kwestiach dobrze znanych, o których każdy student dowiaduje się na zajęciach w trakcie swojej edukacji prawniczej i które zabiera na dalszą drogą swojego zawodowego życia. A jednak te niby oczywistości stają się dla Zajadły punktem wyjścia dla całkowicie nieoczywistych refleksji. Użycie plastycznej, arabskiej metafory w omawianym tekście pozwala odbiorcy odkryć te nie do końca uświadamiane aspekty własnej pracy i spojrzeć na nie z innej perspektywy. Co więcej, przywoływany przeze mnie esej kończy się nie mniej błyskotliwym stwierdzeniem, że „ius bez lex okazuje się bezradne, ale z kolei lex bez ius bardzo często bywa bezduszne” (s. 129).

Wielbłądy wielbłądami, ale z recenzenckiego obowiązku wypada również nadmienić, czym są „Minima Iuridica” jako całość. A są bez wątpienia publikacją niezwykłą i ożywczą.

Zajadło w kolejnej odsłonie swojej twórczości przygotował zbiór 13 esejów prawniczych, które zostały napisane według interesującego klucza: tytuł każdego tekstu stanowi paremia prawnicza wybrana przez autora spośród bogatego zbioru paremii, które są dla prawników tym, czym tablica Mendelejewa dla chemików lub tabliczka mnożenia dla matematyków. Paremie prawnicze narodziły się jeszcze w czasach starożytnych i nie są wyłącznie przysłowiem czy słowem skrzydlatym, jakie przywołuje się dla ubarwienia wypowiedzi czy też wyrażenia własnej myśli w skondensowanej formie. Paremie wyrażają mądrość pokoleń od czasów starożytnych, stanowiąc podwalinę współczesnych systemów prawnych, w takim kształcie, w jakim je znamy. Wiele osób nie musi zdawać sobie sprawy, kim byli Ulpian czy Paulus, ale zapewne trudno byłoby znaleźć kogoś, kto nigdy w życiu nie słyszał frazy, że „umów należy dotrzymywać”, „prawo nie działa wstecz”, a „wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego”. Paremie ustanawiają zasady i wartości, które są rozumiane przez prawników podobnie, niezależnie od narodowości, języka i szerokości geograficznej.

W tym kontekście mogłoby się wydawać, że po stuleciach stosowania i komentowania mądrości wyrażonych w paremiach niewiele pozostaje w tym zakresie do dodania. A jednak Jerzy Zajadło zaprasza czytelnika do intelektualnej podróży związanej z odkrywaniem na nowo określonych pryncypiów, przy czym podróż ta ma głęboki, wielowymiarowy sens, co autor sygnalizuje wprost w słowie wstępnym, nawiązując co prac Thomasa Adorno: „O ile jednak wspomniana książka [„Minima Moralia. Refleksje z poharatanego życia” – M.W.] była bardzo pesymistyczna i traktowała o »refleksjach z poharatanego życia«, o tyle niniejsza pozycja ma być z założenia optymistyczna i ma komentować ucieleśnione w znanych łacińskich powiedzeniach »oczywistości prawnicze«. (…) Oba tytuły łączy jednak – pobudzona w umyśle autora – pewna idea – tak jak podeptanie minimów moralnych (minima moralia, chociaż u Adorno fraza ta ma oczywiście zupełnie inny sens) może skutkować poharatanym życiem, tak też pogwałcenie prawniczych oczywistości (minima iuridica, a w książce tej ma to dokładnie taki sens) prędzej czy później może się skończyć poharatanym prawem” (s. 7).

Deptanie minimów prawniczych nie jest zagrożeniem abstrakcyjnym, lecz stało się doświadczeniem naszej codzienności. Chyba nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać, że ostatnie lata to lata wielkiego sporu pomiędzy władzą a przedstawicielami prawa broniącymi wspomnianych minimów prawniczych. W tym zakresie autor ze smutkiem konstatuje: „Wszystko wskazuje na to, że w Polsce obecna władza nie lubi prawników, ponieważ patrzą jej na ręce i wytykają punkt po punkcie przypadki łamania konstytucji. Władza odpowiada więc w charakterystyczny dla siebie sposób defamacją całej tej grupy zawodowej: po pierwsze, prawnicy to zamknięta kasta dbająca wyłącznie o własne interesy, a nie o dobro zwykłych ludzi; po drugie, prawnicy są podzieleni i właściwie jest tyle możliwych interpretacji prawa, ilu jest prawników; po trzecie, prawnicy są programowo przeciwni »dobrej zmianie«, ponieważ odsłania ich ciemne interesy i pozbawia ich niezasłużonych przywilejów; po czwarte, prawnicy w swoim destrukcyjnym imposybilizmie są hamulcem reform, które niesie ze sobą »dobra zmiana«, tymczasem chcieć to móc, ergo – dajmy więc sobie spokój z prawnikami i oddajmy głos zwykłym ludziom itd., itd., itd.” (s. 114).

Myliłby się jednak ten, kto na podstawie przytoczonego fragmentu doszedłby do wniosku, że „Minima Iuridica” to wyłącznie protest-eseje wymierzone przeciwko aktualnej władzy, gdzie każdy tekst naszpikowano oskarżeniami przeciwko „dobrej zmianie”. Jest całkowicie inaczej. Przywołany przeze mnie fragment eseju pt. „Ius est ars boni et aeuqi czyli Prawo jest sztuką dobra i słuszności” to bodajże jedyny przykład, gdy autor tak jawnie angażuje się w bieżący spór polityczny i wymierza ostrze krytyki przeciwko temu, co się dzieje w Polsce (choć jednocześnie w zakończeniu książki Zajadło przyznaje, że jego praca nad esejami była w części motywowana potrzebą oderwania się od ponurej rzeczywistości, jakiej doświadczamy, co ostatecznie nie do końca wyszło). W pozostałych tekstach autor koncentruje się przede wszystkim na analizie wybranych paremii, doszukując się w nich zarówno wymiaru uniwersalnego, ponad czasem i terytorium, jak i wymiaru bardziej konkretnego, związanego z określonym zdarzeniem lub daną sprawą.

Stąd też w „Minima Iuridica” można znaleźć niezwykle zróżnicowane eseje. Zajadło sporo miejsca poświęca analizom tekstów starożytnych mówców i prawników (ze szczególnym uwzględnieniem dorobku Cycerona), co wydaje się dość naturalne podczas przyglądania się mądrościom o rzymskiej proweniencji. Mniej oczywiste staje się natomiast omawianie starożytnych procesów, jakie miały miejsce w starożytnym Rzymie. Historie te zostały jednak opisane z taką swadą, jakby to była relacja ze współczesnej sali sądowej, a nie zamierzchłe kazusy, które mogą przydać się jedynie podczas zajęć z prawa rzymskiego. Autor z łatwością potrafi łączyć bieżące wątki z dorobkiem starożytnych, rozpoczynając jeden z rozdziałów słowami: „Będziemy w nim [rozdziale – M.W.] więcej o współczesności, ale ideowo splecionej z historią, źródłami i czasami Cycerona” (s. 161). Dlatego podczas lektury nie brak i zaskoczeń wywołanych szerokością myśli Jerzego Zajadły.

Refleksje na temat poszczególnych paremii pozwalają nie tylko przywołać i uaktualnić tkwiący w nich sens, ale przede wszystkim przypomnieć, że prawo nie jest wyłącznie zbiorem (coraz bardziej niechlujnych) ustaw, lecz przede wszystkim pewnym sposobem organizacji społeczeństwa, postrzegania w nim jednostki, państwa, prawa oraz wzajemnych relacji pomiędzy nimi. Koncentrując się wyłącznie na nagich przepisach, łatwo można zapomnieć, czemu te przepisy właściwie służą.

Być może nie wszystkich przekona zajmowanie się codziennością starożytnych w ramach odreagowywania ponurej polskiej rzeczywistości. Myślę jednak, że niezależnie od osobistej oceny dorobku Cycerona, podczas lektury „Minima Iuridica” niezwykle trudno oprzeć się zwyczajnemu, prostemu pięknu, które tkwi w zwięzłych sformułowaniach, głoszących, że „z bezprawia nie powstaje prawo”, „wszyscy jesteśmy niewolnikami praw” czy „najwyższe prawo największym bezprawiem”. Dają one bowiem nadzieję, że ta mądrość jest w stanie przetrwać każdą władzę, niezależnie od zawirowań historii i zmieniających się wart.
Jerzy Zajadło: „Minima Iuridica. Refleksje o pewnych (nie)oczywistościach prawniczych”. Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Wydawnictwo Arche. Sopot 2019 [seria: Biblioteka Palestry].