ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 sierpnia 15-16 (423-424) / 2021

Piotr Bogalecki,

PRZEMIESZCZENIA. UNIWERSUM ZURBANIZOWANE

A A A
Miasto jest utopią kompletności. Kiedy w „Wykładach amerykańskich” Italo Calvino wyodrębnia dwie „figury doskonale piękne”, „dwie kategorie służące klasyfikacji faktów, idei, stylów i doznań”, dwie ostateczne „formy istnienia” – kryształ i płomień – nie spodziewamy się, że już za chwilę „dwa absoluty” (Calvino 2009: 81) te będą musiały ustąpić pola. „Symbolem bardziej złożonym, który najlepiej pozwolił mi wyrazić napięcie pomiędzy geometrycznym sposobem myślenia a gmatwaniną ludzkich istnień, jest miasto” (Calvino 2009: 82) – napisze Calvino, a zapraszając nas do swych „Niewidzialnych miast”, dopowie, że „symbol ów zdołał pomieścić wszystkie [jego] przemyślenia, doświadczenia, przypuszczenia” (Calvino 2009: 82).  Byłoby więc miasto kryształem – emblematem regularności i niezmienności – ale i buchałoby płomieniem nieokiełznania. Jest nim geometria budynków i regularność arterii, jest nim nieokiełznany ruch tłumu i krzyk ulicy. Jest ponadczasowym poematem topografii i mrowiem istnień przeżywających w jego labiryncie swe radości i smutki. Nie jest przypadkiem – dowodzi Calvino w swej analizie „miast-powieści u Balzaka” – że „cała siła powieści jest wsparta na ufundowaniu i skondensowaniu mitologii wielkiego miasta” (Calvino 2020: 157). Miasto mieści wszystko.

W sierpniowym „miejskim” wydaniu działu „Prezentacje” – w którego architektonice wprowadzenie to jest jedynie przedmieściem – zmieściło się siedem tekstów. Ich autorami są studenci Uniwersytetu Śląskiego, z którymi w niełatwym pandemicznym roku akademickim 2020/2021 miałem przyjemność realizować projekt dydaktyczny w ramach programu „Jeden Uniwersytet – Wiele Możliwości”. W istocie, nawet zamknięci w domach i spotykający się jedynie na ekranach monitorów, możliwości wyboru tematu mieliśmy sporo – i być może dlatego zatęskniliśmy za miastem. Nie mając sposobności widywania się w Katowicach, w naszym niewidzialnym uniwersytecie przemierzaliśmy ulice miast literackich, zarówno tych nieco bardziej realnych, jak i tych wyobrażonych, odkrywając zalety i niedogodności życia wśród widm oraz ucząc się trudnej sztuki błądzenia. Tytuł niniejszego wstępu jest tematem projektu zaproponowanym przez jego uczestników; w kryształach ich tekstów odbijają się płomienie naszych wspólnych lektur i długich wieczornych dyskusji.

Próg miasta przekraczamy wraz z Kafką, do którego miast zaprasza Dorota Kołodziej. Czytając jej esej, uświadamiamy sobie jednak, że nawet na wycieczkę do najbliższego z nich „czas zwykłego, szczęśliwie przebiegającego życia (…) bynajmniej nie wystarcza”; odległości pomiędzy miastami, jak i między ich mieszkańcami, okazują się bowiem nieprzeniknione. Równie nieprzenikniona może być jednak i szyba oddzielająca od miasta tego, kto obserwuje je przez okno. Wiedział to Kafka, choć w „Oknie na ulicę” przypominał, że miasto i tak „porwie go” między „wozy i gwar”, przenosząc go „wreszcie do ludzkiej społeczności”. W taki właśnie sposób „porwany” został bohater tekstu Konrada Kopla – anonimowy osiemnastowieczny mieszczanin, którego „Myśli patrzącego przez okno na ulice Warszawy 1791” poddaje on analizie. Przekonuje w niej, że „porwanie” nie trwało dostatecznie długo – a ciepłota pieca, pod który mieszczanin rychło wraca, by popykać fajeczkę, bierze górę nad „gorączką” rewolucyjnego płomienia. Z kolei bezimienny kowboj, bohater „Miasta widma” Roberta Coovera, wrócić nie ma dokąd – mamiące go pustynne miraże odmalowuje przed nami Maciej Mazur. Jego tekst jest jednak dziełem ruchu („w świecie Coovera miasta są jak autobusy, pustynie jak autostrady’) i choć powtarza on, że „Cooverowskie miasto widmo nie jest kryształem przestrzeni”, w odsłaniających powtarzalność westernu postmodernistycznych permutacjach jest coś z regularności. Nie sposób powiedzieć tego o przemieszczeniach miast na Górnym Śląsku, których losy śledzi w swym eseju Krzysztof Herman: wędrują one po mapach jak szalone, a w robotniczy byt ich mieszkańców wprowadzają nas teksty połączonych tym doświadczeniem Janoscha (Horsta Eckerta) i… Miuosha (Miłosza Boryckiego). Równie jednak dobrze sięgnąć mógłby Autor po rozedrgane, pulsujące rytmem współczesnej metropolii „wiersze o katoskach” Anouk Herman; Miasto Ogrodów ma w nich twarz złożoną z „estrogenowych kawałków mieszkań mytych na klęczkach”, konsystencję „szmaty nasączonej benzyną”, zapach „zarzyganej mariackiej” – i powagę otchłani. Wbrew pozorom sporo ruchu jest również w miastach Tomasa Tranströmera, w które wprowadza nas Anna Leśniewska; „przejeżdżająca ciężarówka” jest tu w stanie „wprawić w drżenie sześćsetletnie mury” potężnej katedry. Podczas gdy w eseju tym – poświęconym miejskiej audialności – miasto odbiera się uchem, w kolejnym, ostatnim już tekście działu Marcin Skotniczny zaprasza nas do percypowania go również zmysłem dotyku. Nie znamy „namacalnych miast” – przekonuje – nasze „namiasta” są nam równie obce, jak stolica cesarstwa mieszkańcom prowincji z „Budowy chińskiego muru” Franza Kafki.

Progowe, zaokienne, widmowe, ruchome, zarzygane, drżące, dotkliwe – mapa opisanych tu miast z pewnością nie jest kompletna. Przedstawiając je czytelnikom, przedstawiamy ledwo namiastkę Wielkiego Tematu, którego opisu nie chcieliśmy wyczerpać – a jedynie nieco przemieścić.

LITERATURA:

Calvino I.: „Miasto-powieść u Balzaca”. W: Tegoż: „Po co czytać klasyków”. Przeł. A. Wasilewska. Warszawa 2020.

Calvino I.: „Wykłady amerykańskie. Sześć przypomnień dla przyszłego tysiąclecia”. Przeł. A. Wasilewska. Warszawa 2009.



Zdjęcie: https://pixabay.com/pl/photos/katowice-noc-night-polska-4682299/