ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 sierpnia 15-16 (423-424) / 2021

Anouk Herman,

WIERSZE O KATOSKACH

A A A
sunless subliminals

 

fala upałów sunie od epicentrum

między wieże osiedla osiada

na szybach jak ćma którą pociągnie ćpanie

w światełkach po drugiej stronie ma trip

 

dlatego pusto w betonach śródmieście

bez wkładki mięsnej się chwieje a szyny

spływają bokiem na skos tak \

 

gdyby się kiedyś komuś zachciało

nad miachem postawić wiatrak żeby nam

wiało wrócimy się krzątać na bruk, a teraz

f a z a

p r z e r w a n a

 

inhale/exhale

 

słońce nad miastem pocztówka z prl leżymy jaśniej

oddechy freon robią dziurę w siatce nad dachem

 

 

 

halo 1312

 

tylko w niektóre noce udaje się skoczyć miastu

do swojej nagości:

wyrwać z niej kable

od lin energetycznych do handlu i linii energoli

monster

 

jestem drobinką kwarcu, jestem łatwopalnym kawałem szmaty nasączonej benzyną

 

chodź:

tędy się biega do domu

z receptą na zastrzyk, tutaj się wpada do

rzeki a z rzeki pod tramwaj żeby poczuć się swojo

 

jak stado kato warczy i bzyczy warzą się losy

krzyży celtyckich

i white fucking pride (jak śmiesz zawłaszczać)

wyrzygane na murze

 
uwaga dzwonię

pod 1312

halo siema to ja

 

i to już czwarte pudełko odkąd jestem na prolo i chciałbym zacząć prostować plecy

ale miasto ma dysfo i miasto też cierpi więc będę się garbił i płynął jak rawa

 

 

 

 

miachobiota

 

mama chwaliła:

jesteś specjalny

jesteś specjalnym splotem mikrobiotycznym

zewłoczkiem z dzielni z wyuczonym gadaniem, ciałem

nieuprzątniętym ze związków

organicznego memłania kumpeli

w kiblu po szkole z mefe i z dronu

 

(liceum skończone: ale heteromatriks się nigdy nie kończy

będzie pchać dalej

koła po biocie)

 

mówisz biurami, mówisz szyldami

gentryfikujesz ulicę śliną, a moje

ziomki tak właśnie giną, giną od czynszów

i od tych przykrych historii ojczymów, wszyscy ci starzy

groźni i nie bywają na rynku

 

mikrobiom miacho to wszystko żyje, gdziekolwiek leziesz

patologicznie nosisz ze sobą gminy stolice

biopolityka koniuszka palca

pozarażane kłirowe skłoty mój biom wyprysnął ci poza nawias

 

 

 

sprawy domu i osiedla

 

potrzeba ostatecznego rozsunięcia bloków

rozmycia kształtów w których się nie mieszczą

daj zrobić tutaj przestrzeń na przestrzeń

 

wyłażą blokiem nitki i strzępki

estrogenowych kawałków mieszkań mytych na klęczkach

niedopłacone roboty ręczne i ich chwalenie

że to świat kobiet i nie ma wyjścia

na smog

ledwie odjeżdża piona, 4:36

 

to pora wstawać na świt a świt to

zarzygana mariacka gdy idę sb z bratem

do pracy, jesteśmy both studentami przejeżdża

rowerem kolega z plecakiem od uber vomits

on ma libański paszport, dzieli się z nami złymi wieściami

 

trzeba rozsunąć bloki

zrobić przestrzeń na przestrzeń

pomiędzy otchłań w którą pluśniemy mięsem



Zdjęcie: https://pixabay.com/pl/photos/pieszych-godziny-szczytu-zamazany-1209316/.