ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 sierpnia 15-16 (423-424) / 2021

Sabina Strózik,

RZĄDY ŻĄDZY (MICHEL FOUCAULT: 'HISTORIA SEKSUALNOŚCI. TOM 1. WOLA WIEDZY. TOM 2. UŻYTEK Z PRZYJEMNOŚCI. TOM 3. TROSKA O SIEBIE')

A A A
Mieczysław Dąbrowski w swojej książce „Tylko seks” pisze (niezbyt odkrywczo): „Foucault nie jest teoretykiem sztuki miłosnej” (Dąbrowski 2019: 48). Nie da się ukryć, nie jest. Kto sięgnie po „Historię seksualności” w nadziei na wykwit rumieńców, srogo się zawiedzie. Zależy też może, co u kogo wywołuje rumieńce – ale francuski filozof zajmuje się historią idei, nie pikantnymi opisami ars amandi. Dąbrowski jednak rozwija myśl i dokonuje trafnego i skrótowego podsumowania, czemu w istocie przygląda się Foucault w swej kilkutomowej pracy: „Bogiem a prawdą, tylko tom pierwszy tego dzieła pt. »Wola wiedzy« (…) zajmuje się tą [mówieniem o seksie w różnych epokach – S.S.] kwestią w perspektywie ogólnej, a więc i współczesnej, gdyż dwa kolejne tomy: »Użytek z przyjemności« i »Troska o siebie« (…) ograniczają się do ścisłej, choć rozległej analizy kultury seksualnej starożytnej Grecji i Rzymu na podstawie na nowo odczytanej literatury starożytnych autorów” (Dąbrowski 2019: 48). Tak więc tomy drugi i trzeci koncentrują się rzeczywiście przede wszystkim na najstarszym namyśle nad ludzką seksualnością, natomiast tom pierwszy, najbardziej ogólny ze wszystkich czterech, próbuje przedstawić panoramę nacisków i opresji, w których służbie seks występował. Widać od razu, że tom ten znacząco odstaje od pozostałych i daje też wgląd w to, jak początkowo całość cyklu była pomyślana. W moim odczuciu jest także tomem najciekawszym.

Wola władzy

W tekście otwierającym Tadeusz Komendant pisze: „Czytelnik »Historii seksualności« w tej postaci, jaką ma przed sobą, musi mieć zatem świadomość, że między jej tomem pierwszym, »Wolą wiedzy«, a dwoma pozostałymi jest milczenie, osiem lat aktywnego życia, umieranie na AIDS i całkowita przebudowa projektu” (s. 5). Komendant zauważa też, kondensując myśli zawarte w dziele, że ciało i seks zostają bezlitośnie wciągnięte w dyskurs, który oczywiście „zamiast seksu proponuje mówienie o seksie” (s. 7) oraz, co szczególnie może porażające: „kozetka psychoanalityka jest ostatnim wcieleniem konfesjonału” (s. 7). W tym zawłaszczeniu cielesności i seksualności odbywa się porażający proces odchodzenia i przełomu: „Zabiliśmy Boga, a teraz opuszcza nas Człowiek, którego należało wyzwalać, Państwo, z którym trzeba było walczyć, odchodzi nawet Seks” (s. 9).

„Wolę wiedzy” zaczyna Foucault od refleksji nad epoką wiktoriańską – czasem, który wrósł w nasz język jako synonim ocenzurowanego każdego przejawu seksualności. Ciemna epoka dla wyzwolenia, zachęcająca raczej do „zamknięcia oczu i myślenia o Anglii”, wychwalająca cnotliwość, nawet jeśli ta jest kłamliwa i pozorna. „Wokół seksu zapada milczenie” (I, s. 13), a seks zostaje zaprzęgnięty w służbę reprodukowania narodu – „Wszystko, co nie jest podporządkowane rozrodczości lub przez nią uszlachetnione, traci dach nad głową i wszelkie prawa. Nie ma też dlań słowa” (I, s. 13). Następuje dyskursywizacja pragnienia, a to – idealnie – powinno być maksymalnie zneutralizowane (zob. I, s. 23), odcieleśnione, a więc wyczyszczone z wszelkich perwersyjnych konotacji.

Pierwsza część, „Wola wiedzy”, zawiera też, mówiąc najdelikatniej, kontrowersyjne poglądy Foucaulta na seksualność dzieci, o których wspominać i których cytować nie będę – może w gąszczu tez i rozważań autora te akurat mogą (i powinny) zostać pominięte.

Autor porusza jednak szeroko kwestię opresyjności religii wobec spraw ciała, które jest, w porównaniu z duszą, nieustannie podejrzane: „chrześcijańskie duszpasterstwo, czyniąc z seksu przedmiot pełnego wyznania, przedstawiało go zawsze jako niepokojącą zagadkę: coś, co nie ukazuje się ostentacyjnie, ale czai się wszędzie – podstępna obecność mogąca ujść uwadze, mówi bowiem szeptem i często przywdziewa maski” (I, s. 33). Religia więc, uważa filozof, dlatego tak bardzo boi się seksu, gdyż jest on niejednoznaczny, wieloraki, zmienny i nade wszystko – wszechobecny, a więc nieustająco wodzi na pokuszenie.

Tematem rozważań w pierwszym tomie jest także scientia sexualis, u której zarania znajduje się paradoks – powstała bowiem z dążenia do obiektywizacji narracji, ale sama wyrosła z „niedomówień” (zob. I, s. 45) i faktycznie zajmując się przede wszystkim tym, co uznane zostało za odbiegające od normy, wykrzywione, dziwaczne, spotworniałe. Dochodzi więc do naukowej dychotomii: „w XIX wieku seks wpisywał się w dwa wyraźnie odrębne rejestry wiedzy: biologię reprodukcji (…) i medycynę seksu” (I, s. 46). Seks stał się zatem papierkiem lakmusowym prawdy – nie tylko jasnego podziału na moralne i niemoralne, ale także na to, co może być prawdziwe, a co stanowi fałsz. W dodatku Foucault konstatuje smutno: „Nasza cywilizacja (…) nie posiada artis eroticae. Jest za to z pewnością jedyną cywilizacją, która uprawia scientiam sexualem” (I, s. 48). Seks przechodzi więc spod jarzma regulacji i indoktrynacji, stając się obiektem zainteresowania medycyny, która za cel stawia sobie, nomen omen, rozebranie go na części pierwsze i podzielenie na „normlane” i „nienormalne” lub chociaż, w łagodniejszej formie, na to, co „normatywne”, a to, co poza normą.

Nad wyraz ciekawe są też rozważania na temat tego, że zarówno władza, jak i miłość (czy choćby, jak mi się wydaje – miłosne uniesienie) domaga się wyznań (I, s. 49). Wyrywa je z gardeł, niezależnie, czy imperatyw przychodzi z zewnątrz, czy jest też wewnętrzy, powoduje, że wyznajemy.

Foucault pokazuje, jak wokół seksu narasta narracja. Buduje się teoria erotyki, powstają całe moduły tekstu, wyznań, obrazów. Seks nie jest jedynie (czy „aż”) aktem płciowym, ale wszystko dookoła niego nabiera kluczowego znaczenia, staje się jego częścią, nierozerwalnie się z nim łączy. Filozof oczywiście świadomie używa słów „seks” i „seksualność”, żeby nie wejść na teren rozważań o erotyzmie, trudach transgresji itd. – tym zresztą zajmie się Georges Bataille, ale już sam seks niesie ze sobą tak wielkie brzemię znaczeń kulturowych i religijnych, że nie sposób mówić o seksie, nie mówiąc, de facto, o wszystkim.

Niewiele jest natomiast kobiet w całym dziele. Foucault zauważa oczywiście, że zostały poddane regularnej histeryzacji (zob. I, s. 79, 91), a ich żywot rozpięty został na osi: ozdoba w towarzystwie – rozród, są to jednak uwagi dość marginalne.

Nieuchronnie też rozważania o seksualnych przemianach prowadzą do doświadczeń krańcowych – rodem z de Sade’a, skąpanych w cieniu cierpienia i śmierci (zob. I, s. 99), które prowadzą aż do konstatacji: „Seks wart jest śmierci” (I, s. 114).

Władza i seks trwają w żelaznym, żeby nie powiedzieć – miłosnym, uścisku i nigdy z niego nie wyjdą. Nadal, w trzecim dziesięcioleciu XXI wieku, seks jest narzędziem sprawowania władzy i nawet kiedy mówi się – słusznie – tyle o potrzebie deseksualizacji wielu dziedzin życia, które w sposób niepotrzebny, ba, absurdalny, są spowinowacone z seksem, nadal tkwimy w matni, w której zapewne nie wyjdziemy jeszcze przez kolejne dziesięciolecia.

Władza, wieczny inkwizytor ludzkich sumień, najchętniej miesza się w sferę tak newralgiczną i delikatną, jaką jest ludzka seksualność – potrzeba w stanie czystym, głód tego, co obłożono wszelkimi możliwymi zakazami i regulacjami.

Seksualna archeologia

Foucault zajmuje się swoistą archeologią – odkopuje seks z wieków narosłych represji, ujarzmień, zapośredniczeń. Próbuje odczytać, jak i dlaczego funkcjonował w takim zagadaniu, zamgleniu, dlaczego jest czymś, czym interesuje się zarówno zabobon, magia, religia, jak i medycyna – a każda z dziedzin nie tylko chce wykraść jego tajemnice, ale i mieć swoisty monopol na rozumienie rządzących nim mechanizmów.



Pozostałe dwa tomy, „Użytek z przyjemności” oraz „Troskę o siebie”, potraktuję skrótowo. Bynajmniej nie dlatego, że są od „Woli wiedzy” mniej ważne, czy niewarte lektury, ale ich bardziej historyczny charakter powoduje, że gdybym sprawozdała mistrzowsko przez Foucaulta przytoczone rozważania starożytnych myślicieli, na pewno przy okazji spłaszczyłabym przekaz i znudziła czytających. Filozof bowiem nie tyle referuje stanowiska, ile niuansuje i wychwytuje peryferie myśli głoszonych przez dawnych autorów.

W „Użytku z przyjemności” pochyla się nad antycznymi myślicielami, wiele miejsca poświęcając kulturze homoerotycznych związków mistrza i ucznia, ich dynamice, podstawach i przestrzeniach, w których relacja może się rozwinąć – są to bowiem miejsca zupełne inne niż te, w których utrzymywane są kontakty damsko-męskie (zob. II, s. 259). Co ciekawe, to właśnie te rozdziały, traktujące o związkach chłopca z opiekunem, zyskały tytuły „Erotyka” oraz „Prawdziwa miłość”. Kładą też nacisk, wyrażony może aż nadto klarownie, na fakt, iż nie były to jedynie związki oparte na fizyczności, ale że były także uwikłane w system myślowy: „Mówiąc schematycznie: nie w tym rzecz, że Grecy mieli chętkę na chłopców, ale że stworzyli »pederastię«, to znaczy, że wokół swych upodobań wypracowali praktykę zalotów, refleksję moralną i (…) filozoficzny ascetyzm” (II, s. 271), a także w zwykły zachwyt estetyczny: „popęd kierujący ku chłopcom jest równie naturalny jak wszelki popęd, który każe podążać za tym co piękne” (II, s. 276). Co ciekawe, o miłości lesbijskiej filozof wspomina jedynie krótko, w „Trosce o siebie” (zob. III, s. 20).

Trzeci tom, „Troska o siebie” przynosi interesujące studium senników i tego, jak seks jawił się w nocnych widziadłach, jak bywał interpretowany i jak rozumiano jego rozmaite senne przejawy. Dalej Foucault oddaje się refleksji na temat „siebie”, ale głównym tematem jest oczywiście interpretacja sposobu patrzenia na ludzką seksualność u początków naszej ery.

Dla porządku wypada stwierdzić, że czwarty tom, wydany, powiedzmy, poza wolą twórcy, a który w Polsce ukazał się dwa lata temu, jest doskonałym uzupełnieniem pierwszych trzech – wskazuje choćby podobieństwo między myślą starożytnych Greków i wczesnych chrześcijan. Ma też swoje wady – których zapewne autor był świadom, skoro publikować tomu nie chciał.

Rządy nierządu

Nadal warto czytać „Historię seksualności”, bez wątpienia. Musi to być lektura krytyczna, skorzystajmy z tego, że kilkadziesiąt lat później inaczej patrzymy na wiele spraw i pomińmy kontrowersyjne zapatrywania filozofa na seksualność dzieci, ale czytajmy go nadal. „Historia seksualności” jest w znacznym stopniu historią udręczonego, wyzwolonego, zarządzanego człowieczeństwa – w zależności od epoki. Jest też dziełem dziwnym, patchworkowym – jego początkowy zamiar gubi się zupełnie wraz z nadejściem po latach tomów kolejnych, aż do tomu czwartego, który nigdy nie miał się ukazać. To „Wola wiedzy” jest prawdziwym, zamierzonym początkiem serii. Reszta tomów, pokłosie innych projektów myśliciela, została niejako „doklejona” i w efekcie tworzy dzieło kalejdoskopowe. Widać więc w lekturze tę meandryczność, widać upływ czasu, zmiany, które zaszły w samym autorze, różnice punktów ciężkości. Widzę w tym jednak pewną zaletę, jeśli tylko oderwiemy się od „rozliczania” filozofa z niezrealizowanych planów.

Foucaultowskie opus magnum stawia sobie za cel rozebranie seksu z narosłych przez wieki spętań. Autor rozsupłuje kolejne teorie, przekonania, które miały seks, a więc – nas, ujarzmić, utrzymać w ryzach, przekonać do obowiązujących racji – czy to religijnych, czy filozoficznych. Ocenić chyba można, że zamiar autora umiera gdzieś w trakcie lektury tomów, ale przyznać trzeba, że było to zamierzenie heroiczne, choć z góry skazane na niepowodzenie, bo zawsze czytamy z perspektywy, naszych już, osobistych i współczesnych kulturowych uwikłań. Seksu, jaki jest, być może nie widzi nikt.

LITERATURA:

Dąbrowski M.: „Tylko seks? Antropologia erotyzmu od Sade’a do Houellebecqa”. Warszawa 2018.
Michel Foucault: „Historia seksualności. Tom 1. Wola wiedzy. Tom 2. Użytek z przyjemności”. Przeł. Bogdan Banasiak, Tadeusz Komendant, Krzysztof Matuszewski. Słowo/obraz terytoria. Gdańsk 2020 [seria: Historie].

Michel Foucault: „Historia seksualności. Tom 3. Troska o siebie”. Przeł. Tadeusz Komendant. Słowo/obraz terytoria. Gdańsk 2020 [seria: Historie].