PIANINO, ROWER I WIECZNE PIÓRO. DEKONSTRUKCJA ZAGŁADOWEGO DZIECIŃSTWA (JOANNA BEATA MICHLIC: 'PIĘTNO ZAGŁADY')
A
A
A
W wypracowaniu domowym z 11 kwietnia 1948 roku, zatytułowanym „Co bym zrobiła, gdybym wygrała dwa miliony złotych”, Hanka (Anna) Arbesfeld, późniejsza uznana polska pisarka i dziennikarka Hanna Krall, która przeżyła wojnę z matką po aryjskiej stronie, pisze: „Największą sumę – 1 000 000 – przeznaczyłabym na rzecz pomocy walczącej Palestynie. Następnie dałabym Mamusi ok. 500 000. Sobie kupiłabym trzy rzeczy, które najbardziej chciałabym mieć: pianino, rower i wieczne pióro i oczywiście dla domu dziecięcego, w którym się znajduję, przeznaczyłabym 300 000. Na tym by się chyba wyczerpała moja wygrana” (s. 243−244).
Głos małej Hani, choć mocno przeze mnie wyeksponowany ze względu na to, kim dziewczynka będzie w przyszłości, zostaje wydobyty z kakofonii tużpowojennych opowieści żydowskich dzieci, opowieści prezentowanych przez historyczkę Joannę Beatę Michlic. Autorka „Piętna Zagłady” rozpoczyna jednak swą książkę od nieco dłuższej, bo dwustronicowej relacji. Jej narratorką jest jedenastoletnia Lena Atlas, której historia ukrywania się zawiera niemal wszystkie toposy tworzące nie tylko współczesną (post)pamięć o żydowskim dziecku ocalałym z Holokaustu. Michlic trochę na przekór tak łatwo rozpoznawalnym tropom zapowiada, że jej publikacja jest próbą przełamania przyjętej i ukonstytuowanej przez tradycję konwencji pisania o najmłodszych ocalałych. Autorka, rezygnując z ckliwości, pozwala sobie na „komfort” opowiadania o przeszłości bez konieczności zadowalania swych słuchaczy spragnionych, jak sama pisze, „szczęśliwych historii”. Dystans czasowy, który dzieli ją od przywoływanych wydarzeń, z jednej strony działa na korzyść takiej strategii, z drugiej – nakazuje jednak badaczce odtworzyć emocje, będące udziałem bohaterów jej książki.
Odnoszę wrażenie, że szczególnie ten ostatni cel zostaje w pełni zrealizowany, wszak dzięki niemu autorka może zdekonstruować sentymentalne sposoby przedstawiania Holokaustu oraz krytycznie przyjrzeć się uspokajającym opowieściom o błyskawicznej regeneracji młodych ocaleńców oraz ich spektakularnie efektywnej integracji ze środowiskiem nie tylko w powojennym świecie, ale i często w nowych ojczyznach. Dekonstruowanie tych stereotypowych wyobrażeń przez autorkę jest inspirowane wezwaniem Nicholasa Wachsmanna do „rozmrażania historii”. Jak się wydaje, dobrze temu służy metoda „opisów gęstych” zastosowana przez badaczkę podczas analizowania relacji młodych ocalałych. Termin wprowadzony do socjologii i antropologii przez Clifforda Geertza przypomina, że konkretne zachowanie człowieka może być interpretowane tylko w kontekście tego zachowania. Dlatego też Michlic przekonuje, że aby „opisać rzeczywistość dzieci tuż po ludobójstwie, musimy zrekonstruować zagmatwany emocjonalnie rozwój sytuacji po wojnie, niepewność i egzystencjalne niewiadome w przeszłości własnej rodziny, przedstawić prowadzone przez starsze dzieci rozpaczliwe poszukiwania rodziców i innych krewnych oraz namacalnych powiązań z czasem sprzed wojny, a także opisać niełatwe odkrycia na temat swojej tożsamości, zwłaszcza wśród najmłodszych dzieci” (s. 17).
Autorka wielokrotnie punktem odniesienia swych rozważań o tużpowojennych relacjach żydowskich dzieci czyni monumentalne dzieło Stowarzyszenia Dzieci Holokaustu w Polsce założonego w 1991 roku i zrzeszającego młodych ocaleńców, grupę, która z biegiem lat staje się coraz mniej liczna. Stowarzyszenie przygotowało sześć tomów zatytułowanych „Dzieci Holokaustu mówią”, zbierających wspomnienia z przeszłości tych, którzy po latach zechcieli się nimi podzielić. Choć Michlic docenia wagę tej publikacji, to jednak skupia się na wojennych i powojennych relacjach dzieci, składających swe świadectwa tuż po 1945 roku. W tego typu relacjach brakuje najczęściej autorefleksji charakterystycznej dla świadectw składanych przez dorosłych, ale właśnie to sprawia, że dziecięce opowieści, ignorując szeroko rozumianą faktografię (miejsce zdarzenia, czas), eksponują afekty, czyniąc z nich podstawową różnicę widoczną we wspomnieniach dorosłych i dzieci. Dziecięce relacje zebranie zaraz po wojnie ujawniają według badaczki jeszcze jeden ważny aspekt Zagładowych doświadczeń najmłodszych. O ile Holokaust był dla dorosłych wydarzeniem tragicznym, o tyle dla dzieci miał dodatkowo charakter formacyjny, o czym zdawały się zapominać przywoływane przez badaczkę sentymentalne, a tym samym uspokajające narracje o dzieciństwie w cieniu Zagłady (znakomitym wyjątkiem od tej zasady są „Pejzaże metropolii śmierci” izraelskiego historyka Otto Dov Kulki). Przy okazji warto przypomnieć, że relacje młodych ocaleńców zbierane zaraz po zakończeniu wojny zostały pomieszczone w dwóch antologiach: „Dzieci oskarżają” (wydanej po polsku w 1946 roku) i „Echad me-ir we-sznajim mi-miszpacha” (wydanej po hebrajski w 1947 roku). Co ciekawe, niedługo po wojnie ocalałe dzieci wzięły udział w pierwszym filmie fabularnym w języku jidysz, opowiadającym o ich losach w czasie Zagłady.
Autorka „Piętna Zagłady”, skupiając się w swych badaniach na podmiotowości dziecięcego oglądu rzeczywistości, wyraźnie podkreśla sprawczość najmłodszych, kategorię słabo obecną w studiach nad Holokaustem. Michlic, powołując się na Lawrence’a Langera, przekonuje, że historycy chcąc nie chcąc uprzywilejowali sprawców, ponieważ pracując z dokumentami archiwalnymi, badali artefakty stworzone przez zbrodniarzy. Tymczasem ofiary rzadko miały możliwość pozostawienia po sobie świadectwa. Wydaje się, że Michlic jako historyk naprawia ten „naukowy” błąd, przyznając żydowskim dziecięcym ofiarom Zagłady, a więc podmiotom podwójnie wykluczonym ze względu na wiek i pochodzenie, należne im miejsce nie tylko w postpamięci, ale przede wszystkim w badaniach nad Zagładą. Przyznaje przy tym, że sposobność nowego odczytania Zagładowego dzieciństwa nadarzyła się w latach 80. i 90. XX wieku, kiedy to w badaniach historycznych zaczęto uwzględniać historię mówioną, historię życia codziennego, historię kobiet, gender studies, historię emocji oraz dzieciństwa.
Badaczka, poszukując wczesnych relacji powojennych, miała wgląd w zbiory archiwalne wielu instytucji w Izraelu, Polsce i Stanach Zjednoczonych. Niektóre kwerendy prowadziły do zaskakujących odkryć. Jednym z nich była powojenna kolekcja relacji znajdujących się w archiwum YIVO w Nowym Jorku, dotycząca ocalałych dzieci z Polski, których relacje jeszcze nieskatalogowane wciąż były przechowywane w kartonowych pudłach. Jeśli przywołamy kilka danych uświadamiających rozmiar dzieciobójstwa podczas Zagłady, to nieskatalogowane dokumenty mogą stanowić niemały procent cennych wspomnień. Autorka, odwołując się do wiarygodnych danych, przypomina, że wojnę przeżyło od sześciu do jedenastu procent przedwojennej populacji żydowskich dzieci Europy (dorośli ocaleńcy stanowili trzydzieści trzy procent populacji sprzed 1939 roku). W 1946 roku francuskie Towarzystwo Pomocy Dzieciom oszacowało, że wojnę przeszyło jedynie sto siedemdziesiąt pięć tysięcy europejskich Żydów poniżej szesnastego roku życia, przy czym ta liczba obejmowała również trzydzieści tysięcy żydowskich dzieci, które okres Zagłady spędziły w Związku Radzieckim. Trudno się dziwić, że taka skala wyniszczenia żydowskich dzieci skłania do weryfikacji dotychczasowych rozważań o Zagładzie, włączając do badań metodologie pozwalające inaczej spojrzeć na losy niedorosłych ocaleńców. Istotny wkład w konstruowanie tego typu perspektywy wniosły prace Boeza Cohena, Rity Horváth, Debory Dwork czy Nicholasa Stargardta, choć szeroki zakres badań ujawnia jedynie wielość niemal jeszcze nietkniętych zagadnień, np. sytuacja żydowskich dzieci z niepełnosprawnościami (pionierskie badania Kingi Frojimovics).
Joanna Beata Michlic, mając to na uwadze, analizuje relacje młodych żydowskich ocaleńców na terenie okupowanej Polski i układa je w trzy wielkie narracje, których kolejność można zrekonstruować następująco: strategie ratowania (rozdz. „Nieopowiedziana historia ratowania. Pomoc wzajemna żydowskich dzieci i nastolatków w okupowanej Polsce”), strategie przeżycia opisane przez badaczkę Goffmanowskim modelem analizy dramaturgicznej (rodz. „Dzieci żydowskie w okupowanej Polsce. Powojenne relacje o sposobach przeżycia i stosunkach polsko-żydowskich czasu Zagłady”) oraz strategie życia „po” (rozdz. „Odbudowa zrujnowanego życia. Kilka obrazów z życia dzieci żydowskich w powojennej Polsce”).
To, co wydaje się wynikać z takiego układu i jest chyba najcenniejszym wkładem badaczki w analizowaną przez nią problematykę, można sprowadzić do trzech podstawowych wniosków. Po pierwsze, dziecięce opowieści o Zagładzie przekonują, że kładzie się ona długim cieniem na ich życiu, mając przy tym niezwykłą moc formacyjną. Po drugie, i w moim odczuciu jest to chyba najbardziej zaskakujący, ale i inspirujący wniosek, wspomnienia dzieci podają w wątpliwość jedynie słuszny sposób myślenia o nich w kategorii ofiary. W relacjach nader często pojawiają się informacje o wzajemnej pomocy udzielanej przez żydowskie dzieci, tworzeniu przez nie wspólnot ułatwiających przetrwanie, co przemawia za główną tezą badaczki o sprawczości młodych ocaleńców, cesze bardzo długo niechętnie przypisywanej dzieciom, nie tylko żydowskim, która wyraźnie się jednak ujawniała w sytuacjach granicznych, zwiększając szansę na przeżycie. Na marginesie warto dodać, że według Michlic nowe podejście do zagadnienia żydowskiej wzajemnej pomocy ma swój początek w badaniach nad żydowskim oporem niezbrojnym, zwanym amida, terminem rozpowszechnionym przez Yehudę Bauera w jego głośnej książce „Przemyśleć Zagładę”. Po trzecie, relacje dziecięcych ocaleńców ujawniają całą mozaikę zachowań oraz emocji nie-Żydów w stosunku do najmłodszych „obcych” w sytuacji, gdy ich życie jest zagrożone. Tyle, jeśli chodzi o najważniejsze tezy opracowania.
Autorka we wstępie informuje, że tom składa się z tekstów napisanych w ciągu dwóch pierwszych dekad XXI wieku. Publikacje pierwotnie ukazały się w języku angielskim i były drukowane w czasopismach naukowych oraz jako rozdziały monografii wieloautorskich. Polski czytelnik ma teraz możliwość zapoznać się z ich przekładem. Doceniając tę szansę, chciałabym jednak zasygnalizować, że polski odbiorca może czuć niedosyt spowodowany pewnym paradoksem. Choć autorka bada relacje dzieci żydowskich na terenie okupowanej Polski, to wydaje się, że nieco ignoruje to, co polskie rozpoznania w tym zakresie wniosły do studiów nad Zagładą. Michlic, powołując się przede wszystkim na opracowania anglojęzyczne, najczęściej o charakterze historycznym, rzadko odwołuje się do prac polskich historyków. Wprawdzie nazwiska niektórych znajdują się w przypisach (m.in. Jan Grabowski, Alina Skibińska, Tadeusz Markiel, Dariusz Libionka, Mateusz Szpytma, Jarosław Szarek), ale ich przecież ważne dla poruszanego zagadnienia prace nie doczekały się od badaczki dłuższego krytycznego omówienia.
Michlic niechętnie porzuca swą naukową dziedzinę, której chwilowa zdrada mogłaby okazać się korzystna, szczególnie wtedy, gdy badaczka podejmuje temat języka, jakim posługują się w swych relacjach mali ocaleńcy. I choć to oczywiście jedynie niewielki wycinek jej badań, to jednak odpowiednio przywołane konteksty mogłyby pogłębić tę ważną refleksję. Dlatego pozwolę sobie podzielić się moimi dwoma zdziwieniami. Pierwsze z nich wynika z braku odwołań do choćby „Doświadczenia Zagłady z perspektywy dziecka w polskiej literaturze dokumentu osobistego” Justyny Kowalskiej-Leder, autorki, która od lat zajmuje się tematyką bliską zainteresowaniom naukowym Michlic. Warto w tym miejscu przywołać jeszcze inną książkę Kowalskiej-Leder, „»Nie wiem, jak ich mam cenić…« Strefa ambiwalencji w świadectwach Polaków i Żydów”, wydaje się, że pokrewną tematowi podejmowanemu przez Michlic. Drugie zdziwienie bierze się stąd, że autorka odwołuje się do anglojęzycznych wydań przywoływanych książek, choć doczekaliśmy się już ich przekładów na język polski (przypadek Yehudy Bauera), które pojawiały się one na półkach księgarskich parę lat wcześniej niż „Piętno Zagłady”. Rozumiem, że teksty pomieszczone w tomie są przekładami z języka angielskiego (wydawnictwo składa autorce podziękowanie za zgodę na publikację jej prac w języku polskim), jednak wnikliwsze opracowanie artykułów uwzględniające aktualizację pewnych danych oraz dostosowanie książki do potrzeb i oczekiwań polskiego czytelnika byłoby mile widziane.
Joanna Beata Michlic w „Piętnie Zagłady” wyraża nadzieję, że „niniejszy zbiór tekstów stworzy szablon do współczesnych porównań, które mogłyby pogłębić nasze rozumienie znaczenia wysiedleń, które stały się udziałem dzieci ocalałych z wojen i ludobójstw drugiej połowy wieku XX i dwóch dekad wieku XXI” (s. 19). Nie będąc zwolenniczką uniwersalizacji Zagłady, wolałabym, aby ten cel nie został do końca zrealizowany. Mam jednak wrażenie, że autorce udało się osiągnąć coś innego. Dzięki zaproponowanym kategoriom oraz koncepcji dziecięcej sprawczości przekonująco dowodzi za Omerem Bartovem, że „relacje mogą ocalić wydarzenia od zapomnienia, ale pozwalają też spojrzeć na wydarzenia znane z konwencjonalnych dokumentów z zupełnie innej perspektywy” (s. 78).
LITERATURA:
Bauer Y.: „Przemyśleć Zagładę”. Przeł. J. Giebułtowski, J. Surewicz. Warszawa 2016.
Geetz C.: „Opis gęsty. W poszukiwaniu interpretatywu teorii kultury”. W: „Interpretacja kultur”. Przeł. M.M. Piechaczek. Kraków 2005.
Głos małej Hani, choć mocno przeze mnie wyeksponowany ze względu na to, kim dziewczynka będzie w przyszłości, zostaje wydobyty z kakofonii tużpowojennych opowieści żydowskich dzieci, opowieści prezentowanych przez historyczkę Joannę Beatę Michlic. Autorka „Piętna Zagłady” rozpoczyna jednak swą książkę od nieco dłuższej, bo dwustronicowej relacji. Jej narratorką jest jedenastoletnia Lena Atlas, której historia ukrywania się zawiera niemal wszystkie toposy tworzące nie tylko współczesną (post)pamięć o żydowskim dziecku ocalałym z Holokaustu. Michlic trochę na przekór tak łatwo rozpoznawalnym tropom zapowiada, że jej publikacja jest próbą przełamania przyjętej i ukonstytuowanej przez tradycję konwencji pisania o najmłodszych ocalałych. Autorka, rezygnując z ckliwości, pozwala sobie na „komfort” opowiadania o przeszłości bez konieczności zadowalania swych słuchaczy spragnionych, jak sama pisze, „szczęśliwych historii”. Dystans czasowy, który dzieli ją od przywoływanych wydarzeń, z jednej strony działa na korzyść takiej strategii, z drugiej – nakazuje jednak badaczce odtworzyć emocje, będące udziałem bohaterów jej książki.
Odnoszę wrażenie, że szczególnie ten ostatni cel zostaje w pełni zrealizowany, wszak dzięki niemu autorka może zdekonstruować sentymentalne sposoby przedstawiania Holokaustu oraz krytycznie przyjrzeć się uspokajającym opowieściom o błyskawicznej regeneracji młodych ocaleńców oraz ich spektakularnie efektywnej integracji ze środowiskiem nie tylko w powojennym świecie, ale i często w nowych ojczyznach. Dekonstruowanie tych stereotypowych wyobrażeń przez autorkę jest inspirowane wezwaniem Nicholasa Wachsmanna do „rozmrażania historii”. Jak się wydaje, dobrze temu służy metoda „opisów gęstych” zastosowana przez badaczkę podczas analizowania relacji młodych ocalałych. Termin wprowadzony do socjologii i antropologii przez Clifforda Geertza przypomina, że konkretne zachowanie człowieka może być interpretowane tylko w kontekście tego zachowania. Dlatego też Michlic przekonuje, że aby „opisać rzeczywistość dzieci tuż po ludobójstwie, musimy zrekonstruować zagmatwany emocjonalnie rozwój sytuacji po wojnie, niepewność i egzystencjalne niewiadome w przeszłości własnej rodziny, przedstawić prowadzone przez starsze dzieci rozpaczliwe poszukiwania rodziców i innych krewnych oraz namacalnych powiązań z czasem sprzed wojny, a także opisać niełatwe odkrycia na temat swojej tożsamości, zwłaszcza wśród najmłodszych dzieci” (s. 17).
Autorka wielokrotnie punktem odniesienia swych rozważań o tużpowojennych relacjach żydowskich dzieci czyni monumentalne dzieło Stowarzyszenia Dzieci Holokaustu w Polsce założonego w 1991 roku i zrzeszającego młodych ocaleńców, grupę, która z biegiem lat staje się coraz mniej liczna. Stowarzyszenie przygotowało sześć tomów zatytułowanych „Dzieci Holokaustu mówią”, zbierających wspomnienia z przeszłości tych, którzy po latach zechcieli się nimi podzielić. Choć Michlic docenia wagę tej publikacji, to jednak skupia się na wojennych i powojennych relacjach dzieci, składających swe świadectwa tuż po 1945 roku. W tego typu relacjach brakuje najczęściej autorefleksji charakterystycznej dla świadectw składanych przez dorosłych, ale właśnie to sprawia, że dziecięce opowieści, ignorując szeroko rozumianą faktografię (miejsce zdarzenia, czas), eksponują afekty, czyniąc z nich podstawową różnicę widoczną we wspomnieniach dorosłych i dzieci. Dziecięce relacje zebranie zaraz po wojnie ujawniają według badaczki jeszcze jeden ważny aspekt Zagładowych doświadczeń najmłodszych. O ile Holokaust był dla dorosłych wydarzeniem tragicznym, o tyle dla dzieci miał dodatkowo charakter formacyjny, o czym zdawały się zapominać przywoływane przez badaczkę sentymentalne, a tym samym uspokajające narracje o dzieciństwie w cieniu Zagłady (znakomitym wyjątkiem od tej zasady są „Pejzaże metropolii śmierci” izraelskiego historyka Otto Dov Kulki). Przy okazji warto przypomnieć, że relacje młodych ocaleńców zbierane zaraz po zakończeniu wojny zostały pomieszczone w dwóch antologiach: „Dzieci oskarżają” (wydanej po polsku w 1946 roku) i „Echad me-ir we-sznajim mi-miszpacha” (wydanej po hebrajski w 1947 roku). Co ciekawe, niedługo po wojnie ocalałe dzieci wzięły udział w pierwszym filmie fabularnym w języku jidysz, opowiadającym o ich losach w czasie Zagłady.
Autorka „Piętna Zagłady”, skupiając się w swych badaniach na podmiotowości dziecięcego oglądu rzeczywistości, wyraźnie podkreśla sprawczość najmłodszych, kategorię słabo obecną w studiach nad Holokaustem. Michlic, powołując się na Lawrence’a Langera, przekonuje, że historycy chcąc nie chcąc uprzywilejowali sprawców, ponieważ pracując z dokumentami archiwalnymi, badali artefakty stworzone przez zbrodniarzy. Tymczasem ofiary rzadko miały możliwość pozostawienia po sobie świadectwa. Wydaje się, że Michlic jako historyk naprawia ten „naukowy” błąd, przyznając żydowskim dziecięcym ofiarom Zagłady, a więc podmiotom podwójnie wykluczonym ze względu na wiek i pochodzenie, należne im miejsce nie tylko w postpamięci, ale przede wszystkim w badaniach nad Zagładą. Przyznaje przy tym, że sposobność nowego odczytania Zagładowego dzieciństwa nadarzyła się w latach 80. i 90. XX wieku, kiedy to w badaniach historycznych zaczęto uwzględniać historię mówioną, historię życia codziennego, historię kobiet, gender studies, historię emocji oraz dzieciństwa.
Badaczka, poszukując wczesnych relacji powojennych, miała wgląd w zbiory archiwalne wielu instytucji w Izraelu, Polsce i Stanach Zjednoczonych. Niektóre kwerendy prowadziły do zaskakujących odkryć. Jednym z nich była powojenna kolekcja relacji znajdujących się w archiwum YIVO w Nowym Jorku, dotycząca ocalałych dzieci z Polski, których relacje jeszcze nieskatalogowane wciąż były przechowywane w kartonowych pudłach. Jeśli przywołamy kilka danych uświadamiających rozmiar dzieciobójstwa podczas Zagłady, to nieskatalogowane dokumenty mogą stanowić niemały procent cennych wspomnień. Autorka, odwołując się do wiarygodnych danych, przypomina, że wojnę przeżyło od sześciu do jedenastu procent przedwojennej populacji żydowskich dzieci Europy (dorośli ocaleńcy stanowili trzydzieści trzy procent populacji sprzed 1939 roku). W 1946 roku francuskie Towarzystwo Pomocy Dzieciom oszacowało, że wojnę przeszyło jedynie sto siedemdziesiąt pięć tysięcy europejskich Żydów poniżej szesnastego roku życia, przy czym ta liczba obejmowała również trzydzieści tysięcy żydowskich dzieci, które okres Zagłady spędziły w Związku Radzieckim. Trudno się dziwić, że taka skala wyniszczenia żydowskich dzieci skłania do weryfikacji dotychczasowych rozważań o Zagładzie, włączając do badań metodologie pozwalające inaczej spojrzeć na losy niedorosłych ocaleńców. Istotny wkład w konstruowanie tego typu perspektywy wniosły prace Boeza Cohena, Rity Horváth, Debory Dwork czy Nicholasa Stargardta, choć szeroki zakres badań ujawnia jedynie wielość niemal jeszcze nietkniętych zagadnień, np. sytuacja żydowskich dzieci z niepełnosprawnościami (pionierskie badania Kingi Frojimovics).
Joanna Beata Michlic, mając to na uwadze, analizuje relacje młodych żydowskich ocaleńców na terenie okupowanej Polski i układa je w trzy wielkie narracje, których kolejność można zrekonstruować następująco: strategie ratowania (rozdz. „Nieopowiedziana historia ratowania. Pomoc wzajemna żydowskich dzieci i nastolatków w okupowanej Polsce”), strategie przeżycia opisane przez badaczkę Goffmanowskim modelem analizy dramaturgicznej (rodz. „Dzieci żydowskie w okupowanej Polsce. Powojenne relacje o sposobach przeżycia i stosunkach polsko-żydowskich czasu Zagłady”) oraz strategie życia „po” (rozdz. „Odbudowa zrujnowanego życia. Kilka obrazów z życia dzieci żydowskich w powojennej Polsce”).
To, co wydaje się wynikać z takiego układu i jest chyba najcenniejszym wkładem badaczki w analizowaną przez nią problematykę, można sprowadzić do trzech podstawowych wniosków. Po pierwsze, dziecięce opowieści o Zagładzie przekonują, że kładzie się ona długim cieniem na ich życiu, mając przy tym niezwykłą moc formacyjną. Po drugie, i w moim odczuciu jest to chyba najbardziej zaskakujący, ale i inspirujący wniosek, wspomnienia dzieci podają w wątpliwość jedynie słuszny sposób myślenia o nich w kategorii ofiary. W relacjach nader często pojawiają się informacje o wzajemnej pomocy udzielanej przez żydowskie dzieci, tworzeniu przez nie wspólnot ułatwiających przetrwanie, co przemawia za główną tezą badaczki o sprawczości młodych ocaleńców, cesze bardzo długo niechętnie przypisywanej dzieciom, nie tylko żydowskim, która wyraźnie się jednak ujawniała w sytuacjach granicznych, zwiększając szansę na przeżycie. Na marginesie warto dodać, że według Michlic nowe podejście do zagadnienia żydowskiej wzajemnej pomocy ma swój początek w badaniach nad żydowskim oporem niezbrojnym, zwanym amida, terminem rozpowszechnionym przez Yehudę Bauera w jego głośnej książce „Przemyśleć Zagładę”. Po trzecie, relacje dziecięcych ocaleńców ujawniają całą mozaikę zachowań oraz emocji nie-Żydów w stosunku do najmłodszych „obcych” w sytuacji, gdy ich życie jest zagrożone. Tyle, jeśli chodzi o najważniejsze tezy opracowania.
Autorka we wstępie informuje, że tom składa się z tekstów napisanych w ciągu dwóch pierwszych dekad XXI wieku. Publikacje pierwotnie ukazały się w języku angielskim i były drukowane w czasopismach naukowych oraz jako rozdziały monografii wieloautorskich. Polski czytelnik ma teraz możliwość zapoznać się z ich przekładem. Doceniając tę szansę, chciałabym jednak zasygnalizować, że polski odbiorca może czuć niedosyt spowodowany pewnym paradoksem. Choć autorka bada relacje dzieci żydowskich na terenie okupowanej Polski, to wydaje się, że nieco ignoruje to, co polskie rozpoznania w tym zakresie wniosły do studiów nad Zagładą. Michlic, powołując się przede wszystkim na opracowania anglojęzyczne, najczęściej o charakterze historycznym, rzadko odwołuje się do prac polskich historyków. Wprawdzie nazwiska niektórych znajdują się w przypisach (m.in. Jan Grabowski, Alina Skibińska, Tadeusz Markiel, Dariusz Libionka, Mateusz Szpytma, Jarosław Szarek), ale ich przecież ważne dla poruszanego zagadnienia prace nie doczekały się od badaczki dłuższego krytycznego omówienia.
Michlic niechętnie porzuca swą naukową dziedzinę, której chwilowa zdrada mogłaby okazać się korzystna, szczególnie wtedy, gdy badaczka podejmuje temat języka, jakim posługują się w swych relacjach mali ocaleńcy. I choć to oczywiście jedynie niewielki wycinek jej badań, to jednak odpowiednio przywołane konteksty mogłyby pogłębić tę ważną refleksję. Dlatego pozwolę sobie podzielić się moimi dwoma zdziwieniami. Pierwsze z nich wynika z braku odwołań do choćby „Doświadczenia Zagłady z perspektywy dziecka w polskiej literaturze dokumentu osobistego” Justyny Kowalskiej-Leder, autorki, która od lat zajmuje się tematyką bliską zainteresowaniom naukowym Michlic. Warto w tym miejscu przywołać jeszcze inną książkę Kowalskiej-Leder, „»Nie wiem, jak ich mam cenić…« Strefa ambiwalencji w świadectwach Polaków i Żydów”, wydaje się, że pokrewną tematowi podejmowanemu przez Michlic. Drugie zdziwienie bierze się stąd, że autorka odwołuje się do anglojęzycznych wydań przywoływanych książek, choć doczekaliśmy się już ich przekładów na język polski (przypadek Yehudy Bauera), które pojawiały się one na półkach księgarskich parę lat wcześniej niż „Piętno Zagłady”. Rozumiem, że teksty pomieszczone w tomie są przekładami z języka angielskiego (wydawnictwo składa autorce podziękowanie za zgodę na publikację jej prac w języku polskim), jednak wnikliwsze opracowanie artykułów uwzględniające aktualizację pewnych danych oraz dostosowanie książki do potrzeb i oczekiwań polskiego czytelnika byłoby mile widziane.
Joanna Beata Michlic w „Piętnie Zagłady” wyraża nadzieję, że „niniejszy zbiór tekstów stworzy szablon do współczesnych porównań, które mogłyby pogłębić nasze rozumienie znaczenia wysiedleń, które stały się udziałem dzieci ocalałych z wojen i ludobójstw drugiej połowy wieku XX i dwóch dekad wieku XXI” (s. 19). Nie będąc zwolenniczką uniwersalizacji Zagłady, wolałabym, aby ten cel nie został do końca zrealizowany. Mam jednak wrażenie, że autorce udało się osiągnąć coś innego. Dzięki zaproponowanym kategoriom oraz koncepcji dziecięcej sprawczości przekonująco dowodzi za Omerem Bartovem, że „relacje mogą ocalić wydarzenia od zapomnienia, ale pozwalają też spojrzeć na wydarzenia znane z konwencjonalnych dokumentów z zupełnie innej perspektywy” (s. 78).
LITERATURA:
Bauer Y.: „Przemyśleć Zagładę”. Przeł. J. Giebułtowski, J. Surewicz. Warszawa 2016.
Geetz C.: „Opis gęsty. W poszukiwaniu interpretatywu teorii kultury”. W: „Interpretacja kultur”. Przeł. M.M. Piechaczek. Kraków 2005.
Joanna Beata Michlic: „Piętno Zagłady. Wojenna i powojenna historia oraz pamięć żydowskich dzieci ocalałych w Polsce”. Przeł. Adam Musiał. Żydowski Instytut Historyczny. Warszawa 2021.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |