ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 sierpnia 15-16 (423-424) / 2021

Barbara Orzeł,

'(NIE) PODRÓŻOWAĆ JEST BOSKO' (PIERRE BAYARD: 'JAK MÓWIĆ O MIEJSCACH, W KTÓRYCH SIĘ NIE BYŁO?')

A A A
Może się wydawać, że książka autorstwa francuskiego profesora literatury i psychoanalityka Pierre’a Bayarda to idealna lektura „pandemiczna”, w czasach, w których zdecydowanie ograniczyliśmy podróże i przestaliśmy naocznie doświadczyć innych kultur. „Jak mówić o miejsca, w których się nie było?” może też jawić się jako idealna lektura na wakacje. „Może”, gdyż pomimo lekkiego i przyjemnego języka, którym została napisana (w polskim, doskonałym tłumaczeniu Bogdana Barana), badacz skupił się na materii niełatwej, bo w jaki sposób można mówić o miastach czy krajach, których nigdy się nie widziało? Jak opisać przestrzeń, której się nie doświadczyło? Okazuje się, że jest to wykonalne (w dodatku w bardzo realistyczny sposób), a przykłady tychże manifestacji autor odszukał w (a jakże!) literaturze. „Nic w sumie nie przemawia za tym – konstatuje w „Prologu” Bayard – że podróż jest najlepszym sposobem odkrywania miasta czy kraju, których się nie zna. Wszystko natomiast skłania do myśli przeciwnej – a doświadczenia licznych pisarzy potwierdzą to poczucie – że jeśli się chce mówić o jakimś miejscu, najlepiej pozostać w domu” (s. 14). Czy poznanie musi odbywać się bezpośrednio? Wcale nie. W życiu każdego z nas mogą pojawić się momenty, kiedy przez chwilę musimy stać się „podróżnikami gabinetowymi”. A mówienie o miejscach, których nie było dane nam doświadczyć, podczas spotkań towarzyskich, w literackich opisach czy relacjach, sytuacjach, gdy potrzebujemy skutecznego alibi, nie jest żadnym „mission impossible”. Zdaniem literaturoznawcy „(…) nasza częściowa lub całkowita nieznajomość jakiegoś tematu nie musi być przeszkodą w kompetentnej dyskusji, a nawet może się przydać do lepszego poznania świata” (s. 20). Z tak optymistycznym przesłaniem możemy rozpocząć eksplorację książki.

Publikacja składa się z trzech części, każda z nich harmonijnie podzielona została na cztery rozdziały, poprzedza je „Lista skrótów” (indeksująca stopień znajomości/nieznajomości danego miejsca przez Bayarda) oraz – wspomniany wcześniej – „Prolog” (w którym autor nakreślił główne preteksty i założenia swojej książki), kończą ją „Epilog” i „Słownik”. I tak, część „O różnych sposobach niepodróżowania” rozpoczyna rozdział „Miejsca, których się nie zna”, demaskujący szczegółowe relacje podróżnika Marco Polo z Chin, do których prawdopodobnie nigdy nie pojechał (na poparcie tej tezy autor powołuje się chociażby na sinolożkę Frances Wood: „Choć przyswajał [on – przyp. B.O.] sobie najdrobniejsze anegdoty, nie miał nic do powiedzenia o krępowaniu stóp Chinek, o ceremoniale picia herbaty, o łowieniu ryb z użyciem kormoranów [s. 36]). „Miejsca, które się przemierzyło” poświęcone zostały Phileasowi Foggowi (bohaterowi wymyślonemu przez Juliusza Verne’a), który podróżował „przelotem” dookoła świata, przebywając w danym miejscu najkrócej, jak się da (manifestując „skrajny przypadek niepodróżowania” [s. 50]), co nie przeszkadza mu w posiadaniu trafnego wyobrażenia o odwiedzanych zakątkach świata. Z kolei „Miejsca znane ze słyszenia” to swoisty „hołd” oddany informatorowi, nieodłącznemu pomocnikowi „podróżnika gabinetowego”, zaś rozdział „Miejsca, które się zapomniało” dotyczy „wypraw”, które Chateaubriand odbył „w wyobraźni” („intertekstualnie”) do Ameryki i na Bliski Wschód.

W drugiej części (zatytułowanej najzwyczajniej „Mówienie o podróżach”) Bayard dokonał analizy repertuaru sytuacji, podczas których musimy właśnie opowiedzieć coś o miejscach, których nigdy nie odwiedziliśmy. Cztery rozdziały poświęcone zostały kolejno kontekstom antropologicznym („antropologicznej baśni” Margaret Mead), dziennikarskim (artykułom „z dystansu” Jasona Blaira), sportowym (Rosie Ruiz, która w rzeczywistości nie przebiegła maratonu w rekordowym czasie – „W tej utworzonej jako marzenie fantazmatycznej przestrzeni, w której zasada przyjemności bierze górę nad zasadą rzeczywistości, między pragnieniem a urzeczywistnieniem nie ma już odległości ani czasu” [s. 153]) oraz „rodzinnym” (tu, drastycznie, autor pisze o sytuacji morderstwa i cudzołóstwa – te pierwsze omawia na podstawie „eksperymentu” Emmanuela Carrère’a).

Ostatnia część książki („Procedury”) stanowi swoisty (niedosłowny) „poradnik”, jak zgłębiać wiedzę o świecie, nie podróżując właśnie. Rozpoczyna ją „Otwieranie granic” omówione na przykładzie mistyfikacji George’a Psalmanazara i jego gier z mobilnością przestrzeni literackiej. Dalej, przechodzimy do „Podróżowania w czasie” z bezbłędnym opisem Dzikiego Zachodu w wykonaniu Karla Maya (który w rzeczywistości nigdy tam nie dotarł, a bogatą wyobraźnię uzupełniał bogatą wiedzą książkową). W „Przejść przez lustro” przyglądamy się sylwetce Blaise’a Cendrarsa, który „odbył” podróż koleją transsyberyjską (sceptyczni co do tego faktu byli zarówno córka pisarza oraz Pierre Lazareff, jak i sam Bayard: „Nie miałem jednak tego samego odczucia w przypadku Krasnojarska, który Cendrars, co dziwne lokuje za Irkuckiem, chociaż w rzeczywistości pociąg przejeżdża przez Krasnojarsk wcześniej” [s. 227]). Literaturoznawca zauważa, że każdy z wyżej wymienionych autorów stworzył „wspólny kraj imaginacyjny”, który stał się pomostem między rzeczywistością a fikcją (przez co jest niezwykle mobilny). Ostatnią część kończy „Uprawianie miłości”, skupiające się na perypetiach bohaterów „Mal noir” Niny Bierbierowej (tu mamy do czynienia z opisem Chicago – miasta wymyślonego, „kompensacyjnego”, którego protagonista nigdy nie odwiedził). Tytuł rozdziału niewiele ma wspólnego z realnym aktem miłosnym, który w tym przypadku „nie jest konsumowany przez zbliżenie ciał, lecz przez wspólną podróż imaginacyjną” (s. 253).

Do mocnych stron recenzowanej książki należy między innymi posłużenie się licznymi, trafnie dobranymi przykładami, które tworzą niezwykle harmonijne tło dla rozważań czynionych przez Bayarda. W niektórych momentach refleksji autor bezgłośnie stawia pytanie o prawdę (tych, w dużej mierze, wyobrażonych) „doświadczeń”. Dokonuje również ważnych podsumowań, dotyczących chociażby tworzonych (równie fikcyjnych) stereotypów: „(…) choć uważa się, że drogi transmisji są niekiedy dziwne i nielinearne, można zadać sobie pytanie, czy ten pisarz, który nigdy nie zawitał na Dziki Zachód, nie zdołał ostatecznie dzięki samej tylko pracy, która wpłynęła na wyobrażenia, zmodyfikować opinii, jaką Europejczycy i Amerykanie z USA wyrobili sobie o Indianach, zmieniając w ten sposób trwale relacje między tymi społecznościami” (s. 215).

Jako fanka eseju „Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało?” uważam, że tomu refleksji „Jak mówić o miejscach…” nie trzeba polecać – obie publikacje po prostu należy przeczytać! To lektury obowiązkowe, których znajomość może się jedynie opłacić. „Podróżować jest bosko” – śpiewała w jednej ze swoich piosenek Kora Jackowska, jednak jak przekonuje Bayard: „Fizyczna podróż pozwala wprawdzie widzieć, w optycznym sensie tego słowa, odwiedzane miejsce, lecz nie wglądać w to, czym ono jest w głębszym sensie, w relacji do rozległej przestrzeni atopicznej, której stanowi tylko ograniczony element, i w odniesieniu do wieczności, w której uczestniczy” (s. 263).
Pierre Bayard: „Jak mówić o miejscach, w których się nie było?” Przeł. Bogdan Baran. Wydawnictwo Aletheia. Warszawa 2021.