POETYCKI GHOSTWRITING (GRZEGORZ UZDAŃSKI: 'NOWE WIERSZE SŁAWNYCH POETÓW')
A
A
A
Jak należało się spodziewać, najnowsza książka Grzegorza Uzdańskiego jest niejako przedłużeniem jego facebookowej działalności związanej z prowadzeniem profilu „Nowe wiersze sławnych poetów”. Na jego łamach publikuje on teksty, jakie mogliby dziś napisać wielcy literaci, gdyby jeszcze żyli. Zderza kanoniczne literackie osobowości (ich światopoglądy, charaktery, specyfikę stylu) z najróżniejszymi rejestrami współczesności, tworząc intrygujące i niejednokrotnie przezabawne pastisze. Nic dziwnego, że wydawnictwo Znak zdecydowało się opublikować najlepsze i premierowe teksty Uzdańskiego, skoro w czerwcu prowadzona przez niego strona osiągnęła liczbę 34 tysięcy obserwujących. Wczytując się w treści ukryte pod okładką z wizerunkiem Szymborskiej przeglądającej zawartość swojego smartfona, zamyślonym nad Netflixem Tuwimem i otwierającą swojego Maca Konopnicką, warto sobie zadać pytanie, czy ta decyzja (wyłączając aspekt marketingowy) była trafna i wzbogaciła w jakiś sposób rodzime, „oficjalne” (nieinternetowe i mainstreamowe) pole poetyckie.
Autor dzieli omawiany tom na części odpowiadające codziennym aktywnościom, jakie tytułowi „sławni poeci” w latach 2014-2020 mogli (choć wcale nie musieli) podejmować. Mamy więc wiersze o korzystaniu z mediów społecznościowych, oglądaniu seriali i filmów, śledzeniu rozgrywek piłkarskich, wyjazdach na wakacje, kryzysie klimatycznym i pandemii. W kilku ostatnich rozdziałach znalazły się także zabawy literackie zainspirowane parodiami Juliana Tuwima i Antoniego Słonimskiego, w których znajdziemy różne, szalone wersje fragmentu „Władcy pierścieni” Tolkiena, „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” Doroty Masłowskiej, „Oputego (44)” Marcina Świetlickiego i bezapelacyjnie najpopularniejszego polskiego wiersza – „Sto lat”. Jest także niewielki dodatek, w którym różni poeci roastują Adama Mickiewicza.
Już nawet w warstwie koncepcyjnej niektóre zestawienia wydają się przezabawne. Gdy wyobrazimy sobie, że W.H. Auden mógłby napisać wiersz o internetowym performerze Klocuchu, Leopold Staff o skrzynce na o2, Mikołaj Sęp-Szarzyński o drugiej linii metra w Warszawie, a Juliusz Słowacki o swoich zakupach w centrum handlowym, trudno się nie uśmiechnąć. Ale na zabawnych pomysłach się nie kończy. Uzdański wyjątkowo sprawnie naśladuje język i styl wybranych przez siebie poetów, przez co lekturową przyjemność czerpać można nie tylko z absurdalności autorskich konceptów, ale również wartości estetycznych poszczególnych wierszy. Czytelniczą frajdę może przynosić zarówno słowna precyzja Uzdańskiego, jak i umiejętność odnalezienia nawiązań do oryginalnej twórczości pastiszowanych twórców. Do najbardziej charakterystycznych należą chyba wersy z otwierającego tom utworu „Status” podpisanego nazwiskiem Wisławy Szymborskiej: „Polubią / albo nie polubią / Podadzą dalej / Albo wcale nie” (s. 6) nawiązujące do „Atlantydy” tej samej autorki („Istnieli albo nie istnieli. / Na wyspie albo nie na wyspie”). Jest także kwarantannowa wersja „Marionetek” Cypriana Kamila Norwida: „Jak się nie nudzić? Gdy oto w mieszkaniu / Zamknięty całe dnie siedzę, / Myśląc o czasach, kiedy – o świtaniu / Widziałem – miedzę …” (s. 147) (dla porównania fragment oryginału: „Jak się nie nudzić? gdy oto nad globem / Milion gwiazd cichych się świeci, / A każda innym jaśnieje sposobem, / A wszystko stoi - i leci...”), a także współczesna wariacja na temat Tuwimowskiego „Bambo”, dziś szczególnie ciekawa, za sprawą słynnej niefortunnej inscenizacji oryginału z przedszkola w Kępnie. W wariancie Uzdańskiego tytułowy chłopczyk ma na imię Kwame, mieszka w Labadi w Ghanie, na ścianie swojego pokoju wywiesił plakaty z Messim i Thorem, a wolny czas spędza jak większość jego polskich rówieśników – gra w „FIF-ę” i „Minecrafta”. Utwór kończy się znaną chyba większości Polaków frazą: „Szkoda, że Kwame, fajny, wesoły / Nie chodzi razem z nami do szkoły” (s. 134).
Wiele wierszy zamieszczonych w niniejszym tomie to tylko zgrywa, mikrokomentarz do popkultury, mało istotnych wydarzeń społeczno-politycznych czy internetowych fenomenów, jak na przykład filmiki ze słodkimi kotkami. Spośród wielu naprawdę błyskotliwych warto przywołać wiersz podpisany jako tekst E.E. Cummingsa będący rozbudowaną wersją świątecznego hitu „Last Christmas” (zob. s. 94), miniaturę poetycką Issy Kobayashiego nawiązującą do hollywoodzkich „Strażników Galaktyki” (zob. s. 35), czy wiersze piłkarskie: Emily Dickison o Gran Derbi (zob. s. 42) i Jana Kochanowskiego o hat-tricku Roberta Lewandowskiego w meczu z Gruzją (zob. s. 43). Jednak odczytanie „Nowych wierszy sławnych poetów” tylko i wyłącznie jako zbioru żartów, byłoby grubym nadużyciem. Znaczna część zamieszczonych w tomie tekstów odbija się od żartobliwego pomysłu, żeby powiedzieć o rzeczywistości coś więcej.
Wcielając się w słynnych poetów, Uzdański dba nie tylko o charakterystyczną frazę, ale również poetyckie empoi, z których znani są poszczególni pisarze. Pozwala mu to spoglądać na współczesność przez pryzmat rozmaitych artystycznych wrażliwości i „badać ją” z wielu, często odmiennych perspektyw. Ciekawe są na przykład rozważania nad rzeczywistością wirtualną i rozlicznymi aspektami ludzkiego w niej funkcjonowania. Dobrą ilustracją tego poetyckiego wątku może być wiersz „Smartfony” podpisany nazwiskiem Tadeusza Peipera. Awangardzista Uzdańskiego opisując współczesne miasto zwraca uwagę na wszechobecne telefony komórkowe, za pomocą których przechodnie eksplorują inne, w ich mniemaniu pewnie ważniejsze (a może i bardziej realne), niewidzialne ulice „bajtowych bajek” (s. 75) i hiperłączy („Trampolina przewodów pod nieustanną ich pracą się skrzy” [s. 75]). Wiersz „Rok” podpisany nazwiskiem Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej wykorzystuje powszechnie (bądź „szkolnie”) kojarzony z poetką motyw tęsknoty za kochankiem. Mówiąca w tekście kobieta, mimo rozstania, śledzi społecznościowy profil swojego byłego partnera („Nie powinnam, lecz ta łatwość pociąga / że raz kliknę i znowu cię widzę.” [s. 93]). Rzecz jasna, tę krótką poetycką kompozycję odczytywać można jako dowcip, ale trudno się nie zgodzić, że właśnie ta lekka, żartobliwa forma celnie oddaje absurd i trywialność niektórych aspektów naszego funkcjonowania w przestrzeni internetowej. Natomiast pisane Leśmianem, z autentycznie Leśmianowską swadą, metafizyczne rozważania nad „drugim Facebookiem” – internetową alternatywną rzeczywistością, która pełna jest niedokończonych polemik, „ćwierćstatusów” i „stron, które nigdy nie powstały” (s. 74) nie tylko wspaniale dialogują z literackimi tematami autora „Dusiołka”, ale również zręcznie ukazują ukrytą niezwykłość cyberświata.
Jak zostało już wspomniane, nie tylko przestrzeń wirtualna jest polem poetyckiej eksploracji autora. Tematem kilku pastiszy jest również pandemia (warto zwrócić uwagę na wiersz „Shopping 2” stylizowany na poezję Juliusza Słowackiego, w którym przygnębiony podmiot liryczny snuje się po Złotych Tarasach oglądając wzbudzające melancholię puste witryny i pozamykane sklepy), doroczne święta (Walentynki, Dzień Kobiet i, oczywiście, Światowy Dzień Poezji), a także kryzys klimatyczny. Szczególnie inspirujący jest rozdział „Zaangażownie”, w którym autor umieścił teksty nawiązujące do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej w Polsce. Wykorzystują kontekst biograficzny wybranych przez siebie artystów, Uzdański tworzy utwory prezentujące perspektywę społecznie poniewieranych i wykluczanych. W wierszu „Ławka” podpisanym nazwiskiem Marii Konopnickiej mamy do czynienia z homoseksualnym romansem dwóch kobiet, które zmuszone są swoje uczucia ukrywać. Utwór kończy się iście „zaangażowaną” strofą: „Zwalczmy razem słowa złe / I będę mogła wreszcie / Bez strachu pocałować cię / W dowolnym polskim mieście” (s. 130). Tak, jak biografia Konopnickiej istotnie pogłębia przesłanie „Ławki”, tak biografia Konstandinosa Kawafisa rozszerza możliwości interpretacyjne utworu pod tytułem „Wieczór”, będącym tym razem dialogiem dwóch homoseksualnych mężczyzn, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, co bohaterki wcześniej przywołanego tekstu. W tomie znalazł się również „Wyrok na kobiety” opublikowany na stronie Uzdańskiego w czasie październikowych protestów przeciwko zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji, podpisany nazwiskiem Antoniego Słonimskiego. I tutaj wybór poety nie jest bez znaczenia, bowiem skamandryta często kojarzony jest z zaangażowaną politycznie publicystyką, stawiającą opór polskiemu nacjonalizmowi. Do zbudowania współczesnej poetyckiej opowieści o Stajku Kobiet Uzdański wykorzystuje pojawiające się w ramach protestów hasła i obrazy. Jest więc zaczerpnięty z prozy Margaret Atwood Gilead, jest dosadny komunikat „wypierdalać”, a także pojawiające się niejednokrotnie na transparentach protestujących obwieszczenie: „Polka – jeszcze nie zginęła” (s. 133).
W napisanym przez autora wstępie do „Nowych wierszy sławnych poetów” pojawia się słowo „tupet” (s. 4) w kontekście pomysłu, na którym opiera się cała książka. Bo przecież jedną rzeczą jest internetowy profil, w ramach którego można sobie do woli parodiować, pastiszować, żartować, a inną – zwarta poważna publikacja, wydana przez duże wydawnictwo z renomą (i historią). Jedną rzeczą są podpisane nazwiskami uznanych autorów wiersze błahe, podejmujące prozaiczne tematy, inną – teksty zaangażowane, komentujące współczesne konflikty kulturowe i światopoglądowe. Pytanie nie powinno więc brzmieć: „czy ta publikacja jest nam potrzebna?”, ale również: „czy pomysł na tę publikację jest na pewno etyczny – czy nie umniejsza pastiszowanym osobowościom i powadze komentowanych problemów społecznych?”. W moim mniemaniu, odpowiedzi pozytywnej na oba pytania udzielić można tylko jeżeli się „Nowych wierszy sławnych poetów” nie czytało, albo najzwyklej w świecie nie chce się ogromu atutów tej publikacji dostrzec. Po lekturze nowej książki Uzdańskiego opisujące autora słowo „tupet” zamienić trzeba na „talent”, a wszystkie ewentualne podejrzenia o li tylko literacką zabawę ustępują miejsca podziwowi i wdzięczności za autentycznie mądre i błyskotliwe dialogi z twórczością uznanych literatów. Przypuszczam, że Szymborska nie tylko by się nie obraziła, ale najpewniej zapaliłaby z Uznańskiem papieroska, Miłosz zaprosił na whisky, a Słowacki na dandysi shopping po paryskich butikach.
Autor dzieli omawiany tom na części odpowiadające codziennym aktywnościom, jakie tytułowi „sławni poeci” w latach 2014-2020 mogli (choć wcale nie musieli) podejmować. Mamy więc wiersze o korzystaniu z mediów społecznościowych, oglądaniu seriali i filmów, śledzeniu rozgrywek piłkarskich, wyjazdach na wakacje, kryzysie klimatycznym i pandemii. W kilku ostatnich rozdziałach znalazły się także zabawy literackie zainspirowane parodiami Juliana Tuwima i Antoniego Słonimskiego, w których znajdziemy różne, szalone wersje fragmentu „Władcy pierścieni” Tolkiena, „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” Doroty Masłowskiej, „Oputego (44)” Marcina Świetlickiego i bezapelacyjnie najpopularniejszego polskiego wiersza – „Sto lat”. Jest także niewielki dodatek, w którym różni poeci roastują Adama Mickiewicza.
Już nawet w warstwie koncepcyjnej niektóre zestawienia wydają się przezabawne. Gdy wyobrazimy sobie, że W.H. Auden mógłby napisać wiersz o internetowym performerze Klocuchu, Leopold Staff o skrzynce na o2, Mikołaj Sęp-Szarzyński o drugiej linii metra w Warszawie, a Juliusz Słowacki o swoich zakupach w centrum handlowym, trudno się nie uśmiechnąć. Ale na zabawnych pomysłach się nie kończy. Uzdański wyjątkowo sprawnie naśladuje język i styl wybranych przez siebie poetów, przez co lekturową przyjemność czerpać można nie tylko z absurdalności autorskich konceptów, ale również wartości estetycznych poszczególnych wierszy. Czytelniczą frajdę może przynosić zarówno słowna precyzja Uzdańskiego, jak i umiejętność odnalezienia nawiązań do oryginalnej twórczości pastiszowanych twórców. Do najbardziej charakterystycznych należą chyba wersy z otwierającego tom utworu „Status” podpisanego nazwiskiem Wisławy Szymborskiej: „Polubią / albo nie polubią / Podadzą dalej / Albo wcale nie” (s. 6) nawiązujące do „Atlantydy” tej samej autorki („Istnieli albo nie istnieli. / Na wyspie albo nie na wyspie”). Jest także kwarantannowa wersja „Marionetek” Cypriana Kamila Norwida: „Jak się nie nudzić? Gdy oto w mieszkaniu / Zamknięty całe dnie siedzę, / Myśląc o czasach, kiedy – o świtaniu / Widziałem – miedzę …” (s. 147) (dla porównania fragment oryginału: „Jak się nie nudzić? gdy oto nad globem / Milion gwiazd cichych się świeci, / A każda innym jaśnieje sposobem, / A wszystko stoi - i leci...”), a także współczesna wariacja na temat Tuwimowskiego „Bambo”, dziś szczególnie ciekawa, za sprawą słynnej niefortunnej inscenizacji oryginału z przedszkola w Kępnie. W wariancie Uzdańskiego tytułowy chłopczyk ma na imię Kwame, mieszka w Labadi w Ghanie, na ścianie swojego pokoju wywiesił plakaty z Messim i Thorem, a wolny czas spędza jak większość jego polskich rówieśników – gra w „FIF-ę” i „Minecrafta”. Utwór kończy się znaną chyba większości Polaków frazą: „Szkoda, że Kwame, fajny, wesoły / Nie chodzi razem z nami do szkoły” (s. 134).
Wiele wierszy zamieszczonych w niniejszym tomie to tylko zgrywa, mikrokomentarz do popkultury, mało istotnych wydarzeń społeczno-politycznych czy internetowych fenomenów, jak na przykład filmiki ze słodkimi kotkami. Spośród wielu naprawdę błyskotliwych warto przywołać wiersz podpisany jako tekst E.E. Cummingsa będący rozbudowaną wersją świątecznego hitu „Last Christmas” (zob. s. 94), miniaturę poetycką Issy Kobayashiego nawiązującą do hollywoodzkich „Strażników Galaktyki” (zob. s. 35), czy wiersze piłkarskie: Emily Dickison o Gran Derbi (zob. s. 42) i Jana Kochanowskiego o hat-tricku Roberta Lewandowskiego w meczu z Gruzją (zob. s. 43). Jednak odczytanie „Nowych wierszy sławnych poetów” tylko i wyłącznie jako zbioru żartów, byłoby grubym nadużyciem. Znaczna część zamieszczonych w tomie tekstów odbija się od żartobliwego pomysłu, żeby powiedzieć o rzeczywistości coś więcej.
Wcielając się w słynnych poetów, Uzdański dba nie tylko o charakterystyczną frazę, ale również poetyckie empoi, z których znani są poszczególni pisarze. Pozwala mu to spoglądać na współczesność przez pryzmat rozmaitych artystycznych wrażliwości i „badać ją” z wielu, często odmiennych perspektyw. Ciekawe są na przykład rozważania nad rzeczywistością wirtualną i rozlicznymi aspektami ludzkiego w niej funkcjonowania. Dobrą ilustracją tego poetyckiego wątku może być wiersz „Smartfony” podpisany nazwiskiem Tadeusza Peipera. Awangardzista Uzdańskiego opisując współczesne miasto zwraca uwagę na wszechobecne telefony komórkowe, za pomocą których przechodnie eksplorują inne, w ich mniemaniu pewnie ważniejsze (a może i bardziej realne), niewidzialne ulice „bajtowych bajek” (s. 75) i hiperłączy („Trampolina przewodów pod nieustanną ich pracą się skrzy” [s. 75]). Wiersz „Rok” podpisany nazwiskiem Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej wykorzystuje powszechnie (bądź „szkolnie”) kojarzony z poetką motyw tęsknoty za kochankiem. Mówiąca w tekście kobieta, mimo rozstania, śledzi społecznościowy profil swojego byłego partnera („Nie powinnam, lecz ta łatwość pociąga / że raz kliknę i znowu cię widzę.” [s. 93]). Rzecz jasna, tę krótką poetycką kompozycję odczytywać można jako dowcip, ale trudno się nie zgodzić, że właśnie ta lekka, żartobliwa forma celnie oddaje absurd i trywialność niektórych aspektów naszego funkcjonowania w przestrzeni internetowej. Natomiast pisane Leśmianem, z autentycznie Leśmianowską swadą, metafizyczne rozważania nad „drugim Facebookiem” – internetową alternatywną rzeczywistością, która pełna jest niedokończonych polemik, „ćwierćstatusów” i „stron, które nigdy nie powstały” (s. 74) nie tylko wspaniale dialogują z literackimi tematami autora „Dusiołka”, ale również zręcznie ukazują ukrytą niezwykłość cyberświata.
Jak zostało już wspomniane, nie tylko przestrzeń wirtualna jest polem poetyckiej eksploracji autora. Tematem kilku pastiszy jest również pandemia (warto zwrócić uwagę na wiersz „Shopping 2” stylizowany na poezję Juliusza Słowackiego, w którym przygnębiony podmiot liryczny snuje się po Złotych Tarasach oglądając wzbudzające melancholię puste witryny i pozamykane sklepy), doroczne święta (Walentynki, Dzień Kobiet i, oczywiście, Światowy Dzień Poezji), a także kryzys klimatyczny. Szczególnie inspirujący jest rozdział „Zaangażownie”, w którym autor umieścił teksty nawiązujące do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej w Polsce. Wykorzystują kontekst biograficzny wybranych przez siebie artystów, Uzdański tworzy utwory prezentujące perspektywę społecznie poniewieranych i wykluczanych. W wierszu „Ławka” podpisanym nazwiskiem Marii Konopnickiej mamy do czynienia z homoseksualnym romansem dwóch kobiet, które zmuszone są swoje uczucia ukrywać. Utwór kończy się iście „zaangażowaną” strofą: „Zwalczmy razem słowa złe / I będę mogła wreszcie / Bez strachu pocałować cię / W dowolnym polskim mieście” (s. 130). Tak, jak biografia Konopnickiej istotnie pogłębia przesłanie „Ławki”, tak biografia Konstandinosa Kawafisa rozszerza możliwości interpretacyjne utworu pod tytułem „Wieczór”, będącym tym razem dialogiem dwóch homoseksualnych mężczyzn, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, co bohaterki wcześniej przywołanego tekstu. W tomie znalazł się również „Wyrok na kobiety” opublikowany na stronie Uzdańskiego w czasie październikowych protestów przeciwko zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji, podpisany nazwiskiem Antoniego Słonimskiego. I tutaj wybór poety nie jest bez znaczenia, bowiem skamandryta często kojarzony jest z zaangażowaną politycznie publicystyką, stawiającą opór polskiemu nacjonalizmowi. Do zbudowania współczesnej poetyckiej opowieści o Stajku Kobiet Uzdański wykorzystuje pojawiające się w ramach protestów hasła i obrazy. Jest więc zaczerpnięty z prozy Margaret Atwood Gilead, jest dosadny komunikat „wypierdalać”, a także pojawiające się niejednokrotnie na transparentach protestujących obwieszczenie: „Polka – jeszcze nie zginęła” (s. 133).
W napisanym przez autora wstępie do „Nowych wierszy sławnych poetów” pojawia się słowo „tupet” (s. 4) w kontekście pomysłu, na którym opiera się cała książka. Bo przecież jedną rzeczą jest internetowy profil, w ramach którego można sobie do woli parodiować, pastiszować, żartować, a inną – zwarta poważna publikacja, wydana przez duże wydawnictwo z renomą (i historią). Jedną rzeczą są podpisane nazwiskami uznanych autorów wiersze błahe, podejmujące prozaiczne tematy, inną – teksty zaangażowane, komentujące współczesne konflikty kulturowe i światopoglądowe. Pytanie nie powinno więc brzmieć: „czy ta publikacja jest nam potrzebna?”, ale również: „czy pomysł na tę publikację jest na pewno etyczny – czy nie umniejsza pastiszowanym osobowościom i powadze komentowanych problemów społecznych?”. W moim mniemaniu, odpowiedzi pozytywnej na oba pytania udzielić można tylko jeżeli się „Nowych wierszy sławnych poetów” nie czytało, albo najzwyklej w świecie nie chce się ogromu atutów tej publikacji dostrzec. Po lekturze nowej książki Uzdańskiego opisujące autora słowo „tupet” zamienić trzeba na „talent”, a wszystkie ewentualne podejrzenia o li tylko literacką zabawę ustępują miejsca podziwowi i wdzięczności za autentycznie mądre i błyskotliwe dialogi z twórczością uznanych literatów. Przypuszczam, że Szymborska nie tylko by się nie obraziła, ale najpewniej zapaliłaby z Uznańskiem papieroska, Miłosz zaprosił na whisky, a Słowacki na dandysi shopping po paryskich butikach.
Grzegorz Uzdański: „Nowe wiersze sławnych poetów”. Wydawnictwo Znak. Kraków 2021.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |