WOJENKA ('DZIECI I DOŚWIADCZENIE WOJNY. WIEK XX I XXI')
A
A
A
Książka „Dzieci i doświadczenie wojny. Wiek XX i XXI” po redakcją Małgorzaty Grzywacz i Małgorzaty Okupnik jest pokłosiem konferencji interdyscyplinarnej, która odbyła się 19 września 2019 roku w Akademii Muzycznej w Poznaniu. Jak przekonują redaktorki, wybór miejsca spotkania był inspirowany tytułem książki Swietłany Aleksijewicz „Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy”. Podtytuł tej publikacji szczególnie wyraźnie wybrzmiał w artystycznej części poznańskiej konferencji, podczas której jej uczestnicy mieli okazję wysłuchać prawykonań dwóch solowych utworów muzycznych skomponowanych przez Ewę Fabiańską-Jelińską oraz Elżbietę Wasyłyk. Czytelników zainteresowanych tymi utworami warto odesłać do ostatniej części tomu „Dzieci i doświadczenie wojny” zatytułowanego „Dziecko w obliczu wojny. Interpretacyjne muzyczne”. Pomieszczono w niej cztery teksty poświęcone kategoriom kultury i muzyki dziecięcej powstałej w warunkach wojennych, a także muzycznym tekstom kultury podejmującym refleksję na temat dzieci w kontekście polityki oraz konfliktu zbrojnego. Redaktorki we wstępie informują, że w „muzycznej” części konferencji zabrał głos Krzesimir Dębski, tym razem nie wystąpił jednak w roli muzyka i kompozytora, ale jako autor książki „Nic nie jest w porządku. Wołyń – moja rodzinna historia”, odpamiętującej tragiczny los jego dziadków. Niestety w książce nie znalazł się zapis wystąpienia, a czytelnik musi zadowolić się fotografią dokumentującą to wydarzenie.
Zdaję sobie sprawę, że o „Dzieciach i doświadczeniu wojny” piszę nietypowo, bo komentowanie książki rozpoczynam od lektury ostatniej części publikacji. Powinnam się więc z takiego trybu czytania choć trochę wytłumaczyć. Odnoszę wrażenie, że wgląd w rozdziały poświęcone wojennym utworom muzycznym w przedziwny sposób nie tyle nastraja do „audialnego” odbioru książki, ile przygotowuje do spotkania z kakofonią rozmaitych głosów i punktów widzenia. Jak to zwykle bywa w przypadku publikacji pokonferencyjnych, zakres opowieści w nich zamieszczonych jest niezwykle szeroki. Niniejsza książka nie jest wyjątkiem, a zatem godząc się na jej konferencyjną formułę oraz przyczynkarski charakter tekstów, zaoszczędzimy sobie rozczarowań wynikających z niedostatku (bo przecież nie całkowitego braku) wyczerpujących rozpoznań.
Czytelnik zainteresowany tematyką wojenną znajdzie w książce opowieści o często przemilczanych doświadczeniach wojennych w XX i XXI dzieci i młodzieży z różnych części świata (Polska, Białoruś, nazistowskie Niemcy, Hiszpania, Korea, Japonia, Rwanda, Sierra Leone czy Syria), a także interdyscyplinarny komentarz do artystycznych reprezentacji tego rodzaju doświadczeń. Porządek wywodu odzwierciedlają następujące części publikacji: „Dzieci wojny w różnych stronach świata”, „Na wojnie. Fenomen dzieci-żołnierzy”, „Dzieci po wojnie. Kwestie pamięci”, „Dzieciom o wojnie”, „Artystyczne reprezentacje dziecięcego doświadczenia wojny” oraz wspomniany już wcześniej segment poświęcony muzyce.
Otwierający tom artykuł Magdaleny M. Baran „Dzieci, co mają skrzydła. Szkic o »najbardziej ludzkiej zbrodni«” rozpoczyna się cytatem z książki „Kaputt” Curzia Malapartego, lokującym czytelnika w rozpoznawalnych przestrzeniach dziecięcego doświadczenia wojennego, zdominowanego przez bogatą tradycję odpominania losów żydowskich dzieci. Baran, podkreślając bezprecedensowość Zagłady, stara się jednocześnie dostrzec dramat najmłodszych podczas wojny w Rwandzie czy Syrii. Nie poprzestaje jednak na archiwizacji aktów ludobójstwa, ale pyta o ich skutki, a tym samym o możliwość postwar – powojennej kompozycji świata, budowanego przecież na traumie przeszłości. W opinii badaczki powojenny porządek jest dziś trudny do pomyślenia, jeśli zgodzimy się co do tego, że „podczas ludobójstwa celem stają się wszyscy, a zwłaszcza małe dzieci, dziewczęta i kobiety, gdyż uosabiają przyszłość” (Hatzfeld 2012: 144; cyt. za: Baran, s. 18).
Z kolei artykuł Bożeny Józefów-Czerwińskiej „Nazistowska ideologia, metody działania a losy młodych generacji w czasie II wojny światowej” przypomina nie tylko o ideach nazistowskiego wychowania, ale przywołuje konkretne złożenia Lebensbornu oraz rabunku „wartościowych rasowo” polskich dzieci. Szkoda, że autorka, proponując bogatą bibliografię, nie zdecydowała się choćby na hasłowe przywołanie kultowej książki „Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji” Gregora Ziemera. Choć jej polskie tłumaczenie ukazało się dopiero w tym roku, to jednak publikacja pod tytułem „Education for Death” pochodząca z 1941 roku zdążyła się zakorzenić w świadomości czytelników, tym bardziej że była wykorzystana jako dowód w procesach norymberskich, a w 1943 roku na jej podstawie Walt Disney wyprodukował film animowany.
Tekst „Hiszpańskie przypadki dzieci wojną pokaleczonych: nowa powieść historyczna, pamięć i historia” Judyty Wachowskiej prezentuje nieobce również polskim badaczom pamięci trudności metodologiczne. Tym razem wynikają one z aż nadto skomplikowanej przeszłości Hiszpanii, a konkretnie dotyczą wojny domowej i okresu frankistowskiego. Wachowska na warsztat bierze dwie współczesne powieści „Lo que muewa el mundo” (2013) baskijskiego pisarza i poety Kirmena Uribiego oraz „Mala gente que camina” (2006) Benjamina Prado. Według badaczki konfrontacja przywołanych tekstów umożliwia charakterystykę dwóch dominujących oraz typowych dla współczesnej prozy hiszpańskiej narracji podejmujących tematykę dzieci w czasie wojny. Pierwsza z nich akcentuje zagadnienie mimowolnego zaangażowania się osób postronnych w konflikt (pomoc w ewakuacji hiszpańskich dzieci do krajów europejskich oraz ich adopcja), a druga – specjalizuje się w opisach cierpienia i traumy najmłodszych podczas wojny hiszpańskiej.
O „Dzieciach wojny koreańskiej w Polsce” pisze Grażyna Strnad. Polska w ramach pomocy humanitarnej przyjęła północnokoreańskie sieroty wojenne w czasie wojny koreańskiej (1950−1953) oraz po jej zakończeniu. Dzieci rozlokowano w pięciu ośrodkach wychowawczych, z których największe znajdowały się w Płakowicach i Otwocku. Pierwsza grupa licząca około dwustu dzieci przybyła do Polski w 1951 roku, kolejna, zdecydowanie liczniejsza, bo licząca ponad tysiąc potrzebujących dzieci, została przyjęta już trzy lata później. Jak dowodzi badaczka, północnokoreańskie dzieci zżyły się z polskimi opiekunami, a ich więź była na tyle silna, że wielu nauczycieli zaczęło czynić starania o adopcję swych podopiecznych. Warto przypomnieć, że losy północnokoreańskich sierot wojennych, pominąwszy znany wiersz „Z Korei” Wisławy Szymborskiej, zostały przedstawione w zapomnianych dziś, ale niegdyś niezwykle popularnych tekstach: „Mały łącznik Kim E-Cho” Weroniki Tropaczyńskiej-Ogarkowej (1951), „Dom odzyskanego dzieciństwa” Mariana Brandysa (1953), „Grupa Słowika” Mariana Bielickiego (1954). Co więcej, wydaje się, że pamięć o północnokoreańskim epizodzie w polskiej historii zaczyna przeżywać swój renesans. W 2006 roku powstał film dokumentalny „Kim Ki Dok” Patricka Yoki i Jolanty Krysowatej, która jest również autorką nagrodzonej w 2003 roku audycji radiowej „Osieroceni” (Prix Europa w Berlinie oraz Grand Prix KRRiTV). Z kolei jej książka „Skrzydło anioła. Historia tajnego ośrodka dla koreańskich sierot” stała się inspiracją dla południowokoreańskiej reżyserki, która w filmie „Dzieci poszły do Polski” przybliżyła losy sierot z Korei Północnej.
Ostatni tekst w tej części tomu, „Reprezentacja wojennego doświadczenia dziecka w japońskiej kulturze popularnej i fanowskiej” Aleksandry Jaworowicz-Zimny, poświęcono kreacjom bohaterów dziecięcych w komercyjnych dziełach filmowych i telewizyjnych. Badaczka wymienia przede wszystkim trzy obrazy, z których dwa pierwsze filmy są nieźle znane również polskim odbiorcom (także dzięki komiksom): „Bosonogi Gen” (1983) Masakiego Mori, „Grobowiec świetlików” (1988) Isao Takahaty oraz „Wieża Lilii” (1995) Seijirō Koyamy. Popularność tych tytułów przekłada się na ich obecność w wielu fanvidach tworzonych przede wszystkim przez użytkowników YouTube’a, choć jak przyznaje badaczka, materiały zamieszczane na kanałach tego popularnego serwisu internetowego rzadko są inspirowane dziecięcymi doświadczeniami wojennymi. Jeśli już powstają, to ich przesłanie prowadza się do pacyfistycznych haseł, a los japońskiego dziecka traci swą konkretność, stając się po prostu metonimią cierpienia najsłabszych.
Dział „Na wojnie. Fenomen dzieci-żołnierzy” mieści dwa znakomicie uzupełniające się teksty: „Dzieci-żołnierze” Michała Jadwiszczoka i „Dzieci-żołnierze. Aspekty prawne” Marzeny Srebro. Autor pierwszego z nich przypomina szokujące dane mówiące o tym, że w samych latach osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku w wyniku działań wojennych śmierć poniosło dwa miliony dzieci, sześć milionów zostało rannych, a około dwudziestu milionów musiało opuścić miejsce zamieszkania. Badacz kieruje swoją uwagę nie tylko na dziecko będące ofiarą, ale przede wszystkim na dziecko-żołnierza, które również zostało przez wojnę skrzywdzone. I kolejne szokujące dane: „Szacuje się, że pod koniec minionej dekady zostało wcielonych do armii i grup zbrojnych około 250 000 nieletnich, walczących w siedemnastu konfliktach, skupionych na terenie Azji i Afryki” (Jadwiszczok, s. 89). Okazuje się, że współczesne wojny są tanie ze względu nie tylko na brak konieczności wykorzystania sprzętu ciężkiego czy zatrudniania zawodowych żołnierze, ale także na niewielkie koszty, jakie niesie uczestnictwo w konfliktach zbrojnych nieletnich. Ich życie oraz zdrowie szacuje się zwykle bardzo nisko, ponieważ najczęściej pochodzą z pięciu grup szczególnie narażonych na wykorzystanie. Młodych żołnierzy werbuje się wśród sierot, dzieci ulicy, dzieci bez imienia, dzieci pracujących oraz będących uchodźcami.
Marzena Srebro we wspomnianym wcześniej artykule, powołując się na Konwencję o Prawach Dziecka, porządkuje terminologię prawną dotyczącą dziecka oraz dzieciństwa. W publikacji poświęconej dzieciństwu i wojnie należy docenić doprecyzowanie tak fundamentalnej kwestii jak na przykład opis kategorii wiekowych, czyniący z kogoś osobę pełnoletnią lub mogącą uczestniczyć w działaniach zbrojnych. W moim odczuciu takie kluczowe rozpoznania powinny pojawić się już we wstępie książki. Należy zaznaczyć, że gdyby nie prawny charakter tekstu Srebro, to tego typu ustalenia nie zostałyby w ogóle podjęte (w zasadzie w żadnym z artykułów nie poświęcono uwagi kwestii wieku). Na szczęście badaczka z powodzeniem uzupełnia tę lukę, skrupulatnie analizując przy tym najważniejsze dokumenty: Konwencję Genewską z 1977 roku wraz z protokołami dodatkowymi, przywoływaną już Konwencję o Prawach Dziecka z 1989 roku, protokół fakultatywny do Konwencję o Prawach Dziecka w sprawie angażowania dzieci w konflikty zbrojne czy Afrykańską Kartę Praw i Dobra Dziecka.
Dział zatytułowany „Dzieci po wojnie. Kwestie pamięci” otwiera artykuł Inny Shved „Druga wojna światowa w ustnych opowieściach »dzieci wojennej Brześczyzny« (według zapisów z lat 2010−2018)” poświęcony narracjom mieszkańców tytułowego regionu wiejskiego, których dzieciństwo przypadło na okres drugiej wojny. Należy podkreślić, że zebrany materiał pochodzi od osób dorosłych. Przywołując zdarzenia z przeszłości, usiłują czasem po raz pierwszy przyjrzeć się krytycznie swym narracjom i zrozumieć, co tak naprawdę przeżyli. Badaczka, analizując zebrane opowieści, wyodrębnia powtarzające się w nich toposy czy sentencje kierowane do słuchacza. Odzwierciedlają one nie tylko stosunek narratora do opisywanych wydarzeń, ale również wpływ propagandy, który w istotny sposób kształtował pamięć, a wizję przeszłości poddawał swoistej autocenzurze.
Z kolei Małgorzata Grzywacz w artykule „Gdy nikt nie ma odwagi mówić. Demmin 1945 i później” przypomina tragedię niemieckiej ludności cywilnej, która uciekając przed Armią Czerwoną, dotarła do Demmina, piętnastotysięcznego miasteczka na Pomorzu Przednim. Wycofujące się jednostki Wehrmachtu wysadziły wszystkie mosty, uniemożliwiając tym samym przedostanie się cywilów na zachód. Wraz z nimi w miasteczku uwięzione zostały również oddziały sowieckie, które na zakończenie budowy przeprawy pontonowej w kierunku zachodnim musiały czekać kilka dni. Wtedy doszło do niewyobrażalnych aktów okrucieństwa: „(…) wszystkie kobiety, między dziesiątym a osiemdziesiątym rokiem życia, zostały zgwałcone, sprzeciwiających się temu mężczyzn rozstrzeliwano na miejscu. Cały dzień 2 maja trwało inferno: wybuchały liczne pożary, gwałty i mordy nie ustawały, szerzyły się także masowe samobójstwa. Trzeciego maja dowództwo sowieckie wydało pozwolenie na dogaszanie pogorzeliska. Dawnego Demmina już wtedy nie było, spłonął w 98 procentach. W czwartek, 4 maja, ujawnił się cały wymiar dramatu. Samobójstwo popełniło około tysiąca osób – najczęściej kobiet, dziewcząt, małoletnich” (Grzywacz, s. 151). Odpamiętywanie tej tragedii rozpoczyna się dopiero po pięćdziesięciu latach po wydarzeniu, kiedy niemiecka dokumentalistka Ingelis Gnutzmann w filmie „Eine Stadt bricht ihr Schweigen” oddaje głos świadkom i ofiarom. Grzywacz, opracowując swoistą topikę traumy, w swym artykule koncentruje się przede wszystkim na tych wspominających, którzy w 1945 byli dziećmi.
Z kolei Krzysztof Szwajca w tekście „Pamięć zbolała – o niemożności pamiętania Zagłady” przypomina o pionierskich badaniach nad traumą prowadzonych przez Marię Orwid wśród byłych więźniów obozu Auschwitz, a także o programie naukowo-terapeutycznym dla Dzieci Holokaustu i tzw. drugiego pokolenia. Szwajca, który brał udział w pracach zespołu na rzecz Dzieci Holokaustu, dowodzi, że lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, odkrywając osobisty wymiar cierpienia (krzywdzenie w rodzinie, cierpienie amerykańskich żołnierzy w Wietnamie, ocalałych z Zagłady oraz ich dzieci itd.), pozwoliły na wytworzenie „empatycznego słuchacza”, dzięki czemu możliwe było wysłuchanie historii ocalałych z Shoah.
Małgorzata Okupnik w „Nazistowskich zbrodniach dzieciobójstwa. O rozliczeniowych książkach drugiego pokolenia” twierdzi, że kolejne pokolenie urodzone na początku lat siedemdziesiątych XX wieku podejmuje próbę zrozumienia motywacji swych najbliższych krewnych, dla których nazizm wydał się atrakcyjny, co w konsekwencji skłoniło ich do popełnienia zbrodni wojennych. Badaczka przywołuje dwie niezwykle popularne książki: „Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił” Jennifer Teege i Nikoli Sellmair oraz „Dzieci nie płakały. Historia mojego wuja Alfreda Trzebińskiego” Natalii Budzyńskiej. Wymienione teksty znakomicie ilustrują prawidłowość, którą Peter Bründl, psychoterapeuta prowadzący terapie wnuków nazistowskich zbrodniarzy, sformułował następująco: „wina nie jest dziedziczona, ale poczucie winy już tak” (Teege, Sellmair 2014: 30; cyt. za: Okupnik, s. 194).
Ten segment książki zamyka „Rozmowa Magdaleny Sachy z Magdaleną Grzebałkowską, autorką książki »1945. Wojna i pokój«”. Grzebałkowska wyznaje, że to, co najbardziej ją zaskoczyło podczas zbierania materiału do publikacji, to fakt, że świadkowie, z którymi przeprowadzała rozmowy, podkreślali, że tworzenie nowego porządku po zakończonej wojnie było niemal tak samo dotkliwe jak sam konflikt zbrojny. Autorka nadmienia, że pracuje właśnie nad kolejną książką, która idealnie wpisywałaby się w tematykę konferencji. Warto w tym miejscu dopowiedzieć, że chodzi o publikację „Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia” wydaną w 2021 roku, a więc zaledwie kilka miesięcy po recenzowanej tu publikacji.
Już we wstępie „Wojenki” autorka zapowiada krytyczną lekturę pamięciowych narracji, także takich, w których 1 września 1939 roku reprezentował cezurę, dramatyczną przepaść między normalnością a wojennym horrorem. Niemal wszyscy przecież wiemy, że w tym dniu dzieci nie poszły do szkoły… Tymczasem Grzebałkowska pisze: „1 września 1939 roku przypadał w piątek. Wojciech Świętosławski, minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego, z wyprzedzeniem zarządził, że rok szkolny rozpocznie się w poniedziałek. (…) Jeszcze jednak pod koniec sierpnia »Kurier Warszawski« na siódmej stronie informował czytelników: Minister W.R i O.P. zawiadamia, że data rozpoczęcie roku szkolnego (…) ulega odroczeniu na kilka dni i będzie ustalona osobnym zarządzeniem. (…) Istnieją dziesiątki spisanych wspomnień i setki artykułów, w których świadkowie potwierdzą niemożliwe. Dlaczego? Kłamią? (…) Czy zmyślają, nie mając świadomości, że to robią? Czy mam prawo im to powiedzieć? Ponad osiemdziesiąt lat później wytknąć, że się mylą?” (Grzebałkowska 2021: 12).
W części publikacji „Dzieciom o wojnie” pomieszczono dwa szkice: „W poszukiwaniu odpowiedzi na najtrudniejsze pytania. Kilka uwag o działalności instytucji edukacyjnych i muzealnych w kontekście nauczania o Holokauście” Jacka Konika oraz „Performans wojenny. Strategie opowiadania dzieciom o wojnie w muzeach i miejscach pamięci” Joanny Ostrowskiej. Oba teksty prezentują różne aspekty edukacji historycznej, wykorzystującej warstwę wizualną oraz artefakty z epoki. O ile pierwszy tekst można uznać za przegląd różnego rodzaju edukacyjnych strategii narracyjnych prowadzonych przez powołane w tym celu instytucje, o tyle drugi artykuł jest krytyczną lekturą konkretnych europejskich ekspozycji muzealnych poświęconych II wojnie światowej adresowanych do młodych odbiorców. Niektóre z nich badaczka sytuuje w kontekście militarystycznej kultury dziecięcej, która w czasie pokoju może kształtować postawy prowojenne.
„Artystyczne reprezentacje dziecięcego doświadczenia wojny” − przedostatni segment książki (o ostatnim pisałam na początku) − wypełniają teksty „Dziecko i Zagłada – przedwczesna dojrzałość a/i dysocjacja” Beaty Przymuszały oraz „Praktyka podmiotu etycznego w filmie »Korczak« Andrzeja Wajdy” Agnieszki Kulig. Pierwszy z nich zawiera interpretację kilku wierszy z tomiku „Dzieci getta” Stefanii Grodzieńskiej. Poetka pomieściła w nim zaledwie dziesięć wierszy, z których każdy został poświęcony imiennie konkretnemu dziecku. Badaczka wskazuje charakterystyczny dla omawianego tomu efekt „pisania bez serca”, osiągnięty dzięki reporterskiemu dystansowi Grodzieńskiej. Drugi z wymienionych artykułów, poddając analizie film Andrzeja Wajdy, podejmuje próbę skomentowania filmowej kreacji Korczaka, która dzięki Wojciechowi Pszoniakowi miała „przekroczyć nabożny szacunek wobec mitu, ale przede wszystkim próbowała uczciwie odnieść się do bolesnych relacji polsko-żydowskich (…)” (Kulig, s. 260).
Na początku nadmieniłam, że publikacja „Dzieci i doświadczenie wojny”, jak przystało na tom pokonferencyjny, może skłaniać do skrajnych ocen. Wymagający, zaznajomieni z tematem czytelnicy mogą czuć się nieco rozczarowani często niepogłębioną, ale przyznajmy, szeroką refleksją rozpisaną na wiele autorskich głosów. Z kolei odbiorcy oczekujący spójnego kompendium wiedzy na sygnalizowany w tytule temat mogą poczuć się zagubieni w tematycznej różnorodności. Wydaje się jednak, że publikacja nieźle się broni przed ewentualnymi zarzutami obu stron. Jest wszak próbą opisania nie tylko dziecięcego doświadczania wojny, ale przede wszystkim próbą jego zapisu przez pokolenie, któremu takie doświadczenia są zupełnie obce, pokolenia dysponującego jedynie pamięcią protetyczną. Nie powinien więc dziwić fakt, że ryzyko niespójności narracji oraz bólów fantomowych jest wpisane w lekturę tego tomu.
LITERATURA:
Grzebałkowska M.: „Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia”. Warszawa 2021.
Hatzfeld J.: „Sezon maczet”. Przeł. J. Giszczak. Wołowiec 2012.
Teege J., Sellmair N.: „Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił”. Przeł. E. Twardoch. Warszawa 2014.
Ziemer G.: „Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji”. Przeł. A.D. Kamińska. Kraków 2021.
Zdaję sobie sprawę, że o „Dzieciach i doświadczeniu wojny” piszę nietypowo, bo komentowanie książki rozpoczynam od lektury ostatniej części publikacji. Powinnam się więc z takiego trybu czytania choć trochę wytłumaczyć. Odnoszę wrażenie, że wgląd w rozdziały poświęcone wojennym utworom muzycznym w przedziwny sposób nie tyle nastraja do „audialnego” odbioru książki, ile przygotowuje do spotkania z kakofonią rozmaitych głosów i punktów widzenia. Jak to zwykle bywa w przypadku publikacji pokonferencyjnych, zakres opowieści w nich zamieszczonych jest niezwykle szeroki. Niniejsza książka nie jest wyjątkiem, a zatem godząc się na jej konferencyjną formułę oraz przyczynkarski charakter tekstów, zaoszczędzimy sobie rozczarowań wynikających z niedostatku (bo przecież nie całkowitego braku) wyczerpujących rozpoznań.
Czytelnik zainteresowany tematyką wojenną znajdzie w książce opowieści o często przemilczanych doświadczeniach wojennych w XX i XXI dzieci i młodzieży z różnych części świata (Polska, Białoruś, nazistowskie Niemcy, Hiszpania, Korea, Japonia, Rwanda, Sierra Leone czy Syria), a także interdyscyplinarny komentarz do artystycznych reprezentacji tego rodzaju doświadczeń. Porządek wywodu odzwierciedlają następujące części publikacji: „Dzieci wojny w różnych stronach świata”, „Na wojnie. Fenomen dzieci-żołnierzy”, „Dzieci po wojnie. Kwestie pamięci”, „Dzieciom o wojnie”, „Artystyczne reprezentacje dziecięcego doświadczenia wojny” oraz wspomniany już wcześniej segment poświęcony muzyce.
Otwierający tom artykuł Magdaleny M. Baran „Dzieci, co mają skrzydła. Szkic o »najbardziej ludzkiej zbrodni«” rozpoczyna się cytatem z książki „Kaputt” Curzia Malapartego, lokującym czytelnika w rozpoznawalnych przestrzeniach dziecięcego doświadczenia wojennego, zdominowanego przez bogatą tradycję odpominania losów żydowskich dzieci. Baran, podkreślając bezprecedensowość Zagłady, stara się jednocześnie dostrzec dramat najmłodszych podczas wojny w Rwandzie czy Syrii. Nie poprzestaje jednak na archiwizacji aktów ludobójstwa, ale pyta o ich skutki, a tym samym o możliwość postwar – powojennej kompozycji świata, budowanego przecież na traumie przeszłości. W opinii badaczki powojenny porządek jest dziś trudny do pomyślenia, jeśli zgodzimy się co do tego, że „podczas ludobójstwa celem stają się wszyscy, a zwłaszcza małe dzieci, dziewczęta i kobiety, gdyż uosabiają przyszłość” (Hatzfeld 2012: 144; cyt. za: Baran, s. 18).
Z kolei artykuł Bożeny Józefów-Czerwińskiej „Nazistowska ideologia, metody działania a losy młodych generacji w czasie II wojny światowej” przypomina nie tylko o ideach nazistowskiego wychowania, ale przywołuje konkretne złożenia Lebensbornu oraz rabunku „wartościowych rasowo” polskich dzieci. Szkoda, że autorka, proponując bogatą bibliografię, nie zdecydowała się choćby na hasłowe przywołanie kultowej książki „Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji” Gregora Ziemera. Choć jej polskie tłumaczenie ukazało się dopiero w tym roku, to jednak publikacja pod tytułem „Education for Death” pochodząca z 1941 roku zdążyła się zakorzenić w świadomości czytelników, tym bardziej że była wykorzystana jako dowód w procesach norymberskich, a w 1943 roku na jej podstawie Walt Disney wyprodukował film animowany.
Tekst „Hiszpańskie przypadki dzieci wojną pokaleczonych: nowa powieść historyczna, pamięć i historia” Judyty Wachowskiej prezentuje nieobce również polskim badaczom pamięci trudności metodologiczne. Tym razem wynikają one z aż nadto skomplikowanej przeszłości Hiszpanii, a konkretnie dotyczą wojny domowej i okresu frankistowskiego. Wachowska na warsztat bierze dwie współczesne powieści „Lo que muewa el mundo” (2013) baskijskiego pisarza i poety Kirmena Uribiego oraz „Mala gente que camina” (2006) Benjamina Prado. Według badaczki konfrontacja przywołanych tekstów umożliwia charakterystykę dwóch dominujących oraz typowych dla współczesnej prozy hiszpańskiej narracji podejmujących tematykę dzieci w czasie wojny. Pierwsza z nich akcentuje zagadnienie mimowolnego zaangażowania się osób postronnych w konflikt (pomoc w ewakuacji hiszpańskich dzieci do krajów europejskich oraz ich adopcja), a druga – specjalizuje się w opisach cierpienia i traumy najmłodszych podczas wojny hiszpańskiej.
O „Dzieciach wojny koreańskiej w Polsce” pisze Grażyna Strnad. Polska w ramach pomocy humanitarnej przyjęła północnokoreańskie sieroty wojenne w czasie wojny koreańskiej (1950−1953) oraz po jej zakończeniu. Dzieci rozlokowano w pięciu ośrodkach wychowawczych, z których największe znajdowały się w Płakowicach i Otwocku. Pierwsza grupa licząca około dwustu dzieci przybyła do Polski w 1951 roku, kolejna, zdecydowanie liczniejsza, bo licząca ponad tysiąc potrzebujących dzieci, została przyjęta już trzy lata później. Jak dowodzi badaczka, północnokoreańskie dzieci zżyły się z polskimi opiekunami, a ich więź była na tyle silna, że wielu nauczycieli zaczęło czynić starania o adopcję swych podopiecznych. Warto przypomnieć, że losy północnokoreańskich sierot wojennych, pominąwszy znany wiersz „Z Korei” Wisławy Szymborskiej, zostały przedstawione w zapomnianych dziś, ale niegdyś niezwykle popularnych tekstach: „Mały łącznik Kim E-Cho” Weroniki Tropaczyńskiej-Ogarkowej (1951), „Dom odzyskanego dzieciństwa” Mariana Brandysa (1953), „Grupa Słowika” Mariana Bielickiego (1954). Co więcej, wydaje się, że pamięć o północnokoreańskim epizodzie w polskiej historii zaczyna przeżywać swój renesans. W 2006 roku powstał film dokumentalny „Kim Ki Dok” Patricka Yoki i Jolanty Krysowatej, która jest również autorką nagrodzonej w 2003 roku audycji radiowej „Osieroceni” (Prix Europa w Berlinie oraz Grand Prix KRRiTV). Z kolei jej książka „Skrzydło anioła. Historia tajnego ośrodka dla koreańskich sierot” stała się inspiracją dla południowokoreańskiej reżyserki, która w filmie „Dzieci poszły do Polski” przybliżyła losy sierot z Korei Północnej.
Ostatni tekst w tej części tomu, „Reprezentacja wojennego doświadczenia dziecka w japońskiej kulturze popularnej i fanowskiej” Aleksandry Jaworowicz-Zimny, poświęcono kreacjom bohaterów dziecięcych w komercyjnych dziełach filmowych i telewizyjnych. Badaczka wymienia przede wszystkim trzy obrazy, z których dwa pierwsze filmy są nieźle znane również polskim odbiorcom (także dzięki komiksom): „Bosonogi Gen” (1983) Masakiego Mori, „Grobowiec świetlików” (1988) Isao Takahaty oraz „Wieża Lilii” (1995) Seijirō Koyamy. Popularność tych tytułów przekłada się na ich obecność w wielu fanvidach tworzonych przede wszystkim przez użytkowników YouTube’a, choć jak przyznaje badaczka, materiały zamieszczane na kanałach tego popularnego serwisu internetowego rzadko są inspirowane dziecięcymi doświadczeniami wojennymi. Jeśli już powstają, to ich przesłanie prowadza się do pacyfistycznych haseł, a los japońskiego dziecka traci swą konkretność, stając się po prostu metonimią cierpienia najsłabszych.
Dział „Na wojnie. Fenomen dzieci-żołnierzy” mieści dwa znakomicie uzupełniające się teksty: „Dzieci-żołnierze” Michała Jadwiszczoka i „Dzieci-żołnierze. Aspekty prawne” Marzeny Srebro. Autor pierwszego z nich przypomina szokujące dane mówiące o tym, że w samych latach osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku w wyniku działań wojennych śmierć poniosło dwa miliony dzieci, sześć milionów zostało rannych, a około dwudziestu milionów musiało opuścić miejsce zamieszkania. Badacz kieruje swoją uwagę nie tylko na dziecko będące ofiarą, ale przede wszystkim na dziecko-żołnierza, które również zostało przez wojnę skrzywdzone. I kolejne szokujące dane: „Szacuje się, że pod koniec minionej dekady zostało wcielonych do armii i grup zbrojnych około 250 000 nieletnich, walczących w siedemnastu konfliktach, skupionych na terenie Azji i Afryki” (Jadwiszczok, s. 89). Okazuje się, że współczesne wojny są tanie ze względu nie tylko na brak konieczności wykorzystania sprzętu ciężkiego czy zatrudniania zawodowych żołnierze, ale także na niewielkie koszty, jakie niesie uczestnictwo w konfliktach zbrojnych nieletnich. Ich życie oraz zdrowie szacuje się zwykle bardzo nisko, ponieważ najczęściej pochodzą z pięciu grup szczególnie narażonych na wykorzystanie. Młodych żołnierzy werbuje się wśród sierot, dzieci ulicy, dzieci bez imienia, dzieci pracujących oraz będących uchodźcami.
Marzena Srebro we wspomnianym wcześniej artykule, powołując się na Konwencję o Prawach Dziecka, porządkuje terminologię prawną dotyczącą dziecka oraz dzieciństwa. W publikacji poświęconej dzieciństwu i wojnie należy docenić doprecyzowanie tak fundamentalnej kwestii jak na przykład opis kategorii wiekowych, czyniący z kogoś osobę pełnoletnią lub mogącą uczestniczyć w działaniach zbrojnych. W moim odczuciu takie kluczowe rozpoznania powinny pojawić się już we wstępie książki. Należy zaznaczyć, że gdyby nie prawny charakter tekstu Srebro, to tego typu ustalenia nie zostałyby w ogóle podjęte (w zasadzie w żadnym z artykułów nie poświęcono uwagi kwestii wieku). Na szczęście badaczka z powodzeniem uzupełnia tę lukę, skrupulatnie analizując przy tym najważniejsze dokumenty: Konwencję Genewską z 1977 roku wraz z protokołami dodatkowymi, przywoływaną już Konwencję o Prawach Dziecka z 1989 roku, protokół fakultatywny do Konwencję o Prawach Dziecka w sprawie angażowania dzieci w konflikty zbrojne czy Afrykańską Kartę Praw i Dobra Dziecka.
Dział zatytułowany „Dzieci po wojnie. Kwestie pamięci” otwiera artykuł Inny Shved „Druga wojna światowa w ustnych opowieściach »dzieci wojennej Brześczyzny« (według zapisów z lat 2010−2018)” poświęcony narracjom mieszkańców tytułowego regionu wiejskiego, których dzieciństwo przypadło na okres drugiej wojny. Należy podkreślić, że zebrany materiał pochodzi od osób dorosłych. Przywołując zdarzenia z przeszłości, usiłują czasem po raz pierwszy przyjrzeć się krytycznie swym narracjom i zrozumieć, co tak naprawdę przeżyli. Badaczka, analizując zebrane opowieści, wyodrębnia powtarzające się w nich toposy czy sentencje kierowane do słuchacza. Odzwierciedlają one nie tylko stosunek narratora do opisywanych wydarzeń, ale również wpływ propagandy, który w istotny sposób kształtował pamięć, a wizję przeszłości poddawał swoistej autocenzurze.
Z kolei Małgorzata Grzywacz w artykule „Gdy nikt nie ma odwagi mówić. Demmin 1945 i później” przypomina tragedię niemieckiej ludności cywilnej, która uciekając przed Armią Czerwoną, dotarła do Demmina, piętnastotysięcznego miasteczka na Pomorzu Przednim. Wycofujące się jednostki Wehrmachtu wysadziły wszystkie mosty, uniemożliwiając tym samym przedostanie się cywilów na zachód. Wraz z nimi w miasteczku uwięzione zostały również oddziały sowieckie, które na zakończenie budowy przeprawy pontonowej w kierunku zachodnim musiały czekać kilka dni. Wtedy doszło do niewyobrażalnych aktów okrucieństwa: „(…) wszystkie kobiety, między dziesiątym a osiemdziesiątym rokiem życia, zostały zgwałcone, sprzeciwiających się temu mężczyzn rozstrzeliwano na miejscu. Cały dzień 2 maja trwało inferno: wybuchały liczne pożary, gwałty i mordy nie ustawały, szerzyły się także masowe samobójstwa. Trzeciego maja dowództwo sowieckie wydało pozwolenie na dogaszanie pogorzeliska. Dawnego Demmina już wtedy nie było, spłonął w 98 procentach. W czwartek, 4 maja, ujawnił się cały wymiar dramatu. Samobójstwo popełniło około tysiąca osób – najczęściej kobiet, dziewcząt, małoletnich” (Grzywacz, s. 151). Odpamiętywanie tej tragedii rozpoczyna się dopiero po pięćdziesięciu latach po wydarzeniu, kiedy niemiecka dokumentalistka Ingelis Gnutzmann w filmie „Eine Stadt bricht ihr Schweigen” oddaje głos świadkom i ofiarom. Grzywacz, opracowując swoistą topikę traumy, w swym artykule koncentruje się przede wszystkim na tych wspominających, którzy w 1945 byli dziećmi.
Z kolei Krzysztof Szwajca w tekście „Pamięć zbolała – o niemożności pamiętania Zagłady” przypomina o pionierskich badaniach nad traumą prowadzonych przez Marię Orwid wśród byłych więźniów obozu Auschwitz, a także o programie naukowo-terapeutycznym dla Dzieci Holokaustu i tzw. drugiego pokolenia. Szwajca, który brał udział w pracach zespołu na rzecz Dzieci Holokaustu, dowodzi, że lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, odkrywając osobisty wymiar cierpienia (krzywdzenie w rodzinie, cierpienie amerykańskich żołnierzy w Wietnamie, ocalałych z Zagłady oraz ich dzieci itd.), pozwoliły na wytworzenie „empatycznego słuchacza”, dzięki czemu możliwe było wysłuchanie historii ocalałych z Shoah.
Małgorzata Okupnik w „Nazistowskich zbrodniach dzieciobójstwa. O rozliczeniowych książkach drugiego pokolenia” twierdzi, że kolejne pokolenie urodzone na początku lat siedemdziesiątych XX wieku podejmuje próbę zrozumienia motywacji swych najbliższych krewnych, dla których nazizm wydał się atrakcyjny, co w konsekwencji skłoniło ich do popełnienia zbrodni wojennych. Badaczka przywołuje dwie niezwykle popularne książki: „Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił” Jennifer Teege i Nikoli Sellmair oraz „Dzieci nie płakały. Historia mojego wuja Alfreda Trzebińskiego” Natalii Budzyńskiej. Wymienione teksty znakomicie ilustrują prawidłowość, którą Peter Bründl, psychoterapeuta prowadzący terapie wnuków nazistowskich zbrodniarzy, sformułował następująco: „wina nie jest dziedziczona, ale poczucie winy już tak” (Teege, Sellmair 2014: 30; cyt. za: Okupnik, s. 194).
Ten segment książki zamyka „Rozmowa Magdaleny Sachy z Magdaleną Grzebałkowską, autorką książki »1945. Wojna i pokój«”. Grzebałkowska wyznaje, że to, co najbardziej ją zaskoczyło podczas zbierania materiału do publikacji, to fakt, że świadkowie, z którymi przeprowadzała rozmowy, podkreślali, że tworzenie nowego porządku po zakończonej wojnie było niemal tak samo dotkliwe jak sam konflikt zbrojny. Autorka nadmienia, że pracuje właśnie nad kolejną książką, która idealnie wpisywałaby się w tematykę konferencji. Warto w tym miejscu dopowiedzieć, że chodzi o publikację „Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia” wydaną w 2021 roku, a więc zaledwie kilka miesięcy po recenzowanej tu publikacji.
Już we wstępie „Wojenki” autorka zapowiada krytyczną lekturę pamięciowych narracji, także takich, w których 1 września 1939 roku reprezentował cezurę, dramatyczną przepaść między normalnością a wojennym horrorem. Niemal wszyscy przecież wiemy, że w tym dniu dzieci nie poszły do szkoły… Tymczasem Grzebałkowska pisze: „1 września 1939 roku przypadał w piątek. Wojciech Świętosławski, minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego, z wyprzedzeniem zarządził, że rok szkolny rozpocznie się w poniedziałek. (…) Jeszcze jednak pod koniec sierpnia »Kurier Warszawski« na siódmej stronie informował czytelników: Minister W.R i O.P. zawiadamia, że data rozpoczęcie roku szkolnego (…) ulega odroczeniu na kilka dni i będzie ustalona osobnym zarządzeniem. (…) Istnieją dziesiątki spisanych wspomnień i setki artykułów, w których świadkowie potwierdzą niemożliwe. Dlaczego? Kłamią? (…) Czy zmyślają, nie mając świadomości, że to robią? Czy mam prawo im to powiedzieć? Ponad osiemdziesiąt lat później wytknąć, że się mylą?” (Grzebałkowska 2021: 12).
W części publikacji „Dzieciom o wojnie” pomieszczono dwa szkice: „W poszukiwaniu odpowiedzi na najtrudniejsze pytania. Kilka uwag o działalności instytucji edukacyjnych i muzealnych w kontekście nauczania o Holokauście” Jacka Konika oraz „Performans wojenny. Strategie opowiadania dzieciom o wojnie w muzeach i miejscach pamięci” Joanny Ostrowskiej. Oba teksty prezentują różne aspekty edukacji historycznej, wykorzystującej warstwę wizualną oraz artefakty z epoki. O ile pierwszy tekst można uznać za przegląd różnego rodzaju edukacyjnych strategii narracyjnych prowadzonych przez powołane w tym celu instytucje, o tyle drugi artykuł jest krytyczną lekturą konkretnych europejskich ekspozycji muzealnych poświęconych II wojnie światowej adresowanych do młodych odbiorców. Niektóre z nich badaczka sytuuje w kontekście militarystycznej kultury dziecięcej, która w czasie pokoju może kształtować postawy prowojenne.
„Artystyczne reprezentacje dziecięcego doświadczenia wojny” − przedostatni segment książki (o ostatnim pisałam na początku) − wypełniają teksty „Dziecko i Zagłada – przedwczesna dojrzałość a/i dysocjacja” Beaty Przymuszały oraz „Praktyka podmiotu etycznego w filmie »Korczak« Andrzeja Wajdy” Agnieszki Kulig. Pierwszy z nich zawiera interpretację kilku wierszy z tomiku „Dzieci getta” Stefanii Grodzieńskiej. Poetka pomieściła w nim zaledwie dziesięć wierszy, z których każdy został poświęcony imiennie konkretnemu dziecku. Badaczka wskazuje charakterystyczny dla omawianego tomu efekt „pisania bez serca”, osiągnięty dzięki reporterskiemu dystansowi Grodzieńskiej. Drugi z wymienionych artykułów, poddając analizie film Andrzeja Wajdy, podejmuje próbę skomentowania filmowej kreacji Korczaka, która dzięki Wojciechowi Pszoniakowi miała „przekroczyć nabożny szacunek wobec mitu, ale przede wszystkim próbowała uczciwie odnieść się do bolesnych relacji polsko-żydowskich (…)” (Kulig, s. 260).
Na początku nadmieniłam, że publikacja „Dzieci i doświadczenie wojny”, jak przystało na tom pokonferencyjny, może skłaniać do skrajnych ocen. Wymagający, zaznajomieni z tematem czytelnicy mogą czuć się nieco rozczarowani często niepogłębioną, ale przyznajmy, szeroką refleksją rozpisaną na wiele autorskich głosów. Z kolei odbiorcy oczekujący spójnego kompendium wiedzy na sygnalizowany w tytule temat mogą poczuć się zagubieni w tematycznej różnorodności. Wydaje się jednak, że publikacja nieźle się broni przed ewentualnymi zarzutami obu stron. Jest wszak próbą opisania nie tylko dziecięcego doświadczania wojny, ale przede wszystkim próbą jego zapisu przez pokolenie, któremu takie doświadczenia są zupełnie obce, pokolenia dysponującego jedynie pamięcią protetyczną. Nie powinien więc dziwić fakt, że ryzyko niespójności narracji oraz bólów fantomowych jest wpisane w lekturę tego tomu.
LITERATURA:
Grzebałkowska M.: „Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia”. Warszawa 2021.
Hatzfeld J.: „Sezon maczet”. Przeł. J. Giszczak. Wołowiec 2012.
Teege J., Sellmair N.: „Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił”. Przeł. E. Twardoch. Warszawa 2014.
Ziemer G.: „Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji”. Przeł. A.D. Kamińska. Kraków 2021.
„Dzieci i doświadczenie wojny. Wiek XX i XXI”. Red. Małgorzata Grzywacz, Małgorzata Okupnik. Wydawnictwo Naukowe UAM. Poznań 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |