CHALLENGE ACCEPTED (ARTUR NOWACZEWSKI: 'CHALLENGER. METAMORFOZY POETY W TWÓRCZOŚCI KRZYSZTOFA KARASKA')
A
A
A
Podjęcie pracy badawczej, dotyczącej twórczości Nowej Fali czy jej wybranych przedstawicieli, nie jest dziś zadaniem łatwym – temat można uznać za wyczerpany, trudno znaleźć nisze dla jakichkolwiek oryginalnych rozwiązań analitycznych, pozornie nie jest to także temat modny. Jest jednak coś, co skłania nas do czytelniczych powrotów do lat 70. ubiegłego wieku, a raczej jest tych rzeczy całkiem sporo. To twórczość dziś podlegająca niezwykle wyrazistej aktualizacji. Na naszych oczach historia zatoczyła koło, a zdefiniowanie tego dziejowego momentu jest możliwe w dużej mierze dzięki poetyckim debiutom okolic roku 1968. Nic chyba nie unaocznia potrzeby powrotu do poezji nowofalowej dosadniej niż wydarzenia ostatnich dni – kiedy Małopolskie Kuratorium Oświaty bojkotuje nową interpretację „Dziadów” Adama Mickiewicza, wystawianą w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego.
Skoro sytuacja społeczno-polityczna zaczyna niebezpiecznie przypominać tę z czasu debiutów Barańczaka, Zagajewskiego, Kornhausera, to na pewno jest odpowiedni moment na wyciągnięcie lekcji, która wciąż czeka na nas w tej poezji i tekstach krytycznoliterackich. Pytanie, czy potrafimy po nią sięgnąć i prawdziwie ją odrobić? Czytanie tej, szeroko komentowanej, pozornie wyczerpanej analitycznie i interpretacyjnie, twórczości nie jest zadaniem ani łatwym, ani tym bardziej, szczególnie w obecnych okolicznościach, przyjemnym. To twórczość, która rzuca wyzwanie, potrafi rozdrażnić wyrazistym moralizatorstwem, erudycyjna, zaangażowana, wymagająca. Przede wszystkim zaś jest swego rodzaju badawczym strachem spod łóżka – co bowiem możemy jeszcze o niej oryginalnego powiedzieć? Czy można (choć warto wciąż także pytać, czy zawsze trzeba?) być dziś innowacyjnym, pisząc o poezji Nowej Fali?
Zapewne nie wpiszę się tym stwierdzeniem na szczyty list akademickiej popularności, ale zamierzam stać na stanowisku, iż na to pytanie należy udzielić tylko jednej, twierdzącej odpowiedzi. Twórczość i działalność poetów nowofalowych może i powinna być wciąż odczytywana na nowo, racjonalnie badawczo aktualizowana, bez upłynniania ważkości tego kulturowego zjawiska, ale także z włączeniem nowych kontekstów i naukowych perspektyw. Można powracać do niej w prywatnych lekturach, można podzielić się wynikającą z tej lektury refleksją w formie felietonistycznej, co na łamach wyborczej czyni niejednokrotnie na przykład Krzysztof Siwczyk (zob. wyborcza.pl), można podjąć się zadania najtrudniejszego – czyli poświęcić tej twórczości swoją pracę badawczą.
Ostatniego z wyborów dokonał Artur Nowaczewski, autor książki „Challenger. Metamorfozy poety w twórczości Krzysztofa Karaska”.
Twórczość Krzysztofa Karaska nie doczekała się do tej pory kompleksowego omówienia – pozostawał on zawsze w cieniu głównego nurtu Pokolenia ’68, choć wcale nie był nigdy od innych jego przedstawicieli mniej aktywny pisarsko czy krytycznie. Jego poezja różniła się wyraźnie od kunsztu największych przedstawicieli tej formacji, szybko też wybrał odmienną, autonomiczną drogę poetyckiego rozwoju. Jednak w dużej mierze winę za ten stan rzeczy zdają się ponosić nie tylko subiektywnie waloryzowane talenty poszczególnych twórców, ale także pierwsze badawcze rozpoznania, które w jakimś stopniu zawsze „ustawiają głos” kolejnych pokoleń badaczek i badaczy literatury. Zupełnie poza oceną pisarskiego talentu tak w swojej książce wprowadza, a właściwie wyprowadza poza pokoleniowe ramy, Karaska Bożena Tokarz: „Krzysztof Karasek i Ewa Lipska wymagają odmiennej prezentacji. Pierwszy dlatego, że metrykalnie nie przynależy do Nowej Fali, natomiast twórczość E. Lipskiej nigdy nie była związana ze strategią grupy literackiej” (Tokarz 1990: 23). Tokarzowa poświęca Karaskowi jeszcze kilka akapitów rozsianych po przeprowadzonej przez nią syntezie, ale za każdym razem pozostawia go właściwie na marginesie nazwisk dziś dla Nowej Fali kanonicznych. O Karasku jedynie wyrywkowo wspomina także Małgorzata Szulc-Packalén, zaznaczając wątle jego miejsce w formacji, odnosząc się do kilku jego artykułów, w tym polemiki ze Stanisławem Barańczakiem, dotyczącej Settembriniego i krytyki dogmatyzmu (zob. Szulc-Packalén 1997: 65).
Oczywiście – ani Tokarzowa, ani żaden inny badacz czy badaczka nie są jednostkowo odpowiedzialni za mniejszą popularność danego twórcy. Twierdzenie, że tak skonstruowane narracje jednoznacznie konstytuują miejsce Karaska w nowofalowym panteonie, jest uproszczeniem i naiwnością. Złożyło się na to naprawdę wiele czynników, z których większość zawiera się w samej tej twórczości – dość hermetycznej. Barańczak, Zagajewski czy Krynicki cieszą się zaś niesłabnącym właściwie badawczym zainteresowaniem, nie tylko dlatego, że kiedyś przesądziło o tym krytyczne zainteresowanie, ale przede wszystkim w związku z niesztampowością, złożonością i wyjątkowością ich twórczości, a także dzięki uformowanym silnym głosom w debacie społeczno-politycznej, głosom niepozbawionym lęku. A do takich właśnie głosów należą dokonania dekonstruującego manipulacyjne chwyty propagandy PRL Barańczaka, który ostatecznie musiał podjąć decyzję o emigracji; Zagajewskiego – komentującego ostro sytuację społeczno-polityczną w Polsce do ostatnich dni swojego życia; Krynickiego, w którego miniaturowych wierszach odnaleźć można niejednokrotnie ostrze ironii wymierzone w aktualne wydarzenia. Nic więc dziwnego, iż te najsilniejsze i najbardziej zaangażowane głosy najbardziej interesowały komentatorów polskiej twórczości lat 70.
O Karasku pisywano artykuły, recenzje, jego twórczość służyła jako kontekst do odczytywania poetyki Nowej Fali, zajmowano się jego nawiązaniami do Herberta – pisał o tym na przykład Julian Kornhauser: „To z nimi, starymi poetami, Karasek prowadzi rozmowę. Słucha ich milczenia, rozgryza ich słowa. W nich, tych słowach, bada prawdę głosu. Prawdą głosu jest wiara: siła, napięcie emocjonalne, czyli »gwiazda w ciemności światła«” (Kornhauser 2019: 254) – jego pisarstwo nie stanowiło jednak nigdy tematyki dominującej w żadnym z opracowań (poza poświęconym mu w 2003 numerem „Toposu”).
Nie jest jednak tak, że krytyka nie interesowała się jego dokonaniami. Jego nazwisko odznaczyło się w kilku sporach wewnątrzpokoleniowych, ale w jakiś sposób, może pozostając w dialogu ze starymi poetami, pozostał trochę w tyle za formacją, do której należał, a do której jednocześnie nie do końca pasował.
Książka Nowaczewskiego wypełnia tę lukę i autor zdaje sobie sprawę z ogromu przestrzeni badawczej, którą należy wypełnić. „Challenger” to książka, przywodząca na myśl takie przymiotniki jak porządna, przykładna, poukładana, jednocześnie stanowiące określenia pozytywne i diagnozujące pewne pułapki, w które niejednokrotnie wpadają pierwsi monografiści.
Zaczynając od pozytywów – książka napisana jest w taki sposób, iż kreuje spójną opowieść, łącząc twórczość, biografię, konteksty w jednej narracji o zmianach, jakie odnotować można na różnych etapach pisarstwa Karaska. Autor śledzi jego poetyckie dojrzewanie, odtwarza lektury i tekstowe fascynacje (nieco zdradzając się przy tym z własną fascynacją badaną twórczością), nie tylko analizuje i interpretuje, ale opowiada historię tego pisarstwa.
Jest to książka niezwykle skrupulatna, co prowadzi do pierwszej ze wspomnianych pułapek – staje się w przewadze odtwórcza. Autor niejako asekuruje się, cytując każdy element stanu badań adekwatny w danym fragmencie, sprawiając, iż wywód traci na przejrzystości. Nie jest to zarzut, ale świadczy o pewnej badawczej niepewności, a także o jeszcze jednym elemencie, który nieco utrudnia nam lekturę książki – nieumiejętności dokonywania selekcji materiału, wątków, rozwinięć. Cóż, to wada wielu literaturoznawczyń i literaturoznawców, kto z nas nie płakał, musząc wyciąć z tekstu choć słowo, niech pierwszy rzuci kamień. Przyznać jednak trzeba, że gdyby książka Nowaczewskiego przeszła przez gęste sito syntetyzujących skróceń, zyskałaby bardziej dojrzały charakter. Czytelnik zgubi się także w gęstwinie odniesień i kontekstów – Żeromski, Eliot, Ważyk, Bursa, Herbert, Wojaczek, biologia, historia, konflikt wewnętrzny, sytuacja pokoleniowa…
Wszystko to jest oczywiście wynikiem trudnej pracy badawczej, ale jednocześnie sprawia, że trudno oddzielić, kiedy mowa o poetyckiej kreacji, pewnym pisarskim odzwierciedleniu, a kiedy mowa o prywatnej historii Karaska. Pisząc o motywie rozbitka w twórczości Karaska i inspiracji, jaką stanowił dla innych twórców (czego wyrazem ma być antologia „Krzysztofowi Karaskowi. W 70 rocznicę urodzin – poeci”), autor automatycznie przechodzi do historii prywatnej: „Pomimo tego wyłania się z nich dość spójny portret Karaska. Przede wszystkim ukazują one dionizyjską, biesiadną twarz poety, krzepkiego brodatego mężczyzny lubiącego proste kaloryczne dania i alkohol. Jest to błyskotliwy, żywotny erudyta, żyjący w alternatywnej rzeczywistości, do której przepustką jest zdolność do przeżywania poezji i smakowania literatury, oraz niezrównany dyskutant i gawędziarz” (s. 388). Cytat ten także zdradza, że spod kontroli wyrwał się Nowaczewskiemu żywioł językowy, książka mieści mnóstwo ozdobników i niepotrzebnych w pracy badawczej ram modalnych, zaburza to nieco odbiór, choć zapewne niektórym czytelnikom umili lekturę i przybliży postać opisywanego twórcy. Niezaprzeczalnie taki sposób pisania zrodzi także pytanie o konkrety.
Nie zmienia to faktu, iż książka zbiera wszystko to, co do tej pory powiedziano o tym nowofalowym outsiderze, a co ważniejsze – przedstawia nam wszystko to, czego nikt wcześniej nie wypowiedział. Niezaprzeczalnie więc autor zasłużył na miano pierwszego monografisty twórczości Karaska i skrzętnie wykorzystał tę możliwość.
Książka mieści się w dziś już niemodnym, ale wciąż efektywnym (i erudycyjnie efektownym) paradygmacie hermeneutycznym. Z jednej strony – przewidywalnym w swych wynikach, z drugiej– wymagającym pracy, bo takiej książki nie sposób napisać „na kolanie”. Nie zaszkodziłyby jej twarde decyzje, poprawki, potraktowanie biografii twórcy jako kontekstu, nie zaś jako głównego nurtu tej opowieści, ale ta książka to także pewna badawcza podstawa do zapoczątkowania dalszych badań. Inspiracja do poprowadzenia dalszych historii, interpretacyjnych eksperymentów, zapoczątkowanie innych strategii lekturowych. To także przyczynek do tego, by nie tylko czytać poezję, wyrastającą z konkretnych doświadczeń, ale także, aby wyciągać z niej wnioski.
LITERATURA:
Kornhauser J.: „Krytyka zebrana”. Tom II. Poznań 2019.
Siwczyk K.: „Bohater Barańczaka, konformista z PRL-u, wylądował na ziemi obiecanej przez PiS. I rozmnaża się w zastraszającym tempie”. https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,25653772,bohater-baranczaka-konformista-z-prl-u-wyladowal-na-ziemi.html.
Szulc-Packalén M.: „Pokolenie’68. Studium o poezji polskiej lat siedemdziesiątych”. Warszawa 1997.
Tokarz B.: „Poetyka Nowej Fali”. Katowice 1990.
Skoro sytuacja społeczno-polityczna zaczyna niebezpiecznie przypominać tę z czasu debiutów Barańczaka, Zagajewskiego, Kornhausera, to na pewno jest odpowiedni moment na wyciągnięcie lekcji, która wciąż czeka na nas w tej poezji i tekstach krytycznoliterackich. Pytanie, czy potrafimy po nią sięgnąć i prawdziwie ją odrobić? Czytanie tej, szeroko komentowanej, pozornie wyczerpanej analitycznie i interpretacyjnie, twórczości nie jest zadaniem ani łatwym, ani tym bardziej, szczególnie w obecnych okolicznościach, przyjemnym. To twórczość, która rzuca wyzwanie, potrafi rozdrażnić wyrazistym moralizatorstwem, erudycyjna, zaangażowana, wymagająca. Przede wszystkim zaś jest swego rodzaju badawczym strachem spod łóżka – co bowiem możemy jeszcze o niej oryginalnego powiedzieć? Czy można (choć warto wciąż także pytać, czy zawsze trzeba?) być dziś innowacyjnym, pisząc o poezji Nowej Fali?
Zapewne nie wpiszę się tym stwierdzeniem na szczyty list akademickiej popularności, ale zamierzam stać na stanowisku, iż na to pytanie należy udzielić tylko jednej, twierdzącej odpowiedzi. Twórczość i działalność poetów nowofalowych może i powinna być wciąż odczytywana na nowo, racjonalnie badawczo aktualizowana, bez upłynniania ważkości tego kulturowego zjawiska, ale także z włączeniem nowych kontekstów i naukowych perspektyw. Można powracać do niej w prywatnych lekturach, można podzielić się wynikającą z tej lektury refleksją w formie felietonistycznej, co na łamach wyborczej czyni niejednokrotnie na przykład Krzysztof Siwczyk (zob. wyborcza.pl), można podjąć się zadania najtrudniejszego – czyli poświęcić tej twórczości swoją pracę badawczą.
Ostatniego z wyborów dokonał Artur Nowaczewski, autor książki „Challenger. Metamorfozy poety w twórczości Krzysztofa Karaska”.
Twórczość Krzysztofa Karaska nie doczekała się do tej pory kompleksowego omówienia – pozostawał on zawsze w cieniu głównego nurtu Pokolenia ’68, choć wcale nie był nigdy od innych jego przedstawicieli mniej aktywny pisarsko czy krytycznie. Jego poezja różniła się wyraźnie od kunsztu największych przedstawicieli tej formacji, szybko też wybrał odmienną, autonomiczną drogę poetyckiego rozwoju. Jednak w dużej mierze winę za ten stan rzeczy zdają się ponosić nie tylko subiektywnie waloryzowane talenty poszczególnych twórców, ale także pierwsze badawcze rozpoznania, które w jakimś stopniu zawsze „ustawiają głos” kolejnych pokoleń badaczek i badaczy literatury. Zupełnie poza oceną pisarskiego talentu tak w swojej książce wprowadza, a właściwie wyprowadza poza pokoleniowe ramy, Karaska Bożena Tokarz: „Krzysztof Karasek i Ewa Lipska wymagają odmiennej prezentacji. Pierwszy dlatego, że metrykalnie nie przynależy do Nowej Fali, natomiast twórczość E. Lipskiej nigdy nie była związana ze strategią grupy literackiej” (Tokarz 1990: 23). Tokarzowa poświęca Karaskowi jeszcze kilka akapitów rozsianych po przeprowadzonej przez nią syntezie, ale za każdym razem pozostawia go właściwie na marginesie nazwisk dziś dla Nowej Fali kanonicznych. O Karasku jedynie wyrywkowo wspomina także Małgorzata Szulc-Packalén, zaznaczając wątle jego miejsce w formacji, odnosząc się do kilku jego artykułów, w tym polemiki ze Stanisławem Barańczakiem, dotyczącej Settembriniego i krytyki dogmatyzmu (zob. Szulc-Packalén 1997: 65).
Oczywiście – ani Tokarzowa, ani żaden inny badacz czy badaczka nie są jednostkowo odpowiedzialni za mniejszą popularność danego twórcy. Twierdzenie, że tak skonstruowane narracje jednoznacznie konstytuują miejsce Karaska w nowofalowym panteonie, jest uproszczeniem i naiwnością. Złożyło się na to naprawdę wiele czynników, z których większość zawiera się w samej tej twórczości – dość hermetycznej. Barańczak, Zagajewski czy Krynicki cieszą się zaś niesłabnącym właściwie badawczym zainteresowaniem, nie tylko dlatego, że kiedyś przesądziło o tym krytyczne zainteresowanie, ale przede wszystkim w związku z niesztampowością, złożonością i wyjątkowością ich twórczości, a także dzięki uformowanym silnym głosom w debacie społeczno-politycznej, głosom niepozbawionym lęku. A do takich właśnie głosów należą dokonania dekonstruującego manipulacyjne chwyty propagandy PRL Barańczaka, który ostatecznie musiał podjąć decyzję o emigracji; Zagajewskiego – komentującego ostro sytuację społeczno-polityczną w Polsce do ostatnich dni swojego życia; Krynickiego, w którego miniaturowych wierszach odnaleźć można niejednokrotnie ostrze ironii wymierzone w aktualne wydarzenia. Nic więc dziwnego, iż te najsilniejsze i najbardziej zaangażowane głosy najbardziej interesowały komentatorów polskiej twórczości lat 70.
O Karasku pisywano artykuły, recenzje, jego twórczość służyła jako kontekst do odczytywania poetyki Nowej Fali, zajmowano się jego nawiązaniami do Herberta – pisał o tym na przykład Julian Kornhauser: „To z nimi, starymi poetami, Karasek prowadzi rozmowę. Słucha ich milczenia, rozgryza ich słowa. W nich, tych słowach, bada prawdę głosu. Prawdą głosu jest wiara: siła, napięcie emocjonalne, czyli »gwiazda w ciemności światła«” (Kornhauser 2019: 254) – jego pisarstwo nie stanowiło jednak nigdy tematyki dominującej w żadnym z opracowań (poza poświęconym mu w 2003 numerem „Toposu”).
Nie jest jednak tak, że krytyka nie interesowała się jego dokonaniami. Jego nazwisko odznaczyło się w kilku sporach wewnątrzpokoleniowych, ale w jakiś sposób, może pozostając w dialogu ze starymi poetami, pozostał trochę w tyle za formacją, do której należał, a do której jednocześnie nie do końca pasował.
Książka Nowaczewskiego wypełnia tę lukę i autor zdaje sobie sprawę z ogromu przestrzeni badawczej, którą należy wypełnić. „Challenger” to książka, przywodząca na myśl takie przymiotniki jak porządna, przykładna, poukładana, jednocześnie stanowiące określenia pozytywne i diagnozujące pewne pułapki, w które niejednokrotnie wpadają pierwsi monografiści.
Zaczynając od pozytywów – książka napisana jest w taki sposób, iż kreuje spójną opowieść, łącząc twórczość, biografię, konteksty w jednej narracji o zmianach, jakie odnotować można na różnych etapach pisarstwa Karaska. Autor śledzi jego poetyckie dojrzewanie, odtwarza lektury i tekstowe fascynacje (nieco zdradzając się przy tym z własną fascynacją badaną twórczością), nie tylko analizuje i interpretuje, ale opowiada historię tego pisarstwa.
Jest to książka niezwykle skrupulatna, co prowadzi do pierwszej ze wspomnianych pułapek – staje się w przewadze odtwórcza. Autor niejako asekuruje się, cytując każdy element stanu badań adekwatny w danym fragmencie, sprawiając, iż wywód traci na przejrzystości. Nie jest to zarzut, ale świadczy o pewnej badawczej niepewności, a także o jeszcze jednym elemencie, który nieco utrudnia nam lekturę książki – nieumiejętności dokonywania selekcji materiału, wątków, rozwinięć. Cóż, to wada wielu literaturoznawczyń i literaturoznawców, kto z nas nie płakał, musząc wyciąć z tekstu choć słowo, niech pierwszy rzuci kamień. Przyznać jednak trzeba, że gdyby książka Nowaczewskiego przeszła przez gęste sito syntetyzujących skróceń, zyskałaby bardziej dojrzały charakter. Czytelnik zgubi się także w gęstwinie odniesień i kontekstów – Żeromski, Eliot, Ważyk, Bursa, Herbert, Wojaczek, biologia, historia, konflikt wewnętrzny, sytuacja pokoleniowa…
Wszystko to jest oczywiście wynikiem trudnej pracy badawczej, ale jednocześnie sprawia, że trudno oddzielić, kiedy mowa o poetyckiej kreacji, pewnym pisarskim odzwierciedleniu, a kiedy mowa o prywatnej historii Karaska. Pisząc o motywie rozbitka w twórczości Karaska i inspiracji, jaką stanowił dla innych twórców (czego wyrazem ma być antologia „Krzysztofowi Karaskowi. W 70 rocznicę urodzin – poeci”), autor automatycznie przechodzi do historii prywatnej: „Pomimo tego wyłania się z nich dość spójny portret Karaska. Przede wszystkim ukazują one dionizyjską, biesiadną twarz poety, krzepkiego brodatego mężczyzny lubiącego proste kaloryczne dania i alkohol. Jest to błyskotliwy, żywotny erudyta, żyjący w alternatywnej rzeczywistości, do której przepustką jest zdolność do przeżywania poezji i smakowania literatury, oraz niezrównany dyskutant i gawędziarz” (s. 388). Cytat ten także zdradza, że spod kontroli wyrwał się Nowaczewskiemu żywioł językowy, książka mieści mnóstwo ozdobników i niepotrzebnych w pracy badawczej ram modalnych, zaburza to nieco odbiór, choć zapewne niektórym czytelnikom umili lekturę i przybliży postać opisywanego twórcy. Niezaprzeczalnie taki sposób pisania zrodzi także pytanie o konkrety.
Nie zmienia to faktu, iż książka zbiera wszystko to, co do tej pory powiedziano o tym nowofalowym outsiderze, a co ważniejsze – przedstawia nam wszystko to, czego nikt wcześniej nie wypowiedział. Niezaprzeczalnie więc autor zasłużył na miano pierwszego monografisty twórczości Karaska i skrzętnie wykorzystał tę możliwość.
Książka mieści się w dziś już niemodnym, ale wciąż efektywnym (i erudycyjnie efektownym) paradygmacie hermeneutycznym. Z jednej strony – przewidywalnym w swych wynikach, z drugiej– wymagającym pracy, bo takiej książki nie sposób napisać „na kolanie”. Nie zaszkodziłyby jej twarde decyzje, poprawki, potraktowanie biografii twórcy jako kontekstu, nie zaś jako głównego nurtu tej opowieści, ale ta książka to także pewna badawcza podstawa do zapoczątkowania dalszych badań. Inspiracja do poprowadzenia dalszych historii, interpretacyjnych eksperymentów, zapoczątkowanie innych strategii lekturowych. To także przyczynek do tego, by nie tylko czytać poezję, wyrastającą z konkretnych doświadczeń, ale także, aby wyciągać z niej wnioski.
LITERATURA:
Kornhauser J.: „Krytyka zebrana”. Tom II. Poznań 2019.
Siwczyk K.: „Bohater Barańczaka, konformista z PRL-u, wylądował na ziemi obiecanej przez PiS. I rozmnaża się w zastraszającym tempie”. https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,25653772,bohater-baranczaka-konformista-z-prl-u-wyladowal-na-ziemi.html.
Szulc-Packalén M.: „Pokolenie’68. Studium o poezji polskiej lat siedemdziesiątych”. Warszawa 1997.
Tokarz B.: „Poetyka Nowej Fali”. Katowice 1990.
Artur Nowaczewski: „Challenger. Metamorfozy poety w twórczości Krzysztofa Karaska”. Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego. Gdańsk 2021.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |