ŚLĄSKI GENIUS LOCI
A
A
A
Śląsk i śląskość pozostają tematem ważkim, rozgrzewającym dyskusję społeczną, inspirującą artystycznie, a także – kontrowersyjną. Popularność tematu i regionu przede wszystkim potwierdza literatura – niezmiennie sięgająca po ów temat, wciąż rozwijająca się na Śląsku, choć w ostatnich latach może mniej prężnie niż dawniej. Na czym owa popularność i kontrowersyjność polegają, można by długo pisać. Zawsze odmienny, nieco tajemniczy, autonomiczny obyczajowo (lub do owej autonomii politycznie dążący), łączący tradycję i nowoczesność, związany z ziemią, indywidualny i odznaczający się na tle innych regionów w Polsce Śląsk był i pozostanie ważny, ciekawy i zmienny.
Nagrodzona książka Zbigniewa Rokity dodała dyskusji o tym, czym jest śląskość, zdecydowanych rumieńców, ale jej nie wyczerpała, inicjując dalsze rozmowy i próby rozpoznania czy zdefiniowania owej odcinającej się od dawnych stereotypów, rozwijającej się w niezwykłym tempie krainy. Z jednej strony – postępowej, z drugiej – tkwiącej dość uparcie w dawnym, walcząc o tożsamość i choć „Cug jest / Widać niebieski / Cud w kominie” (Siwczyk 2021: 39), ale bywa to także ułuda, bo dostrzec go można „Gdy głębiej spojrzeć / Skręcając kark” (Siwczyk 2021: 39). Jest więc w tej sztuce i w tym regionie wiele antagonizmów – ścierają się światło i mrok, nowe i dawne, bezpieczeństwo i lęk, ale ostatecznie czy nie jest tak dziś wszędzie i czy nie uczymy się po prostu z tym żyć: „Prędzej czy później wszystko wraca do normy. / Na starym rośnie nowe, a nowe pozwala zapomnieć. / Jeszcze nie tak dawno na tym pełnym / ludzi placyku w dole był park, a w miejscu, gdzie / stoją bloki, był staw, w którym łapaliśmy traszki” (Kremza 2020: 7).
Ale na Śląsku, tak specyficznie i pięknie eklektycznym, zwłaszcza w początkach grudnia, przy zbliżających się barbórkowych obchodach (z racji pandemii, a nie ekologicznego odwrotu, znacznie skromniej obchodzonych), zawsze te połączenia i ścierające się tendencje widoczne były wyraźniej. Dziś transformacja regionu stała się po prostu zdecydowanie bardziej zintensyfikowana – w dobie kryzysu klimatycznego jest także nieunikniona i potrzebna najszybciej, jak to tylko możliwe. Owa zmiana, którą widać tak dobitnie, to niezaprzeczalnie zmiana na lepsze, ale jednocześnie przynosi utratę i musi zostać opłakana. Nie można bowiem zaprzeczyć, że Śląsk mitologizowany i wyobrażony przestaje istnieć, wraz ze wszystkim, co było w nim nacechowane negatywnie, ale także z tym, za czym mieszkańcy tego miejsca będą tęsknić (a przynajmniej są o tym przekonani, bo tak właśnie wygląda praca pamięci). Stąd może ta sentymentalna tendencja do ocalania, dyskutowania, do której włącza się nie tylko „Kajś”, ale także, omawiana w prezentowanym dziale aż przez dwóch badaczy, książka „Bez Pana i Plebana. 111 gawęd z ludowej historii Śląska”.
Na ową odmienność tej części naszego kraju składa się wiele czynników, narracja o tym, czym więc jest Śląsk i jak „go” opowiadać, może nigdy nie dotrzeć do żadnych konkluzji, jak pisze Wojciech Śmieja: „nasza »regionalna« historia ludowa nie przylega do tej »ogólnopolskiej«, co więcej, wbrew domyślnej polonocentrycznej perspektywie nie mamy do czynienia na Śląsku z historią peryferyjną. Przeciwnie – ludowa historia Śląska jest historią regionu głęboko i wcześnie zindustrializowanego, toteż jako taka wpisuje się w przebiegi zjawisk historycznych typowe dla społeczeństw Zachodu, a wywołane rewolucją przemysłową. Natomiast ludowe historie Polski sytuują tę ostatnią na umownym agrarnym i feudalnym wschodzie Europy”. Tak odczytywany Śląsk nie jest więc prowincją, do której miana próbowano go wielokrotnie sprowadzić, a miejscem, które wpłynęło o nadal wpływa znacząco na kształt całego kraju. Warto także pomyśleć o podmiotowości ludzi, tworzących tę historię, jak pisze Marek Mikołajec, drugi z autorów w owym recenzenckim dwugłosie: „Wybrane wątki poznawczo wzbogacają silezjologiczny korpus wiedzy. To po pierwsze, a po drugie: tak pomyślany wybór historii szlachetnych buntów ludowych i ich bohaterów uobecnia plebejskiego protagonistę jako samodzielny podmiot dziejów. Pozwala na przykładach z kilku wieków przywołać sygnały rzeczywistego upodmiotowienia ludu, które przechodził potem w coraz głośniej artykułowane żądania samostanowienia chłopów i robotników”.
Na ów istotny rys społeczno-historyczny składają się bowiem nie tylko ogólnopolskie, polityczne debaty, ale także historie pojedynczych osób związanych nierozerwalnie z owym genius loci. Śląsk to także dynamizm i niezwykła energia, które sprawiają, iż można o owej tożsamości niezaprzeczalnie mówić z dumą, a nawet jakoś się o nią upominać, udowadniając, jak Radosław Wiśniewski w swojej śląskiej impresji, że to bardziej stan ducha niż stan geograficznych granic, ale także, że Śląsk to nie tylko ścisły teren Górnego Śląska.
Poza duchem miejsca, śląskość niezaprzeczalnie buduje niezwykła architektura – dziś na szczęście odkrywana na nowo, odgrzebywana niejako z poprzemysłowych i socrealistycznych okowów, niezwykła, piękna, niejednoznaczna, secesyjna, zabytkowa, ale też nietuzinkowo nowoczesna. Do zapoznania się z bogatym dorobkiem jednego ze śląskich architektów zachęca film dokumentalny „Niemczyk – ostatni buntownik architektury”, o którym Marta Grabowska w podsumowaniu pisze: „Dokument, choć nie stroni od ukazywania arcydzieł Stanisława Niemczyka, zaopatrując odbiorcę w szereg przydatnych do zrozumienia i osiągnięcia stanu pełnej apoteozy kontekstów, nie ma jednak narzędzi, które zastąpiłyby doświadczenie skromności człowieka wobec wielkiej architektury. Co jednak najwspanialsze i co uważam za ogromny sukces – zachęca on do zmierzenia się z pięknem, niezwykłością oraz niewątpliwą potęgą spuścizny »polskiego Gaudiego«.”
Wielość poruszanych wątków i odmienność perspektyw, jaką przynoszą tekst zgromadzone w dziale poświęconym tematom śląskim, dowodzą niesłabnącej siły oddziaływania tego specyficznego miejsca, ale także pokazują, jak wiele wciąż o nim nie wiemy.
LITERATURA:
Kremza A.: „Mokre szwy. Wybór wierszy 1997-2000”. Poznań 2020.
Siwczyk K.: „Krematoria I/ Krematoria II”. Kraków–Budapeszt–Syrakuzy 2021.
Zdjęcie: https://pixabay.com/pl/photos/city-katowice-silesia-%c5%9bl%c4%85sk-1016980/.
Nagrodzona książka Zbigniewa Rokity dodała dyskusji o tym, czym jest śląskość, zdecydowanych rumieńców, ale jej nie wyczerpała, inicjując dalsze rozmowy i próby rozpoznania czy zdefiniowania owej odcinającej się od dawnych stereotypów, rozwijającej się w niezwykłym tempie krainy. Z jednej strony – postępowej, z drugiej – tkwiącej dość uparcie w dawnym, walcząc o tożsamość i choć „Cug jest / Widać niebieski / Cud w kominie” (Siwczyk 2021: 39), ale bywa to także ułuda, bo dostrzec go można „Gdy głębiej spojrzeć / Skręcając kark” (Siwczyk 2021: 39). Jest więc w tej sztuce i w tym regionie wiele antagonizmów – ścierają się światło i mrok, nowe i dawne, bezpieczeństwo i lęk, ale ostatecznie czy nie jest tak dziś wszędzie i czy nie uczymy się po prostu z tym żyć: „Prędzej czy później wszystko wraca do normy. / Na starym rośnie nowe, a nowe pozwala zapomnieć. / Jeszcze nie tak dawno na tym pełnym / ludzi placyku w dole był park, a w miejscu, gdzie / stoją bloki, był staw, w którym łapaliśmy traszki” (Kremza 2020: 7).
Ale na Śląsku, tak specyficznie i pięknie eklektycznym, zwłaszcza w początkach grudnia, przy zbliżających się barbórkowych obchodach (z racji pandemii, a nie ekologicznego odwrotu, znacznie skromniej obchodzonych), zawsze te połączenia i ścierające się tendencje widoczne były wyraźniej. Dziś transformacja regionu stała się po prostu zdecydowanie bardziej zintensyfikowana – w dobie kryzysu klimatycznego jest także nieunikniona i potrzebna najszybciej, jak to tylko możliwe. Owa zmiana, którą widać tak dobitnie, to niezaprzeczalnie zmiana na lepsze, ale jednocześnie przynosi utratę i musi zostać opłakana. Nie można bowiem zaprzeczyć, że Śląsk mitologizowany i wyobrażony przestaje istnieć, wraz ze wszystkim, co było w nim nacechowane negatywnie, ale także z tym, za czym mieszkańcy tego miejsca będą tęsknić (a przynajmniej są o tym przekonani, bo tak właśnie wygląda praca pamięci). Stąd może ta sentymentalna tendencja do ocalania, dyskutowania, do której włącza się nie tylko „Kajś”, ale także, omawiana w prezentowanym dziale aż przez dwóch badaczy, książka „Bez Pana i Plebana. 111 gawęd z ludowej historii Śląska”.
Na ową odmienność tej części naszego kraju składa się wiele czynników, narracja o tym, czym więc jest Śląsk i jak „go” opowiadać, może nigdy nie dotrzeć do żadnych konkluzji, jak pisze Wojciech Śmieja: „nasza »regionalna« historia ludowa nie przylega do tej »ogólnopolskiej«, co więcej, wbrew domyślnej polonocentrycznej perspektywie nie mamy do czynienia na Śląsku z historią peryferyjną. Przeciwnie – ludowa historia Śląska jest historią regionu głęboko i wcześnie zindustrializowanego, toteż jako taka wpisuje się w przebiegi zjawisk historycznych typowe dla społeczeństw Zachodu, a wywołane rewolucją przemysłową. Natomiast ludowe historie Polski sytuują tę ostatnią na umownym agrarnym i feudalnym wschodzie Europy”. Tak odczytywany Śląsk nie jest więc prowincją, do której miana próbowano go wielokrotnie sprowadzić, a miejscem, które wpłynęło o nadal wpływa znacząco na kształt całego kraju. Warto także pomyśleć o podmiotowości ludzi, tworzących tę historię, jak pisze Marek Mikołajec, drugi z autorów w owym recenzenckim dwugłosie: „Wybrane wątki poznawczo wzbogacają silezjologiczny korpus wiedzy. To po pierwsze, a po drugie: tak pomyślany wybór historii szlachetnych buntów ludowych i ich bohaterów uobecnia plebejskiego protagonistę jako samodzielny podmiot dziejów. Pozwala na przykładach z kilku wieków przywołać sygnały rzeczywistego upodmiotowienia ludu, które przechodził potem w coraz głośniej artykułowane żądania samostanowienia chłopów i robotników”.
Na ów istotny rys społeczno-historyczny składają się bowiem nie tylko ogólnopolskie, polityczne debaty, ale także historie pojedynczych osób związanych nierozerwalnie z owym genius loci. Śląsk to także dynamizm i niezwykła energia, które sprawiają, iż można o owej tożsamości niezaprzeczalnie mówić z dumą, a nawet jakoś się o nią upominać, udowadniając, jak Radosław Wiśniewski w swojej śląskiej impresji, że to bardziej stan ducha niż stan geograficznych granic, ale także, że Śląsk to nie tylko ścisły teren Górnego Śląska.
Poza duchem miejsca, śląskość niezaprzeczalnie buduje niezwykła architektura – dziś na szczęście odkrywana na nowo, odgrzebywana niejako z poprzemysłowych i socrealistycznych okowów, niezwykła, piękna, niejednoznaczna, secesyjna, zabytkowa, ale też nietuzinkowo nowoczesna. Do zapoznania się z bogatym dorobkiem jednego ze śląskich architektów zachęca film dokumentalny „Niemczyk – ostatni buntownik architektury”, o którym Marta Grabowska w podsumowaniu pisze: „Dokument, choć nie stroni od ukazywania arcydzieł Stanisława Niemczyka, zaopatrując odbiorcę w szereg przydatnych do zrozumienia i osiągnięcia stanu pełnej apoteozy kontekstów, nie ma jednak narzędzi, które zastąpiłyby doświadczenie skromności człowieka wobec wielkiej architektury. Co jednak najwspanialsze i co uważam za ogromny sukces – zachęca on do zmierzenia się z pięknem, niezwykłością oraz niewątpliwą potęgą spuścizny »polskiego Gaudiego«.”
Wielość poruszanych wątków i odmienność perspektyw, jaką przynoszą tekst zgromadzone w dziale poświęconym tematom śląskim, dowodzą niesłabnącej siły oddziaływania tego specyficznego miejsca, ale także pokazują, jak wiele wciąż o nim nie wiemy.
LITERATURA:
Kremza A.: „Mokre szwy. Wybór wierszy 1997-2000”. Poznań 2020.
Siwczyk K.: „Krematoria I/ Krematoria II”. Kraków–Budapeszt–Syrakuzy 2021.
Zdjęcie: https://pixabay.com/pl/photos/city-katowice-silesia-%c5%9bl%c4%85sk-1016980/.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |