ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 grudnia 24 (432) / 2021

Andrzej Ciszewski,

ZEW CIEMNOŚCI (GIDEON FALLS. TOM 6: KONIEC)

A A A
Wraz z szóstym tomem dotarliśmy do „Końca” opowieści o miasteczku Gideon Falls. To właśnie w tytułowym zakątku oddelegowany przez biskupa Wilfred Quinn (zmagający się z własnymi demonami, duchowo wypalony ksiądz) odkrywa, że nasza rzeczywistość jest jedynie drobnym elementem multiwersum (pełnego wyjątkowo mrocznych i piekielnie niebezpiecznych zakątków), którego bramy otwierają się za pomocą Czarnej Stodoły: cyklicznie materializującej się oraz równie szybko znikającej upiornej budowli przynoszącej ze sobą obłęd i śmierć, której emanacją jest równie zagadkowy, co demoniczny Uśmiechnięty Człowiek. Losy Freda, współpracującego z miejscową szeryf Clarą Sutton, nierozerwalnie splatają się ze ścieżką, którą podąża Norton Sinclair – ukrywający swoją twarz za maską przeciwpyłową odludek i były pacjent szpitala psychiatrycznego, który jest kluczem do rozwiązania tajemnicy zarówno Czarnej Stodoły, jak i wyszczerzonej istoty o gorejących ślepiach przeobrażającej ludzi na swój obraz i podobieństwo.

Wartkie tempo akcji, spora liczba wątków podnoszących poziom czytelniczej adrenaliny, obowiązkowa porcja napięcia, nienagannie budowana perypetia (w której zasadniczą rolę odrywa brawurowe przeplatanie ze sobą różnych płaszczyzn czasoprzestrzennych oraz międzywymiarowych) to bynajmniej nie jedyne atuty scenariuszy kolejnych odsłon „Gideon Falls”, czyli bestsellerowej, nagradzanej serii, za sterami której stoi Jeff Lemire. Z powodzeniem dopasowując do siebie motywy rodem z horroru, thrillera psychologicznego oraz fantastyki naukowej – całość obficie skrapiając posoką i dekorując biblijną symboliką – Kanadyjczyk snuje wielowątkową opowieść stawiającą pytanie o naturę zła oraz o możliwość odpokutowania błędów przeszłości i pokonania (lub raczej: zaakceptowania/kontrolowania) mrocznej strony własnej osobowości.

Niebanalny scenariusz swoją siłę oddziaływania zawdzięcza (nomen omen) obłędnej oprawie graficznej, za którą odpowiada (operujący szczegółową, realistyczną kreską) włoski rysownik Andrea Sorrentino, współpracujący z autorem „Opowieści z hrabstwa Essex” także przy takich seriach jak „Green Arrow” czy „Staruszek Logan”. Dynamiczny, niejednokrotnie stanowiący spore wyzwanie percepcyjne sposób komponowania oraz lokowania kadrów w obrębie kolejnych stron stanowi znak rozpoznawczy tego cyklu (okraszonego minorową paletą barw dobranych przez cenionego kolorystę Dave’a Stewarta), którego finalna odsłona przynosi ze sobą sporo smakowitych dodatków.

W recenzowanym tomie znajdziemy bowiem kilka spostrzeżeń dotyczących zasad funkcjonowania multiwersum oraz wspomnienie początków prac nad rzeczoną serią. Co ciekawe, w albumie uwzględniono również plansze z pierwszego odcinka „Ashtray”, czyli niezależnego tytułu, na łamach którego zadebiutował Norton Sinclair (choć inicjalnie w niczym nie przypominał swojej późniejszej inkarnacji). Mówiąc krótko: „Gideon Falls” to mocna marka, pod wieloma względami będąca jednym z najbardziej osobistych projektów w dorobku Lemire’a. Warto samemu się przekonać dlaczego.
Jeff Lemire, Andrea Sorrentino, Dave Stewart: „Gideon Falls. Tom 6: Koniec” („Gideon Falls – Volume 6: The End”). Tłumaczenie: Jacek Drewnowski. Mucha Comics. Warszawa 2021.