W GRANICACH OTUCHY KONIECZNEJ (HEARTSTOPPER. TOM 1-2)
A
A
A
Kiedy nagle połowa mojej internetowej bańki zaczyna się zachwycać komiksem „Heartstopper” (druga pewnie też by się zachwycała, gdyby miała okazję przeczytać), a samo przejrzenie tych zachwytów sygnalizuje, że mamy do czynienia z publikacją ciepłą, pozytywną i niezwykle inkluzywną, trudno się takiej propozycji oprzeć. Sięgnęłam więc po pierwsze dwa tomy polskiego wydania serii Alice Oseman, autorki kliku, wybiórczo publikowanych w nas i niezbyt dotąd popularnych w Polsce, powieści YA (w tym z bohaterami „Heartstoppera”), chociaż miałam obawy, że nie należę do grupy docelowej. Sądzę jednak, że nie powinno się zignorować tak uroczej serii, więc zamiast nastolatków w „opiniodawczej” roli będę musiała wystarczyć ja. To o tyle istotne zastrzeżenie, że dla kilkunastoletniej osoby LGBTQ+ czy dopiero szukającej odpowiedzi na pytania o własną tożsamość „Hearstopper” będzie zapewne lekturą ważniejszą niż dla najbardziej nawet entuzjastycznych sojuszników w wieku głęboko policealnym. Ta komiksowa propozycja dobrze trafia w czas dojrzewania, gdy wszystko czuje się mocniej, zanurzona jest w nastoletnich realiach i w wielu aspektach stanowi po prostu tradycyjne słodkie love story.
Oczywiście z istotnym przesunięciem, mianowicie w „Hearstopperze” klasyczna historia przybiera, wyeksponowany na okładce, queerowy wariant: „Chłopak spotyka chłopaka. Zaprzyjaźniają się. Zakochują się”. Charlie Spring, nieśmiały, wyoutowany uczeń, poznaje Nicka Nelsona, popularnego szkolnego sportowca, i wpada w pozornie beznadziejne (przy powszechnym założeniu, że Nick jest heterykiem) zauroczenie. W dwóch pierwszych tomach towarzyszymy rozwijającej się miłosnej relacji, z uznaniem zauważając, że w schematach gatunku Oseman nie tylko zmienia układ na chłopak+chłopak, ale też rozbraja inne przyzwyczajenia. Owszem, Nick bywa rycerzem ratującym obiekt swych uczuć z opresji, ale z czasem Charlie sam uczy się bronić, a nieraz widzimy, że to on jest stroną radzącą sobie lepiej z presją otoczenia. Nawet takie sceny jak obowiązkowa w licealnych historiach wielka impreza autorka komiksu rozgrywa oryginalnie – często zresztą tam, gdzie „wytresowani” popkulturą spodziewamy się zdrad, płaczu, złych wyborów nabuzowanych hormonami licealistów, dostajemy w przypadku „Heartstoppera” rozmowę i danie sobie przez bohaterów czasu na podjęcie mądrych decyzji. To odświeżające w obliczu licznych nastoletnich historii nastawionych na mnożenie dram czy ekscesów.
Odświeżające jest także to, że tworząc komiks wokół miłości Nicka i Charliego, Oseman nie zapomina o dodaniu im osobowości poza samym związkiem. Chłopcy mają zainteresowania, na dodatek nie są w nich zamknięci. Nick namówi Charliego na grę w rugby, co zresztą pozwoli na rozprawienie się ze stereotypami funkcjonującymi w otoczeniu bohaterów, gdy Nick wyjaśni jednemu z kolegów, sceptycznemu wobec dołączenia Charliego do drużyny: „Nie wydaje mi się, ziom, żeby bycie gejem uniemożliwiało bycie sportowcem” (t. 1, s. 68). Jeżeli chodzi o wielowymiarowość postaci, nie należy zrażać się tym, że w pierwszym tomie Charlie ma jej zdecydowanie więcej – w drugiej odsłonie serii to Nicka poznamy w jego większym skomplikowaniu i zagubieniu. A nawet jeśli na początku tej historii łapałam się na pytaniu, czy Nick charakteryzuje się czymś poza tym, że jest taki miły i nieagresywny, samo to pytanie kazało mi się zmierzyć z moimi przyzwyczajeniami i przyznać, że takie napisanie postaci to już oryginalny pomysł. Bo może bycie dobrym, serdecznym szkolnym sportowcem, wbrew typowemu portretowaniu takich bohaterów, to już dużo?
Świat „Heartstoppera” nie jest miejscem idealnym. Przed tomami zamieszczono ostrzeżenie: „Uwaga, w książce znajdują się przedstawienia napaści fizycznej i słownej homofobii” – i faktycznie, Charlie ma za sobą trudne przejścia związane z nękaniem, a na początku serii uwikłany jest w toksyczną relację z Benem (Oseman na szczęście poświęca czas na wyjaśnienie, czym ukrywana relacja Charliego z Nickiem różni się od tamtej, bo to pytanie przez pewien czas może faktycznie czytelnikom i czytelniczkom towarzyszyć). Uprzedzenia, zwłaszcza wśród rzekomych przyjaciół Nicka, często dochodzą do głosu, a presja rówieśnicza nieraz tłumi odwagę, by zakochani licealiści żyli w zgodzie ze sobą. Ale równocześnie uniwersum tego komiksu to miejsce, gdzie istnieje przestrzeń na dochodzenie do sedna własnych uczuć i na tak proste, choć przecież tak trudne, wyznania w rodzaju: „Podobały mi się dziewczyny… ale teraz… podobasz mi się ty” (t. 2, s. 345). Nick, przyzwyczajony do śmiałego działania, natomiast w relacji z Charliem pełen poczucia winy wobec własnej niepewności i skrytości, usłyszy od znajomej lesbijskiej pary to, co tak potrzebował usłyszeć: „Nick… nie czuj się zobligowany, żeby outować się przed kimkolwiek, póki nie będziesz gotowy” (t. 2, s. 465). I chociaż w końcu dostrzeże, że źle dobrał sobie paczkę szkolnych „przyjaciół”, będzie mógł liczyć na zróżnicowaną pod względem płci i orientacji seksualnej ekipę Charliego.
W ostatecznym rozrachunku, chociaż Oseman nie pomija zagrożeń na drodze do szczęśliwego związku Charliego i Nicka, jest świat „Heartstoppera” światem miłym, gdzie na każdego agresora przypadają liczniejsi ludzie, na których można liczyć – w tym członkowie rodziny głównych bohaterów. Światem komunikacji i empatii, w którym jest miejsce na rodzące się uczucie i pokazywanie jego, także fizycznych (w pierwszych tomach od najbardziej subtelnych po całe sekwencje namiętnych pocałunków) przejawów. Zresztą nie tylko w tych czułych scenach Oseman rozgrywa akcję bez słów. Jej czarno-białe, nieco w kresce mangowe kadry nieraz pełne są dymków bez słów, a treści zostają przekazane mniej wprost. Doskonale sprawdza się tu choćby bogata mimika Charliego. Spora część komunikacji przebiega za pomocą wymienianych w czacie wiadomości, bo autorka – na ile potrafię to ocenić – tworzy serię blisko nawyków i języka młodzieży. Świetnie wypadają wnętrza i krajobrazy. Pokoje bohaterów pełne są detali i spójne z tym, co o Charliem i Nicku wiemy, magia śnieżnego dnia w tomie pierwszym wypada doprawdy magicznie, piękne są też kadry z romantycznego wypadu nad morze w tomie drugim. I nawet jeśli stały urok tej w sumie prostej opowieści mógłby nużyć, to Oseman różnicuje układ kadrów, przez co łatwiej utrzymać uwagę odbiorców. Tej uwagi nie trzeba zresztą wiele, bo choć tomy są obszerne, oba w okolicach trzystu stron każdy (warto zaznaczyć, że numeracja jest ciągła, stąd wysokie liczby przy tomie drugim), to ich oszczędna w dialogach forma sprawia, że lektura zajmuje jeden wieczór. Warto sobie ją więc dawkować w oczekiwaniu na kolejne odsłony serii (w oryginale ukazały się na razie cztery tomy) i na zapowiadany na wiosnę serial Netfliksa na podstawie „Heartstoppera”.
I ja dołączam do oczekujących. Moje obawy, że jestem na tę serię za stara i za cyniczna, spełniały się bowiem w niewielkim stopniu – i raczej nie przy samym komiksie, który mnie mimo swojej słodkości naprawdę wciągnął. Wątpliwości budziły się przy niepotrzebnych mi dodatkach do zasadniczych tomów (charakterystyka mundurków szkolnych i codziennych ubrań bohaterów, kartki z pamiętnika) i przy wyrażonym w odautorskim posłowiu, ze względu na gwarancję bez pokrycia trudnym dla mnie do przyjęcia, bo chyba przekraczającym granice otuchy koniecznej, zapewnieniu: „Jednak nawet jeśli nie masz tak wspierającego partnera, jak Charlie, czy kochającego rodzica, jak mama Nicka, czy choćby uroczego pieska, takiego jak Nellie, którego możesz przytulić, gdy jest ci źle, gwarantuję, że pewnego dnia poznasz osobę, która pokocha cię za to, kim jesteś” (t. 2, s. 606).
Świat za oknem nie jest taki, jak w świecie Alice Oseman. Zwłaszcza gdy odkładasz komiks – i budzisz się Polsce. Równocześnie jednak autorka nie ukrywa, choćby w posłowiu do inicjalnego tomu, że chodzi jej przede wszystkim o znalezienie w tej serii ukojenia (zob. t. 1, s. 282). I to się niewątpliwie udaje. Jestem pewna, że komuś o połowę młodszemu podczas lektury serce z emocji i zachwytu nieraz może się zgodnie z tytułem na moment zatrzymać. Moje biło dość równo, co nie przeszkodziło mi się tym komiksem zauroczyć. Zdecydowanie warto docenić, że jest w popkulturze miejsce na takie urocze połączenie nastoletniego życia, queeru, empatii i – charakterystycznej raczej dla dawniejszych niż najnowszych opowieści młodzieżowych – ujmującej niewinności, która wcale nie musi być równoznaczna z naiwnością.
Oczywiście z istotnym przesunięciem, mianowicie w „Hearstopperze” klasyczna historia przybiera, wyeksponowany na okładce, queerowy wariant: „Chłopak spotyka chłopaka. Zaprzyjaźniają się. Zakochują się”. Charlie Spring, nieśmiały, wyoutowany uczeń, poznaje Nicka Nelsona, popularnego szkolnego sportowca, i wpada w pozornie beznadziejne (przy powszechnym założeniu, że Nick jest heterykiem) zauroczenie. W dwóch pierwszych tomach towarzyszymy rozwijającej się miłosnej relacji, z uznaniem zauważając, że w schematach gatunku Oseman nie tylko zmienia układ na chłopak+chłopak, ale też rozbraja inne przyzwyczajenia. Owszem, Nick bywa rycerzem ratującym obiekt swych uczuć z opresji, ale z czasem Charlie sam uczy się bronić, a nieraz widzimy, że to on jest stroną radzącą sobie lepiej z presją otoczenia. Nawet takie sceny jak obowiązkowa w licealnych historiach wielka impreza autorka komiksu rozgrywa oryginalnie – często zresztą tam, gdzie „wytresowani” popkulturą spodziewamy się zdrad, płaczu, złych wyborów nabuzowanych hormonami licealistów, dostajemy w przypadku „Heartstoppera” rozmowę i danie sobie przez bohaterów czasu na podjęcie mądrych decyzji. To odświeżające w obliczu licznych nastoletnich historii nastawionych na mnożenie dram czy ekscesów.
Odświeżające jest także to, że tworząc komiks wokół miłości Nicka i Charliego, Oseman nie zapomina o dodaniu im osobowości poza samym związkiem. Chłopcy mają zainteresowania, na dodatek nie są w nich zamknięci. Nick namówi Charliego na grę w rugby, co zresztą pozwoli na rozprawienie się ze stereotypami funkcjonującymi w otoczeniu bohaterów, gdy Nick wyjaśni jednemu z kolegów, sceptycznemu wobec dołączenia Charliego do drużyny: „Nie wydaje mi się, ziom, żeby bycie gejem uniemożliwiało bycie sportowcem” (t. 1, s. 68). Jeżeli chodzi o wielowymiarowość postaci, nie należy zrażać się tym, że w pierwszym tomie Charlie ma jej zdecydowanie więcej – w drugiej odsłonie serii to Nicka poznamy w jego większym skomplikowaniu i zagubieniu. A nawet jeśli na początku tej historii łapałam się na pytaniu, czy Nick charakteryzuje się czymś poza tym, że jest taki miły i nieagresywny, samo to pytanie kazało mi się zmierzyć z moimi przyzwyczajeniami i przyznać, że takie napisanie postaci to już oryginalny pomysł. Bo może bycie dobrym, serdecznym szkolnym sportowcem, wbrew typowemu portretowaniu takich bohaterów, to już dużo?
Świat „Heartstoppera” nie jest miejscem idealnym. Przed tomami zamieszczono ostrzeżenie: „Uwaga, w książce znajdują się przedstawienia napaści fizycznej i słownej homofobii” – i faktycznie, Charlie ma za sobą trudne przejścia związane z nękaniem, a na początku serii uwikłany jest w toksyczną relację z Benem (Oseman na szczęście poświęca czas na wyjaśnienie, czym ukrywana relacja Charliego z Nickiem różni się od tamtej, bo to pytanie przez pewien czas może faktycznie czytelnikom i czytelniczkom towarzyszyć). Uprzedzenia, zwłaszcza wśród rzekomych przyjaciół Nicka, często dochodzą do głosu, a presja rówieśnicza nieraz tłumi odwagę, by zakochani licealiści żyli w zgodzie ze sobą. Ale równocześnie uniwersum tego komiksu to miejsce, gdzie istnieje przestrzeń na dochodzenie do sedna własnych uczuć i na tak proste, choć przecież tak trudne, wyznania w rodzaju: „Podobały mi się dziewczyny… ale teraz… podobasz mi się ty” (t. 2, s. 345). Nick, przyzwyczajony do śmiałego działania, natomiast w relacji z Charliem pełen poczucia winy wobec własnej niepewności i skrytości, usłyszy od znajomej lesbijskiej pary to, co tak potrzebował usłyszeć: „Nick… nie czuj się zobligowany, żeby outować się przed kimkolwiek, póki nie będziesz gotowy” (t. 2, s. 465). I chociaż w końcu dostrzeże, że źle dobrał sobie paczkę szkolnych „przyjaciół”, będzie mógł liczyć na zróżnicowaną pod względem płci i orientacji seksualnej ekipę Charliego.
W ostatecznym rozrachunku, chociaż Oseman nie pomija zagrożeń na drodze do szczęśliwego związku Charliego i Nicka, jest świat „Heartstoppera” światem miłym, gdzie na każdego agresora przypadają liczniejsi ludzie, na których można liczyć – w tym członkowie rodziny głównych bohaterów. Światem komunikacji i empatii, w którym jest miejsce na rodzące się uczucie i pokazywanie jego, także fizycznych (w pierwszych tomach od najbardziej subtelnych po całe sekwencje namiętnych pocałunków) przejawów. Zresztą nie tylko w tych czułych scenach Oseman rozgrywa akcję bez słów. Jej czarno-białe, nieco w kresce mangowe kadry nieraz pełne są dymków bez słów, a treści zostają przekazane mniej wprost. Doskonale sprawdza się tu choćby bogata mimika Charliego. Spora część komunikacji przebiega za pomocą wymienianych w czacie wiadomości, bo autorka – na ile potrafię to ocenić – tworzy serię blisko nawyków i języka młodzieży. Świetnie wypadają wnętrza i krajobrazy. Pokoje bohaterów pełne są detali i spójne z tym, co o Charliem i Nicku wiemy, magia śnieżnego dnia w tomie pierwszym wypada doprawdy magicznie, piękne są też kadry z romantycznego wypadu nad morze w tomie drugim. I nawet jeśli stały urok tej w sumie prostej opowieści mógłby nużyć, to Oseman różnicuje układ kadrów, przez co łatwiej utrzymać uwagę odbiorców. Tej uwagi nie trzeba zresztą wiele, bo choć tomy są obszerne, oba w okolicach trzystu stron każdy (warto zaznaczyć, że numeracja jest ciągła, stąd wysokie liczby przy tomie drugim), to ich oszczędna w dialogach forma sprawia, że lektura zajmuje jeden wieczór. Warto sobie ją więc dawkować w oczekiwaniu na kolejne odsłony serii (w oryginale ukazały się na razie cztery tomy) i na zapowiadany na wiosnę serial Netfliksa na podstawie „Heartstoppera”.
I ja dołączam do oczekujących. Moje obawy, że jestem na tę serię za stara i za cyniczna, spełniały się bowiem w niewielkim stopniu – i raczej nie przy samym komiksie, który mnie mimo swojej słodkości naprawdę wciągnął. Wątpliwości budziły się przy niepotrzebnych mi dodatkach do zasadniczych tomów (charakterystyka mundurków szkolnych i codziennych ubrań bohaterów, kartki z pamiętnika) i przy wyrażonym w odautorskim posłowiu, ze względu na gwarancję bez pokrycia trudnym dla mnie do przyjęcia, bo chyba przekraczającym granice otuchy koniecznej, zapewnieniu: „Jednak nawet jeśli nie masz tak wspierającego partnera, jak Charlie, czy kochającego rodzica, jak mama Nicka, czy choćby uroczego pieska, takiego jak Nellie, którego możesz przytulić, gdy jest ci źle, gwarantuję, że pewnego dnia poznasz osobę, która pokocha cię za to, kim jesteś” (t. 2, s. 606).
Świat za oknem nie jest taki, jak w świecie Alice Oseman. Zwłaszcza gdy odkładasz komiks – i budzisz się Polsce. Równocześnie jednak autorka nie ukrywa, choćby w posłowiu do inicjalnego tomu, że chodzi jej przede wszystkim o znalezienie w tej serii ukojenia (zob. t. 1, s. 282). I to się niewątpliwie udaje. Jestem pewna, że komuś o połowę młodszemu podczas lektury serce z emocji i zachwytu nieraz może się zgodnie z tytułem na moment zatrzymać. Moje biło dość równo, co nie przeszkodziło mi się tym komiksem zauroczyć. Zdecydowanie warto docenić, że jest w popkulturze miejsce na takie urocze połączenie nastoletniego życia, queeru, empatii i – charakterystycznej raczej dla dawniejszych niż najnowszych opowieści młodzieżowych – ujmującej niewinności, która wcale nie musi być równoznaczna z naiwnością.
Alice Oseman: „Heartstopper. Tom 1” („Heartstopper: Volume One”). Tłumaczenie: Natalia Mętrak-Ruda. Wydawnictwo Jaguar. Warszawa 2021.
Alice Oseman: „Heartstopper. Tom 2” („Heartstopper: Volume Two”). Tłumaczenie: Natalia Mętrak-Ruda. Wydawnictwo Jaguar. Warszawa 2022.
Alice Oseman: „Heartstopper. Tom 2” („Heartstopper: Volume Two”). Tłumaczenie: Natalia Mętrak-Ruda. Wydawnictwo Jaguar. Warszawa 2022.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |