TO, CO NAJWAŻNIEJSZE, DZIEJE SIĘ POMIĘDZY ('ABY WARBURG.PANORAMA RECEPCJI')
A
A
A
„Aby Warburg. Panorama recepcji” to publikacja wydana nakładem wydawnictwa słowo/ obraz terytoria, składająca się z rozpraw, esejów i artykułów poświęconych twórczej działalności tego niemieckiego historyka i teoretyka sztuki. Ich autorami są badacze i naukowcy, mniej lub bardziej związanI z Warburgiem: Fritz Saxl, Erwin Panofsky, Edgar Wind, Gertrud Bing, Ernst Hans Gombrich, Carlo Giznburg, Giorgio Agamben, Willem S. Heckscher, Georg Syamken, Heinrich Dilly, Matthew Rampley, Bernhard Buschendorf, Katia Mazzucco, Michael Diers, Sabine Flach oraz Claudia Wedepohl. Wydawnictwo to uzupełnione jest także bogatym materiałem ilustracyjnym, składającym się nie tylko z reprodukcji, ale też archiwalnych zdjęć niemieckiego humanisty i jego bliskich przyjaciół. Trzeba przyznać, że wybór tekstów w tej książce jest po prostu imponujący, a ich lektura daje niemalże pełny wgląd w niezwykłą twórczość Warburga, która jest wielowymiarowa i tym samym trudna do jednoznacznej klasyfikacji, choć z jednej strony, patrząc na dokonania tego historyka sztuki, pełne usystematyzowanie jego dokonań wciąż wydaje się po prostu niemożliwe. Nie mniej jednak, nadal warte prób.
Autorzy zawartych w niej tekstów poruszają szereg zagadnień związanych z działaniami Warburga, odnosząc się miejscami krytycznie do jego sposobu interpretacji sztuki, jak i namysłu nad estetyką, jednocześnie wciąż podkreślając jego innowacyjność w kontekście teorii reprezentacji. Muszę przyznać, że lektura tej książki mimowolnie stawia pytania o współczesne definiowanie obrazu. Wydaje się to niezwykle karkołomnym zadaniem z powodu nadmiernie produkowanych przedstawień, które już dawno wymknęły się spod jakiejkolwiek kontroli, przede wszystkim teoretycznej. Pascal Quiqnard w swojej książce „Seks i trwoga” pisał, że w kontekście obrazu, tkwi w nas zamęt związany z naszym poczęciem, ponieważ tego właśnie momentu nie będziemy w stanie nigdy zobaczyć: „Schodzimy ze sceny, w (na) której się staliśmy, chociaż nas na niej nigdy nie było. Człowiekowi brak tego obrazu. Nawet jeśli zamknie oczy i zmorzy go sen, albo szeroko otwartymi źrenicami popatrzy wprost na rzeczy tego świata w jasnym świetle poranka, albo spojrzy na nie chyłkiem lub ukradkiem; nawet jeśli opuści oczy na trzymaną w rękach książkę lub jego wzrok wchłonie ekran w ciemnej kinowej sali albo przykuje malarstwo, to i tak nie przestanie szukać brakującego mu obrazu pod tym wszystkim, co widzi” (Quignard 2002: 5-6). Ten właśnie brak jednego, ale jak się okazuje, ważnego wizualnie momentu, generuje zapełnianie tego pustego pola innymi obrazami. Stają się one pewnego rodzaju fantomami tego, co nieobecne, ale podszyte fascynacją i zachłannym pragnieniem zobrazowania, które były obecne nie tylko w antyku. Wciąż podlegają reinkarnacji, także współcześnie. Niemniej jednak gest patrzenia ma wymiar silnie estetyczny. Warburg w swoich rozważaniach skłania do zastanowienia się, jak patrzymy, zarówno w kontekście społecznym, jak i jednostkowym, a także nad tym, na ile nasze spojrzenie naznaczone jest powidokami oglądanych wcześniej obrazów.
Autorzy tekstów, których wyboru dokonał Ryszard Kasperowicz, tworzą intrygujący portret niemieckiego historyka sztuki. Nazwisko Warburga staje się w nich synonim wizjonerstwa, wyjścia poza ustalone schematy interpretacji dzieł, a także, jak trafnie zauważył Giorgio Agamben, przykładem usilnej próby „zdiagnozowania człowieka zachodniego poprzez fantazmaty”(s. 161). Warburg, zafascynowany kulturą antyczną, tropił ślady jej obecności w renesansowych dziełach sztuki. Zastanawiał się, dlaczego książęta w XV wieku zamawiali u artystów i rzemieślników realizacje, które swoją formą nawiązywały właśnie do antyku. Poszukiwał punktów stycznych pomiędzy nauką a magią i astrologią, które traktował jako stadium pośrednie będące siłą napędową dla rozwijającej się ludzkiej wiedzy. Starał się zgłębić istotę obrazu, uchwycić historyczny moment przejścia pomiędzy „człowiekiem chwytającym” a „człowiekiem myślącym” (s. 235). Spuścizna, jaką po sobie zostawił jest monumentalna, podobnie jak niedokończony przez niego „Atlas Mnemosyne”, który miał stanowić obrazowy zapis dziejów samoświadomości. Warburg był myślicielem osobnym, innym, podążającym za własnymi intuicjami i przeczuciami. Oprócz badania znaczenia obrazów, interesowało go zagadnienie społecznej pamięci, która według niego odzwierciedlała się w dziełach sztuki na zasadzie przypominania. Jak wielokrotnie podkreślał, interpretacja i badanie sztuki zawiera w sobie element przeszłości, w której tkwią zgromadzone wcześniej doświadczenia. Edgar Wind twierdził, że „w procesie historii obrazów wykształcone wcześniej formy wyrazu ulegają polaryzacji – zależnie od duchowego rozmachu kształtującej je siły” (s. 41). Warburga interesowały też implikacje związane ze zmianą postrzegania obrazu, napięcia, które dzieją się pomiędzy dziełami sztuki, przejścia pomiędzy jednym sposobem obrazowania a drugim, kolejnym i następnym. Warburg w swoich koncepcjach dotyczących sztuki, syntetyzował w nich wiedzę także z zakresu psychologii, medycyny, historii czy nawet i religioznawstwa. Gromadząc dzieła i źródła z najróżniejszych regionów świata, stworzył w Hamburgu Bibliotekę Wiedzy o Kulturze, która z czasem została przekształcona w Instytut Warburga i przeniesiona do Londynu. Nie można oprzeć się wrażeniu, że koncepcja stworzenia takiego miejsca miała nieco utopijny wymiar. W tym kontekście trafne wydaje się porównanie z „Biblioteką XXI wieku” Stanisława Lema, w której pisarz opisuje karkołomną próbę stworzenia dzieła, opisującego jedną minutę z życia każdego człowieka na Ziemi. Warburg w podobny sposób traktował obrazy – starał się je za wszelką cenę katalogować, klasyfikować i analizować, co ostatecznie przypłacił mocno nadszarpniętym zdrowiem psychicznym. Niemniej jednak, pomimo wielu konsekwencji, nigdy nie zrezygnował z wybranej przez siebie drogi, która do dziś staje się inspiracją do reinterpretacji dzieł sztuki, nie tylko tych z epoki renesansu.
„Aby Warburg. Panorama recepcji” to ważna publikacja, która po wielu dekadach po śmierci tego niemieckiego humanisty, podkreśla interdyscyplinarność jego sposobu myślenia, nie ograniczającego się tylko i wyłącznie do samej historii sztuki. Warburg zwracał uwagę zarówno na cielesny, zmysłowy, jak i ściśle racjonalny odbiór obrazu, który jest w ciągłym, nieustającym procesie, dając tym samym intrygujące, jak i zupełnie zaskakujące narzędzia do pracy z tym właśnie medium. Jak pisał Michael Diers, obrazy u Warburga „wyłaniają się w uporządkowanych grupach z ciemności nory” (s. 401). Są katalogiem pamięci, spojrzeń, a także inwersji, co staje się świadectwem pośmiertnego życia antycznego języka obrazów (s. 413). Wprawdzie lektura tekstów, które dostępne są w omawianej tutaj publikacji do łatwych nie należy i wymagają one od czytelnika odpowiedniego, teoretycznego zaplecza, to naprawdę warto im poświęcić maksimum uwagi oraz zaangażowania, aby udać się w szaloną podróż przez wcielenia i reinkarnacje obrazów, które nawet po raz pierwszy zobaczone dziś, są widmami przeszłości.
LITERATURA:
Quignard P.: „Seks i trwoga”. Warszawa 2002.
Autorzy zawartych w niej tekstów poruszają szereg zagadnień związanych z działaniami Warburga, odnosząc się miejscami krytycznie do jego sposobu interpretacji sztuki, jak i namysłu nad estetyką, jednocześnie wciąż podkreślając jego innowacyjność w kontekście teorii reprezentacji. Muszę przyznać, że lektura tej książki mimowolnie stawia pytania o współczesne definiowanie obrazu. Wydaje się to niezwykle karkołomnym zadaniem z powodu nadmiernie produkowanych przedstawień, które już dawno wymknęły się spod jakiejkolwiek kontroli, przede wszystkim teoretycznej. Pascal Quiqnard w swojej książce „Seks i trwoga” pisał, że w kontekście obrazu, tkwi w nas zamęt związany z naszym poczęciem, ponieważ tego właśnie momentu nie będziemy w stanie nigdy zobaczyć: „Schodzimy ze sceny, w (na) której się staliśmy, chociaż nas na niej nigdy nie było. Człowiekowi brak tego obrazu. Nawet jeśli zamknie oczy i zmorzy go sen, albo szeroko otwartymi źrenicami popatrzy wprost na rzeczy tego świata w jasnym świetle poranka, albo spojrzy na nie chyłkiem lub ukradkiem; nawet jeśli opuści oczy na trzymaną w rękach książkę lub jego wzrok wchłonie ekran w ciemnej kinowej sali albo przykuje malarstwo, to i tak nie przestanie szukać brakującego mu obrazu pod tym wszystkim, co widzi” (Quignard 2002: 5-6). Ten właśnie brak jednego, ale jak się okazuje, ważnego wizualnie momentu, generuje zapełnianie tego pustego pola innymi obrazami. Stają się one pewnego rodzaju fantomami tego, co nieobecne, ale podszyte fascynacją i zachłannym pragnieniem zobrazowania, które były obecne nie tylko w antyku. Wciąż podlegają reinkarnacji, także współcześnie. Niemniej jednak gest patrzenia ma wymiar silnie estetyczny. Warburg w swoich rozważaniach skłania do zastanowienia się, jak patrzymy, zarówno w kontekście społecznym, jak i jednostkowym, a także nad tym, na ile nasze spojrzenie naznaczone jest powidokami oglądanych wcześniej obrazów.
Autorzy tekstów, których wyboru dokonał Ryszard Kasperowicz, tworzą intrygujący portret niemieckiego historyka sztuki. Nazwisko Warburga staje się w nich synonim wizjonerstwa, wyjścia poza ustalone schematy interpretacji dzieł, a także, jak trafnie zauważył Giorgio Agamben, przykładem usilnej próby „zdiagnozowania człowieka zachodniego poprzez fantazmaty”(s. 161). Warburg, zafascynowany kulturą antyczną, tropił ślady jej obecności w renesansowych dziełach sztuki. Zastanawiał się, dlaczego książęta w XV wieku zamawiali u artystów i rzemieślników realizacje, które swoją formą nawiązywały właśnie do antyku. Poszukiwał punktów stycznych pomiędzy nauką a magią i astrologią, które traktował jako stadium pośrednie będące siłą napędową dla rozwijającej się ludzkiej wiedzy. Starał się zgłębić istotę obrazu, uchwycić historyczny moment przejścia pomiędzy „człowiekiem chwytającym” a „człowiekiem myślącym” (s. 235). Spuścizna, jaką po sobie zostawił jest monumentalna, podobnie jak niedokończony przez niego „Atlas Mnemosyne”, który miał stanowić obrazowy zapis dziejów samoświadomości. Warburg był myślicielem osobnym, innym, podążającym za własnymi intuicjami i przeczuciami. Oprócz badania znaczenia obrazów, interesowało go zagadnienie społecznej pamięci, która według niego odzwierciedlała się w dziełach sztuki na zasadzie przypominania. Jak wielokrotnie podkreślał, interpretacja i badanie sztuki zawiera w sobie element przeszłości, w której tkwią zgromadzone wcześniej doświadczenia. Edgar Wind twierdził, że „w procesie historii obrazów wykształcone wcześniej formy wyrazu ulegają polaryzacji – zależnie od duchowego rozmachu kształtującej je siły” (s. 41). Warburga interesowały też implikacje związane ze zmianą postrzegania obrazu, napięcia, które dzieją się pomiędzy dziełami sztuki, przejścia pomiędzy jednym sposobem obrazowania a drugim, kolejnym i następnym. Warburg w swoich koncepcjach dotyczących sztuki, syntetyzował w nich wiedzę także z zakresu psychologii, medycyny, historii czy nawet i religioznawstwa. Gromadząc dzieła i źródła z najróżniejszych regionów świata, stworzył w Hamburgu Bibliotekę Wiedzy o Kulturze, która z czasem została przekształcona w Instytut Warburga i przeniesiona do Londynu. Nie można oprzeć się wrażeniu, że koncepcja stworzenia takiego miejsca miała nieco utopijny wymiar. W tym kontekście trafne wydaje się porównanie z „Biblioteką XXI wieku” Stanisława Lema, w której pisarz opisuje karkołomną próbę stworzenia dzieła, opisującego jedną minutę z życia każdego człowieka na Ziemi. Warburg w podobny sposób traktował obrazy – starał się je za wszelką cenę katalogować, klasyfikować i analizować, co ostatecznie przypłacił mocno nadszarpniętym zdrowiem psychicznym. Niemniej jednak, pomimo wielu konsekwencji, nigdy nie zrezygnował z wybranej przez siebie drogi, która do dziś staje się inspiracją do reinterpretacji dzieł sztuki, nie tylko tych z epoki renesansu.
„Aby Warburg. Panorama recepcji” to ważna publikacja, która po wielu dekadach po śmierci tego niemieckiego humanisty, podkreśla interdyscyplinarność jego sposobu myślenia, nie ograniczającego się tylko i wyłącznie do samej historii sztuki. Warburg zwracał uwagę zarówno na cielesny, zmysłowy, jak i ściśle racjonalny odbiór obrazu, który jest w ciągłym, nieustającym procesie, dając tym samym intrygujące, jak i zupełnie zaskakujące narzędzia do pracy z tym właśnie medium. Jak pisał Michael Diers, obrazy u Warburga „wyłaniają się w uporządkowanych grupach z ciemności nory” (s. 401). Są katalogiem pamięci, spojrzeń, a także inwersji, co staje się świadectwem pośmiertnego życia antycznego języka obrazów (s. 413). Wprawdzie lektura tekstów, które dostępne są w omawianej tutaj publikacji do łatwych nie należy i wymagają one od czytelnika odpowiedniego, teoretycznego zaplecza, to naprawdę warto im poświęcić maksimum uwagi oraz zaangażowania, aby udać się w szaloną podróż przez wcielenia i reinkarnacje obrazów, które nawet po raz pierwszy zobaczone dziś, są widmami przeszłości.
LITERATURA:
Quignard P.: „Seks i trwoga”. Warszawa 2002.
„Aby Warburg. Panorama recepcji”. Red. Ryszard Kasperowicz. słowo/obraz terytoria. Gdańsk 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |