ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (440) / 2022

Natalia Zając,

KOLEJNY RAZ O PAMIĘCI I ZANIKANIU (YOKO OGAWA: 'PODZIEMIE PAMIĘCI')

A A A
„Podziemie pamięci” jest trzecią powieścią Yōko Ogawy, która ukazała się w wydawnictwie Tajfuny. Podobnie jak we wcześniej wydanym na polskim rynku „Ukochanym równaniu profesora” oraz zbiorze opowiadań „Grobowa cisza, żałobny zgiełk” (ale także wydanym przez W.A.B. w 2012 roku „Muzeum ciszy”) głównym tematem, który pisarka bierze na warsztat, jest pamięć. Bohaterowie Ogawy po raz kolejny muszą poradzić sobie z zapomnieniem oraz stratą. Świat japońskiej pisarki jest bowiem niemal zawsze światem rozpadu, entropii.

Opowiadanie „Sprzedawca ortez” ze zbioru „Grobowa cisza…” rozpoczyna się słowami: „[w]szystko, co wyszło spod rąk mojego wujka, zaraz się rozpadało. Mój bezcenny plastikowy model samolotu, ortezy na zwiększenie wzrostu, którymi handlował jako swoim autorskim wynalazkiem, a nawet futrzany płaszcz, który został mi po jego śmierci” (s. 109). Narrator odwiedza starego wuja, który samotnie wegetuje w swoim mieszkaniu, zapomniany i zewsząd zawalony stertami popsutych, nikomu niepotrzebnych rzeczy. Pod koniec wizyty bohater dostaje od staruszka futrzany płaszcz, by wracając nie zmarzł wystawiony na śnieżną zawieję. Tygrysie futro jednak z każdym krokiem młodego mężczyzny coraz bardziej się rozpada: „Nagle lewy rękaw odpadł od płaszcza i sfrunął na ziemię. Podniosłem go pośpiesznie. Nici zwieszały się luźno w miejscu rozdarcia, a po wewnętrznej stronie ziała tłusta, czarna plama. Ledwo zdążyłem się zdziwić, gdy za pierwszym rękawem poleciał drugi. Zdjęty nagłym zimnem, chwyciłem je oba i brnąłem dalej. Szew pod ramieniem puścił. Kołnierz się odczepił. W kieszeni zrobiła się dziura. Futro zalśniło malowniczo w blasku śniegu, Klęknąłem i dusząc się od zapachu zwierzyny, zebrałem to, co zostało z tygrysa” (s. 127). Wszystko, co pojawia się w świecie tytułowego sprzedawcy ortez, psuje się, rozsypuje, niszczeje – przedmioty powoli zanikają, tak jak tygrysie futro. Również w „Podziemiu pamięci” mamy do czynienia ze znikającymi przedmiotami, choć tu proces ten jest zdecydowanie bardziej drastyczny.

Akcja powieści rozpoczyna się od wspomnienia głównej bohaterki z dzieciństwa: dziewczynka siedzi z matką w pracowni rzeźbiarskiej, która znajduje się w piwnicy ich domu. Matka wyciąga z szuflad komody kolejne niezwykłe przedmioty o obco brzmiących dla dziecka nazwach i opowiada o nich niesamowite historie. Historie związane ze światem sprzed kolejnych „zniknięć”. Czytelnik szybko orientuje się jednak, że niezwykłe, niemal magiczne dla narratorki przedmioty wcale nie są takie niezwykłe – to bowiem między innymi wstążka, dzwonek, flakonik z perfumami. Mieszkańcy wykreowanej przez Ogawę bezimiennej wyspy popadają bowiem w pewien rodzaj zbiorowej amnezji. Z ich świata regularnie znikają najrozmaitsze rzeczy – kapelusze, pozytywki, bilety na prom, fotografie, ale także róże czy ptaki. Przy każdym „zniknięciu” mieszkańcy powoli tracą także wspomnienia związane z danym przedmiotem. Gdy następuje dzień, w którym kolejny element życia wyspy ma ulec zapomnieniu, ludzie instynktownie wiedzą, że przyszedł czas na pozbycie się konkretnej rzeczy. Cały proces często wygląda zjawiskowo – tak ja w chociażby w dniu zniknięcia ptaków:„Po południu wybrałam się na zakupy. Po drodze na targ minęłam grupki ludzi dzierżących w dłoniach ptasie klatki. Papugi, ryżowce i kanarki trzepotały się w środku, być może coś przeczuwając. Ich właściciele milczeli. Miny mieli niewyraźnie. Chyba jeszcze nie pogodzili się z tym zniknięciem. Każdy żegnał się po swojemu. Jeden mówił do ptaka po imieniu, drugi pocierał twarz o opierzoną główkę, trzeci urządzał ostatnie karmienie – z ust prosto do dzioba. Po zakończeniu tej ceremonii wszyscy skierowali klatki ku niebu i pootwierali drzwiczki na całą szerokość. Oszołomione wolnością ptaki latały przez chwilę dookoła swoich opiekunów, by wkrótce zniknąć w oddali, pochłonięte przez przestwór błękitu. Gdy ostatni zginął nam z pola widzenia, zapadła absolutna cisza, jak gdyby samo powietrze wstrzymało oddech. Właściciele – każdy z pustą klatką – rozeszli się do domów. Tak właśnie zniknęły ptaki” (s. 15).

Ludzie poddają się presji zapominania. Choć po każdej stracie odczuwają jakiś rodzaj pustki w sercu (ta nieco sentymentalna metafora powraca przez całą powieść), to szybko przyzwyczajają się do nowej rzeczywistości, są ulegli wobec zasad rządzących ich światem. Niektóre osoby jednak, tak jak matka narratorki oraz redaktor R., nie poddają się zbiorowej amnezji i zachowują wszystkie wspomnienia związane ze znikającymi rzeczami. Osoby takie są jednak ścigane przez policję pamięci i łowców wspomnień, którzy sprawują władzę na wyspie. Ci, których wspomnienia się nie wymazały, gdy zostaną złapani, są wywożeni nie wiadomo gdzie i słuch po nich ginie (taki los spotkał matkę narratorki). Dlatego właśnie szukają schronienia w podziemiach. Pomaga im w tym zarówno specjalna organizacja konspiracyjna, jak i działający na własną rękę ludzie. Nasza narratorka, pracująca jako pisarka, dowiaduje się, że jej redaktor R. jest jedną z osób, które nie zapominają znikających rzeczy. Inwigilacja tajnej policji nasila się, więc kobieta z pomocą zaprzyjaźnionego staruszka postanawia ukryć R. w sekretnym pokoju w swoim domu.

Działalność tajnej policji przywodzi na myśl znane z historii przemocowe systemy władzy. Można więc odczytywać powieść Ogawy jako dystopię. Już na blurbie z tyłu okładki czytamy, że świat „Podziemia pamięci” przypomina ten z „Roku 1984” George’a Orwella. Jest to po części prawda, jednak analogia ta wydaje mi się nieco wyolbrzymiona. Owszem, mechanizmy władzy oparte są w tym świecie na zastraszaniu i inwigilacji mieszkańców wyspy, a wątek tajnej policji stanowi istotną część powieści. Jednak odczytanie „Podziemia pamięci” kluczem dystopijnym to jedynie jeden z wielu możliwych sposobów lektury tej książki. Ogawa, bardziej niż na szczegółowym przybliżeniu sposobu funkcjonowania tajnej policji, skupia się bowiem na opisie emocji i zachowań wrzuconych w rzeczywistość wyspy bohaterów: pisarki-narratorki, redaktora R. oraz mieszkającego na zniszczonym promie staruszka. Powieść stanowi zapis ich doświadczeń związanych ze stratą rzeczy i wspomnień (narratorka, staruszek) oraz jak w przypadku redaktora – życiem w zamknięciu i wyalienowaniem, które jest wynikiem tego, że mężczyzna jako jeden z niewielu ludzi zachował pamięć o znikającym kawałek po kawałku dawnym świecie. Dlatego też polski tytuł powieści Ogawy wydaje mi się lepiej przystawać do treści niż angielski przekład („Memory police”). Tłumaczka Ogawy – Anna Karpiuk (która wcześniej odpowiadała za przekład „Grobowej ciszy, żałobnego zgiełku”), akcent kładzie na tytułowym podziemiu pamięci, co trafniej oddaje to, co w tej opowieści najistotniejsze – istnienie sekretnego pokoju, w którym mieszka R. i który służy również za pewnego rodzaju przechowalnię dla kolejnych znikających z wyspy rzeczy.

Książka Ogawy jest bowiem w istocie bardzo kameralną opowieścią skupioną wokół trójki głównych bohaterów. Na pierwszy plan wysuwają się ich trudy i troski związane z utrzymaniem istnienia sekretnego pokoju w tajemnicy. Narratorka oraz pomagający jej staruszek próbują także zmierzyć się z kolejnymi zniknięciami, ciągle uświadamiani przez R. o tym, jak dużo mieszkańcy wyspy tracą wymazują swoje wspomnienia. Redaktor próbuje obudzić w przyjaciołach uśpione emocje związane z utraconymi przedmiotami. Ogawa uchwyciła więc w swojej powieści dwa zupełnie inne podejścia do straty. Z jednej strony mamy mieszkańców wyspy, którzy biernie poddają się procesowi zacierania wspomnień, mimo że wywołuje to w nich nieokreślone poczucie pustki. Można powiedzieć, że nie przepracowują oni żałoby związanej z kolejnymi zniknięciami, funkcjonują w pewnym uśpieniu, wyparciu wagi poniesionej straty. Z drugiej strony istnieją w tym świecie także ludzie tacy jak R., którzy nie potrafią zapomnieć o minionym świeci. Również w ich przypadku próżno mówić o przejściu procesu żałoby. Redaktor jest świadomy tego, że wyspa ciągle traci kolejne przedmioty, a wraz z nimi tak naprawdę całe światy – wszystkie wspomnienia i przede wszystkim ludzkie historie związane z danym obiektem. Staruszek wraz ze zniknięciem promów traci większą część swojego życia, pracował bowiem przez lata jako kapitan statku. Podobnie narratorka – wraz ze zniknięciem ptaków z wyspy pożegnać musi się z większością wspomnień o ojcu ornitologu, a gdy ze świata znikają powieści traci to, co było dla niej jako pisarki najważniejsze. R. nie potrafi pogodzić się z tak funkcjonującym światem. Żyje więc w stanie wiecznej melancholii, odczuwa obowiązek pamiętania o znikających rzeczach.

Powieść Ogawy została napisana w 1994 roku, lecz dziś zawarta w niej metafora utraty świata kawałek po kawałku zyskuje na wartości. Współczesnemu czytelnikowi trudno będzie bowiem oderwać się od kontekstu katastrofy klimatycznej i choć „Podziemie pamięci” oczywiście wprost nie odwołuje się do tego problemu, to czytając powieść Ogawy możemy znaleźć liczne podobieństwa między światem bezimiennej wyspy, z której regularnie znikają kolejne rzeczy a naszym światem, w którym regularnie znikają tysiące gatunków roślin, zwierząt oraz innych organizmów.

Ogawa w „Podziemiu pamięci”, podobnie jak w innych swoich tekstach, nie wyjaśnia wielu rzeczy, stosuje poetykę niedopowiedzenia i niesamowitości. W dużej części powieści zabieg ten się sprawdza, jednak historia nie jest wolna od pewnych zgrzytów. Największe zastrzeżenia budzą we mnie niektóre momenty fabuły, które mają zbyt błahe rozwiązanie działające trochę na zasadzie deus ex machina. Dzieje się tak na przykład gdy narratorka i staruszek wracają z wyprawy do starego letniego domu matki bohaterki z torbami wyładowanymi przedmiotami, które „zniknęły”. Na dworcu niespodziewanie wszyscy pasażerowie są zatrzymani i przeszukiwani przez tajną policję. Naszym bohaterom przeszukania udaje się uniknąć dosłownie w ostatniej chwili, gdyż stojący przed nimi mężczyzna zaczyna się awanturować. Okazuje się, że jest on pracownikiem odpowiedzialnym za dostarczanie zaopatrzenia do siedziby tajnej policji. Długie przeszukania opóźniają transport zaopatrzenia, mężczyzna sugeruje więc, że wysoko postawieni członkowie zarządu mogą wpaść w złość. Wystraszeni konsekwencjami funkcjonariusze pozwalają reszcie osób przejść bez kontroli bagaży, pobieżnie przeglądają jedynie ich dokumenty. Scena ta jest zupełnie niepotrzebna – rozumiem, że Ogawa być może chciała w ten sposób pokazać kolejne sposoby kontrolowania mieszkańców wyspy przez tajną policję, lecz na tym etapie fabuły czytelnik już doskonale zdaje sobie sprawę z jakiego typu działalnością ma do czynienia.

Niektóre wątki powieści nie znajdują także satysfakcjonującego rozwinięcia. Mam na myśli bardzo ważny motyw powieści w powieści oraz pisania w ogóle. Narratorka, jak już wiemy, pracuje jako pisarka. Rozdziały opisujące życie wyspy przeplatają się w „Podziemiu pamięci” z historią dziewczyny, która straciła głos, a która jest bohaterką powieści pisanej przez narratorkę-pisarkę. W dniu, w którym powieści znikają z wyspy, narratorka popada w niemoc twórczą, nie potrafi dokończyć zaczętej opowieści. Przechowuje jednak rękopis swojej powieści w sekretnym pokoju i systematycznie jest motywowana przez R. do powrotu do pisania. Ogromna chęć dokończenia powieści spotyka się jednak z ogromną niemocą kobiety. Ostatecznie nie dowiadujemy się, co sprawiło, że była ona w stanie powieść dokończyć, w pewnym momencie Ogawa wrzuca nas po prostu w zakończenie historii niemej dziewczyny. Jest to w moim odczuciu zbyt duży przeskok, zwłaszcza że motyw odzyskiwania siebie i utraconych wspomnień w akcie pisania z początku zapowiadał się intrygująco.

Przyspieszone tempo ostatnich rozdziałów ratuje jednak zakończenie powieści. Tutaj elementy niesamowitości nasilają się, a Ogawa wytrąca czytelnika z dotychczasowego trybu lektury. Wątki dystopijne schodzą na dalszy plan i zaczyna się robić dziwnie (w pozytywnym sensie – kto już wcześniej czytał Ogawę, będzie wiedział, o czym mowa). Czytając zakończenie książki Ogawy na myśl przychodzi mi opisany przez Olivera Sacksa w książce „Mężczyzna, który pomylił żonę z kapeluszem” przypadek pewnej pacjentki – „bezcielesnej kobiety”. Uaktywnia się także trop prowadzący do odczytania powieści Ogawy jako metafory choroby, w szczególności zaś choroby Alzhaimera. Pisarka podjęła przecież już w innych swoich powieściach temat choroby pamięci (problemy z pamięcią ma chociażby tytułowy bohater „Ukochanego równania profesora”). Ekscentryczne zakończenie otwiera wiele nowych dróg interpretacji i skłania do zadania sobie pytania o to, czy aby na pewno powieść opowiadała o tym, o czym wydawało nam się wcześniej, że opowiada.

Ogawa w „Podziemiu pamięci” po raz kolejny podejmuje tematykę pamięci, zanikania, straty. Choć w powieści powraca szereg znanych czytelnikom japońskiej pisarki tropów i motywów, to po raz kolejny Ogawa udowadnia jak sprawną jest pisarką i oczarowuje nas swoją niesamowitą i dziwaczną wizją bezimiennej „znikającej” wyspy.

Literatura:

Ogawa Yōko: „Grobowa cisza, żałobny zgiełk”. Tłum. Anna Karpiuk. Wydawnictwo Tajfuny. Warszawa 2020.
Yōko Ogawa: „Podziemie pamięci”. Tłum. Anna Karpiuk. Wydawnictwo Tajfuny. Warszawa 2022.