MIRAŻ (ZASADA TRÓJEK)
A
A
A
Zwariowany, szalenie dynamiczny „Ostatni przystanek”; wzruszające „Przygody Stasia i Złej Nogi” (które posłużyły za kanwę spektaklu wystawianego na deskach Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach) czy misternie wykonana „Wszechksięga” to bez wątpienia najważniejsze, choć nie jedyne tytuły w artystycznym portfolio Tomasza „Spella” Grządzieli. Teraz do zestawu hitów dołącza „Zasada Trójek”.
Lekko kanciasty, ćmiący papierosa Drugi Rubin zawsze chciał być szanowanym sztukmistrzem oraz niezrównanym asem magicznych pojedynków. Problem w tym, że nim nie jest – i nieważne, czego by nie robił, nie potrafi pozbyć się uczucia, że jest życiowym „przegrywem”. Nawet oddanie i wsparcie ze strony kochającego chłopaka, Ostatniego Honora (bezskutecznie starającego się zostać telepatą transferowym), nie przynosi pociechy.
Jakby tego było mało, do udziału w kolejnym pojedynku zgłasza się Alfa – dawna przyjaciółka protagonisty, który mimo obietnicy złożonej Honorowi (wspólny wyjazd z miasta w poszukiwaniu nowego, lepszego początku) coraz bardziej zamyka się w skorupie przerośniętych ambicji, podporządkowując się jednej idée fixe: Drugi Rubin chce bowiem udowodnić, że jest lepszy od Alfy.
Niesamowita wyobraźnia wizualna; pieczołowicie rozrysowana rzeczywistość świata przedstawionego; cartoonowa, nasycona żywymi kolorami kreska (będąca wypadkową stylu Lewisa Trondheima oraz poetyki animowanych perypetii „SpongeBoba Kanciastoportego”) oraz wzorowo skomponowana dynamika kadrów to kluczowe atuty „Zasady Trójek”.
Ukazując smutne koleje losu związku Rubina i Honora, Spell – pod płaszczykiem upajającej zmysł wzroku baśniowej przypowiastki – przedstawia bezpardonowe studium chorobliwej ambicji, kompleksów, egoizmu, rozczarowania, ale i poświęcenia (innych oraz dla innych). Poszukiwanie autentyczności oraz wymagająca ofiar walka z nienasyconym głodem sukcesu to tematy, które autor koncertowo rozegrał w omawianym dziele, adresowanym do nieco starszych odbiorców.
Warto – jak zresztą każdy komiks Spella.
Lekko kanciasty, ćmiący papierosa Drugi Rubin zawsze chciał być szanowanym sztukmistrzem oraz niezrównanym asem magicznych pojedynków. Problem w tym, że nim nie jest – i nieważne, czego by nie robił, nie potrafi pozbyć się uczucia, że jest życiowym „przegrywem”. Nawet oddanie i wsparcie ze strony kochającego chłopaka, Ostatniego Honora (bezskutecznie starającego się zostać telepatą transferowym), nie przynosi pociechy.
Jakby tego było mało, do udziału w kolejnym pojedynku zgłasza się Alfa – dawna przyjaciółka protagonisty, który mimo obietnicy złożonej Honorowi (wspólny wyjazd z miasta w poszukiwaniu nowego, lepszego początku) coraz bardziej zamyka się w skorupie przerośniętych ambicji, podporządkowując się jednej idée fixe: Drugi Rubin chce bowiem udowodnić, że jest lepszy od Alfy.
Niesamowita wyobraźnia wizualna; pieczołowicie rozrysowana rzeczywistość świata przedstawionego; cartoonowa, nasycona żywymi kolorami kreska (będąca wypadkową stylu Lewisa Trondheima oraz poetyki animowanych perypetii „SpongeBoba Kanciastoportego”) oraz wzorowo skomponowana dynamika kadrów to kluczowe atuty „Zasady Trójek”.
Ukazując smutne koleje losu związku Rubina i Honora, Spell – pod płaszczykiem upajającej zmysł wzroku baśniowej przypowiastki – przedstawia bezpardonowe studium chorobliwej ambicji, kompleksów, egoizmu, rozczarowania, ale i poświęcenia (innych oraz dla innych). Poszukiwanie autentyczności oraz wymagająca ofiar walka z nienasyconym głodem sukcesu to tematy, które autor koncertowo rozegrał w omawianym dziele, adresowanym do nieco starszych odbiorców.
Warto – jak zresztą każdy komiks Spella.
Tomasz Spell: „Zasada Trójek”. Kultura Gniewu. Warszawa 2022.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |