CZY MOŻEMY JESZCZE ZAUFAĆ NAUCE? (ANGELA SAINI: 'GORSZE. JAK NAUKA POMYLIŁA SIĘ CO DO KOBIET')
A
A
A
Literatura dotycząca nierówności płciowych w dziedzinie nauki i sztuki dość obszernie pojawiła się w ostatnich latach na polskim rynku wydawniczym. Książki takie jak „Niewidzialne kobiety” Caroline Criado Perez, eseje Rebeki Solnit czy „Płeć i mózg” Luby Vickhanski i Daphny Joel opisują, jak uprzedzenia wobec kobiet wpływają na naszą wiedzę o świecie. Na tym tle książka „Gorsze. Jak nauka pomyliła się co do kobiet” Angeli Saini jest pozycją wypełniającą pustkę w zakresie naszych umiejętności oceny badań nad ludzkim organizmem, pochodzeniem i kulturą człowieka.
Saini to uznana dziennikarka naukowa. Krytycznie pisze o nauce i jej uwikłaniu w uprzedzenia rasowe i płciowe. Podejmuje działania przeciw szerzeniu się dezinformacji i pseudonauki.
W książce „Gorsze” Saini rozmawia z naukowcami i naukowczyniami oraz uważnie czyta recenzje artykułów naukowych po to, aby pokazać, jak na takie dziedziny nauki jak biologia, medycyna czy antropologia wpływają stereotypy płciowe i kulturowe wyobrażenia roli mężczyzn i kobiet. Autorka nie unika przy tym rozmowy o badaniach wykazujących różnice płci, które zostały przeprowadzone w odpowiednich warunkach, powtórzone i zrecenzowane. Nie obawia się usłyszeć, że pewne różnice trudno uznać za środowiskowe. „Gorsze” nie są książką, w której autorka robiłaby wszystko, aby udowodnić obraną wcześniej tezę. Wychodzi z pozycji feministycznej, oznacza to jednak tyle, że pragnie przyjrzeć się temu, co nosi znamiona uprzedzeń wobec kobiet.
Celem Saini nie jest wskazanie, że kobiet i mężczyzn nie różni biologia. Szereg nieścisłości pojawiających się w badaniach naukowców, na jakie wskazały feministki i naukowczynie, oraz wątpliwość, jaką niosą za sobą wnioski z tych badań – jakoby biologia determinowała cechy kobiet uznane w społeczeństwach Globalnej Północy za gorsze – zachęcił dziennikarkę do zajrzenia za kulisy powstawania tekstów naukowych.
Autorka stawia sobie za cel pokazanie, w jaki sposób badania biologiczne skupione na różnicach płciowych są podyktowane uprzedzeniami i założeniami wynikającymi ze stereotypowej roli kobiet w społeczeństwie. Cel ten realizuje, doskonale punktując każdą ze stron sporu. Nie chodzi tu jednak o dojście do punktu sporu, w którym każdy ma odrobinę racji czy w którym prawda leży pośrodku. Saini udaje jej się to, co wydawałoby się niemożliwe – obiera pozycję kogoś, kto obiektywnie patrzy na przeprowadzone dotąd badania. Najważniejszą zaletą tej książki jest to, że prezentuje ona narzędzia potrzebne do tego, aby ocenić wartość badań naukowych, przynajmniej tych dotyczących biologicznych kontekstów płci.
Do tych narzędzi należy m.in. rozpoznanie tego, jak często wnioski z badań przeprowadzonych na jednym gatunku są przenoszone na inne, przy pominięciu całej różnorodności zachowań świata zwierząt. Po lekturze książki będziemy wiedzieć, że należy zapytać o to, czy naukowcy na pewno przeanalizowali wzorce płciowe występujące w innych kulturach oraz zadbali o to, aby zbadać wpływ kobiet na przetrwanie społeczności tak skrupulatnie, jak zrobili to w przypadku mężczyzn. Saini dowodzi tym samym, że dane, które interpretuje się na niekorzyść kobiet, czyniąc z nich gorsze i bierne, wynikają z licznych zaniedbań.
Autorka nie boi się zapytać, czy badania zostały przeprowadzone w odpowiednich warunkach i czy naukowcy nie podeszli zbyt beztrosko do obranych metod oraz czy nie mylą tego, co kulturowe, z tym, co biologiczne. Saini wskazuje także na te obszary wiedzy biologicznej i medycznej, które wymagają dalszego pogłębienia, jak fakt, że rzadziej testuje się leki na kobietach, a lekarze często ignorują skargi pacjentek na bóle miesiączkowe, choć wiemy już, że mogą być one spowodowane chorobami zagrażającymi ich życiu. Ten przykład pokazuje nam także aktualność problemu. Choć wiele spektakularnych błędów badaczy należy już do historii, to te obserwowane dzisiaj wcale nie są mniej oburzające i szkodliwe dla poszerzania wiedzy o człowieku w wielu aspektach – jego zdrowia i życia oraz jego pochodzenia jako gatunku. Saini pokazuje, że antropolodzy rzadko uwzględniają kobiety w procesie ewolucji, przypisując całą zasługę wykształcenia najcenniejszych cech homo sapiens sapiens mężczyznom. Taka teza szokuje, a powstała ona ze względu na liczne niedopatrzenia – choćby unikanie obserwacji osobników żeńskich badanych zwierząt lub założenie, że cechy przypisywane mężczyznom, tj. inteligencja i zdolności fizyczne, musiały w większym stopniu przyczynić się do rozwoju człowieka.
To, na co powinniśmy uważać przy czytaniu badań potwierdzających biologiczne różnice między płciami, pisze Saini, to zakres tych różnic. Dla czytelników niewiarygodne może okazać się, jak wiele artykułów pomija ten aspekt, wprowadzając tym samym w błąd odbiorców. Jeżeli na przykład mężczyźni są statystycznie wyżsi od kobiet, nie oznacza to, że nie istnieją kobiety osiągające większy wzrost od mężczyzn. Pytanie brzmi zatem, jaki jest zakres tej różnicy – ile dokładnie kobiet jest niższych od mężczyzn.
Saini pokazuje nam, że nauka nie jest wolna od stereotypów i uprzedzeń. Powtarzane dzisiaj nawołanie do zaufania naukowcom, szczególnie w czasach, kiedy nasze opinie wyrabiamy na podstawie fake newsów i komentarzy zostawianych przez boty, zostaje podważone i może to w nas wywołać uczucie strachu. Saini jednak nie pozostawia nas samotnych z tą tezą. Wymienia sposoby, w jakie możemy sprawdzać naukowców, oraz opisuje kontekst wytwarzania wiedzy na akademiach. Autorka ukazała, że niektóre ze spektakularnych badań są konieczne do powtórzenia, a ich wyniki – do powtórnego przeanalizowania. Saini nie twierdzi jednak, że nauka zawodzi. Wskazuje w zamian, że często to nie sami naukowcy odpowiadają za upowszechnienie wyników badań, a przede wszystkim za ich wydźwięk. Autorka doskonale odsłania kulisy uprawiania nauki, pokazując, że czasopisma wolą publikować artykuły zawierające wątpliwe wnioski, ale udowadniające biologiczne różnice płciowe niż takie, które orzekają, że różnice te nie występują. Pokazuje, że autorzy wskazujący na różnice płciowe są chętniej cytowani przez innych naukowców, a opinia publiczna jest żywo zainteresowana tematem, a może należałoby powiedzieć, że oczekuje, że naukowcy dostarczą dowodów na to, że różnice kulturowe i społeczne mają podłoże biologiczne. I nawet jeżeli badacze we własnych pracach sugerują, że potrzeba większej ilości badań do uzyskania pewności, to media chętnie przeceniają ich dokonania. Chętniej wykorzystuje się je także do tego, aby uzasadnić style życia oparte na stereotypowych rolach płciowych. Badania wskazujące na większą aktywność seksualną męskich osobników muszek owocówek szybko dały pretekst do naturalizacji niewierności mężczyzn.
Niektórych kwestii nie da się rozwiązać, co uczciwie przedstawia Saini, pokazując przy tym, jak wiele zależy od osobistego podejścia i poglądów naukowców. Niewyjaśniony zostaje na przykład, powód występowania menopauzy u kobiet – czy wynika on może z tego, że mężczyźni mają biologiczne preferencje do młodszych kobiet, czy z tego, że człowiek jako gatunek opiera swoje przetrwanie na pomocy babć w wychowaniu potomstwa. A to tylko dwie z wielu tez, które nieustannie wywołują dyskusje.
Książka Saini wprowadza nas także w wątek neuroplastyczności mózgu, za którym podążamy w stronę tezy o naturokulturowych determinantach płci i ich płynności. To ważny temat, gdyż dowodzi zmiany paradygmatu w naukach biologicznych. Wymagałby jednak osobnego przeanalizowania.
Nauka często jest przywoływana do roli sędziego w ważnych sporach obyczajowych. Tak dzieje się w przypadku różnic płciowych, których naukowcy dopatrują się w działaniu mózgu i hormonów. Równie często dzisiaj nauka jest wykorzystywana do tego, aby wykluczyć osoby transpłciowe. „Gorsze” można potraktować jako podręcznik do nauki sprawnego przemieszczania się po świecie naukowych teorii i systemu dyscyplinującego naukę i jej upowszechnianie. Może to być przewodnik dla osób chcących walczyć z dezinformacją i pseudonauką.
Saini to uznana dziennikarka naukowa. Krytycznie pisze o nauce i jej uwikłaniu w uprzedzenia rasowe i płciowe. Podejmuje działania przeciw szerzeniu się dezinformacji i pseudonauki.
W książce „Gorsze” Saini rozmawia z naukowcami i naukowczyniami oraz uważnie czyta recenzje artykułów naukowych po to, aby pokazać, jak na takie dziedziny nauki jak biologia, medycyna czy antropologia wpływają stereotypy płciowe i kulturowe wyobrażenia roli mężczyzn i kobiet. Autorka nie unika przy tym rozmowy o badaniach wykazujących różnice płci, które zostały przeprowadzone w odpowiednich warunkach, powtórzone i zrecenzowane. Nie obawia się usłyszeć, że pewne różnice trudno uznać za środowiskowe. „Gorsze” nie są książką, w której autorka robiłaby wszystko, aby udowodnić obraną wcześniej tezę. Wychodzi z pozycji feministycznej, oznacza to jednak tyle, że pragnie przyjrzeć się temu, co nosi znamiona uprzedzeń wobec kobiet.
Celem Saini nie jest wskazanie, że kobiet i mężczyzn nie różni biologia. Szereg nieścisłości pojawiających się w badaniach naukowców, na jakie wskazały feministki i naukowczynie, oraz wątpliwość, jaką niosą za sobą wnioski z tych badań – jakoby biologia determinowała cechy kobiet uznane w społeczeństwach Globalnej Północy za gorsze – zachęcił dziennikarkę do zajrzenia za kulisy powstawania tekstów naukowych.
Autorka stawia sobie za cel pokazanie, w jaki sposób badania biologiczne skupione na różnicach płciowych są podyktowane uprzedzeniami i założeniami wynikającymi ze stereotypowej roli kobiet w społeczeństwie. Cel ten realizuje, doskonale punktując każdą ze stron sporu. Nie chodzi tu jednak o dojście do punktu sporu, w którym każdy ma odrobinę racji czy w którym prawda leży pośrodku. Saini udaje jej się to, co wydawałoby się niemożliwe – obiera pozycję kogoś, kto obiektywnie patrzy na przeprowadzone dotąd badania. Najważniejszą zaletą tej książki jest to, że prezentuje ona narzędzia potrzebne do tego, aby ocenić wartość badań naukowych, przynajmniej tych dotyczących biologicznych kontekstów płci.
Do tych narzędzi należy m.in. rozpoznanie tego, jak często wnioski z badań przeprowadzonych na jednym gatunku są przenoszone na inne, przy pominięciu całej różnorodności zachowań świata zwierząt. Po lekturze książki będziemy wiedzieć, że należy zapytać o to, czy naukowcy na pewno przeanalizowali wzorce płciowe występujące w innych kulturach oraz zadbali o to, aby zbadać wpływ kobiet na przetrwanie społeczności tak skrupulatnie, jak zrobili to w przypadku mężczyzn. Saini dowodzi tym samym, że dane, które interpretuje się na niekorzyść kobiet, czyniąc z nich gorsze i bierne, wynikają z licznych zaniedbań.
Autorka nie boi się zapytać, czy badania zostały przeprowadzone w odpowiednich warunkach i czy naukowcy nie podeszli zbyt beztrosko do obranych metod oraz czy nie mylą tego, co kulturowe, z tym, co biologiczne. Saini wskazuje także na te obszary wiedzy biologicznej i medycznej, które wymagają dalszego pogłębienia, jak fakt, że rzadziej testuje się leki na kobietach, a lekarze często ignorują skargi pacjentek na bóle miesiączkowe, choć wiemy już, że mogą być one spowodowane chorobami zagrażającymi ich życiu. Ten przykład pokazuje nam także aktualność problemu. Choć wiele spektakularnych błędów badaczy należy już do historii, to te obserwowane dzisiaj wcale nie są mniej oburzające i szkodliwe dla poszerzania wiedzy o człowieku w wielu aspektach – jego zdrowia i życia oraz jego pochodzenia jako gatunku. Saini pokazuje, że antropolodzy rzadko uwzględniają kobiety w procesie ewolucji, przypisując całą zasługę wykształcenia najcenniejszych cech homo sapiens sapiens mężczyznom. Taka teza szokuje, a powstała ona ze względu na liczne niedopatrzenia – choćby unikanie obserwacji osobników żeńskich badanych zwierząt lub założenie, że cechy przypisywane mężczyznom, tj. inteligencja i zdolności fizyczne, musiały w większym stopniu przyczynić się do rozwoju człowieka.
To, na co powinniśmy uważać przy czytaniu badań potwierdzających biologiczne różnice między płciami, pisze Saini, to zakres tych różnic. Dla czytelników niewiarygodne może okazać się, jak wiele artykułów pomija ten aspekt, wprowadzając tym samym w błąd odbiorców. Jeżeli na przykład mężczyźni są statystycznie wyżsi od kobiet, nie oznacza to, że nie istnieją kobiety osiągające większy wzrost od mężczyzn. Pytanie brzmi zatem, jaki jest zakres tej różnicy – ile dokładnie kobiet jest niższych od mężczyzn.
Saini pokazuje nam, że nauka nie jest wolna od stereotypów i uprzedzeń. Powtarzane dzisiaj nawołanie do zaufania naukowcom, szczególnie w czasach, kiedy nasze opinie wyrabiamy na podstawie fake newsów i komentarzy zostawianych przez boty, zostaje podważone i może to w nas wywołać uczucie strachu. Saini jednak nie pozostawia nas samotnych z tą tezą. Wymienia sposoby, w jakie możemy sprawdzać naukowców, oraz opisuje kontekst wytwarzania wiedzy na akademiach. Autorka ukazała, że niektóre ze spektakularnych badań są konieczne do powtórzenia, a ich wyniki – do powtórnego przeanalizowania. Saini nie twierdzi jednak, że nauka zawodzi. Wskazuje w zamian, że często to nie sami naukowcy odpowiadają za upowszechnienie wyników badań, a przede wszystkim za ich wydźwięk. Autorka doskonale odsłania kulisy uprawiania nauki, pokazując, że czasopisma wolą publikować artykuły zawierające wątpliwe wnioski, ale udowadniające biologiczne różnice płciowe niż takie, które orzekają, że różnice te nie występują. Pokazuje, że autorzy wskazujący na różnice płciowe są chętniej cytowani przez innych naukowców, a opinia publiczna jest żywo zainteresowana tematem, a może należałoby powiedzieć, że oczekuje, że naukowcy dostarczą dowodów na to, że różnice kulturowe i społeczne mają podłoże biologiczne. I nawet jeżeli badacze we własnych pracach sugerują, że potrzeba większej ilości badań do uzyskania pewności, to media chętnie przeceniają ich dokonania. Chętniej wykorzystuje się je także do tego, aby uzasadnić style życia oparte na stereotypowych rolach płciowych. Badania wskazujące na większą aktywność seksualną męskich osobników muszek owocówek szybko dały pretekst do naturalizacji niewierności mężczyzn.
Niektórych kwestii nie da się rozwiązać, co uczciwie przedstawia Saini, pokazując przy tym, jak wiele zależy od osobistego podejścia i poglądów naukowców. Niewyjaśniony zostaje na przykład, powód występowania menopauzy u kobiet – czy wynika on może z tego, że mężczyźni mają biologiczne preferencje do młodszych kobiet, czy z tego, że człowiek jako gatunek opiera swoje przetrwanie na pomocy babć w wychowaniu potomstwa. A to tylko dwie z wielu tez, które nieustannie wywołują dyskusje.
Książka Saini wprowadza nas także w wątek neuroplastyczności mózgu, za którym podążamy w stronę tezy o naturokulturowych determinantach płci i ich płynności. To ważny temat, gdyż dowodzi zmiany paradygmatu w naukach biologicznych. Wymagałby jednak osobnego przeanalizowania.
Nauka często jest przywoływana do roli sędziego w ważnych sporach obyczajowych. Tak dzieje się w przypadku różnic płciowych, których naukowcy dopatrują się w działaniu mózgu i hormonów. Równie często dzisiaj nauka jest wykorzystywana do tego, aby wykluczyć osoby transpłciowe. „Gorsze” można potraktować jako podręcznik do nauki sprawnego przemieszczania się po świecie naukowych teorii i systemu dyscyplinującego naukę i jej upowszechnianie. Może to być przewodnik dla osób chcących walczyć z dezinformacją i pseudonauką.
Angela Saini: „Gorsze. Jak nauka pomyliła się co do kobiet”. Przeł. Hanna Pustuła-Lewicka. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2022.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |