KTOŚ, KIEDYŚ, GDZIEŚ ZATŁUKŁ CHŁOPA MŁOTKIEM, A SYNOWI KAZAŁ PATRZEĆ (BORYS KIERŻENCEW: 'ZNIEWOLONA ROSJA. HISTORIA PODDAŃSTWA')
A
A
A
W ostatnich latach w Polsce pojawiło się stosunkowo wiele książek poświęconych problematyce pańszczyzny i wyzysku folwarcznego. Nie znaczy to, że temat nie był badany wcześniej – mamy przecież na wyciągnięcie ręki prace wybitnych historyków i historyczek gospodarki (których analizy są niezwykle blisko nauk o kulturze) takich jak Jan Rutkowski, Stefan Inglot, Józef Burszta, Alina Assordobraj-Kula, Witold Kula, Jerzy Topolski czy Józef Rafacz. Problematyka ucisku chłopskiego i chłopskich praktyk radzenia sobie z nim stała się jednak mniej eksploatowana po latach 70. XX wieku. Prace z ostatnich kilku lat nie są w żaden sposób wtórne względem klasyków polskiej historiografii, współcześni badacze dokonują bowiem zmiany kształtu pola badań, starając się rozpoznawać pracę maszyny władzy przy jednoczesnym nieodbieraniu sprawczości chłopom. To przesunięcia zróżnicowane, zależnie od badacza dochodzi bowiem do luzowania horyzontu nowoczesnej historii, rozbijana narracji piśmiennej czy stwarzania pola do ukazania się często niemych praktyk chłopskiego oporu (zob. Moll 2021; Pobłocki 2021; Rauszer 2021). I tak prace naukowe Kacpra Pobłockiego, Michała Rauszera, Adama Leszczyńskiego czy bardziej popularnonaukowa książka Michała Narożniaka, choć różne (zarówno pod względem przedmiotu badań, jak i narzędzi teoretycznych służących do jego wywołania), ukazują złożone materialno-semiotyczne mechanizmy przemocy i zróżnicowanego oporu. Ukazują władzę danego układu i okrucieństwo ludzi, ale nie zatrzymują się na tym w swoich badaniach. Inaczej rzecz ma się ze „Zniewoloną Rosją. Historią poddaństwa” Borysa Kierżencewa.
Za „Zniewoloną Rosją” stoi skądinąd słuszna intencja, by walczyć z procesem, w ramach którego „z pamięci historycznej znika cała epoka, a mówiąc ściślej – kształtują się o niej niesłuszne wyobrażenia” (s. 9). Kierżencew sięga zatem do źródeł takich jak „fragmenty policyjnych raportów, aktów prawnych i carskich dekretów” (s. 10), by ukazać, że „prawda historyczna zawsze bywa gorzka w porównaniu z przesłodzonym i wyretuszowanym mitem” (s. 10). Nie zagłębiając się w problematyczność odwołania się do „prawdy historycznej”, trzeba zauważyć, że źródło, którego autor nie wymienia, stanowi literatura piękna. Ta właściwie zdominowała wszelkie inne źródła, co jest o tyle problematyczne, że autor zdaje się nieprzygotowany do pracy z literaturą jako źródłem wiedzy o świecie – objawia się to tym, że wszelkie opisy wyczytane z beletrystyki traktuje jako reprezentacje rzeczywistości. Nie zamierzam krytykować „prawdy historycznej”, egzaltowanego stylu odkrywania rzeczywistości czy właściwie braku metodologii stojącej za tą pracą (co zazwyczaj oznacza, że wywód sunie po torach totalitarnej nowoczesności), ponieważ, jak widać, jest to z założenia praca popularnonaukowa. Głównym problemem „Zniewolonej Rosji” okazuje się jednak jej treść.
Książkę podzielono na osiem rozdziałów, których podtytuły wskazują główny problem omawiany w danym fragmencie. Dostajemy więc obietnice: opisu genezy systemu, w ramach którego chłopi rosyjscy byli niewolnikami ziemian od XVII do XIX wieku; powinności chłopskich; życia służby domowej; przemocy seksualnej; handlu ludźmi; kar i tortur; buntów chłopskich. Piszę o „obietnicy”, ponieważ, nie licząc kilku akapitów umieszczonych na początku i na końcu rozdziału, dostajemy ponad trzysta stron opisów różnych form znęcania się nad ludźmi. Kierżencew pisze, że „w warunkach systemu pańszczyźnianego zarówno panowie, jak i niewolnicy okazali się zakładnikami okrutnego i bezmyślnego eksperymentu społecznego” (s. 344), i co jakiś czas przypomina, że „liczy się bowiem nie osoba, lecz ustrój społeczny, który pozwalał nawet niepoczytalnemu dziedzicowi robić wszystko, na co miał ochotę” (s. 119). Cała reszta wywodu idzie jednak w poprzek tych stwierdzeń. Zamiast szczegółowych analiz mechanizmów władzy wychodzących od konkretnych zdarzeń czy konkretyzujących się w nich, autor nakreśla ramę ustaw, „mentalności” i zwyczajów. Szkicowa rama służy tymczasem do dokładnego opisywania kolejnych okrucieństw wyciągniętych z przywołanych powyżej źródeł. Co ciekawe, w książce praktycznie nie ma przypisów, więc co chwilę pada odwołanie do „historyka XVIII wieku” lub raportu policyjnego z małej miejscowości. Nie zarzucam w tym miejscu Kierżencowowi , że zataja źródła czy je fabrykuje, rzecz w tym, że bez odniesienia do dokładnego miejsca, daty i typu źródła niemożliwe jest wyciągnięcie jakichś informacji z potoku następujących po sobie niemal „anegdotycznych” historii. Tym samym podział na rozdziały staje się podziałem dość umownym, książka jest bowiem rwącym potokiem okrucieństwa, a o usytuowaniu danej historii decyduje chyba jedynie cechująca ją forma przemocy.
Autor przywiązuje za to wagę do dokładnych opisów scen kaźni. Bez względu na to, czy dana część książki poświęcona jest prawodawstwu, służbie domowej, wywłaszczeniu chłopów czy nawet teatrowi, Kierżencew i tak w końcu zacznie opisywać „[r]ózgi, policzki, kopniaki, kuny z kolcami i żelazne obręcze” (s. 213) – w tym wypadku jako „powszechnie stosowane środki przymusu, a zarazem metody kształcenia talentów w teatrach szlachty ziemskiej” (s. 213). Tak też raz po raz wracają historie o tym, jak „[p]ewna dziedziczka z guberni tulskiej podczas obiadu regularnie każe chłostać kucharkę [dlatego – K.K.], że ten widok zaostrza jej apetyt” (s. 103), „[z]iemianin Aleksiej Łopuchin (…) własnoręcznie okładał starego chłopa, który zwrócił się do niego z jakąś prośbą, (…) starcowi rzuciła się krew z gardła i umarł na miejscu, (…) na oczach swoich synów” (s. 268), „Sałtyczicha uderzała głową Agafji Niefiedowej o ścianę, a żonie swojego koniucha zmiażdżyła czaszkę żelazkiem” (s. 15). To jedynie trzy losowo wybrane fragmenty, chociaż autor poświęca im zdecydowanie więcej miejsca. Niektóre opisy przemocy zajmują nawet po kilka stron.
Nie zamierzam przytaczać w recenzji opisów przemocy seksualnej, dla której to w „Zniewolonej Rosji” wydzielono cały rozdział, kluczowe jest dla mnie jednak jedno zdanie. Kierżencew przez całą książkę splata ze sobą szczegółowe opisy tortur, gwałtów i poniżania z niedopowiedzeniami pokroju: „[m]ożna sobie jednak wyobrazić, jakie orgie urządzał w młodych latach – on i podobni mu panowie, sprawujący niepodzielną władzę nad życiem i ciałami niewolnic pańszczyźnianych” (s. 187). Co jeszcze mamy sobie wyobrazić po tych prawie dwustu stronach opisów i przed dwustoma kolejnymi? Kierżencew po każdej historyjce żachnie się, jakie to okropne, jak straszni byli ziemianie, jakim koszmarem było życie chłopów, jednocześnie jednak cała „Zniewolona Rosja” przypomina zbiór fantazji na temat przemocy. Można oczywiście argumentować, że to próba ukazania, jak straszna była pańszczyźniane niewola (bo była), jednak za pokazaniem przemocy nie idzie w tym przypadku żadna próba zrozumienia sytuacji (również strukturalnej sytuacji społeczno-kulturowej), w ramach której do niej dochodziło. Kolejne ubolewania wydają się jedynie wymówką dla bardziej brutalnych opisów, a tego typu książki zamykają nas w zapętlonej fantazji o przemocy. W ramach tej fantazji nienasycona przemoc wychodzi z ludzi, gdy tylko znika lub słabnie państwo. I tak też Kierżencewa lekarstwem na przemoc jest oświeceniowe państwo, które chroni obywateli i zagarnia przemoc jedynie dla siebie. Tym samym pozwolenie (zachęta?), że „można sobie wyobrazić”, stanowi niejako zachętę do fantazjowania o szansie na upadlanie strukturalnie słabszego w miejscu, gdzie znika państwo.
Nie wchodzę w problematykę państwa, które jest przez Kierżencewa postrzegane jako wybawienie dla chłopów, bo o tym, że nigdy nie było, pisał już Michał Pospiszyl przy innej okazji (zob. Pospiszyl 2021a). Kilku zdań komentarza wymagają jednak sami chłopi, bo jeszcze ktoś by pomyślał, że to centralni bohaterowie całej „Zniewolonej Rosji”. Faktycznie, chłopi i chłopki pojawiają się chyba na każdej stronie książki, jednak zazwyczaj jako przedmioty przemocy. Zostają pozbawieni jakiejkolwiek sprawczości, ich życie to ciąg przymusowych robót, narzuconych przez ziemian ślubów, zakazanej reprodukcji i niekończących się tortur. Trudno nazwać ostatni rozdział, poświęcony powstaniom chłopskim, próbą zwracania sprawczości. To raczej zwykła zamiana bijącego i bitego, w którym dostajemy opisy przemocy, ale tym razem skierowanej ku tym, którym „się należy”. Szkicowe omówienie dwóch powstań służy przywołaniu kolejnych opisów, jak np.: „Pewna ziemianka zasłynęła nie tylko z okrucieństwa, ale też z chciwości, bo nie dawała swoim służącym soli do posiłków. Skazano ją na wybatożenie, a w przerwach między seriami uderzeń posypywano zakrwawione plecy solą” (s. 322).
Tutaj ujawnia się problem z brakiem teoretycznego zaplecza autora i waga mojego wcześniejszego zarzutu dotyczącego braku narzędzi do czytania tekstów. Badanie życia chłopskiego, a także pańszczyzny w miejscach, skąd zachowały się jedynie materiały pisane lub wymuszane przez oprawców, wymaga bardzo dużej ostrożności, krzyżowego konfrontowania źródeł i świadomości, że to próba pisania historii uciekających przed widzialnością (zob. Pospiszyl 2021b). W innym wypdku tak jak w „Zniewolonej Rosji” dochodzi do kolejnego upodlenia chłopów i chłopek, tym razem po kilku wiekach poprzez odebranie im jakiegokolwiek życia poza maszyną przemocy. Jednocześnie jest to stwierdzenie triumfu tejże maszyny przemocy, przyznanie jej całkowitej skuteczności, której nigdy w rzeczywistości nie zyskała.
Zamiast więc szerzyć „gorzką prawdę” o niewoli pańszczyźnianej, Kierżencew wyświadcza jej ofiarom raczej niedźwiedzią przysługę. „Zniewolona Rosja” bliska jest zbiorowi fantazji o przemocy, który w żaden sposób nie pozwala nam myśleć poza ramami historiografii tworzonej przez oprawców.
LITERATURA:
Moll Ł.: „Zignorować pańszczyznę”. „Mały Format” 2021, nr 4-6.
Pobłocki K.: „Chamstwo”. Wołowiec 2021.
Pospiszyl M. [2021a]: „Czy oświecenie było postępem?”. https://www.praktykateoretyczna.pl/artykuly/czy-oswiecenie-bylo-postepem/.
Pospiszyl M. [2021b]: „Zacieraj ślady!”. „Mały Format” 2021, nr 4-6.
Rauszer M.: „Siła podporządkowanych”. Warszawa 2021.
Za „Zniewoloną Rosją” stoi skądinąd słuszna intencja, by walczyć z procesem, w ramach którego „z pamięci historycznej znika cała epoka, a mówiąc ściślej – kształtują się o niej niesłuszne wyobrażenia” (s. 9). Kierżencew sięga zatem do źródeł takich jak „fragmenty policyjnych raportów, aktów prawnych i carskich dekretów” (s. 10), by ukazać, że „prawda historyczna zawsze bywa gorzka w porównaniu z przesłodzonym i wyretuszowanym mitem” (s. 10). Nie zagłębiając się w problematyczność odwołania się do „prawdy historycznej”, trzeba zauważyć, że źródło, którego autor nie wymienia, stanowi literatura piękna. Ta właściwie zdominowała wszelkie inne źródła, co jest o tyle problematyczne, że autor zdaje się nieprzygotowany do pracy z literaturą jako źródłem wiedzy o świecie – objawia się to tym, że wszelkie opisy wyczytane z beletrystyki traktuje jako reprezentacje rzeczywistości. Nie zamierzam krytykować „prawdy historycznej”, egzaltowanego stylu odkrywania rzeczywistości czy właściwie braku metodologii stojącej za tą pracą (co zazwyczaj oznacza, że wywód sunie po torach totalitarnej nowoczesności), ponieważ, jak widać, jest to z założenia praca popularnonaukowa. Głównym problemem „Zniewolonej Rosji” okazuje się jednak jej treść.
Książkę podzielono na osiem rozdziałów, których podtytuły wskazują główny problem omawiany w danym fragmencie. Dostajemy więc obietnice: opisu genezy systemu, w ramach którego chłopi rosyjscy byli niewolnikami ziemian od XVII do XIX wieku; powinności chłopskich; życia służby domowej; przemocy seksualnej; handlu ludźmi; kar i tortur; buntów chłopskich. Piszę o „obietnicy”, ponieważ, nie licząc kilku akapitów umieszczonych na początku i na końcu rozdziału, dostajemy ponad trzysta stron opisów różnych form znęcania się nad ludźmi. Kierżencew pisze, że „w warunkach systemu pańszczyźnianego zarówno panowie, jak i niewolnicy okazali się zakładnikami okrutnego i bezmyślnego eksperymentu społecznego” (s. 344), i co jakiś czas przypomina, że „liczy się bowiem nie osoba, lecz ustrój społeczny, który pozwalał nawet niepoczytalnemu dziedzicowi robić wszystko, na co miał ochotę” (s. 119). Cała reszta wywodu idzie jednak w poprzek tych stwierdzeń. Zamiast szczegółowych analiz mechanizmów władzy wychodzących od konkretnych zdarzeń czy konkretyzujących się w nich, autor nakreśla ramę ustaw, „mentalności” i zwyczajów. Szkicowa rama służy tymczasem do dokładnego opisywania kolejnych okrucieństw wyciągniętych z przywołanych powyżej źródeł. Co ciekawe, w książce praktycznie nie ma przypisów, więc co chwilę pada odwołanie do „historyka XVIII wieku” lub raportu policyjnego z małej miejscowości. Nie zarzucam w tym miejscu Kierżencowowi , że zataja źródła czy je fabrykuje, rzecz w tym, że bez odniesienia do dokładnego miejsca, daty i typu źródła niemożliwe jest wyciągnięcie jakichś informacji z potoku następujących po sobie niemal „anegdotycznych” historii. Tym samym podział na rozdziały staje się podziałem dość umownym, książka jest bowiem rwącym potokiem okrucieństwa, a o usytuowaniu danej historii decyduje chyba jedynie cechująca ją forma przemocy.
Autor przywiązuje za to wagę do dokładnych opisów scen kaźni. Bez względu na to, czy dana część książki poświęcona jest prawodawstwu, służbie domowej, wywłaszczeniu chłopów czy nawet teatrowi, Kierżencew i tak w końcu zacznie opisywać „[r]ózgi, policzki, kopniaki, kuny z kolcami i żelazne obręcze” (s. 213) – w tym wypadku jako „powszechnie stosowane środki przymusu, a zarazem metody kształcenia talentów w teatrach szlachty ziemskiej” (s. 213). Tak też raz po raz wracają historie o tym, jak „[p]ewna dziedziczka z guberni tulskiej podczas obiadu regularnie każe chłostać kucharkę [dlatego – K.K.], że ten widok zaostrza jej apetyt” (s. 103), „[z]iemianin Aleksiej Łopuchin (…) własnoręcznie okładał starego chłopa, który zwrócił się do niego z jakąś prośbą, (…) starcowi rzuciła się krew z gardła i umarł na miejscu, (…) na oczach swoich synów” (s. 268), „Sałtyczicha uderzała głową Agafji Niefiedowej o ścianę, a żonie swojego koniucha zmiażdżyła czaszkę żelazkiem” (s. 15). To jedynie trzy losowo wybrane fragmenty, chociaż autor poświęca im zdecydowanie więcej miejsca. Niektóre opisy przemocy zajmują nawet po kilka stron.
Nie zamierzam przytaczać w recenzji opisów przemocy seksualnej, dla której to w „Zniewolonej Rosji” wydzielono cały rozdział, kluczowe jest dla mnie jednak jedno zdanie. Kierżencew przez całą książkę splata ze sobą szczegółowe opisy tortur, gwałtów i poniżania z niedopowiedzeniami pokroju: „[m]ożna sobie jednak wyobrazić, jakie orgie urządzał w młodych latach – on i podobni mu panowie, sprawujący niepodzielną władzę nad życiem i ciałami niewolnic pańszczyźnianych” (s. 187). Co jeszcze mamy sobie wyobrazić po tych prawie dwustu stronach opisów i przed dwustoma kolejnymi? Kierżencew po każdej historyjce żachnie się, jakie to okropne, jak straszni byli ziemianie, jakim koszmarem było życie chłopów, jednocześnie jednak cała „Zniewolona Rosja” przypomina zbiór fantazji na temat przemocy. Można oczywiście argumentować, że to próba ukazania, jak straszna była pańszczyźniane niewola (bo była), jednak za pokazaniem przemocy nie idzie w tym przypadku żadna próba zrozumienia sytuacji (również strukturalnej sytuacji społeczno-kulturowej), w ramach której do niej dochodziło. Kolejne ubolewania wydają się jedynie wymówką dla bardziej brutalnych opisów, a tego typu książki zamykają nas w zapętlonej fantazji o przemocy. W ramach tej fantazji nienasycona przemoc wychodzi z ludzi, gdy tylko znika lub słabnie państwo. I tak też Kierżencewa lekarstwem na przemoc jest oświeceniowe państwo, które chroni obywateli i zagarnia przemoc jedynie dla siebie. Tym samym pozwolenie (zachęta?), że „można sobie wyobrazić”, stanowi niejako zachętę do fantazjowania o szansie na upadlanie strukturalnie słabszego w miejscu, gdzie znika państwo.
Nie wchodzę w problematykę państwa, które jest przez Kierżencewa postrzegane jako wybawienie dla chłopów, bo o tym, że nigdy nie było, pisał już Michał Pospiszyl przy innej okazji (zob. Pospiszyl 2021a). Kilku zdań komentarza wymagają jednak sami chłopi, bo jeszcze ktoś by pomyślał, że to centralni bohaterowie całej „Zniewolonej Rosji”. Faktycznie, chłopi i chłopki pojawiają się chyba na każdej stronie książki, jednak zazwyczaj jako przedmioty przemocy. Zostają pozbawieni jakiejkolwiek sprawczości, ich życie to ciąg przymusowych robót, narzuconych przez ziemian ślubów, zakazanej reprodukcji i niekończących się tortur. Trudno nazwać ostatni rozdział, poświęcony powstaniom chłopskim, próbą zwracania sprawczości. To raczej zwykła zamiana bijącego i bitego, w którym dostajemy opisy przemocy, ale tym razem skierowanej ku tym, którym „się należy”. Szkicowe omówienie dwóch powstań służy przywołaniu kolejnych opisów, jak np.: „Pewna ziemianka zasłynęła nie tylko z okrucieństwa, ale też z chciwości, bo nie dawała swoim służącym soli do posiłków. Skazano ją na wybatożenie, a w przerwach między seriami uderzeń posypywano zakrwawione plecy solą” (s. 322).
Tutaj ujawnia się problem z brakiem teoretycznego zaplecza autora i waga mojego wcześniejszego zarzutu dotyczącego braku narzędzi do czytania tekstów. Badanie życia chłopskiego, a także pańszczyzny w miejscach, skąd zachowały się jedynie materiały pisane lub wymuszane przez oprawców, wymaga bardzo dużej ostrożności, krzyżowego konfrontowania źródeł i świadomości, że to próba pisania historii uciekających przed widzialnością (zob. Pospiszyl 2021b). W innym wypdku tak jak w „Zniewolonej Rosji” dochodzi do kolejnego upodlenia chłopów i chłopek, tym razem po kilku wiekach poprzez odebranie im jakiegokolwiek życia poza maszyną przemocy. Jednocześnie jest to stwierdzenie triumfu tejże maszyny przemocy, przyznanie jej całkowitej skuteczności, której nigdy w rzeczywistości nie zyskała.
Zamiast więc szerzyć „gorzką prawdę” o niewoli pańszczyźnianej, Kierżencew wyświadcza jej ofiarom raczej niedźwiedzią przysługę. „Zniewolona Rosja” bliska jest zbiorowi fantazji o przemocy, który w żaden sposób nie pozwala nam myśleć poza ramami historiografii tworzonej przez oprawców.
LITERATURA:
Moll Ł.: „Zignorować pańszczyznę”. „Mały Format” 2021, nr 4-6.
Pobłocki K.: „Chamstwo”. Wołowiec 2021.
Pospiszyl M. [2021a]: „Czy oświecenie było postępem?”. https://www.praktykateoretyczna.pl/artykuly/czy-oswiecenie-bylo-postepem/.
Pospiszyl M. [2021b]: „Zacieraj ślady!”. „Mały Format” 2021, nr 4-6.
Rauszer M.: „Siła podporządkowanych”. Warszawa 2021.
Borys Kierżencew: „Zniewolona Rosja. Historia poddaństwa”. Przeł. Aleksandra Okuniewska-Stronka. Wydawnictwo Poznańskie. Poznań 2021.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |