DIZAJN DO POLUBIENIA, 'USER FRIENDLY' DO ZAKOCHANIA (CLIFF KUANG, ROBERT FABRICANT: 'USER FRIENDLY. JAK NIEWIDOCZNE ZASADY PROJEKTOWANIA ZMIENIAJĄ NASZE ŻYCIE, PRACĘ I ROZRYWKĘ')
A
A
A
Pięknie wydana, przyjemnie napisana książka. „User Friendly. Jak niewidoczne zasady projektowania zmieniają nasze życie, pracę i rozrywkę” to nie jest „kolejna” publikacja o designie, jest „inna”, „przyjazna” (zgodnie z tytułem) użytkownikowi – czytelnikowi. Składa się z dwóch części (każda z nich podzielona została na pięć rozdziałów), poprzedza je wstęp („Cyfrowe imperium przyjazne użytkownikowi”), kończą posłowie („Świat widziany przez pryzmat dizajnu przyjaznego użytkownikowi” oraz załącznik („Krótka historia dizajnu przyjaznego użytkownikowi”). Twórcy „User Friendly” znają się na rzeczy: Cliff Kuang to dziennikarz i projektant, zaś Fabricant – były wicedyrektor kreatywny słynnego studia Frog Design.
Autorzy tłumaczą, że ich książka miała pokazać, że „projektowanie doświadczenia użytkownika (…) przestało być wyłącznie domeną geeków komputerowych i futurologów” (s. 15). Warto pamiętać, że user friendly są nie tylko komputery czy technologiczne gadżety, a coraz częściej to pojęcie dotyczy obiektów, narzędzi oraz miejsc. Jak czytamy: „Dla pewnego pokolenia projektantów termin »przyjazny użytkownikowi« jest kontrowersyjny. Główny problem upatrują w zawartej w nim przesłance, że wszystkie gadżety powinny zwracać się do swoich użytkowników z nieskrępowaną poufałością. Ich zdaniem »poufałość« nie buduje właściwej relacji pomiędzy urządzeniem a użytkownikiem, ponieważ opiera się na założeniu, że osoby korzystające z technologii należy traktować protekcjonalnie, jak dzieci” (s. 15-16). Zwróćmy uwagę, że w podobnym tonie w latach 80. odnoszono się do intuicyjnego (zatem „niepoważnego”) interfejsu Macintosha promowanego przez firmę Apple. Triumf w tamtych czasach odnosił „solidny” (a jednak „toporny”) produkt IBM-a. Wróćmy jednak do kwestii zawartych w publikacji Kuanga i Fabricanta.
„User friendly” to wielkie historie zarówno korporacji pracujących nad ulepszeniem doświadczenia użytkownika (choć miejmy w pamięci, że nie tylko tych z dziedziny hi-tech – dobry design może być absolutnie wszędzie), jak i projektantów-„ikon”, czyli tych, którzy wymyślili fundamenty metodologiczne dizajnu przyjaznego użytkownikowi.
Pierwszy rozdział rozpoczyna się (zdecydowanie zaskakująco) historią wypadku w Three Mile Island (okazuje się, że trop prowadzi do członka grupy ekspertów badających jego przyczyny, Donalda A. Normana – autora bestsellerowej „biblii” projektowania zatytułowanej „Dizajn na co dzień”). „Branża” to historia Mladena Barbarica (ale również Henry’ego Dreyfussa), „Błąd” to opowieści z czasów II wojny światowej (wszak wojna jest „dźwignią” wynalazczości), „Zaufanie” – rzecz o pojazdach autonomicznych, zaś „Metafora” to dzieje bliskich naszemu sercu interfejsów (z dużym ładunkiem wynalazków Apple). Na drugą część książki („Łatwe do pożądania”) składają się „Empatia” (projektantów związana z potrzebami użytkowników), „Człowieczeństwo” (nasze czy, w tym przypadku, interfejsów?), „Personalizacja” (czymże byłby bez niej nasz dzień dzisiejszy?), „Groźba” („łapka w górę” – w roli głównej układ nagrody) oraz „Obietnica” (projektowanie to ciągłe doskonalenie, negocjacje i wybieganie w przyszłość). Tom wieńczy posłowie, które zręcznie i w syntetyczny sposób podsumowuje założenia publikacji, a załącznik to po prostu crème de la crème!
Bardzo podobały mi się refleksje (jak te przywołane przeze mnie poniżej), którymi przeplatane są historie tworzenia innowacyjnych przedmiotów coraz bardziej „przyjaznych użytkownikowi”: „Jedno dotknięcie ekranu smartfona przywołuje do nas samochód; kolejne wyświetla całą historię rozmowy z daną osobą. Żyjemy w technologicznej bańce zaprojektowanej w starannie przemyślany sposób przez kogoś innego. Informacje udostępniane nam przez nasze telefony, komputery i samochody otulają nas uproszczoną wersją rzeczywistości” (s. 87); w innym miejscu książki autorzy zauważają, że „Dreyfuss zakładał, że realizacja wyższych celów to kwestia zapewnienia ludziom czasu oraz wygodnych warunków życia. Dzisiaj wiemy, że te wyższe cele muszą być wpisane w same produkty za pomocą dizajnu. Otaczające nas rzeczy mogą nie tylko ułatwić nam życie. Mogą też zmienić nas samych” (s. 307).
Reasumując: jestem zachwycona! W końcu dostaliśmy książkę znajdującą się w połowie drogi pomiędzy laikiem (który łaknie przyjemnej i napisanej z głową lektury wprowadzającej go w arkana user experience) a entuzjastą tematu (który przeczytał już wszystkie „biblie” projektowania). Pięknie wydany tom, który cieszy oko, serce i duszę.
Autorzy tłumaczą, że ich książka miała pokazać, że „projektowanie doświadczenia użytkownika (…) przestało być wyłącznie domeną geeków komputerowych i futurologów” (s. 15). Warto pamiętać, że user friendly są nie tylko komputery czy technologiczne gadżety, a coraz częściej to pojęcie dotyczy obiektów, narzędzi oraz miejsc. Jak czytamy: „Dla pewnego pokolenia projektantów termin »przyjazny użytkownikowi« jest kontrowersyjny. Główny problem upatrują w zawartej w nim przesłance, że wszystkie gadżety powinny zwracać się do swoich użytkowników z nieskrępowaną poufałością. Ich zdaniem »poufałość« nie buduje właściwej relacji pomiędzy urządzeniem a użytkownikiem, ponieważ opiera się na założeniu, że osoby korzystające z technologii należy traktować protekcjonalnie, jak dzieci” (s. 15-16). Zwróćmy uwagę, że w podobnym tonie w latach 80. odnoszono się do intuicyjnego (zatem „niepoważnego”) interfejsu Macintosha promowanego przez firmę Apple. Triumf w tamtych czasach odnosił „solidny” (a jednak „toporny”) produkt IBM-a. Wróćmy jednak do kwestii zawartych w publikacji Kuanga i Fabricanta.
„User friendly” to wielkie historie zarówno korporacji pracujących nad ulepszeniem doświadczenia użytkownika (choć miejmy w pamięci, że nie tylko tych z dziedziny hi-tech – dobry design może być absolutnie wszędzie), jak i projektantów-„ikon”, czyli tych, którzy wymyślili fundamenty metodologiczne dizajnu przyjaznego użytkownikowi.
Pierwszy rozdział rozpoczyna się (zdecydowanie zaskakująco) historią wypadku w Three Mile Island (okazuje się, że trop prowadzi do członka grupy ekspertów badających jego przyczyny, Donalda A. Normana – autora bestsellerowej „biblii” projektowania zatytułowanej „Dizajn na co dzień”). „Branża” to historia Mladena Barbarica (ale również Henry’ego Dreyfussa), „Błąd” to opowieści z czasów II wojny światowej (wszak wojna jest „dźwignią” wynalazczości), „Zaufanie” – rzecz o pojazdach autonomicznych, zaś „Metafora” to dzieje bliskich naszemu sercu interfejsów (z dużym ładunkiem wynalazków Apple). Na drugą część książki („Łatwe do pożądania”) składają się „Empatia” (projektantów związana z potrzebami użytkowników), „Człowieczeństwo” (nasze czy, w tym przypadku, interfejsów?), „Personalizacja” (czymże byłby bez niej nasz dzień dzisiejszy?), „Groźba” („łapka w górę” – w roli głównej układ nagrody) oraz „Obietnica” (projektowanie to ciągłe doskonalenie, negocjacje i wybieganie w przyszłość). Tom wieńczy posłowie, które zręcznie i w syntetyczny sposób podsumowuje założenia publikacji, a załącznik to po prostu crème de la crème!
Bardzo podobały mi się refleksje (jak te przywołane przeze mnie poniżej), którymi przeplatane są historie tworzenia innowacyjnych przedmiotów coraz bardziej „przyjaznych użytkownikowi”: „Jedno dotknięcie ekranu smartfona przywołuje do nas samochód; kolejne wyświetla całą historię rozmowy z daną osobą. Żyjemy w technologicznej bańce zaprojektowanej w starannie przemyślany sposób przez kogoś innego. Informacje udostępniane nam przez nasze telefony, komputery i samochody otulają nas uproszczoną wersją rzeczywistości” (s. 87); w innym miejscu książki autorzy zauważają, że „Dreyfuss zakładał, że realizacja wyższych celów to kwestia zapewnienia ludziom czasu oraz wygodnych warunków życia. Dzisiaj wiemy, że te wyższe cele muszą być wpisane w same produkty za pomocą dizajnu. Otaczające nas rzeczy mogą nie tylko ułatwić nam życie. Mogą też zmienić nas samych” (s. 307).
Reasumując: jestem zachwycona! W końcu dostaliśmy książkę znajdującą się w połowie drogi pomiędzy laikiem (który łaknie przyjemnej i napisanej z głową lektury wprowadzającej go w arkana user experience) a entuzjastą tematu (który przeczytał już wszystkie „biblie” projektowania). Pięknie wydany tom, który cieszy oko, serce i duszę.
Cliff Kuang, Robert Fabricant: „User Friendly. Jak niewidoczne zasady projektowania zmieniają nasze życie, pracę i rozrywkę”. Przeł. Dawid Czech. Wydawnictwo Karakter. Kraków 2022.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |