ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 października 19 (451) / 2022

Natalia Grabka-Lubojańska,

PIĘKNA ILUSTRACJA ('GDZIE ŚPIEWAJĄ RAKI')

A A A
Na ekranizację powieściowego debiutu Delii Owens czekałam od czasu przeczytania książki. Nie tylko dlatego, że szybko stała się ona bestsellerem, utrzymującym się na liście najlepszych książek „New York Timesa” (jak się okazało – przez ponad 3 lata). Także dlatego, że już w trakcie lektury poczułam, jak bardzo filmowa i zmysłowa jest to powieść. Począwszy od opisu bagiennych pejzaży Karoliny Północnej, po ilustracje, które bohaterka książki, Kya, tworzy, a które później stają się podstawą jej książek dla jednego z wydawnictw przyrodniczych.

„Gdzie śpiewają raki” to historia dorastania Kyi, dziewczyny, która wspólnie z rodzicami i rodzeństwem zamieszkuje starą chatę na bagnach Barkley Cove. Od maleńkości, żyjąc z dala od miasta, chłonie matczyną miłość, łagodność i pasję. Od ojca w najlepszych momentach Kya uczy się nieufności względem innych, a gdy ten topi smutki (i wojenną traumę) w alkoholu – odnajdywania się w relacji sprawca-ofiara. Przedłużeniem niewielkiego świata bohaterki jest świat przyrody, w którym żyje od zawsze i czuje się w nim jak ryba w wodzie, część lokalnego ekosystemu. Kiedy dziewczyna traci kolejno członków swojej rodziny, na bagnach ginie w tajemniczych okolicznościach ulubieniec lokalnej społeczności, Chase Andrews, a Kya zostaje wypchnięta na margines za sprawą miejskich plotek i uprzedzeń – cisza, zmienność i brutalność natury służy jej jako narzędzie do poznawania ludzi i odnajdywania siebie w relacji z drugim człowiekiem.

Po lekturze, „Gdzie śpiewają raki” umiejscowiłam gdzieś między poetycką opowieścią o dojrzewaniu blisko natury a zgrabnie konstruowanym kryminałem przywodzącym na myśl najlepsze powieści Stephena Kinga. Wszystko to za sprawą tajemniczej zbrodni w sennym, prowincjonalnym miasteczku i podejrzanej o jej popełnienie młodej pustelniczki, nazywanej przez mieszkańców – dość legendarnie – „Dziewczyną z Bagien”.

Jak to zazwyczaj z ekranizacjami bywa, trudno przed i podczas seansu wyzbyć się własnych wyobrażeń bohaterów i świata przedstawionego, ale przecież nie zawsze w kinie chodzi o to, żeby spełniać nasze – widzów – oczekiwania. Ważniejsze w ekranizacji jest obranie klucza, który posłuży twórcom czy twórczyniom za punkt wyjścia w przeniesieniu na ekran danej historii i uczynienie z niej – mimo wszystko – odrębnego tekstu kultury. Zresztą specyfika obu mediów sprawia, że nie wszystko, co zawarte w książce, pomieści się w filmie. Tak jest i w przypadku filmowej adaptacji „Gdzie śpiewają raki”, która nie podejmuje niektórych istotnych dla Delli Owens kwestii.

Twórczynie: reżyserka Olivia Newman („Chicago Fire”, „Pierwsza walka”), scenarzystka Lucy Alibar („Bestie z południowych krain”), ale i producentki (m.in. Reese Witherspoon) pomijają przykładowo kwestię rasizmu, która w realiach i historii prowincjonalnej Ameryki oraz świecie stworzonym przez autorkę jest istotnym elementem. Także śledztwo i proces w sprawie potencjalnego morderstwa, choć stanowią oś fabuły filmu, a adwokat Kyi, Tom Milton (David Strathairn) uwodzi niczym Atticus Finch (Gregory Peck) z filmowej adaptacji „Zabić drozda”, to jednak zajmują one zdecydowanie mniej czasu ekranowego. Dla twórczyń ważniejsze wydają się przeżycia bohaterki, jej trwanie i rozwój mimo przeciwności losu – trudne dzieciństwo, rosnąca przyrodnicza pasja do bagien, próba kształtowania i zachowania siebie w konfrontacji ze schematami współczesnego świata, nawiązywania głębokich relacji międzyludzkich (bo jedynie te wydają się dla niej ważne) i wychodzenia z własnej strefy komfortu.

Skoncentrowanie oka kamery na głównej bohaterce i jej świecie udało się doskonale. Daisy Edgar Jones wcielająca się w postać Kyi to trafiony casting. Momentami wydawała mi się może zbyt wyretuszowana i zastanawiałam się nawet, jakim cudem dziewczyna jedząca samą kaszę nie ma sińców pod oczami, ale cóż… być może moc natury jest aż tak uzdrawiająca. Co ciekawe, identyczną refleksję miałam nad Marienne podczas seansu „Normalnych ludzi” – Edgar Jones blisko do mojego wyobrażenia obu bohaterek, a jednak wolałabym, żeby była ona nieco bardziej poza aktualnie panującym w naszej kulturze kanonem urody. Te refleksje z kolei można by przenieść na inny element – świat przyrody, który zachwyca i jednocześnie uderza swą nieskazitelnością. Zamiast bagien częściej widzimy przezroczystą wodę i las, a jednak to bagna są symboliczne w historii Kyi, niosą dodatkowe znaczenie – łączą w sobie życie i śmierć. Na bagnach życie się rozpoczyna, kończy, rozkłada, dzięki czemu pojawia się nowe życie, i tak cykl, za cyklem.

Estetyzacja bagien na rzecz wody i otaczającej ją roślinności odebrała nam nie tylko istotny symbol czy wręcz alegorię, ale i wrażenie zmysłowości – przede wszystkim zapachu i obrazu rozkładu. Analogicznie, zachwycające zdjęcia pejzażu, ale i wątek miłości między Kyą a Tate’em Walkerem (Taylor John Smith) dominują tu nad najbardziej zgniłymi i najtrudniejszymi momentami historii Kyi, czyli jej doświadczeniami przemocy, szczególnie w dzieciństwie, kiedy zarówno ona, jak i jej mama oraz rodzeństwo, często byli ofiarami niespełnionego, a pełnego kompleksów ojca. Pod tym względem, jeśli porównywać książkę i film, ta pierwsza wydaje się trudniejsza w odbiorze, ale i bardziej wielowymiarowa.

Tak, jak pisałam, trudno wyrzec się porównań między książką a filmem. Zwracając jednak uwagę na te różnice, dochodzę do tego samego wniosku, że film „Gdzie śpiewają raki” jest czymś innym niż książka. To wzruszająca herstoria, ale obłożona wszystkimi cechami klasycznego melodramatu. Przypomina barwne ilustracje, które starannie rysowała Kya, bo nawet drapieżnik jest tu piękny. I tak, może spodziewałam się bardziej naturalistycznych zdjęć, dokładniejszego rysu bohaterów czy pogłębionych wątków kryminalnych. Ale cóż z tego, skoro razem z moimi współ-widzami i współ-widzkami w sali kinowej moczyłam chusteczki nad opowieścią Kyi i wygrzewałam się w słońcu Karoliny Północnej. A jeśli ziewnęłam, to tylko dlatego, by odwrócić uwagę od mokrych policzków.
„Gdzie śpiewają raki” („Where the Crawdads Sing”). Reżyseria: Olivia Newman. Scenariusz: Lucy Alibar. Zdjęcia: Polly Morgan. Obsada: Daisy Edgar Jones, Taylor John Smith, David Strathairn, Harris Dickinson i in. Stany Zjednoczone 2022, 125 min.