NOWE/STARE OPOWIEŚCI ('ZIARNO GRANATU. MITOLOGIA WEDŁUG KOBIET')
A
A
A
Luce Irigaray w tekście „Kiedy nasze wargi rozmawiają z sobą zauważa”, że: „Jeśli nie przestaniemy mówić w tym samym języku, powtarzać będziemy w kółko tę samą opowieść, bez końca rozpoczynając snucie tych samych historii” (Irigaray, s. 173). Wskazuje tym samym na pewien znaczący, wręcz fundamentalny brak znajdujący się u podstaw kultury. Historie, które sobie wzajemnie opowiadamy, leżą bowiem zdaniem filozofki po stronie męskiego języka, dyskursu Tego Samego. Dlatego właśnie zachęca ona do symbolicznego odzyskiwania tego, co matczyne, bliskie somatyczności. Twierdzi, że należy odbudować dyskurs i tożsamość tak, aby kobiecy podmiot mógł wyrazić swoje pragnienia własnym, a nie cudzym językiem. Właśnie taką postulowaną przez Irigaray obietnicę składa nam antologia opowiadań „Ziarno granatu. Mitologie według kobiet” pod redakcją Pawła Goźlińskiego. Jak czytamy na odwrocie okładki: „Polskie pisarki usłyszały i wydobyły z prastarych historii stłumiony kobiecy głos. Spojrzały na mityczne wydarzenia ze swojej perspektywy. Zobaczyły kobiety, które nie poddają się bez oporu. W tragicznym położeniu skazanych na porażkę stać je na niezłomność, bunt, furię i wściekłość, dające siłę do walki o siebie. O własną godność, o przemianę losu, o prawo do zemsty, ale też wolność oraz życie i śmierć na własnych warunkach”.
„Ziarno granatu” to zbiór dwunastu opowiadań, które są reinterpretacją losów mitologicznych kobiet. Każdy z tekstów poświęcony został konkretnej bohaterce lub bohaterkom. Znajdziemy tutaj zarówno historie osadzone w rzeczywistości Olimpu oraz takie, które przenoszą mity we współczesność – tak jak w opowiadaniu Weroniki Murek, gdzie Ifigenia żyje w świecie blokowisk i Ubera. Wiele tekstów zawartych w antologii jest jednak bliskich pierwotnym wersjom mitów, zmiany są subtelne i dotyczą raczej zmiany optyki, znana historia zostaje w niech opowiedziana jakby z ukosa, z innej perspektywy, na pierwszy plan wysuwając kobiece pragnienia i niepokoje. Pisząc o Medei, Agnieszka Jelonek kreśli opowieść zbieżną z mitologią, a zmiany oraz kąśliwy komentarz pisarka wprowadza za pośrednictwem przypisów, które służą tu jako rady dla scenarzystów chcących przenieść historię Medei i Argonautów na ekrany telewizji. Głosy mitycznych bohaterek wybrzmiewają więc w omawianej publikacji na wiele sposobów, gdyż w proces ich reinterpretacji zaangażowały się całkowicie odmienne warsztatowo pisarki. Najciekawszymi punktami „Ziarna granatu” są jednak w moim odczuciu opowiadania tworzące pewną klamrę kompozycyjną książki, a więc tekst Elżbiety Cherezińskiej poświęcony Demeter oraz utwór Dominiki Słowik, który inspirację czerpie z postaci Kory.
Cherezińska skupia się głównie na relacji matka-córka – odwołuje się do mitu, który stawia więź między kobietami na pierwszym miejscu i ukazuje je w nieantagonizujący sposób. Warto w tym miejscu na chwilę powrócić do myśli Irigaray. Filozofka wskazuje na wyparcie matczynej symboliki z kultury oraz podkreśla, że patriarchatowi na rękę jest zrywanie kobiecych więzi, ponadto zwraca uwagę, iż opisane przez Freuda ojcobójstwo poprzedzone jest przemilczanym i nierozpoznanym przez psychoanalityka matkobójstwem. Nie dziwi więc rewolucyjny potencjał mitu o Demeter i Korze, w którym matkę przepełnia gniew w związku z utratą ukochanej córki. Cherezińska twórczo wykorzystuje właśnie ten aspekt mitycznej opowieści, podkreślając pasję, z jaką matka walczy o porwane podstępem dziecko. Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez pisarkę jest także rozbicie głosu córki na dwa alter ego – Korę, która jest zagubiona w podziemnym świcie, tęskni za matką, czuje się wykorzystana i zdradzona, oraz Persefonę, która jest królestwem Hadesa zafascynowana, widzi w nim pociągające, choć nieoczywiste piękno i odkrywa w sobie uśpioną wcześniej potrzebę, aby do tego świata przynależeć. Pogłębione zostają motywacje, pragnienia i niepokoje zarówno matki, jak i córki, obie bohaterki zyskują głos. Nie bez znaczenia w opowieści Cherezińskiej pozostaje także postać Hekate, która zostaje przez pisarkę ukazana z nieco innej, zaskakującej perspektywy, odmiennej od tej do której przyzwyczaiły nas klasyczne opowieści.
Dominika Słowik natomiast ten sam mit obleka we współczesny strój, nie zatracając jednak charakterystycznego dla swojego pisarstwa zawieszenia realizmu oraz wprowadzenia atmosfery tajemniczości i niedopowiedzenia. Opowiadanie „Letniczka” jest bowiem jakby wyjęte z ostatniej książki Słowik, czyli „Samosiejek”. Historia nakreślona przez autorkę „Zimowli” przedstawia się następująco: pewnej mroźnej zimy do drzwi narratorki, starszej kobiety mieszkającej samotnie w domu za miastem wraz ze swoją wierną seterką Korą, puka nieznajoma, tytułowa letniczka. Kobieta jest w ciąży i szuka schronienia, nie chce jednak zdradzać nic odnośnie swojej tożsamości. Z czasem staruszka dowiaduje się coraz więcej na temat historii dziewczyny (pojawia się więc znany czytelniczkom i czytelnikom Słowik motyw śledztwa), a ich relacja zacieśnia się. W opowiadaniu ważną rolę pełnią także rośliny. Letniczka, która twierdzi, że ma na imię Kora, zaczyna sadzić wszystko, co nadaje się do zasadzenia – w ręce wpada jej każde, nawet najbardziej mizerne nasionko. Z czasem więc dom narratorki zostaje zapełniony bujnym światem flory.
Niezmiernie ważny staje się u Słowik, podobnie jak w opowiadaniu Cherezińskiej i w oryginalnym micie, owoc granatu, a dokładniej jego soczyste, tryskające sokiem ziarna. Może on symbolizować przemianę, odwrót zimy oraz nadejście nowych opowieści. Obie autorki wykorzystują go także jako emblemat obfitości i pragnienia. Jest on więc w pewnym sensie kluczową figurą dla całego tomu, nie dziwi więc decyzja odnośnie tytułu antologii oraz ramowego umiejscowienia w niej tekstów Słowik i Cherezińskiej.
Zwrócić uwagę trzeba także na szatę graficzną książki – jest to publikacja wydana z niezwykłą dbałości i estetycznym wyczuciem. Każda z historii umieszczonych w zbiorze poprzedzona jest grafiką przedstawiającą bohaterkę, której poświęcony jest utwór. Za fantastyczny projekt okładki oraz umieszczone w „Ziarnach granatu” ilustracje odpowiedzialna jest Iza Dudzik, absolwentka katowickiej ASP. Jej prace stanowią doskonałe dopełnienie antologii. Utrzymane są w odcieniach czerwieni i granatu, wprowadzają atmosferę tajemniczości oraz zmysłowości.
Mity zostały w kulturze przetworzone już na tysiące sposobów, stanowią nieprzerwaną inspirację dla twórców, a także punkt wyjścia do podjęcia dialogu z dawnymi tekstami czy próby buntu przeciwko zapisanym w nich wartościom. Autorki „Ziarna granatu” podejmują się reinterpretacji mitów z kobiecej perspektywy. Nie jest pomysł innowacyjny – omawianie mitów z perspektywy feministycznej czy wykorzystywanie mitologicznych odniesień w pracy twórczej nastawionej na odnalezienie nowego języka opowiadania o doświadczeniach podmiotów do tej pory wykluczonych z dyskursu nie zaskakuje. Podczas lektury pojawia się więc refleksja na temat tego, co nowego wnosi do literatury omawiana publikacja. Nie odnajduję w książce świeżości, historie w niej zawarte nie zaskakują mnie jako czytelniczki. Z jednej strony pojawia się tu słuszna chęć wydobycia głosu kobiecych bohaterek mitów, a głos ten zostaje przefiltrowany przez wrażliwość współczesnych kobiecych autorek. Podjęta zostaje więc próba wypełnienia rozpoznanego przez Irigaray braku i stworzenia innego języka, w którym opowiemy stare historie w nowy sposób. Z drugiej strony w trakcie lektury nieustannie towarzyszyło mi poczucie, że teksty pisane są pod klucz, w sposób wymuszony. Nowa mitologia według kobiet wypadała tym samym nieco sztucznie, a zderzenie z całością było momentami nurzące i machinalne. Po lekturze pozostaje więc pytanie o to, czy „Ziarno granatu” spełniło, a jeśli tak to w jakim stopniu, obietnicę, o której pisałam na początku tej recenzji.
Literatura:
L. Irigaray: „Ta płeć (jedną) płcią niebędąca”. Tłum. S. Królak. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2010.
„Ziarno granatu” to zbiór dwunastu opowiadań, które są reinterpretacją losów mitologicznych kobiet. Każdy z tekstów poświęcony został konkretnej bohaterce lub bohaterkom. Znajdziemy tutaj zarówno historie osadzone w rzeczywistości Olimpu oraz takie, które przenoszą mity we współczesność – tak jak w opowiadaniu Weroniki Murek, gdzie Ifigenia żyje w świecie blokowisk i Ubera. Wiele tekstów zawartych w antologii jest jednak bliskich pierwotnym wersjom mitów, zmiany są subtelne i dotyczą raczej zmiany optyki, znana historia zostaje w niech opowiedziana jakby z ukosa, z innej perspektywy, na pierwszy plan wysuwając kobiece pragnienia i niepokoje. Pisząc o Medei, Agnieszka Jelonek kreśli opowieść zbieżną z mitologią, a zmiany oraz kąśliwy komentarz pisarka wprowadza za pośrednictwem przypisów, które służą tu jako rady dla scenarzystów chcących przenieść historię Medei i Argonautów na ekrany telewizji. Głosy mitycznych bohaterek wybrzmiewają więc w omawianej publikacji na wiele sposobów, gdyż w proces ich reinterpretacji zaangażowały się całkowicie odmienne warsztatowo pisarki. Najciekawszymi punktami „Ziarna granatu” są jednak w moim odczuciu opowiadania tworzące pewną klamrę kompozycyjną książki, a więc tekst Elżbiety Cherezińskiej poświęcony Demeter oraz utwór Dominiki Słowik, który inspirację czerpie z postaci Kory.
Cherezińska skupia się głównie na relacji matka-córka – odwołuje się do mitu, który stawia więź między kobietami na pierwszym miejscu i ukazuje je w nieantagonizujący sposób. Warto w tym miejscu na chwilę powrócić do myśli Irigaray. Filozofka wskazuje na wyparcie matczynej symboliki z kultury oraz podkreśla, że patriarchatowi na rękę jest zrywanie kobiecych więzi, ponadto zwraca uwagę, iż opisane przez Freuda ojcobójstwo poprzedzone jest przemilczanym i nierozpoznanym przez psychoanalityka matkobójstwem. Nie dziwi więc rewolucyjny potencjał mitu o Demeter i Korze, w którym matkę przepełnia gniew w związku z utratą ukochanej córki. Cherezińska twórczo wykorzystuje właśnie ten aspekt mitycznej opowieści, podkreślając pasję, z jaką matka walczy o porwane podstępem dziecko. Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez pisarkę jest także rozbicie głosu córki na dwa alter ego – Korę, która jest zagubiona w podziemnym świcie, tęskni za matką, czuje się wykorzystana i zdradzona, oraz Persefonę, która jest królestwem Hadesa zafascynowana, widzi w nim pociągające, choć nieoczywiste piękno i odkrywa w sobie uśpioną wcześniej potrzebę, aby do tego świata przynależeć. Pogłębione zostają motywacje, pragnienia i niepokoje zarówno matki, jak i córki, obie bohaterki zyskują głos. Nie bez znaczenia w opowieści Cherezińskiej pozostaje także postać Hekate, która zostaje przez pisarkę ukazana z nieco innej, zaskakującej perspektywy, odmiennej od tej do której przyzwyczaiły nas klasyczne opowieści.
Dominika Słowik natomiast ten sam mit obleka we współczesny strój, nie zatracając jednak charakterystycznego dla swojego pisarstwa zawieszenia realizmu oraz wprowadzenia atmosfery tajemniczości i niedopowiedzenia. Opowiadanie „Letniczka” jest bowiem jakby wyjęte z ostatniej książki Słowik, czyli „Samosiejek”. Historia nakreślona przez autorkę „Zimowli” przedstawia się następująco: pewnej mroźnej zimy do drzwi narratorki, starszej kobiety mieszkającej samotnie w domu za miastem wraz ze swoją wierną seterką Korą, puka nieznajoma, tytułowa letniczka. Kobieta jest w ciąży i szuka schronienia, nie chce jednak zdradzać nic odnośnie swojej tożsamości. Z czasem staruszka dowiaduje się coraz więcej na temat historii dziewczyny (pojawia się więc znany czytelniczkom i czytelnikom Słowik motyw śledztwa), a ich relacja zacieśnia się. W opowiadaniu ważną rolę pełnią także rośliny. Letniczka, która twierdzi, że ma na imię Kora, zaczyna sadzić wszystko, co nadaje się do zasadzenia – w ręce wpada jej każde, nawet najbardziej mizerne nasionko. Z czasem więc dom narratorki zostaje zapełniony bujnym światem flory.
Niezmiernie ważny staje się u Słowik, podobnie jak w opowiadaniu Cherezińskiej i w oryginalnym micie, owoc granatu, a dokładniej jego soczyste, tryskające sokiem ziarna. Może on symbolizować przemianę, odwrót zimy oraz nadejście nowych opowieści. Obie autorki wykorzystują go także jako emblemat obfitości i pragnienia. Jest on więc w pewnym sensie kluczową figurą dla całego tomu, nie dziwi więc decyzja odnośnie tytułu antologii oraz ramowego umiejscowienia w niej tekstów Słowik i Cherezińskiej.
Zwrócić uwagę trzeba także na szatę graficzną książki – jest to publikacja wydana z niezwykłą dbałości i estetycznym wyczuciem. Każda z historii umieszczonych w zbiorze poprzedzona jest grafiką przedstawiającą bohaterkę, której poświęcony jest utwór. Za fantastyczny projekt okładki oraz umieszczone w „Ziarnach granatu” ilustracje odpowiedzialna jest Iza Dudzik, absolwentka katowickiej ASP. Jej prace stanowią doskonałe dopełnienie antologii. Utrzymane są w odcieniach czerwieni i granatu, wprowadzają atmosferę tajemniczości oraz zmysłowości.
Mity zostały w kulturze przetworzone już na tysiące sposobów, stanowią nieprzerwaną inspirację dla twórców, a także punkt wyjścia do podjęcia dialogu z dawnymi tekstami czy próby buntu przeciwko zapisanym w nich wartościom. Autorki „Ziarna granatu” podejmują się reinterpretacji mitów z kobiecej perspektywy. Nie jest pomysł innowacyjny – omawianie mitów z perspektywy feministycznej czy wykorzystywanie mitologicznych odniesień w pracy twórczej nastawionej na odnalezienie nowego języka opowiadania o doświadczeniach podmiotów do tej pory wykluczonych z dyskursu nie zaskakuje. Podczas lektury pojawia się więc refleksja na temat tego, co nowego wnosi do literatury omawiana publikacja. Nie odnajduję w książce świeżości, historie w niej zawarte nie zaskakują mnie jako czytelniczki. Z jednej strony pojawia się tu słuszna chęć wydobycia głosu kobiecych bohaterek mitów, a głos ten zostaje przefiltrowany przez wrażliwość współczesnych kobiecych autorek. Podjęta zostaje więc próba wypełnienia rozpoznanego przez Irigaray braku i stworzenia innego języka, w którym opowiemy stare historie w nowy sposób. Z drugiej strony w trakcie lektury nieustannie towarzyszyło mi poczucie, że teksty pisane są pod klucz, w sposób wymuszony. Nowa mitologia według kobiet wypadała tym samym nieco sztucznie, a zderzenie z całością było momentami nurzące i machinalne. Po lekturze pozostaje więc pytanie o to, czy „Ziarno granatu” spełniło, a jeśli tak to w jakim stopniu, obietnicę, o której pisałam na początku tej recenzji.
Literatura:
L. Irigaray: „Ta płeć (jedną) płcią niebędąca”. Tłum. S. Królak. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2010.
„Ziarno Granatu. Mitologia według kobiet”. Wydawnictwo Agora. Warszawa 2022.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |