
JAK UPRAWIAĆ FOTOGRAFIĘ? (AGATA MENDZIUK: 'BLIŻEJ')
A
A
A
Wystawą „Bliżej” w Miejskiej Galerii Sztuki MM w Chorzowie Agata Mendziuk wraca do śląskich galerii po 8 latach: poprzednio jej prace można było oglądać w październiku 2015 roku w Galerii 5 w Centrum Kultury Katowice (dziś: Miasto Ogrodów). Kariera absolwentki katowickiej ASP przez ostatnie lata rozwija się bardzo dynamicznie: fotograficzka przygotowywała lookbooki, zdobywała nagrody i wyróżnienia w konkursach, a jej zdjęcia wystawiane były w kilku krajach. Tym bardziej cieszy, że tym razem miłośnicy fotografii mogą podziwiać jej prace, nomen omen, bliżej.
W chorzowskiej galerii prezentowane są tak naprawdę dwa cykle: tytułowe „Bliżej”, zrealizowane w ramach stypendium MKiDN, oraz „Jak uprawiać orchidee”, opatrzone dopowiedzeniem digital art. Przestrzeń ekspozycji podzielono na dwie wyraziste strefy, w których każda z serii rozplanowana jest na trzech ścianach, tworząc układ podkowy. Wystawa zatem nie tworzy (tylko) linearnej narracji, pozwala zdjęciom przyglądać się sobie, a osobę zwiedzającą umieszcza pomiędzy wizerunkami na ścianach. Galeria MM to klasyczny white cube, prostota wnętrza sprawia, że wystawiane zdjęcia konstruują pozbawioną zaczepienia w lokalnych kontekstach przestrzeń znaczeń i doznań estetycznych.
W autorskim komentarzu do cyklu „Bliżej” artystka wyjaśnia, iż u źródeł zamysłu leży jej pewność, iż „zagrożenie pojawiające się w pozornie odległych miejscach docelowo dotyka wszystkich społeczeństw w reakcji łańcuchowej”. Fotografie portretowe przedstawiają ludzi we wnętrzach domów lub w na ulicach miast, przywodzą na myśl inscenizacje Gregory’ego Crewdsona czy Jeffa Walla. Kolorystyka jest utrzymana w ciepłych odcieniach, światło wystudiowane, miękkie, buduje głębię. Postaci są pięknymi ludźmi, przyciągają wzrok, wnętrza są przyjazne, jasne i przestronne, a przestrzeń miasta odznacza się ładem. A jednak coś jest nie tak, zdjęcia sprawiają wrażenie stopklatek z filmów grozy zatrzymanych na moment przed tym, kiedy dochodzi do jump scare. Mendziuk inscenizuje Freudowską niesamowitość w najczystszej postaci: miejsca oswojone, znane, przyjazne nagle wydają się nieznane, niepokojące. Dostrzegamy szczegóły: nieco zbyt krwista poświata zachodu słońca na blokowisku, pożar widoczny za oknem łazienki, ślad po kuli na szybie. Najwyraźniej nawet w tak harmonijnych przestrzeniach nie można czuć się bezpiecznie, cisza przed burzą zapowiada kataklizm. Na co patrzy paląca papierosa brunetka o ogromnych oczach? Dokąd zmierza długowłosa blondynka na tle elewacji bloku z wielkiej płyty? Co zauważyła za oknem kobieta siedząca w snopie światła, które pada z okna na drewnianą podłogę? Co znajduje się nad dachami budynków, na które patrzy kobieta, która wygląda jak modelka pozująca do sesji modowej? Te pytania wiszą w powietrzu, stają się namacalne w gęstniejącej atmosferze, jaka tworzy się pomiędzy poszczególnymi kadrami cyklu. Odbiorca uświadamia sobie, że znalazł się blisko, bliżej czegoś, od czego zapewne wolał/a/by się oddalić.
Zupełnie inne wrażenia wywołują zbliżenia z cyklu „Jak uprawiać orchidee”. Zdjęcia sprawiają wrażenie pokrytych patyną vintage, dominują odcienie fioletu, niebieskości, beżu. Głębia ostrości jest bardzo płytka, przez co spore partie kadru są rozmazane, niektóre ujęcia wyglądają wręcz jak abstrakcyjne kształty, w których dopiero po chwili można rozpoznać kształt kwiatów. Na pierwszy rzut oka oglądająca wystawę może sądzić, że ma do czynienia z typowymi fotografiami makro, przedstawiającymi kwiaty, podobnymi do pocztówek, a nawet amatorskich zdjęć pasjonatów, którzy specjalizują się w tego typu zbliżeniach. Nic bardziej mylnego – wszystkie obrazy z cyklu to wytwory sztucznej inteligencji, które powstały w wyniku rozmowy artystki z maszyną. W komentarzu do serii Agata Mendziuk pyta o rolę narzędzia artysty, zastanawia się, „Czy jesteśmy gotowi na postępującą automatyzację w kontekście prawa pracy i etyki?”, co samo w sobie jest nowym problemem dla świata sztuki. Zagadnienie to rozważano także po tym, jak pojawiły się aparaty fotograficzne. „Uniwersum obrazów technicznych” analizował między innymi Vilém Flusser, rozpatrując zależności między aparatem (apparatusem w oryginale) a jego operatorem (czyli człowiekiem). Czeski filozof stał na stanowisku, że o ile aparat ma w sobie cechy maszyny uzależniającej człowieka od siebie, o tyle wzajemna relacja aparatu i fotografa (operatora) jest grą o pole wolności. Piotr Zawojski, znawca myśli Flussera, podsumowuje: „O ile tradycyjne obrazy były lustrami pomagającymi poznawać rzeczywistość, to nowe obrazy techniczne są takimi projekcjami, które usensowniają świat, ale tylko wtedy, kiedy odszyfrujemy wpisane weń programy, a nie wtedy, kiedy będziemy odczytywali zeń to, co pokazują na powierzchni” (online). Digital art Agaty Mendziuk przypomina te rozważania, ponieważ obrazy orchidei oparte są właśnie na programie, który stworzył je niemal od zera, a jednak nie byłoby to możliwe, gdyby nie konsekwentne kierowanie pracą AI przez fotografkę. Słowa zostały zamienione na obrazy (post?)fotograficzne, dowodząc tym samym, że obrazy techniczne są nośnikami sensu, a nie reprezentacji, jak obrazy tradycyjne.
Znaczący jest tutaj tytuł cyklu: „Jak uprawiać orchidee”, a przede wszystkim użycie słowa „uprawiać”. Filozof Andrzej Marzec pyta „Jak długo jeszcze będziemy uprawiać myśl?”, dowodząc, iż „jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że zarówno myśl, jak i naukę uprawia się niczym rośliny” (Marzec 2021: 121-122), a zatem kontroluje i reguluje ich wzrost, zmierzając do monokultury – czy to rolniczej, czy filozoficznej. W takim paradygmacie myślenia nie ma miejsca na zbliżenie ludzi i nie-ludzi. Krytycy antropocenu nawołują do powrotu do modelu zbieracko-łowieckiego, z którym łączyłby się relacyjny model filozofowania. Czy generowanie obrazów za pomocą sztucznej inteligencji położy kres uprawianiu myśli (i roślin)? Stworzone w dialogu Mendziuk z oprogramowaniem Midjourney orchidee wydają się być tworem takiej właśnie relacyjności, a nie kontrolowanego uprawiania. Być może AI pozwoli człowiekowi zbliżyć się do tego, co nie-ludzkie?
Dwa cykle zdjęć prezentowane w Chorzowie pokazują różnorodność zainteresowań artystycznych, technologicznych i naukowych artystki, która pokazuje się jako jedna z najciekawszych twórczyń młodego pokolenia fotografików. Połączenie narracyjności, inscenizacji, wizualnej metafory oraz doświadczeń fotografii modowej i komercyjnej sprawia, że dopracowane w każdym calu pojedyncze kadry i całe serie stają się dla odbiorczyni zdjęć nie tylko przeżyciem estetycznym, ale też intelektualną zagadką. Zdjęcia Agaty Mendziuk są jak gry logiczne – taki zresztą tytuł nosi wcześniejszy cykl wystawiany w Katowicach.
LITERATURA:
http://www.galeriamm.eu/events/agata-mendziuk/
http://agatamendziuk.com/pl/
A. Marzec: „Antropocień. Filozofia i estetyka po końcu świata”. Warszawa 2021.
P. Zawojski: „Człowiek i aparat. Viléma Flussera filozofia fotografii” w: V. Flusser, „Ku filozofii fotografii”. Przeł. J. Maniecki. Wstęp i red. P. Zawojski. Katowice 2004, dostęp online: http://www.zawojski.com/2006/04/19/czlowiek-i-aparat-vilema-flussera-filozofia-fotografii/
W chorzowskiej galerii prezentowane są tak naprawdę dwa cykle: tytułowe „Bliżej”, zrealizowane w ramach stypendium MKiDN, oraz „Jak uprawiać orchidee”, opatrzone dopowiedzeniem digital art. Przestrzeń ekspozycji podzielono na dwie wyraziste strefy, w których każda z serii rozplanowana jest na trzech ścianach, tworząc układ podkowy. Wystawa zatem nie tworzy (tylko) linearnej narracji, pozwala zdjęciom przyglądać się sobie, a osobę zwiedzającą umieszcza pomiędzy wizerunkami na ścianach. Galeria MM to klasyczny white cube, prostota wnętrza sprawia, że wystawiane zdjęcia konstruują pozbawioną zaczepienia w lokalnych kontekstach przestrzeń znaczeń i doznań estetycznych.
W autorskim komentarzu do cyklu „Bliżej” artystka wyjaśnia, iż u źródeł zamysłu leży jej pewność, iż „zagrożenie pojawiające się w pozornie odległych miejscach docelowo dotyka wszystkich społeczeństw w reakcji łańcuchowej”. Fotografie portretowe przedstawiają ludzi we wnętrzach domów lub w na ulicach miast, przywodzą na myśl inscenizacje Gregory’ego Crewdsona czy Jeffa Walla. Kolorystyka jest utrzymana w ciepłych odcieniach, światło wystudiowane, miękkie, buduje głębię. Postaci są pięknymi ludźmi, przyciągają wzrok, wnętrza są przyjazne, jasne i przestronne, a przestrzeń miasta odznacza się ładem. A jednak coś jest nie tak, zdjęcia sprawiają wrażenie stopklatek z filmów grozy zatrzymanych na moment przed tym, kiedy dochodzi do jump scare. Mendziuk inscenizuje Freudowską niesamowitość w najczystszej postaci: miejsca oswojone, znane, przyjazne nagle wydają się nieznane, niepokojące. Dostrzegamy szczegóły: nieco zbyt krwista poświata zachodu słońca na blokowisku, pożar widoczny za oknem łazienki, ślad po kuli na szybie. Najwyraźniej nawet w tak harmonijnych przestrzeniach nie można czuć się bezpiecznie, cisza przed burzą zapowiada kataklizm. Na co patrzy paląca papierosa brunetka o ogromnych oczach? Dokąd zmierza długowłosa blondynka na tle elewacji bloku z wielkiej płyty? Co zauważyła za oknem kobieta siedząca w snopie światła, które pada z okna na drewnianą podłogę? Co znajduje się nad dachami budynków, na które patrzy kobieta, która wygląda jak modelka pozująca do sesji modowej? Te pytania wiszą w powietrzu, stają się namacalne w gęstniejącej atmosferze, jaka tworzy się pomiędzy poszczególnymi kadrami cyklu. Odbiorca uświadamia sobie, że znalazł się blisko, bliżej czegoś, od czego zapewne wolał/a/by się oddalić.
Zupełnie inne wrażenia wywołują zbliżenia z cyklu „Jak uprawiać orchidee”. Zdjęcia sprawiają wrażenie pokrytych patyną vintage, dominują odcienie fioletu, niebieskości, beżu. Głębia ostrości jest bardzo płytka, przez co spore partie kadru są rozmazane, niektóre ujęcia wyglądają wręcz jak abstrakcyjne kształty, w których dopiero po chwili można rozpoznać kształt kwiatów. Na pierwszy rzut oka oglądająca wystawę może sądzić, że ma do czynienia z typowymi fotografiami makro, przedstawiającymi kwiaty, podobnymi do pocztówek, a nawet amatorskich zdjęć pasjonatów, którzy specjalizują się w tego typu zbliżeniach. Nic bardziej mylnego – wszystkie obrazy z cyklu to wytwory sztucznej inteligencji, które powstały w wyniku rozmowy artystki z maszyną. W komentarzu do serii Agata Mendziuk pyta o rolę narzędzia artysty, zastanawia się, „Czy jesteśmy gotowi na postępującą automatyzację w kontekście prawa pracy i etyki?”, co samo w sobie jest nowym problemem dla świata sztuki. Zagadnienie to rozważano także po tym, jak pojawiły się aparaty fotograficzne. „Uniwersum obrazów technicznych” analizował między innymi Vilém Flusser, rozpatrując zależności między aparatem (apparatusem w oryginale) a jego operatorem (czyli człowiekiem). Czeski filozof stał na stanowisku, że o ile aparat ma w sobie cechy maszyny uzależniającej człowieka od siebie, o tyle wzajemna relacja aparatu i fotografa (operatora) jest grą o pole wolności. Piotr Zawojski, znawca myśli Flussera, podsumowuje: „O ile tradycyjne obrazy były lustrami pomagającymi poznawać rzeczywistość, to nowe obrazy techniczne są takimi projekcjami, które usensowniają świat, ale tylko wtedy, kiedy odszyfrujemy wpisane weń programy, a nie wtedy, kiedy będziemy odczytywali zeń to, co pokazują na powierzchni” (online). Digital art Agaty Mendziuk przypomina te rozważania, ponieważ obrazy orchidei oparte są właśnie na programie, który stworzył je niemal od zera, a jednak nie byłoby to możliwe, gdyby nie konsekwentne kierowanie pracą AI przez fotografkę. Słowa zostały zamienione na obrazy (post?)fotograficzne, dowodząc tym samym, że obrazy techniczne są nośnikami sensu, a nie reprezentacji, jak obrazy tradycyjne.
Znaczący jest tutaj tytuł cyklu: „Jak uprawiać orchidee”, a przede wszystkim użycie słowa „uprawiać”. Filozof Andrzej Marzec pyta „Jak długo jeszcze będziemy uprawiać myśl?”, dowodząc, iż „jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że zarówno myśl, jak i naukę uprawia się niczym rośliny” (Marzec 2021: 121-122), a zatem kontroluje i reguluje ich wzrost, zmierzając do monokultury – czy to rolniczej, czy filozoficznej. W takim paradygmacie myślenia nie ma miejsca na zbliżenie ludzi i nie-ludzi. Krytycy antropocenu nawołują do powrotu do modelu zbieracko-łowieckiego, z którym łączyłby się relacyjny model filozofowania. Czy generowanie obrazów za pomocą sztucznej inteligencji położy kres uprawianiu myśli (i roślin)? Stworzone w dialogu Mendziuk z oprogramowaniem Midjourney orchidee wydają się być tworem takiej właśnie relacyjności, a nie kontrolowanego uprawiania. Być może AI pozwoli człowiekowi zbliżyć się do tego, co nie-ludzkie?
Dwa cykle zdjęć prezentowane w Chorzowie pokazują różnorodność zainteresowań artystycznych, technologicznych i naukowych artystki, która pokazuje się jako jedna z najciekawszych twórczyń młodego pokolenia fotografików. Połączenie narracyjności, inscenizacji, wizualnej metafory oraz doświadczeń fotografii modowej i komercyjnej sprawia, że dopracowane w każdym calu pojedyncze kadry i całe serie stają się dla odbiorczyni zdjęć nie tylko przeżyciem estetycznym, ale też intelektualną zagadką. Zdjęcia Agaty Mendziuk są jak gry logiczne – taki zresztą tytuł nosi wcześniejszy cykl wystawiany w Katowicach.
LITERATURA:
http://www.galeriamm.eu/events/agata-mendziuk/
http://agatamendziuk.com/pl/
A. Marzec: „Antropocień. Filozofia i estetyka po końcu świata”. Warszawa 2021.
P. Zawojski: „Człowiek i aparat. Viléma Flussera filozofia fotografii” w: V. Flusser, „Ku filozofii fotografii”. Przeł. J. Maniecki. Wstęp i red. P. Zawojski. Katowice 2004, dostęp online: http://www.zawojski.com/2006/04/19/czlowiek-i-aparat-vilema-flussera-filozofia-fotografii/
Agata Mendziuk: „Bliżej”. Miejska Galeria Sztuki MM. Chorzów 6-27 lutego 2023.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |