
TO NIE JEST WEGAŃSKI MANIFEST (BARTEK SABELA: 'WĘDRÓWKA TUSZ')
A
A
A
W zasadzie nic nowego – powiedział Bartek Sabela (zob. youtube.com) o swojej reporterskiej książce „Wędrówka tusz”, wydanej pod koniec marca 2023 roku przez Wydawnictwo Czarne, a dotyczącej realiów współczesnej eksploatacji zwierząt. Ten dramat analizuje się przecież i opisuje od dawna. Również w trybie reportażu. Nie uznał też autor swojej książki za demaskatorską, wskazując, że dzięki łatwemu dostępowi do informacji mamy dziś wgląd w niemal każdy etap wielu mechanizmów krzywdzenia zwierząt (zob. Gzyra 2023b). A jednak jest to publikacja pod kilkoma względami wyjątkowa i bardzo potrzebna, choć niepozbawiona dyskusyjnych aspektów, które wybiórczo wskażę.
Już wkrótce po premierze widziało się wyraźnie, że książka – gdy porównać ją z pokrewnymi pozycjami – wzbudza duże zainteresowanie. Być może nie powinno to dziwić. Sabela to autor znany i ceniony, mający swoje, gromadzone przez lata, grono czytelnicze. Natomiast Wydawnictwo Czarne, wydawca tej i dwóch poprzednich jego książek, to wydawca sprawny i potrafiący zadbać o promocję, żeby nie powiedzieć: nie bez przyczyny prestiżowy. Jednak sama tematyka „Wędrówki…” jest ekstremalnie trudna – nie tylko z powodu nasycenia jej opisami krzywdy, ale i dlatego, że zło wyrządzane zwierzętom ma niezaprzeczalny związek z życiem czytelników i czytelniczek. W znacznym stopniu stanowi jego efekt, o czym zapewne nie każdy chce się dowiadywać. Książka mówi przecież głównie o masowym wykorzystywaniu zwierząt w ramach polityki żywieniowej, a jednym z podstawowych czynników nadających jej kształt jest suma wyborów konsumenckich poszczególnych osób. Autor chętnie zresztą używa porównania swojego pisania do muzyki punkowej – ma być jak cios prosto w twarz. Ma zaboleć. Pomimo, że efektem lektury może być dyskomfort, o książce mówi się i pisze.
W „Wędrówce tusz” dopełniają się dwie perspektywy, charakterystyczne dla reportażu. Z jednej strony mamy próbę obiektywizacji opisu rzeczywistości – stąd uwzględnienie wypowiedzi nie tylko osób zaangażowanych w pomoc zwierzętom, ale także reprezentujących na przykład środowisko przedsiębiorców związanych z tak zwaną produkcją zwierzęcą, a nawet osób, które osobiście krzywdzą, jak w przypadku choćby naukowczyń zajmujących się doświadczeniami na zwierzętach lub rybaka. Z drugiej – autor pisze również o sobie i w większości przypadków czytelnie komunikuje swoje wyraźnie prozwierzęce przekonania, nie pozostaje bezstronny. Nie ukrywa też emocji, które są przecież esencją subiektywizmu.
Książka piętnuje wiele form przemocy wobec zwierząt i wskazuje, że ich powszechna opresja ma charakter systemowy. Jej mechanizm bądź oficjalne dopuszcza złe traktowanie zwierząt, bądź pozwala na obchodzenie prawa. Sabela twierdzi jednak, że książka nie jest wegańskim manifestem (zob. Budzisz 2023). Nie jestem pewny, co to oznacza. Mogę podejrzewać (i ubolewać), że słowo to ma dla niego nie najlepsze konotacje. Być może chodzi również o to, że struktura książka nie jest podporządkowana ciągłemu wskazywaniu, że powszechny weganizm stanowi rozwiązanie opisywanych problemów. Jednak gdy Sabela tłumaczy się z faktu, że sam nie jest weganinem, przyznaje przecież, że pozostaje częścią problemu. To wyraźny znak, że uznaje weganizm za wartościową postawę, niezbędną, aby dokonała się dobra dla zwierząt zmiana społeczna.
Można zapytać inaczej: czy książka przejmuje wegańską perspektywę? Uwzględnienie krytyki innych produktów zwierzęcych oprócz mięsa, a więc choćby krowiego mleka, jajek lub skóry, daje odpowiedź twierdzącą. Jednocześnie jednak mięso wydaje się napiętnowane w szczególny sposób, co jest problematycznym odtwarzaniem anachronicznego dyskursu wegetariańskiego. Kłopot z negatywnym wyróżnianiem mięsa widać nawet lepiej w reakcjach na książkę – pytaniach zadawanych autorowi podczas wywiadów, uwagach recenzentów. Dominuje w nich mięso, tymczasem jednym z ważniejszych rozpoznań weganizmu i jego bardziej realistycznych ocen jest myśl o etycznej ekwiwalencji produktów zwierzęcych, dobrze widocznej na przykładzie „świętej trójcy konsumpcji”: mleka, mięsa i jajek.
Widać też wyraźnie, że Sabela waha się co do etycznej oceny doświadczeń naukowych na zwierzętach. Uwzględnia co prawda w rozdziale im poświęconym głos aktywistów, jednak ma on raczej rolę piętnującą nadużycia, łamanie procedur, patologię. Nikt nie wyraża głosu sprzeciwu wobec jakiegokolwiek krzywdzenia zwierząt w imię nauki, innymi słowy: nikt nie odtwarza głosu samych zwierząt. Paradoksalnie, o problematyczności ich instrumentalnego i przemocowego traktowania mówią głównie osoby przeprowadzające skutkujące bólem, cierpieniem i śmiercią procedury i uznające je za konieczność. Przedstawione są jako postaci w zasadzie pozytywne, bez próby poważnej dyskusji z ich ocenami i wyborami.
Mocną stroną książki jest natomiast gęsta i wnikliwie przygotowana faktografia, w tym imponujące nagromadzenie danych liczbowych. Momentami można mieć wrażenie, że są one wręcz przywoływane nieco obsesyjnie, ale broni się to myślą, że drobiazgowy opis i dokumentacja przesycona mierzalnymi parametrami, dążenie do rzetelności, są formą wyrażenia szacunku dla ofiar. Dyskusyjne wydaje się natomiast nieopatrzenie danych przypisami wskazującymi na ich źródła.
Ciekawym zabiegiem jest uwzględnienie przerywników pod postacią minirozdziałów. Umieszczone zostały w „Wędrówce…” zapewne w imię swoistej ergonomii obcowania z krzywdą. Reportaże Sabeli to naprawdę niełatwa lektura, również ze względu na ich objętość. Rozrzucone w książce krótsze formy nie przynoszą co prawda lżejszej tematyki, ale sama zmiana stylu ułatwia proces czytania. Przerywniki te są jednak różnej jakości. Od rozdziału „To tylko zwierzęta”, którego dwie pierwsze strony pisane są porażającym, urywanym, zacinającym się językiem, do części zatytułowanej „Lepszy. Krótka historia antropocentryzmu”, składającej się z niespecjalnie odkrywczego zestawu cytatów z prac dawnych teologów, filozofów i z Biblii.
Swego czasu stworzyłem typologię prozwierzęcych książek, dzieląc je na drogowskazy, pogłębiarki i niewybuchy (zob. Gzyra 2023a). Pierwsze to pozycje nowatorskie i odkrywcze. Drugie są tymi, które kontynuują wątki już znane i w ich ramach dokonują wzbogaceń. Trzecie to te, których potencjał z różnych powodów nie został wykorzystany. Książka Sabeli należy do drugiej kategorii i widać to wyraźnie choćby w rozdziale poświęconym relacjom ludzi i koni. Nie mieliśmy chyba jeszcze w polskiej literaturze faktu tak wyczerpujących krytycznych opisów procederu wykorzystywania tych zwierząt do pracy, a właściwie różnych prac, w tym w szkółkach jeździeckich.
Nie mam wątpliwości, że książka „Wędrówka tusz” powinna być pozycją obowiązkową dla osób zainteresowanych trudną problematyką społeczną i etyczną. Ceniony autor, wrażliwy, dociekliwy i szczery, piszący zrozumiałym językiem, dobre wydawnictwo, sporo tekstów opartych na reportażach publikowanych wcześniej w renomowanym magazynie „Pismo”, znakomity tytuł, przyciągająca oko okładka – jest wiele powodów, żeby traktować tę pozycję jako wyróżniającą się. Jednocześnie moment, w którym czytelnicy i czytelniczki bez problemu będą w stanie wskazać jej słabsze strony, będzie sygnałem dla czujących zwierząt, że nadchodzi czas, gdy zdecydujemy się naprawdę naprawić nasze z nimi relacje.
LITERATURA:
Budzisz S.: Mięso komórkowe jest naszą przyszłością [rozmowa z Bartkiem Sabelą]. https://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/stasia-budzisz-bartek-sabela-hodowla-przemyslowa-mieso-prawa-zwierzat.
Gzyra D. [2023a]: „Drogowskazy, pogłębiarki i niewybuchy. Książki okołozwierzęce z ostatnich lat”. https://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/darek-gzyra-ksiazki-okolozwierzece-z-ostatnich-lat/.
Gzyra D. [2023b] „Opisywać krzywdę, dopóki starczy sił. Rozmowa z Bartkiem Sabelą”. https://krytykapolityczna.pl/multimedia/podcast/opisywac-krzywde-dopoki-starczy-sil-rozmowa-z-bartkiem-sabela/
„Wędrówka tusz – cz. 1. Bartek Sabela – odc. 59” . „Wegaństwo – podcast”. https://www.youtube.com/watch?v=TXf-RdQVbAc&t=2284s.
Już wkrótce po premierze widziało się wyraźnie, że książka – gdy porównać ją z pokrewnymi pozycjami – wzbudza duże zainteresowanie. Być może nie powinno to dziwić. Sabela to autor znany i ceniony, mający swoje, gromadzone przez lata, grono czytelnicze. Natomiast Wydawnictwo Czarne, wydawca tej i dwóch poprzednich jego książek, to wydawca sprawny i potrafiący zadbać o promocję, żeby nie powiedzieć: nie bez przyczyny prestiżowy. Jednak sama tematyka „Wędrówki…” jest ekstremalnie trudna – nie tylko z powodu nasycenia jej opisami krzywdy, ale i dlatego, że zło wyrządzane zwierzętom ma niezaprzeczalny związek z życiem czytelników i czytelniczek. W znacznym stopniu stanowi jego efekt, o czym zapewne nie każdy chce się dowiadywać. Książka mówi przecież głównie o masowym wykorzystywaniu zwierząt w ramach polityki żywieniowej, a jednym z podstawowych czynników nadających jej kształt jest suma wyborów konsumenckich poszczególnych osób. Autor chętnie zresztą używa porównania swojego pisania do muzyki punkowej – ma być jak cios prosto w twarz. Ma zaboleć. Pomimo, że efektem lektury może być dyskomfort, o książce mówi się i pisze.
W „Wędrówce tusz” dopełniają się dwie perspektywy, charakterystyczne dla reportażu. Z jednej strony mamy próbę obiektywizacji opisu rzeczywistości – stąd uwzględnienie wypowiedzi nie tylko osób zaangażowanych w pomoc zwierzętom, ale także reprezentujących na przykład środowisko przedsiębiorców związanych z tak zwaną produkcją zwierzęcą, a nawet osób, które osobiście krzywdzą, jak w przypadku choćby naukowczyń zajmujących się doświadczeniami na zwierzętach lub rybaka. Z drugiej – autor pisze również o sobie i w większości przypadków czytelnie komunikuje swoje wyraźnie prozwierzęce przekonania, nie pozostaje bezstronny. Nie ukrywa też emocji, które są przecież esencją subiektywizmu.
Książka piętnuje wiele form przemocy wobec zwierząt i wskazuje, że ich powszechna opresja ma charakter systemowy. Jej mechanizm bądź oficjalne dopuszcza złe traktowanie zwierząt, bądź pozwala na obchodzenie prawa. Sabela twierdzi jednak, że książka nie jest wegańskim manifestem (zob. Budzisz 2023). Nie jestem pewny, co to oznacza. Mogę podejrzewać (i ubolewać), że słowo to ma dla niego nie najlepsze konotacje. Być może chodzi również o to, że struktura książka nie jest podporządkowana ciągłemu wskazywaniu, że powszechny weganizm stanowi rozwiązanie opisywanych problemów. Jednak gdy Sabela tłumaczy się z faktu, że sam nie jest weganinem, przyznaje przecież, że pozostaje częścią problemu. To wyraźny znak, że uznaje weganizm za wartościową postawę, niezbędną, aby dokonała się dobra dla zwierząt zmiana społeczna.
Można zapytać inaczej: czy książka przejmuje wegańską perspektywę? Uwzględnienie krytyki innych produktów zwierzęcych oprócz mięsa, a więc choćby krowiego mleka, jajek lub skóry, daje odpowiedź twierdzącą. Jednocześnie jednak mięso wydaje się napiętnowane w szczególny sposób, co jest problematycznym odtwarzaniem anachronicznego dyskursu wegetariańskiego. Kłopot z negatywnym wyróżnianiem mięsa widać nawet lepiej w reakcjach na książkę – pytaniach zadawanych autorowi podczas wywiadów, uwagach recenzentów. Dominuje w nich mięso, tymczasem jednym z ważniejszych rozpoznań weganizmu i jego bardziej realistycznych ocen jest myśl o etycznej ekwiwalencji produktów zwierzęcych, dobrze widocznej na przykładzie „świętej trójcy konsumpcji”: mleka, mięsa i jajek.
Widać też wyraźnie, że Sabela waha się co do etycznej oceny doświadczeń naukowych na zwierzętach. Uwzględnia co prawda w rozdziale im poświęconym głos aktywistów, jednak ma on raczej rolę piętnującą nadużycia, łamanie procedur, patologię. Nikt nie wyraża głosu sprzeciwu wobec jakiegokolwiek krzywdzenia zwierząt w imię nauki, innymi słowy: nikt nie odtwarza głosu samych zwierząt. Paradoksalnie, o problematyczności ich instrumentalnego i przemocowego traktowania mówią głównie osoby przeprowadzające skutkujące bólem, cierpieniem i śmiercią procedury i uznające je za konieczność. Przedstawione są jako postaci w zasadzie pozytywne, bez próby poważnej dyskusji z ich ocenami i wyborami.
Mocną stroną książki jest natomiast gęsta i wnikliwie przygotowana faktografia, w tym imponujące nagromadzenie danych liczbowych. Momentami można mieć wrażenie, że są one wręcz przywoływane nieco obsesyjnie, ale broni się to myślą, że drobiazgowy opis i dokumentacja przesycona mierzalnymi parametrami, dążenie do rzetelności, są formą wyrażenia szacunku dla ofiar. Dyskusyjne wydaje się natomiast nieopatrzenie danych przypisami wskazującymi na ich źródła.
Ciekawym zabiegiem jest uwzględnienie przerywników pod postacią minirozdziałów. Umieszczone zostały w „Wędrówce…” zapewne w imię swoistej ergonomii obcowania z krzywdą. Reportaże Sabeli to naprawdę niełatwa lektura, również ze względu na ich objętość. Rozrzucone w książce krótsze formy nie przynoszą co prawda lżejszej tematyki, ale sama zmiana stylu ułatwia proces czytania. Przerywniki te są jednak różnej jakości. Od rozdziału „To tylko zwierzęta”, którego dwie pierwsze strony pisane są porażającym, urywanym, zacinającym się językiem, do części zatytułowanej „Lepszy. Krótka historia antropocentryzmu”, składającej się z niespecjalnie odkrywczego zestawu cytatów z prac dawnych teologów, filozofów i z Biblii.
Swego czasu stworzyłem typologię prozwierzęcych książek, dzieląc je na drogowskazy, pogłębiarki i niewybuchy (zob. Gzyra 2023a). Pierwsze to pozycje nowatorskie i odkrywcze. Drugie są tymi, które kontynuują wątki już znane i w ich ramach dokonują wzbogaceń. Trzecie to te, których potencjał z różnych powodów nie został wykorzystany. Książka Sabeli należy do drugiej kategorii i widać to wyraźnie choćby w rozdziale poświęconym relacjom ludzi i koni. Nie mieliśmy chyba jeszcze w polskiej literaturze faktu tak wyczerpujących krytycznych opisów procederu wykorzystywania tych zwierząt do pracy, a właściwie różnych prac, w tym w szkółkach jeździeckich.
Nie mam wątpliwości, że książka „Wędrówka tusz” powinna być pozycją obowiązkową dla osób zainteresowanych trudną problematyką społeczną i etyczną. Ceniony autor, wrażliwy, dociekliwy i szczery, piszący zrozumiałym językiem, dobre wydawnictwo, sporo tekstów opartych na reportażach publikowanych wcześniej w renomowanym magazynie „Pismo”, znakomity tytuł, przyciągająca oko okładka – jest wiele powodów, żeby traktować tę pozycję jako wyróżniającą się. Jednocześnie moment, w którym czytelnicy i czytelniczki bez problemu będą w stanie wskazać jej słabsze strony, będzie sygnałem dla czujących zwierząt, że nadchodzi czas, gdy zdecydujemy się naprawdę naprawić nasze z nimi relacje.
LITERATURA:
Budzisz S.: Mięso komórkowe jest naszą przyszłością [rozmowa z Bartkiem Sabelą]. https://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/stasia-budzisz-bartek-sabela-hodowla-przemyslowa-mieso-prawa-zwierzat.
Gzyra D. [2023a]: „Drogowskazy, pogłębiarki i niewybuchy. Książki okołozwierzęce z ostatnich lat”. https://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/darek-gzyra-ksiazki-okolozwierzece-z-ostatnich-lat/.
Gzyra D. [2023b] „Opisywać krzywdę, dopóki starczy sił. Rozmowa z Bartkiem Sabelą”. https://krytykapolityczna.pl/multimedia/podcast/opisywac-krzywde-dopoki-starczy-sil-rozmowa-z-bartkiem-sabela/
„Wędrówka tusz – cz. 1. Bartek Sabela – odc. 59” . „Wegaństwo – podcast”. https://www.youtube.com/watch?v=TXf-RdQVbAc&t=2284s.
Bartek Sabela: „Wędrówka tusz”. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2023 [seria: Reportaż].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |