ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 maja 10 (466) / 2023

Justyna Hanna Budzik,

POD ZIEMIĄ, NA POWIERZCHNI I NAD ZIEMIĄ (KRZYSZTOF SZEWCZYK, TOMASZ LIBOSKA, KAJA RATA: 'DOŚWIADCZENIE MIEJSCA')

A A A
Dominika Szczech, kuratorka wystawy „Doświadczanie miejsca”, wpisuje ją w konteksty filozofii kultury i antropologii, łącząc refleksję nad fotografią ze studiami zamieszkiwania przestrzeni przez człowieka. Tekst kuratorski – eseistyczny i erudycyjny zarazem – stanowi jeszcze jedno połączenie ekspozycji z zagadnieniem Śląska, ponieważ autorka przywołuje myśli badaczek i badaczy regionu związanych z Uniwersytetem Śląskim, takich jak na przykład Tadeusz Sławek czy Elżbieta Dutka. Cytat z filozoficznych z pism Sławka stanowi zresztą motto wystawy oraz towarzyszącej jej książki. Problematyka miejsca zajmuje Sławka w wielu tekstach, pojawia się też w fotoeseju „Genius loci” stworzonym przez pisarza wspólnie z fotografem Tomaszem Wiechem. Tam Sławek rozpatruje różnice przestrzeni i miejsca, akcentując przynależność miejsca do konkretnej, indywidualnej perspektywy: „Jest więc miejsce szczególnym doznaniem życia; gdy doświadczam świata jako miejsca, jako miejsce świat myślę, moje życie nabiera ostrości. W miejscu ogniskuje się, choćby tylko przelotnie, moje życie. Czuję wtedy, że ja i przedmioty - mimo całej przygodności naszego spotkania i losu – należymy do jakiegoś i ulotnego i trudnego do nazwania porządku” (Sławek 2017: 5). Zwraca uwagę fotograficzne słownictwo użyte przez autora, by opisać relację człowieka i miejsca. Tytułowe „Doświadczanie miejsca” w Muzeum Śląskim można więc odnieść zarówno do pracy fotografki i fotografów, których dokonania wystawa prezentuje, jak i do widza, który – patrząc na zdjęcia – doznaje tego, czym jest miejsce, dostrzega siebie w miejscu, jakim jest muzeum oraz w miejscu przedstawionym na fotografiach. Pomaga w tym procesie aranżacja wystawy, która podkreśla procesualność i czasowość kontaktu z fotografią, sprawia, że ekspozycję odbiera się nie jak zbiór niematerialnych obrazów, lecz jako fizyczne miejsce o określonych, konkretnych cechach. Również zaprojektowana przez Ludwikę Mach fotoksiążka programuje takie właśnie przestrzenne doświadczenie odbiorcy.

W Muzeum wejście na wystawę poprzedza biała ściana ze znakiem graficznym zaprojektowanym przez Wojciecha Bednarskiego. To okrąg, na którego brzegu z prawej strony widnieją linię przypominające schematyczną gwiazdę, a z góry i z dołu brzeg ten przecinają linie proste. Projektory rzucają na ten rysunek koliste, zachodzące na siebie w pionie plamy światła w kolorach od bladobłękitnego, przez niebieski, fiolet, brudną czerwień po intensywny pomarańcz i blady żółcień. To spora powierzchnia, która kontrastuje z niewielkim otworem wejściowym, przez który widz przechodzi na wystawę. Sala ekspozycyjna utrzymana jest w czerni, co w połączeniu z podziemną lokalizacją może uruchamiać stereotypowe skojarzenia Śląska i kopalni. Przejście z bieli do ciemności jest dla widza doświadczeniem afektywnym, oko wymaga ponownej akomodacji, przyzwyczajenia się do innego typu światła panującego na ekspozycji.

Sala wystawowa podzielona jest na trzy części, w których kolejno prezentowane są cykle Krzysztofa Szewczyka, Tomasz Liboski i Kai Raty. Pierwsza sekcja umacnia poczucie eksplorowania podziemi, mimo że zdjęcia należące do projektu „Drżenie” Szewczyka zostały wykonane na powierzchni. Krajobrazy uchwycone przez fotografa, z których każdy nosi tytuł „Epicentrum”, wydają się zwyczajne, to budynki mieszkalne, boiska, drogi, lasy. Jednak podpisy dopowiadają, że to miejsca, w którym pod ziemią wstrząsy były najsilniejsze. Porusza szczególnie opis: „Epicentrum, Katowice, 17 kwietnia 2015, 22:16:21.75 UTC, siła wstrząsu: 4,1 M. Na skutek wstrząsu w kopalni Wujek – Ruch Śląsk doszło do tąpnięcia i 800-metrowego zawału. W wypadku zginęło dwóch górników. Akcja ratunkowa trwała 67 dni i była jedną z najdłuższych w historii polskiego górnictwa”. Zdjęcie przedstawia las w porze przedwiośnia, niebo jest pogodne, światło słońca pada na umieszczoną centralnie w kadrze brzozę. Kontrast między nastrojem zdjęcia a towarzyszącą mu historią jest ogromny, sprawia, że widoki rozmieszczone na ścianach stają się niesamowite – w sensie unheimlich, niby znane i oswojone, a jednak niepokojące. Mimo że podpisy cechują się beznamiętną, reporterską narracją – daty, wartości, liczby – wewnętrzne drżenie może odczuć też widz. W połączeniu z podpisami zdjęcia Szewczyka można uznać za wcielenie nurtu krajobrazu krytycznego w polskiej współczesnej fotografii: dokumentują one typowe pejzaże górniczych terenów, ale też konfrontują odbiorcę z informacjami o tym, jakie są skutki gospodarki wydobywczej. „Niewinne oko nie istnieje” – pisał kiedyś Wojciech Wilczyk, a zdjęcia Szewczyka są w mojej ocenie tylko na pozór obiektywne, beznamiętne. Oko fotografa patrzy dalej, a raczej niżej – pod powierzchnię ziemi, gdzie kopalniane chodniki wprawiają Ziemię w drżenie. Cykl uzupełniony jest o zdjęcia przedmiotów: jest aparat pomiarowy, zegar z obserwatorium, model ziemi czy Pomnik Trudu Górniczego, a także o fotografie archiwalne przedstawiające np. ćwiczenia ratownicze w kopalni. Łącząc różne typy zdjęć Szewczyk w mojej ocenie przedstawia miejsce jako naturokulturę, sferę przepływów wyliczeń i niespodziewanego, nauki i odczuwania, skali lokalnej i planetarnej.

W drugim pomieszczeniu zaprezentowano „Odwrót” Tomasza Liboski, długoterminowy projekt (realizowany od 2016 roku) w duchu nowego dokumentalizmu. Jak czytamy w tekście kuratorskim „Seria jest fotograficznym zapisem osób i miejsc, podszytym opowieścią o industrialnym dziedzictwie i ludziach żyjących w jego cieniu”. Liboska odkrywa przed widzem peryferia, które – choć są najbliżej przemysłu definiującego Śląsk przez lata – nie trafiają do przewodników turystycznych czy serwisów informacyjnych, gdy mowa o kolejnych pomysłach na przemiany gospodarki wydobywczej. Ujęcia „Odwrotu” są bardzo różnorodne, od szerokich planów prezentujących naznaczone przemysłową architekturą terytoria, przez portrety napotykanych przez fotografa ludzi, po detale definiujące wyjątkowość fotografowanych obiektów: węglowy pył na palcach, obłażące poszycie kurtki, krzyżyk na szyi starszego mężczyzny. Symboliczne wydaje się zdjęcie przedstawiające z góry dużą połać śniegu, na której ktoś (człowiek? zwierzęta?) wydeptał ślady, ktoś inny – przejechał rowerem lub motocyklem, żłobiąc koleinę w kształcie wstęgi. „Odwrót” jest dla mnie o szukaniu własnych ścieżek w miejscu, którego przeznaczenie i kształt zdefiniowano jego rolą górniczą, zapisem doświadczania indywidualnego, lokalnego, oddzielonego od założeń gospodarczych i urbanistycznych. O ile „Drżenie” Szewczyka wywoływało na powierzchnię to, co głęboko pod ziemią, o tyle cykl Liboski skupiony jest na ziemi i przejawach ludzkiej z nią koegzystencji.

Ostatni cykl – „kajnikaj” Kai Raty – kieruje za to spojrzenia w górę, na niebo, zachęca do spojrzenia na Śląsk z perspektywy kosmicznej. To fotografie przekraczające dokument, Rata posługuje się kreacją, fotomontażem, aranżuje niespodziewane sytuacje. Kuratorka rozpatruje „kajnikaj” w kategorii fantazmatu rozumianego jako forma spełniania ukrytych pragnień. Szczech sugeruje: „Dla Kai Raty jest to sposób poszukiwania drogi ucieczki z miejsca, w którym się urodziła i wychowała”. Ujęcia „kajnikaj” są zaskakujące, dobrze znany formy architektoniczne czy krajobrazowe wydają się być czymś innym, niż w rzeczywistości. Hałdy skrzą się jak powierzchnia księżyca, niebo jest tak gwiaździste, jak może być tylko w parkach ciemnego nieba, a na tle katowickiej Superjednostki startuje niewielka, jakby dziecięca rakieta kosmiczna – Rata sama zbudowała i użyła do zainscenizowanych zdjęć kosmiczne pojazdy. Fotografka gra ze skalą, z przyzwyczajeniami odbiorcy i kliszami przedstawiania śląskiego pejzażu. Rata kieruje obiektyw w stronę nieba, dokonując w ten sposób przeramowania Śląska.

W książce fotograficznej zachowano rytm przechodzenia przez sale wystawy, stosując czarne strony pomiędzy rozdziałami. Większość zdjęć jest zamieszczonych w formie rozkładówek, część odpisów ukazuje się po rozłożeniu podwójnych stron, dzięki czemu przeglądanie albumu jest również rodzajem doświadczenia przestrzennego, wymaga aktywnego udziału czytelnika/widza w odkrywaniu fotografii i tekstu. Wartość publikacji jest tym większa, ponieważ zgromadzono w niej całe cykle, których zaledwie wycinki można obejrzeć w internetowych portfoliach fotografików. Zestawienie prac Szewczyka, Liboski i Raty dowodzi, że młode pokolenie artystek i artystów fotografii, nierzadko związane z Instytutem Fotografii Twórczej w Opawie, przełamuje dominujące przez dekady nurty wizualnych narracji o Śląsku. Prezentowani przez Muzeum Śląskie autorzy sięgają po kolor, hybrydyzują różne typy fotografii, czerpią ze światowych nurtów, dodają też to zdjęć element osobistej historii, materialnego i emocjonalnego związku z fotografowanym terytorium. Pozostaje mieć nadzieję, iż do omawianego projektu dołączą kolejne zbiorowe wystawy i publikacje, zderzające ze sobą pomysły na fotograficzne na doświadczanie miejsca.

LITERATURA:

Sławek T., Wiech T.: „Genius loci’. Kraków 2017.
Doświadczanie miejsca, kuratorka: Dominika Szczech, Muzeum Śląskie, 17.02-21.05.2023
Doświadczanie miejsca. Liboska, Rata, Szewczyk”. Muzeum Śląskie. Katowice 2023.

Plakat: Wojtek Bednarski.