ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (467) / 2023

Michał Trusewicz,

MNÓŻMY ŚWIATY (MISZA SAGI: '[DOOMER WAVE]')

A A A
Po premierze „[doomer wave]” do tej pory ukazały się dwa wywiady. W rozmowach przeprowadzonych zarówno przez Piotra Borkowicza dla „Stronny Czynnej”, jak i Krzysztofa Szeremetę dla „Popmoderny” pojawia się – mniej lub bardziej rozbudowany – motyw „światów alternatywnych”. „Myślę, że to ważne, by nie ulegać w myśleniu thatcherowskiemu hasłu wyrażonemu w akronimie TINA (There Is No Alternative). Mechanika i balans gry nie muszą być projektowane w duchu kapitalistycznej piaskownicy. Chciałbym wierzyć, że pisanie (i czytanie) może pomóc nam zachować zdolność wyobrażania sobie światów alternatywnych” (Szeremeta, Sagi, 2023) – to chyba najlepsze wprowadzenie do tomu „[doomer wave]”, w którym wyobraźnia i język przenoszą podmiot do miejsc, które są jednocześnie jak najbardziej realne i jak najdalej wysunięte w możliwą przyszłość. Jasne, pisanie (i czytanie) pomagają w wyobrażeniu sobie światów alternatywnych, lecz to, co bodaj najważniejsze dla tej poezji, to to, że istnieje sposób przekształcenia świadomości w taki sposób, by zmienić pewne nawyki percepcyjne. Być może dopiero wtedy można opuścić kapitalistyczną piaskownicę, czy też inaczej – neoliberalny sandbox.

Podmiot ekstazy

Wrócę jeszcze raz do rozmowy Sagiego z Szeremetą: „Tym niemniej, wydaje mi się, że poezja i pisanie mogą być swoistym laboratorium wyobraźni, w którym możliwe jest powoływanie do życia tych światów równoległych i przestrzeni nieeuklidesowych” (Szeremeta, Sagi, 2023). Z każdą kolejną lekturą „[doomer wave]” coraz wyraźniej widać, jak bardzo jest to tom „ekstatyczny” – każdy wiersz materialnie objawia się „tu i teraz”, w rzeczywistości doświadczalnej, lecz jednocześnie podmiot sięga aż do przyszłości, wykracza poza przygodność, wychodzi na zewnątrz samego siebie, spekulując o światach alternatywnych (ἔκστασις – bycie na zewnątrz siebie).

Warto jednak zaznaczyć, że owa „ekstatyczność” u Sagiego nie jest jedynie psychodeliczno-szamańską fantasmagorią – każdy wiersz, ba, nawet każdy wers istnieje realnie, wyrasta z niezgody na zastaną rzeczywistość. Tu nie chodzi o odurzenie „możliwością transcendencji”, zachłyśnięcie się szansą na ucieczkę z płonącego i wyniszczanego świata. Ekstaza pozwala wyobrazić sobie nowy, lepszy świat – poezja Sagiego to literackie kanalizowanie społeczno-politycznego pragnienia. Zaskakująco blisko autorowi „[doomer wave]” chociażby do Dawida Kujawy (zresztą nazwisko krytyka pojawia się w odautorskich podziękowaniach na koniec książki), który w swoich „Pocałunkach ludu”, przywołując myśl Johna Hollowaya, pisze następująco: „Krzyk, od którego rozpoczyna się niezgoda na zastany świat […] jest ekstatyczny, «w dosłownym sensie wychodzenia z siebie i kierowania się ku otwartej przyszłości. My, którzy krzyczymy, istniejemy ekstatycznie. Stoimy poza sobą, istniejemy w dwóch wymiarach. Krzyk implikuje napięcie między tym, co istnieje, a tym, co mogłoby istnieć, między trybem oznajmującym (jak jest) a trybem przypuszczającym (jak może być)». Ekstatyczność wiersza, innymi słowy, to jego dyspozycja do nieustannego balansowania na granicy między możliwym i realnym” (Kujawa 2021: 314–315). Tak, z całą pewnością wiersze Miszy Sagiego istnieją w wielu wymiarach, których osią jest napięcie między krytyką (innymi słowy kontestacją, buntem, niezgodą) a projektowaniem możliwego. Owszem, to poezja zaangażowana o tyle, o ile zaangażowanie będziemy rozumieć jako próbę modyfikacji wyobraźni.

„Ja” to hieroglif, spod którego ekstatycznie wyzierają tropy nieznanego świata: „mogę napisać o naszych małych ja / topniejących jak heroina / podgrzewana na łyżeczce / robiąc miejsce dużemu nie-ja / powolne zakłócanie zmysłów / by dotknąć nieznanego / ćwiczenia ze znikania” („it’s_am and i stil miss you”, s. 27). Nawet miłosne wyznanie może być zapowiedzią czegoś nowego i pożądanego, choć w tym samym wierszu zamienia się w zapowiedź buntu: „jednak tym razem / nie będzie o naszej wsobnej intymności / skonfrontowanej z realnym / o polityczności prywatnego / zamiast tego powiedz / czy lubisz uczestniczyć w fantazjach o ataku? / wyobrażać sobie rozwałkę kapitału? / queer które obala cywilizację?” (s. 28). Ekstaza to wyjście na zewnątrz samego siebie, to także wyjście poza schemat „wsobnej intymności”, porzucenie azymutów własnego „ja”, jak np. w wierszu „fana”: „mielę susz i kawę nurkuję poza krawędź mapy / życie nigdy nie było gdzie indziej nie było tak czyste” (s. 49). Ekstaza to przenicowanie mapy, dotarcie do jej krańców i przewrócenie na lewą stronę.

Choć nie brak w „[doomer wave]” nadziei, to jednak trudno zignorować nastroje apokaliptyczne, które zewsząd atakują świadomość bohaterów i bohaterek lirycznych. Pojawia się także przygnębienie, rezygnacja, a nawet kapitulacja. Nic dziwnego – z wierszy wyziera nędza materialności i niesprawiedliwych uwarunkowań. Dzieje się tak, gdyż wiersz – jako taki – nigdy nie próbuje unieważnić podłoża, z którego wyrasta: „my przy fajkach rozmawiamy o przyszłości polski i Europy […] kto ustabilizuje nas? nie mamy wpływu tylko szansę bycia pod wpływem / ruch obrotowy zapętla w głowie – wszystko karlejąc rośnie ością w gardle” („rewolucja jest jak rower”, s. 8). Mimo wszystko szuka się nowych rozwiązań, pomysłów, przekroczeń, modyfikacji – wiersze Sagiego są odważne, gdyż niekiedy desperacko próbują wkroczyć w kosmos możliwości, przełamując postpolityczny stupor.

Język ekstazy

Ekstatyczność tej poezji ma swoje odbicie przede wszystkim w samym języku. Upraszczając sprawę, chodzi o to, że kompozycja wiersza jest niezwykle szeroka – Sagi miesza różne rejestry językowe (raz przeciwstawne, raz zaskakująco zbieżne), splatając ze sobą krytyczne dyskursy polityczne, poetykę memów i kultury internetowej, apokaliptyczną grozę, humor, halucynacyjną epifaniczność, a także transowy rytm buddyjskiej metaforyki i filozofii. Podkreślmy raz jeszcze – ta psychodeliczność nie jest bezcelowa, nie jest jakimś poetyckim ornamentem, to wręcz rdzeń tej poetyki, możliwość wkroczenia na tor prowadzący do rekonfiguracji wyobraźni i świata. Estetyka „[doomer wave]” to wyraz woli eksperymentowania z formami i zdolnościami zarówno ciała, jak i samej myśli – stąd częste próby metaopisu samych doświadczeń: „udeptuję wrażenia jak kapustę stopami / zamykam w beczce pozwalam fermentować / coraz więcej słów zostawiam nierozłupanych” („nie możesz kupić szczęścia ale możesz zaparzacz do kawy”, s. 14), „działo się kręciło wirowało / miasto nadal nie należało do nas” („świat istnieje tylko w detalu”, s. 15), „przesączam się jak światło przez liście klonów / przyjmuję szprycę doświadczeń / pozwalam się metabolizować […] słowa rosną jak trawa / kiedyś chciałem ekspić / teraz tylko płynę” („dall·e: lofi nuclear war to relax/ study to// pocztówka z denpasar”, s. 17). Te momenty, z których przebija zamiłowanie do wolności i rozprężenia, mają swoje umocowanie w pragnieniu wydostania się z kondycji zniewolenia i wyzyskiwania, albo co najmniej uprzytomnienia sobie własnej pozycji w świecie: „wolność to zrozumieć że nie mamy wolnej woli / jedziemy ku zaspokojeniu nie wybierając pragnień / mielę słowa wyzyskuję i jestem wyzyskiwany” („simulateyourownuniverse.exe”, s. 5). Ekstaza miesza się ze znużeniem, a trans wyhamowuje w kierunku zmęczenia – w „[doomer wave]” są wyraźne również i te momenty, autor w bardzo przemyślany sposób miesza różne afekty, testując zmienne tempo tego „świadomościowego eksperymentu”.

Poetycka praxis u Sagiego ma w sobie coś z eksperymentu, lecz trudno się tutaj doszukiwać hermetyzmu czy postmodernistycznej laboratoryjności, mającej niewiele wspólnego z życiem i jego uwarunkowaniami. Z jednej strony pasmo językowe jest bardzo szerokie – wcześniej wspomniałem np. o łączeniu rejestrów czy całych dyskursywnych bloków w kompozycji pojedynczego wiersza, a z drugiej strony dużo tutaj bezpośredniości, co może sugerować performatywny potencjał tej poezji, aktualizujący się między materialnym tekstem a indywidualnym odbiorem jakiegoś adresata. Służą temu wersy będące zaproszeniem do wkroczenia w jakąś wspólnotę, w nieznane: „dzięki tobie dzieję się naprawdę i kiedy znikamy w sobie / pod naszą nieobecność wydarza się życie / tak doskonałe że żadne inne nie wchodzi w rachubę” (***, s. 40), „budda to otwieracz do kosmosu wydojonego z cycków boga / rozbij wszechświat jak arbuz zjedz go na śniadanie / jesteś rzeczywistością która sama ze sobą gra w ponga […] masz przestarzałą wersję systemu pisz nowy teraz rzucaj / za trzy dwa obręcz znika zatopiony wydech od nowa” („there’s crack in everything”, s. 39). To zaproszenie do poszerzania nowych światów, zachęta do pisania systemu na nowo – marzenie ryzykowne, bez gwarancji spełnienia. To jasne, że sama „rekompozycja podmiotowości” (Kujawa 2021: 334), czy też „rozbijanie wszechświata jak arbuz” lub „poszerzanie świadomości i wyobraźni” nie będzie wystarczające na tyle, aby trwale przekształcić rzeczywistość. To dlatego w „[doomer wave]” na próżno szukać psychodelicznego hurraoptymizmu – przebija jednak delikatna nadzieja, że zmiana nawyków percepcyjnych powstrzyma dalszą reprodukcję kapitalistycznej przemocy. „Doomer […] pozwala sobie na pewną szczerość w oglądzie świata […] ale coś tracąc, coś też zyskuje, choćby większą samoświadomość i dystans wobec samej logiki zysku i sukcesu. Wolność wyboru i możliwość dowolnego kształtowania swojego życia jest iluzją, ale paradoksalnie samo odsłonięcie tej iluzji daje jednak pewien rodzaj wolności” (Szeremeta, Sagi, 2023) – te słowa doskonale ilustrują, jaka strategia twórcza przyświecała autorowi „[doomer wave]”.

Praktyki ekstazy

„Realizm kapitalistyczny jednakże pociąga za sobą podporządkowanie się rzeczywistości nieskończenie plastycznej, zdolnej w dowolnym momencie do rekonfiguracji. Mierzymy się tu z […] obecnością czysto zamienną, w której przestrzeń i ludzka psychika może być dowolnie przetwarzana i odtwarzana. Rzeczywistość jest tutaj podobna do wielości opcji dostępnych w dokumencie cyfrowym, gdzie żadna decyzja nie jest ostateczna, gdzie zawsze możliwa jest korekta i gdzie dowolny fragment może zostać w dowolnej chwili przywrócony” (Fisher 2020: 77) – myśl Marka Fishera wydaje się istotna dla poetyckiej praxis Sagiego, jednak z pewną poprawką. Jak starałem się wykazać wyżej, ekstatyczność wiersza może być krytyczną kontrą dla kapitalistycznych procedur adaptacyjnych, które wymuszają w człowieku pozostawanie w stanie czuwania, w stanie bezwzględnej adaptacji, a także uwewnętrznienie wiary w mesjanistyczną moc elastyczności. Najciekawsze są zwłaszcza te fragmenty książki, które odsłaniają wszystkie luki i zerwania w świecie niewspółmierności – doomer to argonauta, który wyrusza w nieznane światy, odmawiając czuwania i adaptacji, niekiedy pozwalając na zanik „ja” i rozpuszczenie się w nieokreślonej potencjalności. Sagi w tej technice jest bardzo konsekwentny, wręcz metodyczny. Alternatywny świat antykapitalistyczny, którego pojawienie się jest antycypowane w „[doomer wave]” i poezji innych ekstatyków, powinien być rywalem Kapitału, nie może być jedynie doraźną reakcją nań. Labilność światów, po których skacze wyobraźnia podmiotu, jest jakąś kontrpropozycją dla neoliberalnej elastyczności i nieciągłości. Na szczególną uwagę zasługuje również podejrzliwość, rozumiana jako kontra wobec zaufania, którym żywi się Kapitał. Podmiot w wierszach Sagiego, nie chcąc się całkowicie podporządkować procedurom kapitalistycznych, nie ufa rozmaitym wariantom rzeczywistości, które raz, że mogą zostać włączone w logikę rynkową, a dwa, że szybko bywają pacyfikowane. Stąd „faktyczny” wymiar wiersza – niektóre teksty to transmisja faktów odsłaniających Realne, które rzeczywistość kapitalistyczna próbuje stłumić, stłamsić, unieważnić. Takie fragmenty tekstów przypominają wręcz epifanię – ewokowane zostają wydarzenia i zjawiska, które ujawniają pęknięcia i nieciągłości w systemie jawiącym się jako coś naturalnego, jedynego, uniwersalnego, niepodstawialnego.

A co, jeśli nawet taka strategia zostanie przerobiona przez inżynierię reklamowo-marketingową? W „[doomer wave]” pojawia się surowa myśl, że nawet praktyka uważności, wyciszenia i odmowy może zostać szybko wchłonięta przez telewizje śniadaniowe, a wędrówka po światach alternatywnych zmodyfikowana na modłę popezoterycznego programu telewizyjnego, powstałego tylko po to, by sztucznie stworzyć nowy rynek zbytu. Odpowiedzią na to pytanie są wiersze, w których dochodzi do pewnego zatrzymania, unieważnienia czasu, wymiarów przestrzeni i innych kwantyfikatorów celowości i postępu. Przeczytajmy np. te fragmenty: „nie próbuję wcześniej wstawać lepiej dziedziczyć bardziej fokusować” („nie możesz kupić szczęścia ale możesz zaparzacz do kawy”, s. 14), „świat staje jak zepsuty zegarek” („kalijuga”, s. 12), „wędrujemy do wnętrza momentu / każdy krok jest pocałunkiem / świat jest moim wdechem / twoim wdechem” („chill beats radio”, s. 9), „jestem latawcem / dziesięć tysięcy metrów nad ziemią / czarny atłas wyszywany złotą nicią miast” („dall·e: lofi nuclear war to relax/ study to// pocztówka z denpasar”, s. 18), „tak długo chcieć być kimś innym dojść gdzie indziej / aż wszystkie potencjalności się rozwieją / nie poprzez wybory a zaniechanie […] jesteś przerwą między myślami przebłyskiem / czystego postrzegania któregoś dnia umrzesz” (***, s. 33), „mam dwadzieścia osiem lat i czuję się starcem / wspominając tych kilka / -naście / -dziesiąt? / mgnień gdy życie przelewało się / przez palce” (***, s. 42) – przepływ słów w wierszach Sagiego jest niezwykle dynamiczny, ale czasem podmiot zaciąga hamulec lub blokuje na rogatkach lokomotywę dziejów. Po „faktycznym” odsłanianiu Realnego (poprzez tok informacji, statystyk, często bez żadnych metafor, porównań – po prostu nagość Realnego) często następuje moment wyhamowania, zawieszenia, unieważnienia tych parametrów (np. czasu, przestrzeni, możliwości, szans itp.). Wkracza duchowość, która próbuje się wymknąć formalizacji czy merkantylizacji stosunków społecznych bądź relacji z własnym „ja” – na chwilę zostaje zanegowana reifikacja i kwantyfikacja, na przekór maszynowemu zniewoleniu. Czas jest mierzony oddechami, intymnym przeczuciem czegoś, co może nadejść, lecz nie musi. Przestrzeń nie jest euklidesowa – duch się wznosi. Rozprzężona zostaje logika – odrzucone bywają miary. To wręcz surrealny dryf, niepodlegający racjonalizacji. Te momenty duchowego uwolnienia mogą być sojusznicze w krytyce kapitalizmu – są najklarowniejszym miejscem oporu, odmowy i negacji towarowej służebności. Ile potrwa ten stan? Tyle, ile oddech, ile wdech poety, wydech odbiorczyni i odbiorcy. Paradoksalnie – ta niezwykle interesująca książka opowiada chyba właśnie o tym, o uważnym poszukiwaniu tego, co potencjalne.

LITERATURA:

Fisher M.: „Realizm kapitalistyczny. Czy nie ma alternatywy?”. Tłum. A. Karalus. Warszawa 2020.

Kujawa D.: „Pocałunki ludu. Poezja i krytyka po roku 2000”. Kraków 2021.

Rozmowa Piotra Borkowicza z Miszą Sagim, „Strona Czynna” 13/2023, http://czynna.com/aktualny-numer/?fbclid=IwAR1KG7Xd92aSpuJD88a9SNCLFsJx1yR4dOuZOdThzsm0Njk7zcNuVHMcZ9Q

Szeremeta K.: „Życie to gra, NPC-ami ludzie”. Rozmowa z Miszą Sagim, https://popmoderna.pl/zycie-to-gra-npc-ami-ludzie-wywiad-z-misza-sagim/?fbclid=IwAR3BgRJ1EnF9alpaWxyyzisO0sIMcaNFuh2l0ww0rYaCyE62sHAkS72Fkgg
Misza Sagi: „[doomer wave]”. Wydawnictwo papierwdole. Wrocław 2023.