
POTĘPIEŃCZA GRA (PORTUS)
A
A
A
Każdy z nas z pewnością zna jakąś miejską legendę. O spuszczonych w toalecie aligatorach grasujących potem w miejskiej kanalizacji, nawiedzonych kasetach wideo czy otoczonym wianuszkiem pszczół upiorze z hakiem zamiast dłoni. Jedną z takich urban legends jest opowieść o popularnej przed laty grze komputerowej „Portus”. Otóż na jednym z sekretnych poziomów owej gry pojawia się ponoć chłopiec, który pyta uczestnika/uczestniczkę rozgrywki czy chce do niego dołączyć. W żadnym wypadku nie wolno odpowiedzieć twierdząco – inaczej los delikwenta/delikwentki jest przesądzony! Kolejna bajka dla (nie)grzecznych dzieci? Bynajmniej.
Nastoletnia Chinaru przestaje odbierać telefony i odpisywać na wiadomości od swoich znajomych, zaniedbuje też szkolne obowiązki. Kiedy pewnego dnia nieoczekiwanie pojawia się na zajęciach plastycznych prowadzonych przez Keigo Sawę (ćmiącego papierosa dwudziestopięcioletniego belfra gustującego w bandanach), najlepsza przyjaciółka Chinaru, Asami Kawakami, czuje, że dzieje się coś bardzo niedobrego. Dziwnie zachowująca się uczennica zdradza, że w ostatnich dniach całkowicie poświęca się wirtualnej rzeczywistości, zgłębiając tajemnice pewnej niepokojącej gry. Prześladowana przez halucynacje Chinaru opuszcza pracownię, by w niedługim czasie popełnić samobójstwo w swoim pokoju. Zrozpaczona Asami próbuje dociec przyczyn tragedii, odkrywając, że uniwersum „Portusa” jest miejscem szalenie niebezpiecznym – i nad wyraz realnym.
Jun Abe – rysownik i scenarzysta urodzony w prefekturze Shizouka – w swojej fantasmagorycznej mandze (świetnie zacierającej granicę między koszmarem a rzeczywistością) snuje ponurą, okraszoną partiami retrospekcji opowieść o klątwie, zbrodni, karze i poszukiwaniu odkupienia. Nienagannie budowana dramaturgia oraz równy poziom napięcia sprawiają, że ów kameralny tomik (oferujący niejednoznaczne zakończenie) czyta się błyskawicznie.
Niewątpliwą siłą tego dzieła jest oprawa graficzna (groza przemycana w różnych zakątkach kadrów; zabawa zmiennością planów i punktów widzenia) wzmacniająca opresyjną aurę gęstniejącą z każdą kolejną stroną. Opatrzony gustowną obwolutą „Portus” to trzymający w napięciu horror, który świetnie się sprawdza jako opowieść o przepracowywaniu traumy oraz o (chwilami szalenie trudnej) sztuce przebaczania. Amatorzy/amatorki mocnych wrażeń będą w siódmym niebie, a właściwie – w jednym z kręgów piekła zarezerwowanym dla pasjonatów/pasjonatek nawiedzonych multimediów.
Nastoletnia Chinaru przestaje odbierać telefony i odpisywać na wiadomości od swoich znajomych, zaniedbuje też szkolne obowiązki. Kiedy pewnego dnia nieoczekiwanie pojawia się na zajęciach plastycznych prowadzonych przez Keigo Sawę (ćmiącego papierosa dwudziestopięcioletniego belfra gustującego w bandanach), najlepsza przyjaciółka Chinaru, Asami Kawakami, czuje, że dzieje się coś bardzo niedobrego. Dziwnie zachowująca się uczennica zdradza, że w ostatnich dniach całkowicie poświęca się wirtualnej rzeczywistości, zgłębiając tajemnice pewnej niepokojącej gry. Prześladowana przez halucynacje Chinaru opuszcza pracownię, by w niedługim czasie popełnić samobójstwo w swoim pokoju. Zrozpaczona Asami próbuje dociec przyczyn tragedii, odkrywając, że uniwersum „Portusa” jest miejscem szalenie niebezpiecznym – i nad wyraz realnym.
Jun Abe – rysownik i scenarzysta urodzony w prefekturze Shizouka – w swojej fantasmagorycznej mandze (świetnie zacierającej granicę między koszmarem a rzeczywistością) snuje ponurą, okraszoną partiami retrospekcji opowieść o klątwie, zbrodni, karze i poszukiwaniu odkupienia. Nienagannie budowana dramaturgia oraz równy poziom napięcia sprawiają, że ów kameralny tomik (oferujący niejednoznaczne zakończenie) czyta się błyskawicznie.
Niewątpliwą siłą tego dzieła jest oprawa graficzna (groza przemycana w różnych zakątkach kadrów; zabawa zmiennością planów i punktów widzenia) wzmacniająca opresyjną aurę gęstniejącą z każdą kolejną stroną. Opatrzony gustowną obwolutą „Portus” to trzymający w napięciu horror, który świetnie się sprawdza jako opowieść o przepracowywaniu traumy oraz o (chwilami szalenie trudnej) sztuce przebaczania. Amatorzy/amatorki mocnych wrażeń będą w siódmym niebie, a właściwie – w jednym z kręgów piekła zarezerwowanym dla pasjonatów/pasjonatek nawiedzonych multimediów.
Jun Abe: „Portus”. Tłumaczenie: Michał Chodkowski. Waneko. Warszawa 2023.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |