MĄDRYCH MIŁO POSŁUCHAĆ (KATARZYNA KASIA, GRZEGORZ MARKOWSKI: 'SIEDEM ŻYCZEŃ. ROZMOWY O ŹRÓDŁACH NADZIEI')
A
A
A
Nadzieja to rzecz niebezpieczna. Czytałam „Siedem życzeń. Rozmowy o źródłach nadziei” sprintem przed 15 października, bo ledwie tląca się wiara w to, że po tym dniu coś się w kraju zmieni, mieszała się z myślą, że jeśli stanie się inaczej i moje nadzieje okażą się płonne, to przez długi czas absolutnie nie będę w stanie zmierzyć się z książką dotykającą takiego tematu. Chociaż pod koniec tomu autorka i autor, z przedwyborczej perspektywy, przekonują, że „bez względu na to, jak rozstrzygną się najbliższe wybory (a nawet – tym bardziej – jeśli zostaną one wygrane przez władzę, która niszczy nasz kraj), ta książka będzie niosła nadzieję” (s. 315), to chyba nie miałabym w sobie dość hartu ducha, by ryzykować odłożenie „Siedmiu życzeń” na po wyborach. I spuśćmy kurtynę miłosierdzia na sporą lukę w moim misternym planie, bo przecież nawet przeczytawszy książkę przed 15 października, nie napisałam o niej wtedy. Szczęśliwie pytanie, czy przy innym wyniku wyborów byłabym w stanie napisać recenzję w tej dekadzie, może pozostać nierozstrzygnięte.
Przyznaję, że po „Siedem życzeń” sięgnęłam z pozycji fanki. Skusiła mnie nie tyle lista zasłużonych rozmówców i rozmówczyń, jakkolwiek oczywiście doceniam to zestawienie (Agnieszka Holland, Szymon Malinowski, Jarosław Kuisz, Dorota Masłowska, Andrzej Leder, Joanna Tyrowicz, Jurek Owsiak), ile fakt, że rozmowy przeprowadza właśnie duet Katarzyna Kasia i Grzegorz Markowski. Wprawdzie z wiekiem przejawiam coraz mniej zachowań fanowskich, jednak kiedy widzę, że coś firmuje nazwiskiem Kasia, staram się po to sięgnąć i przeczytać, obejrzeć, posłuchać. Poza tym zachęcił mnie już sam wstęp, bo trudno oprzeć się pytaniu: „Jak przypomnieć sobie czasy, kiedy czuliśmy, że mamy wpływ na to, co się w naszym kraju dzieje? Jak odzyskać szacunek dla samych siebie i umiejętność troszczenia się o dobro wspólne?” (s. 11). Urocza jest też koncepcja rezygnacji z recept na rzecz życzeń: „Życzenia są o tyle bezpieczniejsze od recept, że pozostawiają wybór. My możemy czegoś komuś życzyć, ale co ten ktoś zrobi z życzeniem, to już jego sprawa” (s. 13). W ich wyborze Kasia i Markowski stawiają na powrót do podstaw, o których nieraz się zapomina: „Po niezbyt długim namyśle ułożyliśmy sobie listę tego, czego najbardziej nam w Polsce brakuje i czego byśmy chcieli: odwagi, dobrej przyszłości, niepodległości, śmiechu, spokoju, dobrobytu i szacunku” (s. 15).
Pozornie najważniejszy aspekt, skład osób wypowiadających się w „Siedmiu życzeniach” na wymienione wyżej kluczowe tematy, sprawdziłam więc w drugiej kolejności – na dodatek nietrafnie obstawiając, które rozmowy okażą się dla mnie najistotniejsze. Pewnie sporą część czytelników i czytelniczek skuszą najbardziej rozpoznawalne nazwiska Holland i Owsiaka, może Masłowskiej. Ja z kolei zakładałam, że najwięcej dowiem się od Malinowskiego i Tyrowicz, bo mówią o rzeczach, o których wiem najmniej. Okazało się jednak, że najwięcej wyniosłam z eksperckich głosów Kuisza i Ledera. Ale po kolei.
Rozmowa z Agnieszką Holland o odwadze jest, adekwatnie, odważna. Reżyserka nie boi się mówić o tym, że „jako naród dajemy całkowitą plamę” (s. 27) w kwestii odwagi cywilnej, ale też sama przyznaje, że za własne przejście w dojrzałość uważa odkrycie podczas praskich wydarzeń ’68, że ona sama nie jest osobą tak odważną, jak o sobie wcześniej myślała. Sporo tu bieżącej polityki, atakowania jej za kalkulowanie zamiast głębokich przekonań. Sporo też wiary w ludzi młodych oraz świadomości własnej uprzywilejowanej pozycji, co stanowi powiew świeżości wobec dominujących w medialnych wypowiedziach narzekaniach na „tę roszczeniową młodzież” i wobec częstego braku świadomości, z jakiej – no właśnie, uprzywilejowanej – pozycji się dana osoba wypowiada. Zabrakło mi natomiast w tej rozmowie większego nacisku na twórcze osiągnięcia Holland. Wywiad koncentruje się przede wszystkim na jej biografii i na „aktualnościach”, dopiero na ostatnich stronach mocniej wiążąc siłę narracji (w tym filmowej) z odwagą i zmianą społeczną.
Szymon Malinowski jak zawsze mówi o rzeczach ważnych, dotyczących tego, czy w ogóle będzie (dla ludzkiego gatunku) jakakolwiek przyszłość. Krytykuje przymus wzrostu, przedstawia własną wizję transformacji energetycznej, uświadamia: „Teraz mówmy, że człowiek się może do wszystkiego dostosować. Po pierwsze, nie do wszystkiego. Po drugie, nie wszyscy. Po trzecie, nie nagle” (s. 77). Przy tym ma świadomość, że za mówienie prawdy o kryzysie klimatycznym i nieodpowiednich działaniach w walce z nim można „wylecieć” (zob. s. 92). Podkreśla konieczność dawania ludziom prostych rozwiązań, jest bowiem sceptyczny wobec naiwnej wiary, że każdy ma ochotę głęboko dumać nad katastrofą: „Całe piękno tego rozwiązania polega na tym, że nie muszą myśleć. Oczywiście dobrze byłoby, gdyby myśleli, ale znowu założenie takie, że wszyscy myślą na ten temat, o którym my myślimy, że oni powinni myśleć, też nie jest realistyczne” (s. 96). Chociaż to wszystko ważne, a naukowiec umie o tym interesująco mówić, odniosłam wrażenie, że jeśli ktoś zna głośny dokument „Można panikować” Jonathana L. Ramseya (2020), to tę rozmowę traktować może jako appendix, a nie jako pokaźną dawkę nowych wiadomości.
Sporo wiedzy dała mi natomiast lektura rozmowy z Jarosławem Kuiszem – może dlatego, że chociaż kojarzę go jako redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej” i komentatora bieżących wydarzeń, nie czytałam jego książki „Koniec pokoleń podległości” (2018). Po wywiadzie chętnie bym tę lukę uzupełniła, bo opowieść o tym, jak wciąż reprodukujemy kody kulturowe czasów zaborów i PRL-u i jak mocno zdezorientowało nas odzyskanie niezależnego państwa, okazuje się fascynująca – przystępna, ale niepowierzchowna. Czytanie o dawnych źródłach polskości dzisiejszej, o lękach wynikających w życia „w regionie posttraumatycznej suwerenności” (s. 116-117) miało dla mnie posmak odkrycia, które sporo mi w głowie poukładało. Na dodatek odkrycia doprawionego udanymi żartami trojga rozmawiających (jak ten o Świątyni Opatrzności [zob. s. 135]).
Znów mocno subiektywnie, ale rozmowa z Dorotą Masłowską o śmiechu mnie nie zaskoczyła – być może dlatego, że niektóre tezy poznałam na spotkaniu autorskim jesienią zeszłego roku, a może dlatego, że temat jest tak wieloaspektowy, że trudno zbudować wokół niego taką spójną narrację, jak przy kwestiach wpływu historii porozbiorowej na teraźniejszość. Nie odmawiając pisarce ani poczucia humoru, ani posiadania refleksji na jego temat, chyba chętniej widziałabym tu osobę zajmującą się tematem nie tylko praktycznie/pisarsko, ale i teoretycznie (przykładowo Olgę Drendę, której książka „Słowo humoru” ukazała się parę dni temu). Równocześnie doceniam w tej rozmowie choćby spojrzenie na „śmiech jako narzędzie przemocy i wykluczania, i dzielenia” (s. 161), przypomnienie, że „[k]ategoria zadowolenia z siebie jest czym innym niż szczęście” (s. 169) oraz udane próby Kasi, by obserwacje obudować Bergsonem czy Heglem. Zawsze dobrze sobie przypomnieć, że mądrze „wykorzystana” filozofia może objaśniać świat, a nie tylko samą filozofię… Wzrusza mnie też – chociaż jej w swoim cynizmie nie umiem podzielać – wiara Kasi, że prawicowcy wyśmiewający osoby LGBTQ+ „gdzieś w głębi duszy (…) czują, że robią coś złego” (s. 173).
Pewnie w dużej mierze właśnie ze względu na możliwość trafnego „zaprzęgnięcia” myśli filozoficznej i psychoanalitycznej do wyjaśniania polskości tak spodobała mi się rozmowa z Andrzejem Lederem, chociaż w dużej mierze bazuje ona na materiale znanym, mianowicie jego dwóch głośnych książkach: „Prześnionej rewolucji” i „Rysie na tafli”. Portret Polski jako osoby, doświadczonej licznymi transformacjami, uzależnionej od cudzego spojrzenia, niedoceniającej tego, ile osiągnęła, wypada przekonująco, a Kasia wchodzi tu z Lederem w dyskusję na poziomie równocześnie naukowym i zrozumiałym dla „niefilozofów”. Z kolei Markowski, podobnie jak w innych rozmowach, obsadza się bardziej w roli słuchacza porządkującego rozmowę i streszczającego dotychczasowe wnioski (z których jeden z kluczowych to zdiagnozowanie nam wszystkim konieczności „stawienia czoła rzeczywistości” [s. 223]), wbrew wygodnym, ale niepozwalającym iść do przodu iluzjom). I tylko fragmenty o kapitale społecznym i ustosunkowaniu, chociaż ciekawe, wydały mi się warte dalszego pogłębienia – zwłaszcza że w głośnej krytyce Rafała Trzaskowskiego nie chodziło o to, że prezydent Warszawy – jak kpi Kasia – „się przyzna, że znał Geremka” (s. 206), tylko choćby o autopromocyjny styl opowiadania o tej znajomości, który wtedy i mnie, pałającą wielką sympatią do obu polityków, przyprawił o lekkie zgrzytanie zębów (przypomnijmy fragment: „Bronisław Geremek uczył mnie Cywilizacji europejskiej w Kolegium Europejskim w Natolinie, po francusku. Był poważny, zadumany i srogi. Dostałem najwyższą notę na roku, bo mój ówczesny francuski nie pozwolił na oratorskie popisy i zmusił do wypowiedzi chłodnej, precyzyjnej i oszczędnej” [https://www.facebook.com/rafal.trzaskowski/posts/10156340422816091/]).
Wiele obiecywałam sobie po rozmowie z Joanną Tyrowicz, niepokorną wobec pisowskiego rządu członkinią Rady Polityki Pieniężnej, a mój niedosyt wynika pewnie z tego, że Kasia i Markowski z premedytacją zaczęli od absolutnych podstaw (czym i po co są pieniądze), ale potem wywiad szybko wszedł na poziom wiedzy mniej przystępnej, pomijając niejako środek między totalnym ekonomicznym dyletanctwem a dość już specjalistyczną wiedzą z zarządzania procesem. Równocześni jednak ileś ważnych mechanizmów udało się zrozumiale przekazać, więc po lekturze czuję, że faktycznie wiem trochę więcej o inflacji i emeryturach, a spojrzenie Tyrowicz na transformację, jakkolwiek niepopularne („Wszystkim stan posiadania się podniósł, tylko niektórym podniosło się za mało” [s. 242]), skłonić może czytelników i czytelniczki do chociaż częściowego otwarcia się na istnienie punktów widzenia innych od tych, które proponują polityka i ekonomia zorientowane na absolutne potępienie Leszka Balcerowicza.
Dla fanów i fanek Jurka Owsiaka gratką będzie ostatnia rozmowa, w której człowiek stojący za Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy jest tak bardzo sobą, że zapis rozmowy brzmi, jakby Owsiak stał obok. Sama tematyka, głównie wspomniany szacunek i niezgoda na bierność, to coś, o czym – jak dowodzą liczne przykłady z tego rozdziału „Siedmiu życzeń” – rozmówca zaświadcza własnym życiem. Natomiast w werbalizowanych „teoretycznych” zaleceniach Owsiak proponuje powrót do spraw podstawowych, mieszczących się w formule, która u kogoś innego mogłaby wybrzmieć nieznośnie banalnie, jednak akurat „prezesowi Jurkowi” trudno odmówić prawa do głoszenia takich oczywistości: „Nie rób złych rzeczy, a teraz ucz się szacunku do innych, bo tego trzeba się uczyć” (s. 300-301).
Wobec zróżnicowania tematów najwygodniej omawia się każdą rozmowę osobno, ale – co zauważają też Kasia i Markowski w zakończeniu – wątki często się splatają. Klimat, kryzys przywództwa, wielorako rozumiana trauma pojawiają się w różnych częściach „Siedmiu życzeń”, dzięki czemu „przepytywane” osoby wchodzą w niezaplanowany ciekawy dialog. Na przykład dwie moje ulubione rozmowy w podsumowaniu trafnie ujęto razem: „Tematami spotkań z Andrzejem Lederem i Jarosławem Kuiszem były odpowiednio życzenia spokoju i niepodległości. Rozmowy te okazały się wielkim wykładem na temat tego, »skąd przybywamy«, bo jasno tłumaczą, co nas – jako społeczeństw – ukształtowało” (s. 307).
Cieszę się, że znalazła się wydawnicza przestrzeń na pełne nadziei i zdecydowanie obszerniejsze od gazetowych rozmowy na kluczowe tematy. Nie mam pewności, jak wiele tych rozważań zostanie aktualnych za parę lat. Wydaje mi się też, że na papier magia radiowych i telewizyjnych interakcji Kasi i Markowskiego daje się przełożyć tylko w pewnym, niepełnym, zakresie. Na dodatek cały ten książkowy projekt obciążony jest ryzykiem, o które Kasia w rozmowie z Kuiszem, w kontekście ludzi młodych i liberalizmu, pyta: „(…) czy w takiej sytuacji coś tak spokojnego i mało wyrazistego jak projekt budowania liberalizmu w ogóle ma u nas szansę powodzenia?” (s. 141). Obawiam się, że dla wielu osób myślących lewicowo taka lista nazwisk i takie nieradykalne, nastawione bardziej na zgodę niż na konflikt, ujęcie podjętych tematów okażą się zbyt, no właśnie, liberalne (o tym, że Holland, Owsiaka i prowadzących z „wrogiego” TVN24 zechce czytać prawa strona, nie ma chyba nawet co marzyć). A jednak cieszę się, że sięgnęłam po ten tom rozmów, bo chociaż proponowane tu rozwiązania/życzenia nie zawsze w pełni mnie przekonywały i nie wszystkie rozmowy dały mi równie dużo, z kilku wywiadów wyniosłam wiele wiedzy i sporo nadziei. I oczywiście mogę sobie z czystym sumieniem nadal podziwiać Katarzynę Kasię.
Przyznaję, że po „Siedem życzeń” sięgnęłam z pozycji fanki. Skusiła mnie nie tyle lista zasłużonych rozmówców i rozmówczyń, jakkolwiek oczywiście doceniam to zestawienie (Agnieszka Holland, Szymon Malinowski, Jarosław Kuisz, Dorota Masłowska, Andrzej Leder, Joanna Tyrowicz, Jurek Owsiak), ile fakt, że rozmowy przeprowadza właśnie duet Katarzyna Kasia i Grzegorz Markowski. Wprawdzie z wiekiem przejawiam coraz mniej zachowań fanowskich, jednak kiedy widzę, że coś firmuje nazwiskiem Kasia, staram się po to sięgnąć i przeczytać, obejrzeć, posłuchać. Poza tym zachęcił mnie już sam wstęp, bo trudno oprzeć się pytaniu: „Jak przypomnieć sobie czasy, kiedy czuliśmy, że mamy wpływ na to, co się w naszym kraju dzieje? Jak odzyskać szacunek dla samych siebie i umiejętność troszczenia się o dobro wspólne?” (s. 11). Urocza jest też koncepcja rezygnacji z recept na rzecz życzeń: „Życzenia są o tyle bezpieczniejsze od recept, że pozostawiają wybór. My możemy czegoś komuś życzyć, ale co ten ktoś zrobi z życzeniem, to już jego sprawa” (s. 13). W ich wyborze Kasia i Markowski stawiają na powrót do podstaw, o których nieraz się zapomina: „Po niezbyt długim namyśle ułożyliśmy sobie listę tego, czego najbardziej nam w Polsce brakuje i czego byśmy chcieli: odwagi, dobrej przyszłości, niepodległości, śmiechu, spokoju, dobrobytu i szacunku” (s. 15).
Pozornie najważniejszy aspekt, skład osób wypowiadających się w „Siedmiu życzeniach” na wymienione wyżej kluczowe tematy, sprawdziłam więc w drugiej kolejności – na dodatek nietrafnie obstawiając, które rozmowy okażą się dla mnie najistotniejsze. Pewnie sporą część czytelników i czytelniczek skuszą najbardziej rozpoznawalne nazwiska Holland i Owsiaka, może Masłowskiej. Ja z kolei zakładałam, że najwięcej dowiem się od Malinowskiego i Tyrowicz, bo mówią o rzeczach, o których wiem najmniej. Okazało się jednak, że najwięcej wyniosłam z eksperckich głosów Kuisza i Ledera. Ale po kolei.
Rozmowa z Agnieszką Holland o odwadze jest, adekwatnie, odważna. Reżyserka nie boi się mówić o tym, że „jako naród dajemy całkowitą plamę” (s. 27) w kwestii odwagi cywilnej, ale też sama przyznaje, że za własne przejście w dojrzałość uważa odkrycie podczas praskich wydarzeń ’68, że ona sama nie jest osobą tak odważną, jak o sobie wcześniej myślała. Sporo tu bieżącej polityki, atakowania jej za kalkulowanie zamiast głębokich przekonań. Sporo też wiary w ludzi młodych oraz świadomości własnej uprzywilejowanej pozycji, co stanowi powiew świeżości wobec dominujących w medialnych wypowiedziach narzekaniach na „tę roszczeniową młodzież” i wobec częstego braku świadomości, z jakiej – no właśnie, uprzywilejowanej – pozycji się dana osoba wypowiada. Zabrakło mi natomiast w tej rozmowie większego nacisku na twórcze osiągnięcia Holland. Wywiad koncentruje się przede wszystkim na jej biografii i na „aktualnościach”, dopiero na ostatnich stronach mocniej wiążąc siłę narracji (w tym filmowej) z odwagą i zmianą społeczną.
Szymon Malinowski jak zawsze mówi o rzeczach ważnych, dotyczących tego, czy w ogóle będzie (dla ludzkiego gatunku) jakakolwiek przyszłość. Krytykuje przymus wzrostu, przedstawia własną wizję transformacji energetycznej, uświadamia: „Teraz mówmy, że człowiek się może do wszystkiego dostosować. Po pierwsze, nie do wszystkiego. Po drugie, nie wszyscy. Po trzecie, nie nagle” (s. 77). Przy tym ma świadomość, że za mówienie prawdy o kryzysie klimatycznym i nieodpowiednich działaniach w walce z nim można „wylecieć” (zob. s. 92). Podkreśla konieczność dawania ludziom prostych rozwiązań, jest bowiem sceptyczny wobec naiwnej wiary, że każdy ma ochotę głęboko dumać nad katastrofą: „Całe piękno tego rozwiązania polega na tym, że nie muszą myśleć. Oczywiście dobrze byłoby, gdyby myśleli, ale znowu założenie takie, że wszyscy myślą na ten temat, o którym my myślimy, że oni powinni myśleć, też nie jest realistyczne” (s. 96). Chociaż to wszystko ważne, a naukowiec umie o tym interesująco mówić, odniosłam wrażenie, że jeśli ktoś zna głośny dokument „Można panikować” Jonathana L. Ramseya (2020), to tę rozmowę traktować może jako appendix, a nie jako pokaźną dawkę nowych wiadomości.
Sporo wiedzy dała mi natomiast lektura rozmowy z Jarosławem Kuiszem – może dlatego, że chociaż kojarzę go jako redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej” i komentatora bieżących wydarzeń, nie czytałam jego książki „Koniec pokoleń podległości” (2018). Po wywiadzie chętnie bym tę lukę uzupełniła, bo opowieść o tym, jak wciąż reprodukujemy kody kulturowe czasów zaborów i PRL-u i jak mocno zdezorientowało nas odzyskanie niezależnego państwa, okazuje się fascynująca – przystępna, ale niepowierzchowna. Czytanie o dawnych źródłach polskości dzisiejszej, o lękach wynikających w życia „w regionie posttraumatycznej suwerenności” (s. 116-117) miało dla mnie posmak odkrycia, które sporo mi w głowie poukładało. Na dodatek odkrycia doprawionego udanymi żartami trojga rozmawiających (jak ten o Świątyni Opatrzności [zob. s. 135]).
Znów mocno subiektywnie, ale rozmowa z Dorotą Masłowską o śmiechu mnie nie zaskoczyła – być może dlatego, że niektóre tezy poznałam na spotkaniu autorskim jesienią zeszłego roku, a może dlatego, że temat jest tak wieloaspektowy, że trudno zbudować wokół niego taką spójną narrację, jak przy kwestiach wpływu historii porozbiorowej na teraźniejszość. Nie odmawiając pisarce ani poczucia humoru, ani posiadania refleksji na jego temat, chyba chętniej widziałabym tu osobę zajmującą się tematem nie tylko praktycznie/pisarsko, ale i teoretycznie (przykładowo Olgę Drendę, której książka „Słowo humoru” ukazała się parę dni temu). Równocześnie doceniam w tej rozmowie choćby spojrzenie na „śmiech jako narzędzie przemocy i wykluczania, i dzielenia” (s. 161), przypomnienie, że „[k]ategoria zadowolenia z siebie jest czym innym niż szczęście” (s. 169) oraz udane próby Kasi, by obserwacje obudować Bergsonem czy Heglem. Zawsze dobrze sobie przypomnieć, że mądrze „wykorzystana” filozofia może objaśniać świat, a nie tylko samą filozofię… Wzrusza mnie też – chociaż jej w swoim cynizmie nie umiem podzielać – wiara Kasi, że prawicowcy wyśmiewający osoby LGBTQ+ „gdzieś w głębi duszy (…) czują, że robią coś złego” (s. 173).
Pewnie w dużej mierze właśnie ze względu na możliwość trafnego „zaprzęgnięcia” myśli filozoficznej i psychoanalitycznej do wyjaśniania polskości tak spodobała mi się rozmowa z Andrzejem Lederem, chociaż w dużej mierze bazuje ona na materiale znanym, mianowicie jego dwóch głośnych książkach: „Prześnionej rewolucji” i „Rysie na tafli”. Portret Polski jako osoby, doświadczonej licznymi transformacjami, uzależnionej od cudzego spojrzenia, niedoceniającej tego, ile osiągnęła, wypada przekonująco, a Kasia wchodzi tu z Lederem w dyskusję na poziomie równocześnie naukowym i zrozumiałym dla „niefilozofów”. Z kolei Markowski, podobnie jak w innych rozmowach, obsadza się bardziej w roli słuchacza porządkującego rozmowę i streszczającego dotychczasowe wnioski (z których jeden z kluczowych to zdiagnozowanie nam wszystkim konieczności „stawienia czoła rzeczywistości” [s. 223]), wbrew wygodnym, ale niepozwalającym iść do przodu iluzjom). I tylko fragmenty o kapitale społecznym i ustosunkowaniu, chociaż ciekawe, wydały mi się warte dalszego pogłębienia – zwłaszcza że w głośnej krytyce Rafała Trzaskowskiego nie chodziło o to, że prezydent Warszawy – jak kpi Kasia – „się przyzna, że znał Geremka” (s. 206), tylko choćby o autopromocyjny styl opowiadania o tej znajomości, który wtedy i mnie, pałającą wielką sympatią do obu polityków, przyprawił o lekkie zgrzytanie zębów (przypomnijmy fragment: „Bronisław Geremek uczył mnie Cywilizacji europejskiej w Kolegium Europejskim w Natolinie, po francusku. Był poważny, zadumany i srogi. Dostałem najwyższą notę na roku, bo mój ówczesny francuski nie pozwolił na oratorskie popisy i zmusił do wypowiedzi chłodnej, precyzyjnej i oszczędnej” [https://www.facebook.com/rafal.trzaskowski/posts/10156340422816091/]).
Wiele obiecywałam sobie po rozmowie z Joanną Tyrowicz, niepokorną wobec pisowskiego rządu członkinią Rady Polityki Pieniężnej, a mój niedosyt wynika pewnie z tego, że Kasia i Markowski z premedytacją zaczęli od absolutnych podstaw (czym i po co są pieniądze), ale potem wywiad szybko wszedł na poziom wiedzy mniej przystępnej, pomijając niejako środek między totalnym ekonomicznym dyletanctwem a dość już specjalistyczną wiedzą z zarządzania procesem. Równocześni jednak ileś ważnych mechanizmów udało się zrozumiale przekazać, więc po lekturze czuję, że faktycznie wiem trochę więcej o inflacji i emeryturach, a spojrzenie Tyrowicz na transformację, jakkolwiek niepopularne („Wszystkim stan posiadania się podniósł, tylko niektórym podniosło się za mało” [s. 242]), skłonić może czytelników i czytelniczki do chociaż częściowego otwarcia się na istnienie punktów widzenia innych od tych, które proponują polityka i ekonomia zorientowane na absolutne potępienie Leszka Balcerowicza.
Dla fanów i fanek Jurka Owsiaka gratką będzie ostatnia rozmowa, w której człowiek stojący za Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy jest tak bardzo sobą, że zapis rozmowy brzmi, jakby Owsiak stał obok. Sama tematyka, głównie wspomniany szacunek i niezgoda na bierność, to coś, o czym – jak dowodzą liczne przykłady z tego rozdziału „Siedmiu życzeń” – rozmówca zaświadcza własnym życiem. Natomiast w werbalizowanych „teoretycznych” zaleceniach Owsiak proponuje powrót do spraw podstawowych, mieszczących się w formule, która u kogoś innego mogłaby wybrzmieć nieznośnie banalnie, jednak akurat „prezesowi Jurkowi” trudno odmówić prawa do głoszenia takich oczywistości: „Nie rób złych rzeczy, a teraz ucz się szacunku do innych, bo tego trzeba się uczyć” (s. 300-301).
Wobec zróżnicowania tematów najwygodniej omawia się każdą rozmowę osobno, ale – co zauważają też Kasia i Markowski w zakończeniu – wątki często się splatają. Klimat, kryzys przywództwa, wielorako rozumiana trauma pojawiają się w różnych częściach „Siedmiu życzeń”, dzięki czemu „przepytywane” osoby wchodzą w niezaplanowany ciekawy dialog. Na przykład dwie moje ulubione rozmowy w podsumowaniu trafnie ujęto razem: „Tematami spotkań z Andrzejem Lederem i Jarosławem Kuiszem były odpowiednio życzenia spokoju i niepodległości. Rozmowy te okazały się wielkim wykładem na temat tego, »skąd przybywamy«, bo jasno tłumaczą, co nas – jako społeczeństw – ukształtowało” (s. 307).
Cieszę się, że znalazła się wydawnicza przestrzeń na pełne nadziei i zdecydowanie obszerniejsze od gazetowych rozmowy na kluczowe tematy. Nie mam pewności, jak wiele tych rozważań zostanie aktualnych za parę lat. Wydaje mi się też, że na papier magia radiowych i telewizyjnych interakcji Kasi i Markowskiego daje się przełożyć tylko w pewnym, niepełnym, zakresie. Na dodatek cały ten książkowy projekt obciążony jest ryzykiem, o które Kasia w rozmowie z Kuiszem, w kontekście ludzi młodych i liberalizmu, pyta: „(…) czy w takiej sytuacji coś tak spokojnego i mało wyrazistego jak projekt budowania liberalizmu w ogóle ma u nas szansę powodzenia?” (s. 141). Obawiam się, że dla wielu osób myślących lewicowo taka lista nazwisk i takie nieradykalne, nastawione bardziej na zgodę niż na konflikt, ujęcie podjętych tematów okażą się zbyt, no właśnie, liberalne (o tym, że Holland, Owsiaka i prowadzących z „wrogiego” TVN24 zechce czytać prawa strona, nie ma chyba nawet co marzyć). A jednak cieszę się, że sięgnęłam po ten tom rozmów, bo chociaż proponowane tu rozwiązania/życzenia nie zawsze w pełni mnie przekonywały i nie wszystkie rozmowy dały mi równie dużo, z kilku wywiadów wyniosłam wiele wiedzy i sporo nadziei. I oczywiście mogę sobie z czystym sumieniem nadal podziwiać Katarzynę Kasię.
Katarzyna Kasia, Grzegorz Markowski: „Siedem życzeń. Rozmowy o źródłach nadziei”. Znak Koncept. Kraków 2023.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |