ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (479) / 2023

Michał Kaczmarek,

WIERSZE

A A A
Ostatnie dni

trasa z ulicy Niedziałkowskiego

na ulicę Sienkiewicza

wydeptana butami astmatyka



z kawalerki do trzypokojowego mieszkania

ciągnęła żona

którą wyrzucił z domu pijaństwem



jedli wspólne obiady

gdy wracał

przecinał drogi nieznajomych

błąkali się po ulicach

szukając schronienia



strumyk

ruchliwa droga

kilka sklepów

dzień w dzień



omijał bezdomne psy

motyl przed twarzą

przez przypadek

w poszukiwaniu kwiatów



siedem razy w tygodniu

z wyjątkiem choroby

krok za krokiem

pożegnanie które spada z ust

jak farba ze ściany



przystanek na ławce

przy płaczącej wierzbie i suchej fontannie



znika za blokiem

w ręku list zakończony

słowami No to cześć Kazik



no to cześć



Pożegnanie z kawalerką

mężczyzna który tej nocy umrze

jest sam

zaplanowane

że zostawi go żona

wyprowadzi się syn



z żoną rozmawia przez telefon

o sprawach codziennych



kładzie się do łóżka

papierosy i zapalniczka



na pokrętłach radia

ciepło palców



w lodówce jedzenie

ustawione z nieznanym zamiarem



kroki choć wyczuwalne

nie ujawnią swoich kierunków



sufit mimo że patrzy z góry

nie mówi o ostatnim wdechu



okulary położone na skraju stolika

dowodem na słabą niepewną dłoń

może kierowane przypadkowo

aby nie zahaczyć o gazetę



nie odtworzy się

wieczór godzina po godzinie

przypomina znamię na białej skórze

plama w rogu

zamalowana po sprzedaży

córce policjanta i głównej księgowej



Kilkanaście lat po

w lipcu w 2012

albo wrześniu 2011

wyszedłeś po raz ostatni z kawalerki

przed śmiercią ojca i sprzedażą



jak zwykle

rozmowa o audycjach radiowych i książkach

po dwa albo trzy piwa



gdy przekroczyłeś próg

więzy zerwały się cicho

ciszej niż echo kroków na klatce schodowej



przekonany że wrócisz

zamknąłeś drzwi



gdybyś się odwrócił

zobaczyłbyś kołysanie firan



Najpopularniejszy

dziewczyna skacze z dziesiątego piętra

jeansy

jasny sweter

biało-czarne sportowe buty

włosy proste

zadbane



tyle widzę

na amatorskim nagraniu



inny obraz głębokiego smutku

kiedy załatwia się do łóżka

nie dba o higienę

gapi na ścianę



dzień zwykły

śniadanie

delikatny makijaż

audycja w radiu



mężczyzna który ważył kapustę

zmienia papier w kasie fiskalnej

kobietę której mówiła dzień dobry

ochlapał autobus



skok niepewny

Dominik pomóż

nie utrzymam



wisi na zewnątrz budynku

wdrapuje się

opada

wdrapuje znowu

puszcza

spada na dach przedsionka



filmik urywa się

krzykiem

niewyraźnym obrazem



przesyłany między komputerami

w pustym mieszkaniu

przy słabym świetle

trzynastoletni chłopiec

dotyka zimna



Zimowy spacer

mało śniegu

sanki szły po oblodzonej ulicy

trawnik wypalony mrozem



w drewnianym domku

zabawki ubrudzone piaskiem i błotem

próba ich ożywienia

potrząsanie zmarłym



szarówka

chłód kłuje w twarz

szybki powrót do domu

który zostawiłaś



z sali w której leżysz

nie wrócisz tylko ty

ze oknem gaśnie neon

sklep z narzędziami



Najmłodsze życie 

rozrzuciło pluszowe misie po pokoju

bez sensu ale z uporem

przenosiło zabawki z miejsca na miejsce

z wózka na stolik

ze stolika na komodę



stało na nogach

upadało na pośladki

szczerzyło zęby



usunięcie jelita to nie koniec

worki w kolorze ciała

można żyć



śmierć zbyt słaba by spełnić swoje zadanie

patrzyła przez okno

padał śnieg



zauważyło ją 

sapnęło

podniosło ręce

wróciło do interaktywnej tablicy 

z klamką kablem wtyczką w kontakcie



Burek albo Karmel

twoja śmierć

wściekła suka

na kilka tygodni przed

pokazała zęby



na drodze ekspresowej

samochód otarł się bokiem

mogło skończyć się wtedy

ale tylko wgniecenia

strach dziecka

po naprawie kolor lewych drzwi

inny niż prawych



jeszcze godzinę

potem zrobię kotlety



swój własny wróg

układem odpornościowym

walczyłaś ze sobą



piodermia zgorzelinowa

spondyloartropatia

wrzodziejące zapalenie



suka jadła stawy i jelita



przed nagłym wyjazdem

do kliniki z której nie wróciłaś

dzieci krzyczały

biły się o prezent od Mikołaja



co dziwne

kot sąsiadów

przez cały dzień

siedział przy naszych drzwiach



Fotel który został w pamięci

wagarowicz chodzi po parku

myśli o samobójstwie

przykuwa wzrok



matka położyła głowę na twoich udach

szukała ucieczki od męża

twojego ojca

matczyny policzek

dotknął zbyt młodych kolan

zatrzymał ręce które nie rozumiały

nie pogładziły włosów

przyszło zbyt wcześnie

zaufanie



usiadłeś w fotelu

czekałeś na powrót pijaka

teraz się włóczysz



wyjdź z parku

dziecko

wstań z fotela

dlaczego nie zostawiłeś mieszkania

ścieżki były otwarte jak wystraszone usta



wrosłeś w oparcie

odebrano mowę

w czasie alkoholowej imprezy

odebrano zdolność ruchu

jestem po drugiej stronie

by ożywić płuca

wpuścić krew

w bladą skórę brzucha



zostaw dom

proszę

moje dziecko

uciekaj

ja

o którym zapomniałem



Narodziny córki

płacz trzymiesięcznej dziewczynki

minąłeś się z nim w drzwiach

wasze okrężne ruchy

zamiana miejscami

sprawiły że jesteś ze mną



nie masz układu kostnego

tkanek włókien kolorów

nie ma cię we wspomnieniach



jesteś zamknięty w byciu

stołu ogrodu kubka do kawy



kubek do kawy jest

moce sprawcze zdania

także wobec ciebie



nie być nie można

wygasa upada wysycha

czasownik oddala się od znaczenia

które mu narzucamy

odpowiada na pytania

o znaczeniu odwrotnym



zanika

to znaczy co robi

umiera

czyli jest w trakcie życia



nawet nie istnieje

równa się w swojej wadze

z nie odchodzi czyli zostaje



zawiera zgodę z byciem

aby mogło nie być

to co znika z oczu

spisu mieszkańców

opłat za wywóz śmieci



przyjeżdża raz w miesiącu

zakład oczyszczania miasta