NIE-MIEJSCE PAMIĘCI (PAWEŁ PRÓCHNIAK: 'W PRZEŚWICIE. SZKICE Z BRAMY')
A
A
A
Miejsca pamięci i miejsca, w których się pamięta, pielęgnuje to, co bezpowrotnie utracone, odgrywają w kulturze europejskiej szczególną rolę. Trudno oczywiście pogodzić ich istnienie z pędem współczesności, ale wieloletnie dyskusje, zaangażowanie poszczególnych osób i społeczności lokalnych sprawiają, że wiele z tych miejsc może funkcjonować w sposób, mniej lub bardziej, stabilny, przede wszystkim zaś pozostają obecne w świadomości społeczności, które żyją w ich pobliżu.
W tekście syntetyzującym wnioski z badań prowadzonych nad miejscami pamięci Andrzej Szpociński przypominał słusznie, iż: „»Miejsca pamięci« funkcjonować mogą tylko w takich kulturach, w których respektowane są przekonania o tym, że pewne przedmioty (posłużmy się tu trawestacją sformułowania Paula Ricouera) »mają nam coś do powiedzenia« o przeszłości. To samo można ująć jeszcze inaczej: nabieranie przez pewne przedmioty statusu »miejsc pamięci« sprawia, że w obszarze danej kultury zaczyna funkcjonować reguła orzekająca o tym, iż przeszłość dana jest nam nie tylko w relacjach bezpośrednich świadków zdarzeń, lecz także pośrednio – poprzez znaki i symbole” (Szpociński 2008: 14).
W zbiorze esejów-opowieści „W prześwicie. Szkice z Bramy” Paweł Próchniak przedstawia nam miejsce pamiętania i gromadzenia przedmiotów pamięci, opisuje, ale też kreuje przestrzeń, która zbiera dokumenty, przedmioty, emocje, które mają nam coś do powiedzenia. Ze strony internetowej dowiadujemy się, że: „Ośrodek »Brama Grodzka – Teatr NN« w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka – Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii”. Zaś Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor ośrodka dodaje: „Przez lata Brama stała się miejscem, w którym, jak w »arce pamięci«, ocalamy dla przyszłych pokoleń stare fotografie, dokumenty, wspomnienia. Ta pusta przestrzeń, mieszcząca się w pobliżu Bramy, stała się dla Teatru NN naturalnym miejscem do realizowania działań artystycznych, odkrywających pamięć o przeszłości, ale będących też opłakiwaniem ofiar Zagłady” (teatrnn.pl).
Nowa książka Próchniaka to zbiór szkiców o instytucji szczególnej, wyróżniającej się nie tylko na kulturowej mapie Lublina, ale wielu polskich miast. Poza projektami, powstaje tam bowiem także, nieustająco żywe i uzupełniane, archiwum – mieszkańcy wciąż wzbogacają je o zdjęcia, dokumenty, przedmioty; sam ośrodek swego czasu ocalił na przykład pozostałości zabytkowej drukarni, tworząc „Dom słów”. Tym jednak, co wyróżnia to miejsce, jest nie tylko brak monopolizacji (Lublin to miasto funkcjonujące przez wieki na styku kultur, nie ma więc tutaj miejsca na przemilczenia i wykluczenia), ale także połączenie instytucji realizującej projekty związane z ocalaniem, oswajaniem i przechowywaniem z performance’em, z teatrem – z innym niż wystawienniczy wymiarem oddawania głosu tym, którzy nie mogli opowiedzieć nam swoich historii: „Wejście w realną przestrzeń Bramy uzmysławia, że jej kulisy są sceną. W tym teatrze kulis, od lat, dzień po dniu, rozgrywa się niezwykły, przejmujący, jedyny w swoim rodzaju teatr pamięci. Stojący twardo na ziemi. Obeznany z proza archiwum, z uciążliwością kwerend i krytyki źródeł, z prozaicznymi aspektami pracy z pamięcią i namysłu nad nią. Ale jednocześnie ubogi teatr kulis, teatr Bramy, pozostaje otwarty na rejestry wymykające się rzeczowym, scjentystycznym dyskursom. Otwiera się na grozę zapomnienia, której możemy tak niewiele przeciwstawić” (s. 115).
„W prześwicie” nie jest reportażem, nie jest też jedynie zbiorem anegdot o miejscu i tworzących je ludziach. Nie brakuje tu licznych, rozbudowanych metafor, które zmieniają relację w zupełnie inną opowieść. Próchniak snuje bowiem narrację o miejscu mistycznym, „arce” i „ochronce”. Nie otrzymujemy chronologicznie poukładanej historii instytucji, spisu inwentaryzującego zasoby Bramy Grodzkiej. Na marginesie opowieści o miejscu toczy się tutaj bowiem zupełnie inna – nieco może zbyt poetycko przedstawiona – historia odpowiedzialności wobec tych, których unicestwiła Zagłada. Dopiero teraz docieramy do sedna omawianej książki. Paweł Próchniak oddaje w czytelnicze ręce osobistą opowieść o ocalaniu pamięci – nie tyle o grozie Szoa, ile o ocalaniu ludzi, urywków myśli, poezji, relacji z doświadczeń. Chodzi bowiem o możliwość wejrzenia w to, czego nie mogą opowiedzieć nawet najlepiej prowadzone archiwa i muzea, o przeżycie, przemyślenie, refleksję, spojrzenie w przeszłość, które ma stać się podstawą do budowania lepszej, bardziej empatycznej teraźniejszości. Nie jest bowiem tak, że powiedziano już wszystko, a ofiarom oddano sprawiedliwość. Tych opowieści, miejsc, ludzi, a przede wszystkim przemyśleń, wciąż za mało.
To specyficzna forma zapośredniczonej opowieści o Szoa. Dokumenty czy zapiski z dzienników, listów nie mówią same za siebie. Próchniak, przy wsparciu medium poetyckiego, palimpsestowo nadpisuje niejako tę historię. Nie umniejszając jej oczywiście, a jedynie nadając jej nowe znaczenia, unaoczniając tę tragiczną przeszłość w teraźniejszości, poddając ją nowej lekturze. Zresztą intencja ta wprost została wyrażona w jednym z tekstów – „W oku cadyka (przyczynek do topologii palimpsestu)”. Z jednej strony chodzi więc w tej książce o wskazanie, ale także eksploatację wzajemnych relacji przeszłego i obecnego świata, ale także nadpisywanie miejsc pustych, przemilczanych. Z drugiej, o gest lektury, lektury, trudno tego nie dostrzec, afektywnej i metafizycznej zarazem: „Wychodzę od tekstów, bo interesuje mnie nie tylko miejsce, ale również sam gest lektury, który jest formą podwójnej obecności – rzeczywistej obecności czytającego i nie mniej realnej obecności tego, co odczytywany zapis skrywa w sobie i zarazem odsłania. Dla Władysława Panasa Lublin jest takim zapisem, jest księgą – osobliwą, tajemniczą, wartą najwyższej uwagi. Jest palimpsestem istnienia – zespalającym materialną fakturę świata z jego duchowym wymiarem. I jest żywą metaforą, która zyskała rzeczywisty, namacalny kształt – układający się w topografię miasta i w to wszystko, co czyni z tej topografii kontynent wyobraźni” (s. 160). Choć sama nie jestem przekonana do takiego sposobu opowiadania o Zagładzie i pamięci o osobach, które nam odebrała (i którym odebrała głos na zbyt długo), biorę pod uwagę, że to kwestia subiektywnego przywiązania do dyskursu akademickiego oraz że dziś opowiada się te historie inaczej, że potrzebne jest nam nowe medium, przybliżające ludzkie istnienia. W kilku miejscach czytelnik/czka może jednak mieć problem z metaforyczną warstwą prezentowanych tekstów, z duchowym wymiarem miejsca, które zostaje nam przedstawione.
Dlatego twierdzę właśnie, że opowieść Pawła Próchniaka, dotycząca przecież realnych działań i miejsc, kreuje także „wyobrażoną” przestrzeń Bramy. Ponieważ z opowieści badacza wyłania się miejsce mistyczne, wykraczające daleko poza realne miejsce, oddalone od statusu instytucji kultury. Sposób snucia niniejszej narracji, zwłaszcza w inicjującym książkę szkicu, może nie przypaść do gustu czytającym, brakuje wstępu czy konkretu, który pozwoliłby osobom spoza grona zaangażowanych w działalność Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” zakotwiczyć się w temacie, miejscu i jego przeznaczeniu. W tym przypadku opowieść rozgrywająca się na marginesie, metaforyczna i efemeryczna, dominuje na tyle, że początkowo trudno się w niej odnaleźć. Nie chodzi mi oczywiście o sztuczne i usilne ukonkretnianie, nie z takim miejscem mamy bowiem do czynienia, ale o efekt wytrącenia z równowagi, które przynoszą pierwsze szkice książki.
Czytając książkę Próchniaka (zwłaszcza w przypadku fragmentów, które odwracają uwagę czytelniczek/ków od sceny, a każą im skupić się na kulisach, marginesach i pustkach), trudno uwolnić się od powrotu do eseju Marca Augé „Nie-Miejsca. Wprowadzenie do antropologii nadnowoczesności”, w którym autor przeprowadza nas przez pewien intelektualny eksperyment: „Ten świat stanowi dla antropologa i innych badaczy nowy przedmiot, którego nieokreślone wymiary należy zmierzyć, zanim postawi się pytanie, jaki sposób jego oglądu byłby w pełni uzasadniony. Dodajmy, że w oczywisty sposób jest on nie-miejscem, a nie miejscem: nigdy nie istnieje on w czystej postaci, miejsca ulegają tu dekompozycji, relacje rekonstytuują się, »tysiącletnie podstępy« »wynalazku codzienności« i »sztuk tworzenia«, których tak subtelną analizę przeprowadził Michel de Certeau, mogą w nim utorować sobie drogę i rozwinąć swoje strategie. Miejsce i nie-miejce są raczej ulotnym i biegunami: pierwszy z nich nigdy nie jest całkowicie zatarty, a drugi nigdy całkowicie się nie spełnia – palimpsesty, w które bezustannie wpisuje się pogmatwana gra tożsamości i relacji” (Augé 2008: 129). Wyłaniająca się z tekstu definicja nie-miejsca dobrze koresponduje z procesem i semantycznym nadbudowywaniem „przestrzeni” i roli opisywanej przez Próchniaka instytucji, która w tej opowieści jest przede wszystkim działaniem i gestem odzyskiwania, bardziej niż konkretnie pojmowaną przestrzenią. O ile adres samej instytucji pozostaje istotny, to w opowieści snutej „W prześwicie” konkret mapy nie ma znaczenia, liczy się przede wszystkim gest mapowania, odzyskiwania,
„Szkice z bramy” to zbiór 10 tekstów, które, choć osobne, doskonale komponują się w domkniętą całość, tworząc opowieść nie tylko o historii i działalności Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”, ale także kreując nową „opowieść o mieście Lublinie”. Estetyka strony graficznej idealnie koresponduje z tematem, minimalistyczna, a jednak niezwykle sugestywna. Dobór zdjęć i materiałów archiwalnych okazuje się po prostu idealny. Znów, bez ukonkretnień, pod zdjęciami nie odnajdziemy przypisów i podpisów, ich cel nie jest informacyjny, mamy się im przyjrzeć, zatrzymać. To książka niełatwa w odbiorze, nie każdy zaakceptuje jej język i formę przekazu. Próchniak decyduje się opowiedzieć wielką historię z perspektywy „kulis”, hermetycznej narracji o miejscu, które jest znane, ale zdecydowanie określonej grupie odbiorczyń i odbiorców. Choć forma może budzić pewien sprzeciw (mimo że Próchniak sam poddaje ją refleksji, zadaje pytania o to, jaki sposób jest tym najodpowiedniejszym, czy istnieje jakiś w ogóle), to książce nie brakuje walorów. Palimpsestowa struktura – opowieść o nie-miejscu pamięci, która jednocześnie staje się opowieścią o tym, o czym, choć przejęci grozą, powinniśmy pamiętać – jest ciekawym doświadczeniem czytelniczym. Niezaprzeczalnie zaś najciekawszym jej elementem okazują się wychodzenie od tekstów, uzupełnianie faktów zapisem literackim, unaocznienia przenikania się przeszłości i teraźniejszości poprzez analizę relacji zróżnicowanych form przekazu. Książka ta nie zmieni diametralnie badań nad miejscami pamięci, nie zrewolucjonizuje dyskursu o Zagładzie. Jest po prostu zbiorem zapisków z podróży – bardzo osobistej, indywidualnej także pod względem językowym – do miejsc realnych i wyobrażonych.
LITERATURA:
Augé M.: „Nie-Miejsca. Wprowadzenie do antropologii nadnowoczesności (fragmenty)”. Przeł. A. Dziadek. „Teksty Drugie” 2008, nr 4.
Pietrasiewicz T.: „Subiektywna historia Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”. https://teatrnn.pl/kalendarium/wydarzenia/subiektywna-historia-osrodka-brama-grodzka-teatr-nn.
Szpociński A.: „Miejsca pamięci (lieux de mémoire)”. „Teksty Drugie” 2008, nr 4.
W tekście syntetyzującym wnioski z badań prowadzonych nad miejscami pamięci Andrzej Szpociński przypominał słusznie, iż: „»Miejsca pamięci« funkcjonować mogą tylko w takich kulturach, w których respektowane są przekonania o tym, że pewne przedmioty (posłużmy się tu trawestacją sformułowania Paula Ricouera) »mają nam coś do powiedzenia« o przeszłości. To samo można ująć jeszcze inaczej: nabieranie przez pewne przedmioty statusu »miejsc pamięci« sprawia, że w obszarze danej kultury zaczyna funkcjonować reguła orzekająca o tym, iż przeszłość dana jest nam nie tylko w relacjach bezpośrednich świadków zdarzeń, lecz także pośrednio – poprzez znaki i symbole” (Szpociński 2008: 14).
W zbiorze esejów-opowieści „W prześwicie. Szkice z Bramy” Paweł Próchniak przedstawia nam miejsce pamiętania i gromadzenia przedmiotów pamięci, opisuje, ale też kreuje przestrzeń, która zbiera dokumenty, przedmioty, emocje, które mają nam coś do powiedzenia. Ze strony internetowej dowiadujemy się, że: „Ośrodek »Brama Grodzka – Teatr NN« w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka – Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii”. Zaś Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor ośrodka dodaje: „Przez lata Brama stała się miejscem, w którym, jak w »arce pamięci«, ocalamy dla przyszłych pokoleń stare fotografie, dokumenty, wspomnienia. Ta pusta przestrzeń, mieszcząca się w pobliżu Bramy, stała się dla Teatru NN naturalnym miejscem do realizowania działań artystycznych, odkrywających pamięć o przeszłości, ale będących też opłakiwaniem ofiar Zagłady” (teatrnn.pl).
Nowa książka Próchniaka to zbiór szkiców o instytucji szczególnej, wyróżniającej się nie tylko na kulturowej mapie Lublina, ale wielu polskich miast. Poza projektami, powstaje tam bowiem także, nieustająco żywe i uzupełniane, archiwum – mieszkańcy wciąż wzbogacają je o zdjęcia, dokumenty, przedmioty; sam ośrodek swego czasu ocalił na przykład pozostałości zabytkowej drukarni, tworząc „Dom słów”. Tym jednak, co wyróżnia to miejsce, jest nie tylko brak monopolizacji (Lublin to miasto funkcjonujące przez wieki na styku kultur, nie ma więc tutaj miejsca na przemilczenia i wykluczenia), ale także połączenie instytucji realizującej projekty związane z ocalaniem, oswajaniem i przechowywaniem z performance’em, z teatrem – z innym niż wystawienniczy wymiarem oddawania głosu tym, którzy nie mogli opowiedzieć nam swoich historii: „Wejście w realną przestrzeń Bramy uzmysławia, że jej kulisy są sceną. W tym teatrze kulis, od lat, dzień po dniu, rozgrywa się niezwykły, przejmujący, jedyny w swoim rodzaju teatr pamięci. Stojący twardo na ziemi. Obeznany z proza archiwum, z uciążliwością kwerend i krytyki źródeł, z prozaicznymi aspektami pracy z pamięcią i namysłu nad nią. Ale jednocześnie ubogi teatr kulis, teatr Bramy, pozostaje otwarty na rejestry wymykające się rzeczowym, scjentystycznym dyskursom. Otwiera się na grozę zapomnienia, której możemy tak niewiele przeciwstawić” (s. 115).
„W prześwicie” nie jest reportażem, nie jest też jedynie zbiorem anegdot o miejscu i tworzących je ludziach. Nie brakuje tu licznych, rozbudowanych metafor, które zmieniają relację w zupełnie inną opowieść. Próchniak snuje bowiem narrację o miejscu mistycznym, „arce” i „ochronce”. Nie otrzymujemy chronologicznie poukładanej historii instytucji, spisu inwentaryzującego zasoby Bramy Grodzkiej. Na marginesie opowieści o miejscu toczy się tutaj bowiem zupełnie inna – nieco może zbyt poetycko przedstawiona – historia odpowiedzialności wobec tych, których unicestwiła Zagłada. Dopiero teraz docieramy do sedna omawianej książki. Paweł Próchniak oddaje w czytelnicze ręce osobistą opowieść o ocalaniu pamięci – nie tyle o grozie Szoa, ile o ocalaniu ludzi, urywków myśli, poezji, relacji z doświadczeń. Chodzi bowiem o możliwość wejrzenia w to, czego nie mogą opowiedzieć nawet najlepiej prowadzone archiwa i muzea, o przeżycie, przemyślenie, refleksję, spojrzenie w przeszłość, które ma stać się podstawą do budowania lepszej, bardziej empatycznej teraźniejszości. Nie jest bowiem tak, że powiedziano już wszystko, a ofiarom oddano sprawiedliwość. Tych opowieści, miejsc, ludzi, a przede wszystkim przemyśleń, wciąż za mało.
To specyficzna forma zapośredniczonej opowieści o Szoa. Dokumenty czy zapiski z dzienników, listów nie mówią same za siebie. Próchniak, przy wsparciu medium poetyckiego, palimpsestowo nadpisuje niejako tę historię. Nie umniejszając jej oczywiście, a jedynie nadając jej nowe znaczenia, unaoczniając tę tragiczną przeszłość w teraźniejszości, poddając ją nowej lekturze. Zresztą intencja ta wprost została wyrażona w jednym z tekstów – „W oku cadyka (przyczynek do topologii palimpsestu)”. Z jednej strony chodzi więc w tej książce o wskazanie, ale także eksploatację wzajemnych relacji przeszłego i obecnego świata, ale także nadpisywanie miejsc pustych, przemilczanych. Z drugiej, o gest lektury, lektury, trudno tego nie dostrzec, afektywnej i metafizycznej zarazem: „Wychodzę od tekstów, bo interesuje mnie nie tylko miejsce, ale również sam gest lektury, który jest formą podwójnej obecności – rzeczywistej obecności czytającego i nie mniej realnej obecności tego, co odczytywany zapis skrywa w sobie i zarazem odsłania. Dla Władysława Panasa Lublin jest takim zapisem, jest księgą – osobliwą, tajemniczą, wartą najwyższej uwagi. Jest palimpsestem istnienia – zespalającym materialną fakturę świata z jego duchowym wymiarem. I jest żywą metaforą, która zyskała rzeczywisty, namacalny kształt – układający się w topografię miasta i w to wszystko, co czyni z tej topografii kontynent wyobraźni” (s. 160). Choć sama nie jestem przekonana do takiego sposobu opowiadania o Zagładzie i pamięci o osobach, które nam odebrała (i którym odebrała głos na zbyt długo), biorę pod uwagę, że to kwestia subiektywnego przywiązania do dyskursu akademickiego oraz że dziś opowiada się te historie inaczej, że potrzebne jest nam nowe medium, przybliżające ludzkie istnienia. W kilku miejscach czytelnik/czka może jednak mieć problem z metaforyczną warstwą prezentowanych tekstów, z duchowym wymiarem miejsca, które zostaje nam przedstawione.
Dlatego twierdzę właśnie, że opowieść Pawła Próchniaka, dotycząca przecież realnych działań i miejsc, kreuje także „wyobrażoną” przestrzeń Bramy. Ponieważ z opowieści badacza wyłania się miejsce mistyczne, wykraczające daleko poza realne miejsce, oddalone od statusu instytucji kultury. Sposób snucia niniejszej narracji, zwłaszcza w inicjującym książkę szkicu, może nie przypaść do gustu czytającym, brakuje wstępu czy konkretu, który pozwoliłby osobom spoza grona zaangażowanych w działalność Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” zakotwiczyć się w temacie, miejscu i jego przeznaczeniu. W tym przypadku opowieść rozgrywająca się na marginesie, metaforyczna i efemeryczna, dominuje na tyle, że początkowo trudno się w niej odnaleźć. Nie chodzi mi oczywiście o sztuczne i usilne ukonkretnianie, nie z takim miejscem mamy bowiem do czynienia, ale o efekt wytrącenia z równowagi, które przynoszą pierwsze szkice książki.
Czytając książkę Próchniaka (zwłaszcza w przypadku fragmentów, które odwracają uwagę czytelniczek/ków od sceny, a każą im skupić się na kulisach, marginesach i pustkach), trudno uwolnić się od powrotu do eseju Marca Augé „Nie-Miejsca. Wprowadzenie do antropologii nadnowoczesności”, w którym autor przeprowadza nas przez pewien intelektualny eksperyment: „Ten świat stanowi dla antropologa i innych badaczy nowy przedmiot, którego nieokreślone wymiary należy zmierzyć, zanim postawi się pytanie, jaki sposób jego oglądu byłby w pełni uzasadniony. Dodajmy, że w oczywisty sposób jest on nie-miejscem, a nie miejscem: nigdy nie istnieje on w czystej postaci, miejsca ulegają tu dekompozycji, relacje rekonstytuują się, »tysiącletnie podstępy« »wynalazku codzienności« i »sztuk tworzenia«, których tak subtelną analizę przeprowadził Michel de Certeau, mogą w nim utorować sobie drogę i rozwinąć swoje strategie. Miejsce i nie-miejce są raczej ulotnym i biegunami: pierwszy z nich nigdy nie jest całkowicie zatarty, a drugi nigdy całkowicie się nie spełnia – palimpsesty, w które bezustannie wpisuje się pogmatwana gra tożsamości i relacji” (Augé 2008: 129). Wyłaniająca się z tekstu definicja nie-miejsca dobrze koresponduje z procesem i semantycznym nadbudowywaniem „przestrzeni” i roli opisywanej przez Próchniaka instytucji, która w tej opowieści jest przede wszystkim działaniem i gestem odzyskiwania, bardziej niż konkretnie pojmowaną przestrzenią. O ile adres samej instytucji pozostaje istotny, to w opowieści snutej „W prześwicie” konkret mapy nie ma znaczenia, liczy się przede wszystkim gest mapowania, odzyskiwania,
„Szkice z bramy” to zbiór 10 tekstów, które, choć osobne, doskonale komponują się w domkniętą całość, tworząc opowieść nie tylko o historii i działalności Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”, ale także kreując nową „opowieść o mieście Lublinie”. Estetyka strony graficznej idealnie koresponduje z tematem, minimalistyczna, a jednak niezwykle sugestywna. Dobór zdjęć i materiałów archiwalnych okazuje się po prostu idealny. Znów, bez ukonkretnień, pod zdjęciami nie odnajdziemy przypisów i podpisów, ich cel nie jest informacyjny, mamy się im przyjrzeć, zatrzymać. To książka niełatwa w odbiorze, nie każdy zaakceptuje jej język i formę przekazu. Próchniak decyduje się opowiedzieć wielką historię z perspektywy „kulis”, hermetycznej narracji o miejscu, które jest znane, ale zdecydowanie określonej grupie odbiorczyń i odbiorców. Choć forma może budzić pewien sprzeciw (mimo że Próchniak sam poddaje ją refleksji, zadaje pytania o to, jaki sposób jest tym najodpowiedniejszym, czy istnieje jakiś w ogóle), to książce nie brakuje walorów. Palimpsestowa struktura – opowieść o nie-miejscu pamięci, która jednocześnie staje się opowieścią o tym, o czym, choć przejęci grozą, powinniśmy pamiętać – jest ciekawym doświadczeniem czytelniczym. Niezaprzeczalnie zaś najciekawszym jej elementem okazują się wychodzenie od tekstów, uzupełnianie faktów zapisem literackim, unaocznienia przenikania się przeszłości i teraźniejszości poprzez analizę relacji zróżnicowanych form przekazu. Książka ta nie zmieni diametralnie badań nad miejscami pamięci, nie zrewolucjonizuje dyskursu o Zagładzie. Jest po prostu zbiorem zapisków z podróży – bardzo osobistej, indywidualnej także pod względem językowym – do miejsc realnych i wyobrażonych.
LITERATURA:
Augé M.: „Nie-Miejsca. Wprowadzenie do antropologii nadnowoczesności (fragmenty)”. Przeł. A. Dziadek. „Teksty Drugie” 2008, nr 4.
Pietrasiewicz T.: „Subiektywna historia Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”. https://teatrnn.pl/kalendarium/wydarzenia/subiektywna-historia-osrodka-brama-grodzka-teatr-nn.
Szpociński A.: „Miejsca pamięci (lieux de mémoire)”. „Teksty Drugie” 2008, nr 4.
Paweł Próchniak: „W prześwicie. Szkice z Bramy”. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2023.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |