ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (491) / 2024

Maja Baczyńska,

NOWOCZEŚNIE Z KLASĄ

A A A
Najróżniejsze eksperymenty z brzmieniem i elektroniczno-akustyczną fakturą zaprezentował 16 maja w warszawskim klubie SPATiF zespół Lady Aarp. Duet tworzy para – Katarzyna Kolbowska i Sebastian Witkowski. Niedawno wydali nakładem Fundacji DLA KONTRASTU swoją nową płytę „Early Morning Dub” (dziewięć premierowych utworów, z gościnnym udziałem Huberta Zemlera i Patryka Zakrockiego), a w Warszawie odbyła się jej uroczysta premiera. Muzyka, którą zaprezentowali, miała momenty medytacyjne, aczkolwiek chwilami porywała do tańca jakbyśmy akurat byli na ravie. Całości towarzyszyły artystyczne, barwne wizualizacje. Nie jestem wprawdzie pewna, czy były one rzeczywiście nieodzowne. Z jednej strony wyglądały bardzo profesjonalnie i stanowiły jak gdyby dodatkową warstwę interpretacyjną poszczególnych utworów, z drugiej – rozpraszały tam, gdzie chcieliśmy się zasłuchać, dostarczały nadmiar bodźców tam, gdzie w muzyce już się i tak bardzo dużo działo. W warstwie elektronicznej słychać było inspirację brzmieniami harfy, niezliczone ilości przetworzeń, luz i fantazję w podejściu do tematu. Jeśli zaś chodzi o harfę, to jej krystaliczne brzmienie wydawało się być z nieistniejącego świata – świata gry komputerowej, w której wraz z Lady Aarp przeżywamy przygody na miarę bohaterów „Final Fantasy”. 

Sami artyści określają swoją sztukę mianem „ambient dubu”. Coś w tym jest, roztaczają przed nami dźwiękowe pejzaże z pogranicza jawy i snu, bywa mrocznie, oniryczne, kiedy indziej relaksacyjnie. Słyszymy dźwięki harfy za sprawą nagłośnienia i elektroniki rozbijające się w przestrzeni niczym krople deszczu, czujemy nostalgię, po chwili jednak zasysają nas a to futurystycznie brzmiąca syntezatorowa magma, a to transowy puls. Delikatność harfy otula, karmi i oswaja dziką i szorstką elektronikę, rzuca jej wyzwanie serca, nakłaniając do mniej „robotycznych” wzruszeń, emocji i uczuć. Światło zderza się z mrokiem, kobiecość z pierwiastkiem męskim, tradycja z nowoczesnością, to co pewne z niepewnym. Wyczuwa się w tym jakieś wzajemne zapatrzenie, fascynację innością, a wykorzystane w resamplingu głosy „obce” (pochodzące najprawdopodobniej z archiwaliów) tworzą wirtualną widownię tego spektaklu rozgrywającego się symbolicznie na scenie. Kolbowska gra dokładnie i technicznie, uważnie nasłuchuje brzmień Witkowskiego, który z kolei na bieżąco wyciąga z partii harfowych różne „smaczki”. Im bliżej finału – tym coraz lepsze zgranie, coraz więcej „flow” i... siebie.

Nie każdemu ta muzyka przypadnie do gustu, przynajmniej nie w każdych warunkach akustycznych, choć frapującą okaże się dla wszystkich. Zakochają się w niej fani anime i wszelkiego rodzaju „japońskości”, wszyscy o duszy odkrywcy i eksperymentatora. Dla innych będzie tu być może jak gdyby za mało ambientu w ambiencie, za mało „odpłynięcia”, za to za dużo konceptu widocznego już w – skądinąd pięknych i spójnych z teledyskiem promującym album – ubiorach scenicznych. Ktoś może się dąsać, że za mało tutaj precyzji i synchroniczności, sięgnięcia do plemiennych korzeni i transu, oczarowania solówkami wykonanymi nieco bardziej performatywnie. Tu wszystko jest przemyślane i ułożone, pomiędzy kompozycjami (improwizacjami?) brawa, spójny początek i zakończenie, wyraźne podążanie ścieżką wytyczoną przez poprzednio zrealizowane nagrania (przywołane zresztą na koniec w bisie). Bardzo dobre, ale to rzeczywiście muzyczne RPG dopracowane w każdym calu, a nie popis wyzwolonych i nieokiełznanych osobowości artystycznych. Pewnie zresztą nie takie było założenie projektu.

Bezwzględnie jednak warto śledzić kolejne projekty Lady Aarp, zwłaszcza że duet tworzą artyści aktywni w kilku dziedzinach sztuki, bo również w filmie i literaturze. Dość powiedzieć, że Katarzyna Kolbowska to autorka tomików poetyckich oraz książki dla dzieci „Szmaragdowy las”, „złoty piasek, czarne diamenty” inspirowanej podróżą do Ameryki Południowej. Natomiast Sebastian Witkowski to sound designer, współzałożyciel studia Soundmaking, w którym powstał dźwięk do filmów takich, jak: „Cześć, Tereska”, „Rezerwat”, „Papusza”, „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje”, „Raport Pileckiego” czy – nagrodzona m.in. na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni – „Wojna polsko-ruska”. Imponujące.
Fot. materiały prasowe.