REANIMACJA CZY REINKARNACJA? (MICHAŁ JĘDRZEJEK: 'BÓG UMARŁ. DLACZEGO ODCHODZIMY OD RELIGII')
A
A
A
Choć nauka i media wciąż podkreślają postępujące zeświecczenie europejskich społeczeństw, trzeba przyznać, zwłaszcza z polskiej perspektywy, że status religii zinstytucjonalizowanych nie jest do końca jednoznaczny, a ich los przesądzony. Kiedy przyjrzymy się zamieszczonym na stronie Głównego Urzędu Statystycznego danym, dotyczącym wyznań religijnych w Polsce, to oczywiście dostrzeżemy spadek liczby osób deklarujących przynależność do danego wyznania (nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko trzy wiodące, czyli chrześcijaństwo, judaizm i islam), ale nie są to zmiany przesądzające o postępującym procesie sekularyzacji. Pomiędzy latami 2009-2011 a 2019-2021 zauważymy znacząca różnicę, jednak nie tak drastyczną, jakiej moglibyśmy się spodziewać (stat.gov.pl). Oczywiście dane statystyczne to jedno, zaś badania empiryczne szybko udowodniłyby nam, że nawet w mniejszych miejscowościach, w których zmiany te następują wolniej, kościoły w czasie niedzielnej mszy nie są już tak zapełnione, jak dawniej.
Statystyki i praktyka religijna zdają się nie zazębiać także z ogólnymi tendencjami światopoglądowymi, religijność jest bowiem czymś niezwykle indywidualnym, a jej status dynamicznie się zmienia. Dodatkowo, nawet osoby, które nie celebrują religijnych obrzędów, nadal mogą być osobami wierzącymi i utożsamiającymi się z ideami przez daną religię reprezentowanymi. Biorąc pod uwagę jedynie przykład Polski, musimy przyznać, że z jednej więc strony mówimy o postępującej sekularyzacji, z drugiej – codziennie religia wpływa na społeczne relacje, politykę czy plan szkolny. To sprawa złożona, w oczywisty sposób związana z tarciami pomiędzy różnymi politycznymi obozami, powracająca w okresie zagrożenia, niczym bumerang, wiarą w ocalającąmoctradycji, a więc także religii – czyli rzecz niełatwa do zbadania i wyciągnięcia z owych badań ostatecznych wniosków.
Śmierć Boga i co dalej?
Z wyzwaniem tym postanowił się jednak zmierzyć Michał Jędrzejek, autor książki „Bóg umarł. Dlaczego odchodzimy od religii”. Przygląda się on procesowi sekularyzacji, głównie europejskich społeczności, z perspektywy wielkiej metafory śmierci Boga, który, jak na ideę uśmiercaną od przełomu XVII i XVIII wieku, wciąż ma się całkiem nieźle.
Jędrzejek, analizując przemiany religijności europejskiej, zauważa, iż owa śmiertelność Boga jest w kulturze zjawiskiem stałym, dodatkowo zwraca uwagę na złożone konsekwencje tego procesu – śmierć boga to bowiem śmierć nadziei na możliwość „uśmiercenia śmierci” i doświadczenia wieczności. Analizując pisma Georga W.F. Hegla, autor zauważa: „Najstraszniejsza myśl, der fürchterlichste Gedanke, to zarówno myśl, iż Chrystus umarł, jak i myśl, iż to, co wieczne, tak naprawdę nie istnieje. Wywołuje ona» najwyższy ból«, prowadzi do rezygnacji »ze wszystkiego, co wyższe«. Ta myśl (…) pojawia się w dziejach: w starożytności, kiedy umiera grecka religia, a później zastępują ją despotyczne rządy rzymskiego cesarza, odbierając żywotność i poczucie nieśmiertelności instytucjom polis, przejmując ich moc; a także w nowożytności, kiedy to, co wieczne, zostaje wyniesione do sfery rzeczy niedostępnych człowiekowi” (s. 75). Dalsze rozważania, dotyczące nie tylko filozofii Hegla, ale także pism Artura Schopenhauera czy Friedricha Nietzschego, wskazują nie tylko na rozpacz, ale także na pewną satysfakcję, którą daje człowiekowi uśmiercenie „boskiej” idei. Autor książki łączy to przede wszystkim ze zmieniającym się rozumieniem koncepcji zła i rozwojem moralności społeczeństwa, które nie jest w stanie dalej przyjmować za pewnik istnienia Boga, odpowiadającego na to zło jedynie milczącym przyzwoleniem.
Czy Nietzsche „zabił” Boga?
Siłą rzeczy, sporo miejsca w omawianej książce poświęca się pismom Nietzschego. Przede wszystkim autor unaocznia długie trwanie i dojrzewanie do tego punktu w filozofii, cofając się nie tylko do czasów (bardzo ciekawie przedstawionego w książce) Hegla, ale właściwie aż do starożytności. Najistotniejsza jest tutaj jednak analiza najsłynniejszych zdań z pism Nietzschego, w tym właśnie tych fragmentów, które opisują różne wersje śmierci Boga: „Wielu interpretatorów starało się jednoznacznie rozstrzygnąć, czy Nietzsche stwierdza mord na Bogu, a nawet głosi konieczność jego dokonania, czy jedynie konstatuje, iż Bóg jest już martwy. Innymi słowy: jedni widzą w» śmierci Boga« »czyn«, a drudzy »wydarzenie«; jedni – aktywne odrzucenie Boga przez ludzi, drudzy – podszytą być może melancholią – obserwację, iż idea Boga przestała być wiarygodna” (s. 117). Jędrzejek nie tylko zestawia różne fragmenty pism autora „Tako rzecze Zaratustra”, które nawiązują do śmierci Boga, i przytacza wnioski jego interpretatorów, ale też porównuje rozważania Nietzschego z innymi filozofami, dla których sekularyzacja była/jest głównym obiektem filozoficznych zainteresowań, takich jak Hegel, Paul Ricoeur, Hans Blumenberg, John D. Caputo czy Slavoj Žižek, co daje pełniejszy obraz opisywanych procesów, ale także uświadamia czytelnikom/czkom, że zeświecczenie trwa nieprzerwanie od wieków i jest procesem zarówno nieuniknionym, jak i wywołującym nieprzewidywalne konsekwencje.
„Kiedy umarł Bóg?”
Obok prób zrozumienia, z jakim zjawiskiem oraz stopniem zaawansowania sekularyzacji zmaga się współczesna kultura (nawet jeżeli dziś ten proces nie prowadzi do zakwestionowania sensu życia, nadziei i moralności, to nadal jest to zmiana, która wymaga przemodelowania sposobu patrzenia na świat, wypracowania nowego języka, uruchomienia nowych perspektyw), pytaniem kluczowym dla omawianej pracy okazuje się pytanie o moment dziejowy, który do tej śmierci doprowadził. Jędrzejek wskazuje ich kilka, unaoczniając ciągłość procesu i jego postępujące pogłębianie. Autor skupia się więc na jednym z przełomowych wyzwań dla współczesnej religijności, jakim bezdyskusyjnie było doświadczenie Holocaustu. Zarówno dla religijności żydowskiej, jak i chrześcijańskiej (choć nie sądzę, że można te doświadczenia porównać) to także najtrudniejszy test, z którego większość osób ocalałych wyszła zdecydowanie pozbawiona możliwości kultywowania dawnych religijnych i filozoficznych założeń. Najlepszym i najbardziej wyrazistym przykładem będzie tu oczywiście postać Primo Leviego, który w licznych artykułach wielokrotnie zakwestionował możliwość istnienia Boga w świecie, w którym mogły zaistnieć obozy zagłady (zob. Levi 1997: 54).
Jędrzejek odwołuje się do tego problemu, podając zróżnicowane przykłady świadectw, które pozostawiły po sobie ofiary Zagłady. Choć, z racji ograniczonej długości samej książki, autor referuje poglądy żydowskich myślicieli i pisarzy dość pobieżnie, to zdecydowanie należy docenić, że sięga po źródła mniej znane, a niezwykle istotne i fundamentalne dla dyskusji na temat „żydowskiej» teologii śmierci Boga«” (zob. s. 181-189). Pojawiają się w tej części mikroanalizy pism i świadectw: Eliego Wiesela, Richarda L. Rubensteina i Hansa Jonasa, które pokazują nie tyle śmierć Boga, ile zmiany, jakie zaszły i musiały zajść w klasycznej judaistycznej teodycei. Jędrzejek, wrażliwy na językowe niuanse, zwraca przede wszystkim uwagę na to, jak zmienia się – ewoluuje lub zanika, sposób współczesnego mówienia o Bogu i ogólnie, wszelkich przejawach religijności.
Społeczna (de)moralizacja
Autor omawianej książki porusza jeszcze jedną, bardzo ważną kwestię. Mianowicie zadaje pytanie o to, czy odejście od religii może wpływać na demoralizację społeczeństwa (a jest to argument niezwykle często stosowany przez najżarliwszych/e obrońców/czynie wiary). Co istotne, choć w książce zaznaczono to dość dyplomatycznie, współczesność, „zmiana moralnej wrażliwości” (s. 218) oraz „dowartościowanie godności jednostkowego, autonomicznego, prowadzonego na ziemi życia” (s. 218) sprawiły, że zakwestionowana została prymarna moralnotwórcza rola religijnych instytucji. Wiara i teologia nie są już moralnymi drogowskazami, ponieważ społeczeństwo zorientowało się, że świat nie mieści się w wyznaczonych przez nie (nieinkluzywnych i wykluczających) ramach. Autor wskazuje, że nie chodzi jedynie o kwestie najbardziej kontrowersyjne, jak aborcja czy eutanazja, ale także o otwartość na osoby innej narodowości, pochodzenia etnicznego czy osoby LGBTQ+. Warto równocześnie zwrócić uwagę, co czyni też w swojej książce Jędrzejek, że sama sekularyzacja nie gwarantuje od razu postępu i społecznego rozwoju, a relacje i jakość współbycia ludzi opierają się także na innych podstawach. Jednak zdecydowanie wyjście z ram nakreślonych przez religijne instytucje (co nie musi być jednoznaczne z wyrzekaniem się wiary) to niejednokrotnie początek otwartej i równej dyskusji pomiędzy przedstawicielami i przedstawicielkami różnorodnych grup społecznych. Moralność, choć przez wieki związana z religijnymi systemami, nie jest dziś przez nie determinowana, a co ważniejsze – świetnie zdają sobie z tego sprawę nie tylko osoby niezwiązane z religią, ale także te, które deklarują wiarę w Boga, jednocześnie oddzielając ją od religijnych instytucji i narzucanych przez nie systemów.
Pytając o sens
Książka „Bóg umarł” to nie tylko synteza poglądów czołowych przedstawicieli filozofii (głównie nowożytnych), którzy zmagali się z teologicznymi wyzwaniami, to także analiza tych poglądów, bogata w ciekawe i niesztampowe zestawienia oraz klarownie przedstawione wnioski. Najważniejszą decyzją autorską, a jednocześnie ogromnym atutem omawianej książki jest to, że nie zostały w niej podjęte uogólniające i niewiele w efekcie wyjaśniające, rozważania o wszystkich aspektach zeświecczenia współczesnej kultury ani próba postawienia tej kulturze diagnozy – sekularna czy postsekularna. Jędrzejek wybiera właściwie jedną frazę, używając języka Blumenberga (na którego sam autor powołuje się we wstępie do swojej książki): wielką metaforę „śmierci Boga”. Następnie rozpatruje ją z różnych perspektyw, uruchamiając narzędzia z pogranicza filozofii i filologii, co czyni książkę zróżnicowaną i zdecydowanie ciekawszą niż w przypadku wywodów, w ramach którym kolejne zagadnienia analizowane są przy zastosowaniu jednorodnego dyskursu. Jednocześnie publikacja pozostaje spójna i tworzy zamkniętą całość. Warto zwrócić także uwagę na język, jakim posługuje się autor – nie narusza on naukowych standardów, a jednocześnie nie jest hermetyczny i dostępny jedynie dla sprofesjonalizowanych odbiorców i odbiorczyń, a to w przypadku książki z zakresu filozofii teologicznej niemałe osiągnięcie.
Michał Jędrzejek porusza się niezwykle swobodnie wśród meandrów filozoficznej okołoreligijnej matni, wybierając przy tym zagadnienie nie tylko trudne, ale także dość kontrowersyjne. Z jednej strony można bowiem uznać, że po Nietzschem niewiele zostało w tym temacie do powiedzenia. Bóg umarł i jest to proces nieodwracalny, nawet jeżeli poszczególne grupy postanowiły jeszcze przez jakiś czas czuwać przy martwej już idei. Z drugiej – przyglądając się choćby współczesnej Polsce, można dojść do wniosku, że nawet jeżeli od religii odchodzimy, to owego martwego Boga uparcie ktoś (głównie dla swoich partykularnych interesów) reanimuje. Czy w czasach komercjalizacji religii, upartych, politycznych kampanii, głównie Kościoła katolickiego, zapraszających na rekolekcje plakatów, przedstawiających Jezusa w stroju Supermena, nie dochodzi przypadkiem do reinkarnacji idei Boga w jakąś skarlałą i pozbawioną wielkości wersję? Na to pytanie, choć wyrasta ono z rozważań przeprowadzonych przez Jędrzejka, odpowiedzi w niniejszej książce nie odnajdziemy. Zarówno autor omawianej książki, jak i autorka owego omówienia na marginesie pozostawiają także pytanie o to, co w takim razie z osobami prawdziwie wierzącymi? A także inne, skorelowane z tym wątpliwości: czy religia ma w ogóle bez tego wątpienia i zagrożenia śmiercią Boga jakikolwiek sens? Czy dla osób wierzących jest miejsce we współczesnym świecie i czy przypadkiem nie stają się ofiarami owych niepokojących reanimacji i reinkarnacji? Oraz: czy ich wiara (stanowiąca drogowskaz, przynosząca oparcie) skazana jest na śmierć i czy po „śmierci Boga” ma to jeszcze jakiekolwiek znaczenie?
LITERATURA:
Camon F.: „Rozmowa z Primo Levim”. Przeł. E. Kabatz. Oświęcim 1997.
„Wyznania religijne”. https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/inne-opracowania/wyznania-religijne/.
Statystyki i praktyka religijna zdają się nie zazębiać także z ogólnymi tendencjami światopoglądowymi, religijność jest bowiem czymś niezwykle indywidualnym, a jej status dynamicznie się zmienia. Dodatkowo, nawet osoby, które nie celebrują religijnych obrzędów, nadal mogą być osobami wierzącymi i utożsamiającymi się z ideami przez daną religię reprezentowanymi. Biorąc pod uwagę jedynie przykład Polski, musimy przyznać, że z jednej więc strony mówimy o postępującej sekularyzacji, z drugiej – codziennie religia wpływa na społeczne relacje, politykę czy plan szkolny. To sprawa złożona, w oczywisty sposób związana z tarciami pomiędzy różnymi politycznymi obozami, powracająca w okresie zagrożenia, niczym bumerang, wiarą w ocalającąmoctradycji, a więc także religii – czyli rzecz niełatwa do zbadania i wyciągnięcia z owych badań ostatecznych wniosków.
Śmierć Boga i co dalej?
Z wyzwaniem tym postanowił się jednak zmierzyć Michał Jędrzejek, autor książki „Bóg umarł. Dlaczego odchodzimy od religii”. Przygląda się on procesowi sekularyzacji, głównie europejskich społeczności, z perspektywy wielkiej metafory śmierci Boga, który, jak na ideę uśmiercaną od przełomu XVII i XVIII wieku, wciąż ma się całkiem nieźle.
Jędrzejek, analizując przemiany religijności europejskiej, zauważa, iż owa śmiertelność Boga jest w kulturze zjawiskiem stałym, dodatkowo zwraca uwagę na złożone konsekwencje tego procesu – śmierć boga to bowiem śmierć nadziei na możliwość „uśmiercenia śmierci” i doświadczenia wieczności. Analizując pisma Georga W.F. Hegla, autor zauważa: „Najstraszniejsza myśl, der fürchterlichste Gedanke, to zarówno myśl, iż Chrystus umarł, jak i myśl, iż to, co wieczne, tak naprawdę nie istnieje. Wywołuje ona» najwyższy ból«, prowadzi do rezygnacji »ze wszystkiego, co wyższe«. Ta myśl (…) pojawia się w dziejach: w starożytności, kiedy umiera grecka religia, a później zastępują ją despotyczne rządy rzymskiego cesarza, odbierając żywotność i poczucie nieśmiertelności instytucjom polis, przejmując ich moc; a także w nowożytności, kiedy to, co wieczne, zostaje wyniesione do sfery rzeczy niedostępnych człowiekowi” (s. 75). Dalsze rozważania, dotyczące nie tylko filozofii Hegla, ale także pism Artura Schopenhauera czy Friedricha Nietzschego, wskazują nie tylko na rozpacz, ale także na pewną satysfakcję, którą daje człowiekowi uśmiercenie „boskiej” idei. Autor książki łączy to przede wszystkim ze zmieniającym się rozumieniem koncepcji zła i rozwojem moralności społeczeństwa, które nie jest w stanie dalej przyjmować za pewnik istnienia Boga, odpowiadającego na to zło jedynie milczącym przyzwoleniem.
Czy Nietzsche „zabił” Boga?
Siłą rzeczy, sporo miejsca w omawianej książce poświęca się pismom Nietzschego. Przede wszystkim autor unaocznia długie trwanie i dojrzewanie do tego punktu w filozofii, cofając się nie tylko do czasów (bardzo ciekawie przedstawionego w książce) Hegla, ale właściwie aż do starożytności. Najistotniejsza jest tutaj jednak analiza najsłynniejszych zdań z pism Nietzschego, w tym właśnie tych fragmentów, które opisują różne wersje śmierci Boga: „Wielu interpretatorów starało się jednoznacznie rozstrzygnąć, czy Nietzsche stwierdza mord na Bogu, a nawet głosi konieczność jego dokonania, czy jedynie konstatuje, iż Bóg jest już martwy. Innymi słowy: jedni widzą w» śmierci Boga« »czyn«, a drudzy »wydarzenie«; jedni – aktywne odrzucenie Boga przez ludzi, drudzy – podszytą być może melancholią – obserwację, iż idea Boga przestała być wiarygodna” (s. 117). Jędrzejek nie tylko zestawia różne fragmenty pism autora „Tako rzecze Zaratustra”, które nawiązują do śmierci Boga, i przytacza wnioski jego interpretatorów, ale też porównuje rozważania Nietzschego z innymi filozofami, dla których sekularyzacja była/jest głównym obiektem filozoficznych zainteresowań, takich jak Hegel, Paul Ricoeur, Hans Blumenberg, John D. Caputo czy Slavoj Žižek, co daje pełniejszy obraz opisywanych procesów, ale także uświadamia czytelnikom/czkom, że zeświecczenie trwa nieprzerwanie od wieków i jest procesem zarówno nieuniknionym, jak i wywołującym nieprzewidywalne konsekwencje.
„Kiedy umarł Bóg?”
Obok prób zrozumienia, z jakim zjawiskiem oraz stopniem zaawansowania sekularyzacji zmaga się współczesna kultura (nawet jeżeli dziś ten proces nie prowadzi do zakwestionowania sensu życia, nadziei i moralności, to nadal jest to zmiana, która wymaga przemodelowania sposobu patrzenia na świat, wypracowania nowego języka, uruchomienia nowych perspektyw), pytaniem kluczowym dla omawianej pracy okazuje się pytanie o moment dziejowy, który do tej śmierci doprowadził. Jędrzejek wskazuje ich kilka, unaoczniając ciągłość procesu i jego postępujące pogłębianie. Autor skupia się więc na jednym z przełomowych wyzwań dla współczesnej religijności, jakim bezdyskusyjnie było doświadczenie Holocaustu. Zarówno dla religijności żydowskiej, jak i chrześcijańskiej (choć nie sądzę, że można te doświadczenia porównać) to także najtrudniejszy test, z którego większość osób ocalałych wyszła zdecydowanie pozbawiona możliwości kultywowania dawnych religijnych i filozoficznych założeń. Najlepszym i najbardziej wyrazistym przykładem będzie tu oczywiście postać Primo Leviego, który w licznych artykułach wielokrotnie zakwestionował możliwość istnienia Boga w świecie, w którym mogły zaistnieć obozy zagłady (zob. Levi 1997: 54).
Jędrzejek odwołuje się do tego problemu, podając zróżnicowane przykłady świadectw, które pozostawiły po sobie ofiary Zagłady. Choć, z racji ograniczonej długości samej książki, autor referuje poglądy żydowskich myślicieli i pisarzy dość pobieżnie, to zdecydowanie należy docenić, że sięga po źródła mniej znane, a niezwykle istotne i fundamentalne dla dyskusji na temat „żydowskiej» teologii śmierci Boga«” (zob. s. 181-189). Pojawiają się w tej części mikroanalizy pism i świadectw: Eliego Wiesela, Richarda L. Rubensteina i Hansa Jonasa, które pokazują nie tyle śmierć Boga, ile zmiany, jakie zaszły i musiały zajść w klasycznej judaistycznej teodycei. Jędrzejek, wrażliwy na językowe niuanse, zwraca przede wszystkim uwagę na to, jak zmienia się – ewoluuje lub zanika, sposób współczesnego mówienia o Bogu i ogólnie, wszelkich przejawach religijności.
Społeczna (de)moralizacja
Autor omawianej książki porusza jeszcze jedną, bardzo ważną kwestię. Mianowicie zadaje pytanie o to, czy odejście od religii może wpływać na demoralizację społeczeństwa (a jest to argument niezwykle często stosowany przez najżarliwszych/e obrońców/czynie wiary). Co istotne, choć w książce zaznaczono to dość dyplomatycznie, współczesność, „zmiana moralnej wrażliwości” (s. 218) oraz „dowartościowanie godności jednostkowego, autonomicznego, prowadzonego na ziemi życia” (s. 218) sprawiły, że zakwestionowana została prymarna moralnotwórcza rola religijnych instytucji. Wiara i teologia nie są już moralnymi drogowskazami, ponieważ społeczeństwo zorientowało się, że świat nie mieści się w wyznaczonych przez nie (nieinkluzywnych i wykluczających) ramach. Autor wskazuje, że nie chodzi jedynie o kwestie najbardziej kontrowersyjne, jak aborcja czy eutanazja, ale także o otwartość na osoby innej narodowości, pochodzenia etnicznego czy osoby LGBTQ+. Warto równocześnie zwrócić uwagę, co czyni też w swojej książce Jędrzejek, że sama sekularyzacja nie gwarantuje od razu postępu i społecznego rozwoju, a relacje i jakość współbycia ludzi opierają się także na innych podstawach. Jednak zdecydowanie wyjście z ram nakreślonych przez religijne instytucje (co nie musi być jednoznaczne z wyrzekaniem się wiary) to niejednokrotnie początek otwartej i równej dyskusji pomiędzy przedstawicielami i przedstawicielkami różnorodnych grup społecznych. Moralność, choć przez wieki związana z religijnymi systemami, nie jest dziś przez nie determinowana, a co ważniejsze – świetnie zdają sobie z tego sprawę nie tylko osoby niezwiązane z religią, ale także te, które deklarują wiarę w Boga, jednocześnie oddzielając ją od religijnych instytucji i narzucanych przez nie systemów.
Pytając o sens
Książka „Bóg umarł” to nie tylko synteza poglądów czołowych przedstawicieli filozofii (głównie nowożytnych), którzy zmagali się z teologicznymi wyzwaniami, to także analiza tych poglądów, bogata w ciekawe i niesztampowe zestawienia oraz klarownie przedstawione wnioski. Najważniejszą decyzją autorską, a jednocześnie ogromnym atutem omawianej książki jest to, że nie zostały w niej podjęte uogólniające i niewiele w efekcie wyjaśniające, rozważania o wszystkich aspektach zeświecczenia współczesnej kultury ani próba postawienia tej kulturze diagnozy – sekularna czy postsekularna. Jędrzejek wybiera właściwie jedną frazę, używając języka Blumenberga (na którego sam autor powołuje się we wstępie do swojej książki): wielką metaforę „śmierci Boga”. Następnie rozpatruje ją z różnych perspektyw, uruchamiając narzędzia z pogranicza filozofii i filologii, co czyni książkę zróżnicowaną i zdecydowanie ciekawszą niż w przypadku wywodów, w ramach którym kolejne zagadnienia analizowane są przy zastosowaniu jednorodnego dyskursu. Jednocześnie publikacja pozostaje spójna i tworzy zamkniętą całość. Warto zwrócić także uwagę na język, jakim posługuje się autor – nie narusza on naukowych standardów, a jednocześnie nie jest hermetyczny i dostępny jedynie dla sprofesjonalizowanych odbiorców i odbiorczyń, a to w przypadku książki z zakresu filozofii teologicznej niemałe osiągnięcie.
Michał Jędrzejek porusza się niezwykle swobodnie wśród meandrów filozoficznej okołoreligijnej matni, wybierając przy tym zagadnienie nie tylko trudne, ale także dość kontrowersyjne. Z jednej strony można bowiem uznać, że po Nietzschem niewiele zostało w tym temacie do powiedzenia. Bóg umarł i jest to proces nieodwracalny, nawet jeżeli poszczególne grupy postanowiły jeszcze przez jakiś czas czuwać przy martwej już idei. Z drugiej – przyglądając się choćby współczesnej Polsce, można dojść do wniosku, że nawet jeżeli od religii odchodzimy, to owego martwego Boga uparcie ktoś (głównie dla swoich partykularnych interesów) reanimuje. Czy w czasach komercjalizacji religii, upartych, politycznych kampanii, głównie Kościoła katolickiego, zapraszających na rekolekcje plakatów, przedstawiających Jezusa w stroju Supermena, nie dochodzi przypadkiem do reinkarnacji idei Boga w jakąś skarlałą i pozbawioną wielkości wersję? Na to pytanie, choć wyrasta ono z rozważań przeprowadzonych przez Jędrzejka, odpowiedzi w niniejszej książce nie odnajdziemy. Zarówno autor omawianej książki, jak i autorka owego omówienia na marginesie pozostawiają także pytanie o to, co w takim razie z osobami prawdziwie wierzącymi? A także inne, skorelowane z tym wątpliwości: czy religia ma w ogóle bez tego wątpienia i zagrożenia śmiercią Boga jakikolwiek sens? Czy dla osób wierzących jest miejsce we współczesnym świecie i czy przypadkiem nie stają się ofiarami owych niepokojących reanimacji i reinkarnacji? Oraz: czy ich wiara (stanowiąca drogowskaz, przynosząca oparcie) skazana jest na śmierć i czy po „śmierci Boga” ma to jeszcze jakiekolwiek znaczenie?
LITERATURA:
Camon F.: „Rozmowa z Primo Levim”. Przeł. E. Kabatz. Oświęcim 1997.
„Wyznania religijne”. https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/inne-opracowania/wyznania-religijne/.
Michał Jędrzejek: „Bóg umarł. Dlaczego odchodzimy od religii”. Wydawnictwo Znak. Kraków 2024.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |