
O KOBIETACH NA ŚLĄSKU (MIRELLA WALECZEK: 'SIEDEM KOBIET. ŚLĄSKIE OPOWIEŚCI')
A
A
A
„Wreszcie zacznę być Ślązaczką, bo nią jestem” – wyznaje odważne w jednym z opowiadań Mirella Waleczek, Polka mieszkająca od ponad trzydziestu lat w Niemczech, pisarka i nauczycielka. Podczas spotkania autorskiego zorganizowanego przez Bibliotekę Śląską w Katowicach 18 lipca 2024 r. wspomniała, że pragnie poprzez ,,Siedem kobiet. Śląskie opowieści” odnaleźć siebie i określić swoją tożsamość. To jedna z podstawowych potrzeb człowieka, by wiedzieć, kim się jest oraz by poznać swoje korzenie. Lektura, oprócz ukazania historii siedmiu Ślązaczek, zachęca także czytelnika do autorefleksji nad swoim pochodzeniem i stosunkiem do śląskości.
Publikacja jest opatrzona wstępem Anny Cieplak i wzbogacona pięknymi i barwnymi ilustracjami Marty Frej. Językiem ojczystym ,,Śląskich opowieści” jest język niemiecki, a polskie tłumaczenie zawdzięczamy Monice Twardoń. Układ przedstawiania kolejnych kobiet, a co za tym idzie ich historii, nie rządzi się chronologią, chociaż ma się początkowo wrażenie uporządkowania losów Ślązaczek. Zbiór opowiadań otwiera Marta – kobieta, która zdecydowanie przeżyła najwięcej i dała solidne fundamenty fabularne do wprowadzania kolejnych postaci. Ostatnią z kobiet jest autorka, kryjąca się pod imieniem Janka, pisząca z perspektywy najbardziej współczesnej.
Bohaterkami zbioru nie są tylko mieszkanki śląskich wsi. To także kobiety spoza Śląska, które związały się z tutejszymi mężczyznami, jak również te, które musiały z tej małej ojczyzny wyjechać. Niewątpliwą przyjemność sprawia szkicowanie drzewa genealogicznego postaci, albowiem pomiędzy bohaterkami i bohaterami zachodzą różne stopnie pokrewieństwa. Z niecierpliwością można wypatrywać kolejnych imion i dygresji dotyczących epizodycznych postaci, by po kilku stronach poznać je bliżej, tym razem jako tytułowe. Zdobyte przesłanki można wykorzystać i z satysfakcją chłonąć kolejne historie.
Wszystkie opowiadania pokazują, z jak wieloma trudnościami się zmagano oraz jak na życie kobiet wpływała wszechobecna przemoc. Nieproszona wtargnęła i wywróciła wszystko do góry nogami. Tę przemoc w głównej mierze sprowadziły pierwsza i druga wojna światowa, a wypadki na kopalniach, jako lokalne tragedie, pozostawiały na długo ślad w pamięci żon górników. Najbardziej barbarzyńska jest przemoc seksualna wobec kobiet. ,,Martę” otwiera scena gwałtu na polanie niedaleko lasu. Szokujące są myśli bohaterki w tamtym momencie, które oprócz eksploracji wspomnień, wędrują ku codziennym sprawom: dzieci, kupno chleba i gotowanie obiadu. Podczas wojny najbardziej krzywdzone są kobiety w celu pokazania dominacji wroga i sterroryzowania mieszkańców. Jak powszechne musiało to być zjawisko, skoro ofiary podczas aktu przemocy myślą o codziennych sprawach? Na spotkaniu autorskim Mirella Waleczek stwierdziła, że pokazanie takiej sceny na początku jest na tyle bezpośrednie i obezwładniające, jak zachowanie niektórych mężczyzn w relacjach z kobietami. Oni także potrafią gwałtownie i bez delikatności wpływać na kobiece życie.
Przyjemnością jest czytanie dialogów w języku śląskim. Nieważne, czy akcja opowiadania dzieje się w trakcie drugiej wojny światowej, czy w latach sześćdziesiątych, czy może w latach dwudziestych kolejnego stulecia – język śląski jest żywy i posługują się nim wszyscy w regionie. To oczywisty zabieg, bo przecież to „Śląskie opowieści”, jednak współcześnie coraz więcej osób śląski tylko rozumie, niekoniecznie się nim posługuje lub nawet nie zna ani słowa. W czasie starań o uznanie śląskiego jako języka, nie gwary, jak dotychczas się mówiło, ale właśnie języka rozmowy między bohaterami odbiera się z gorącym optymizmem.
To, nad czym warto się pochylić, to próba określenia cech śląskich kobiet. Czy są przepełnione czułością i wrażliwością? Może są oschłe i twardo stąpają po ziemi? Wydaje się, że jedno i drugie, chociaż to spora generalizacja. Stosunek do świata świetnie pokazuje Marta, która z jednej strony musiała podejmować szereg trudnych decyzji, była głową rodziny i nie pozwalała sobie na wylewności. Z drugiej jednak strony miała bardzo rozwiniętą intuicję, była czuła na przyrodę, a pobliski las to źródło wielu jej refleksji. Stać ją było na wzruszenia i akty dobroci, chociażby zaproszenie rodzinę ubogich Cyganów na obiad. Historia, która jest trudna w odbiorze, to opowieść o Fridzie – kobiecie żyjącej z mężem cholerykiem, który bił ją i dzieci. Świetnie przedstawiono psychikę kobiety uwikłanej w taką relację. Chce od męża odejść, ale się boi. Jest zmanipulowana tak, że sama nie wie, co jest prawdą, nawet w stosunku do siebie samej.
Kobiety na Śląsku mają swoją historię do opowiedzenia. Oczekuje się od nich podejmowania trudnych decyzji, opieki nieraz nad całą rodziną, nie tylko nad własnymi dziećmi, delikatności i stanowczości, woli walki o swoje i posłuszeństwa. Gdyby zdjąć tę kurtynę oczekiwań społecznych, zobaczy się szereg kobiecych rozterek i brak możliwości przepracowania wyrządzonych krzywd. Gwałt, wykorzystanie seksualne, utrata ciąży, śmierć dziecka, nieudane małżeństwo lub wypadek męża w kopalni – to tylko niektóre z przeżyć, z którymi bohaterki musiały się zmierzyć, a przecież te życiowe perturbacje często zmieniały życie dziewcząt niemal całkowicie.
Do tej pory o kobietach na Śląsku mówiło się niewiele. Tymczasem ,,Siedem kobiet…” jest nie dość, że interesującym świadectwem tożsamości śląskiej, to naświetla te aspekty kobiecego życia, które się zwykle przemilcza.
Publikacja jest opatrzona wstępem Anny Cieplak i wzbogacona pięknymi i barwnymi ilustracjami Marty Frej. Językiem ojczystym ,,Śląskich opowieści” jest język niemiecki, a polskie tłumaczenie zawdzięczamy Monice Twardoń. Układ przedstawiania kolejnych kobiet, a co za tym idzie ich historii, nie rządzi się chronologią, chociaż ma się początkowo wrażenie uporządkowania losów Ślązaczek. Zbiór opowiadań otwiera Marta – kobieta, która zdecydowanie przeżyła najwięcej i dała solidne fundamenty fabularne do wprowadzania kolejnych postaci. Ostatnią z kobiet jest autorka, kryjąca się pod imieniem Janka, pisząca z perspektywy najbardziej współczesnej.
Bohaterkami zbioru nie są tylko mieszkanki śląskich wsi. To także kobiety spoza Śląska, które związały się z tutejszymi mężczyznami, jak również te, które musiały z tej małej ojczyzny wyjechać. Niewątpliwą przyjemność sprawia szkicowanie drzewa genealogicznego postaci, albowiem pomiędzy bohaterkami i bohaterami zachodzą różne stopnie pokrewieństwa. Z niecierpliwością można wypatrywać kolejnych imion i dygresji dotyczących epizodycznych postaci, by po kilku stronach poznać je bliżej, tym razem jako tytułowe. Zdobyte przesłanki można wykorzystać i z satysfakcją chłonąć kolejne historie.
Wszystkie opowiadania pokazują, z jak wieloma trudnościami się zmagano oraz jak na życie kobiet wpływała wszechobecna przemoc. Nieproszona wtargnęła i wywróciła wszystko do góry nogami. Tę przemoc w głównej mierze sprowadziły pierwsza i druga wojna światowa, a wypadki na kopalniach, jako lokalne tragedie, pozostawiały na długo ślad w pamięci żon górników. Najbardziej barbarzyńska jest przemoc seksualna wobec kobiet. ,,Martę” otwiera scena gwałtu na polanie niedaleko lasu. Szokujące są myśli bohaterki w tamtym momencie, które oprócz eksploracji wspomnień, wędrują ku codziennym sprawom: dzieci, kupno chleba i gotowanie obiadu. Podczas wojny najbardziej krzywdzone są kobiety w celu pokazania dominacji wroga i sterroryzowania mieszkańców. Jak powszechne musiało to być zjawisko, skoro ofiary podczas aktu przemocy myślą o codziennych sprawach? Na spotkaniu autorskim Mirella Waleczek stwierdziła, że pokazanie takiej sceny na początku jest na tyle bezpośrednie i obezwładniające, jak zachowanie niektórych mężczyzn w relacjach z kobietami. Oni także potrafią gwałtownie i bez delikatności wpływać na kobiece życie.
Przyjemnością jest czytanie dialogów w języku śląskim. Nieważne, czy akcja opowiadania dzieje się w trakcie drugiej wojny światowej, czy w latach sześćdziesiątych, czy może w latach dwudziestych kolejnego stulecia – język śląski jest żywy i posługują się nim wszyscy w regionie. To oczywisty zabieg, bo przecież to „Śląskie opowieści”, jednak współcześnie coraz więcej osób śląski tylko rozumie, niekoniecznie się nim posługuje lub nawet nie zna ani słowa. W czasie starań o uznanie śląskiego jako języka, nie gwary, jak dotychczas się mówiło, ale właśnie języka rozmowy między bohaterami odbiera się z gorącym optymizmem.
To, nad czym warto się pochylić, to próba określenia cech śląskich kobiet. Czy są przepełnione czułością i wrażliwością? Może są oschłe i twardo stąpają po ziemi? Wydaje się, że jedno i drugie, chociaż to spora generalizacja. Stosunek do świata świetnie pokazuje Marta, która z jednej strony musiała podejmować szereg trudnych decyzji, była głową rodziny i nie pozwalała sobie na wylewności. Z drugiej jednak strony miała bardzo rozwiniętą intuicję, była czuła na przyrodę, a pobliski las to źródło wielu jej refleksji. Stać ją było na wzruszenia i akty dobroci, chociażby zaproszenie rodzinę ubogich Cyganów na obiad. Historia, która jest trudna w odbiorze, to opowieść o Fridzie – kobiecie żyjącej z mężem cholerykiem, który bił ją i dzieci. Świetnie przedstawiono psychikę kobiety uwikłanej w taką relację. Chce od męża odejść, ale się boi. Jest zmanipulowana tak, że sama nie wie, co jest prawdą, nawet w stosunku do siebie samej.
Kobiety na Śląsku mają swoją historię do opowiedzenia. Oczekuje się od nich podejmowania trudnych decyzji, opieki nieraz nad całą rodziną, nie tylko nad własnymi dziećmi, delikatności i stanowczości, woli walki o swoje i posłuszeństwa. Gdyby zdjąć tę kurtynę oczekiwań społecznych, zobaczy się szereg kobiecych rozterek i brak możliwości przepracowania wyrządzonych krzywd. Gwałt, wykorzystanie seksualne, utrata ciąży, śmierć dziecka, nieudane małżeństwo lub wypadek męża w kopalni – to tylko niektóre z przeżyć, z którymi bohaterki musiały się zmierzyć, a przecież te życiowe perturbacje często zmieniały życie dziewcząt niemal całkowicie.
Do tej pory o kobietach na Śląsku mówiło się niewiele. Tymczasem ,,Siedem kobiet…” jest nie dość, że interesującym świadectwem tożsamości śląskiej, to naświetla te aspekty kobiecego życia, które się zwykle przemilcza.
Mirella Waleczek: ,,Siedem kobiet. Śląskie opowieści”. Tłum. Monika Twardoń. Wstęp: Anna Cieplak. Ilustracje: Marta Frej. Biblioteka Śląska. Katowice 2024.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |