ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (498) / 2024

Joanna Soćko,

REALIZM SPRAWCZY A/I ZNACZENIE ŚWIATA (KAREN BARAD: 'SPOTKANIE Z WSZECHŚWIATEM W PÓŁ DROGI. FIZYKA KWANTOWA A SPLĄTANIE MATERII ZE ZNACZENIEM')

A A A
Humanistyka środowiskowa, choć jak żadna inna humanistyczna dyscyplina odnosi się do fizycznego konkretu i empirycznych danych, wciąż jeszcze wiedzie w Polsce żywot spektralny. Mimo że wzbudza coraz większe zainteresowanie badaczy i badaczek identyfikujących się z literaturoznawstwem, kulturoznawstwem, filozofią czy współczesną sztuką (co potwierdzają liczne projekty, numery tematyczne polskojęzycznych czasopism czy tematy konferencji), nie ucieleśniła się jeszcze w postaci agory, która umożliwiłaby wspólny – prowadzony w zrozumiałym dla różnorodnych uczestników dialekcie – namysł nad problemami, które się w jej ramach podejmuje. Wydaje mi się, że trudności, jakie napotykamy w tym obszarze, biorą się głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, wiele istotnych dzieł, które nadało obecny ton współczesnej humanistyce środowiskowej – jak na przykład „Staying with the Trouble” Donny Haraway, „The Mushroom at the End of the World” Anny Tsing czy „Plant Thinking” Michaela Mardera – nie ukazało się jeszcze w całości po polsku i szerszemu gronu badaczy pozycje te znane są często pobieżnie lub fragmentarycznie. Po drugie, komplikacje pojawiające się w znakowaniu wspólnego pola badawczego wynikają ze specyfiki samej humanistyki środowiskowej, która wymaga uzgodnienia nie tylko metodologii różnych dyscyplin humanistycznych, ale też wypracowania dialogu z naukami ścisłymi.

Dlatego tłumaczenie wpływowego opus magnum Karen Barad – usystematyzowanego studium omawiającego najistotniejsze współczesne zagadnienia filozoficzne zarówno z perspektywy fizyki stosowanej, jak i teorii nauki oraz myśli poststrukturalistycznej i (bynajmniej nie najmniej ważnej w tym zestawieniu) myśli feministycznej – wydaje mi się dla humanistyki środowiskowej w Polsce krokiem milowym. Książka ta nie pojawia się jednak, oczywiście, w próżni. W „Feministycznych nowych materializmach: usytuowanych kartografiach” – publikacji wydanej w 2018 roku pod redakcją Olgi Cielemęckiej i Moniki Rogowskiej-Stangret – ukazało się nie tylko tłumaczenie jednego z esejów Barad, ale też omówienie różnych aspektów teoretycznych myśli wyłożonych w „Meeting the Universe Halfway” (zob. Cielemęcka, Rogowska-Stangret 2018); wcześniej jeszcze założenia realizmu sprawczego przedstawiał w „Praktyce teoretycznej” Bartosz Mroczkowski (2017), a główne przesłanki tej filozofii zainspirowały m.in. nić przewodnią esejów „Być ze świata” (Rogowska-Stangret 2021) czy „dyfrakcyjne czytanie” Małgorzaty Kowalcze (2023). Ponadto różnej długości fale wywołane poruszeniem, jakie w 2007 roku wywołała w środowisku akademickim ta publikacja, docierają do nas na różne sposoby, co widać choćby w konsolidowaniu się paradygmatu performatywnego czy nadawaniu coraz większej wagi praktycznym – społecznym lub nawet terenowym – wymiarom humanistyki uwiedzionej swego czasu potęgą dyskursu. Po raz pierwszy jednak możemy zapoznać się z pełną publikacją Karen Barad identyfikującym się jako osoba niebinarna. W języku angielskim świadectwo tej identyfikacji przejawia się głównie w użyciu zaimka mnogiego their/them. Oddanie Barad głosu w języku polskim wymagało od tłumacza nieco dalej idących decyzji, których Sławomir Królak co prawda nie komentuje, wydaje się jednak, że przyjmuje jako wzorzec odmiany paradygmat ono/jej, używając żeńskich form rzeczowników, z którymi identyfikuje się Barad, takich jak: filozofka* czy fizyczka* – z gwiazdką oznaczającą użycie słowa w specyficznym znaczeniu.

*

Monumentalne dzieło Barad przypomina nieco górę, na którą prowadzi wiele szlaków, albo ściankę wspinaczkową, na której kolory różnego rodzaju uchwytów wyznaczają trasy o różnym stopniu trudności. Ze wstępu dowiadujemy się nawet, które części książki – w zależności od tego, jaką dziedzinę wiedzy reprezentujemy – mogą okazać się dla nas mniej lub bardziej zajmujące; które można (choć nie warto) pominąć, a które znów są kluczowe dla zrozumienia głównego przesłania. Muszę jednak od razu skomplikować własne porównanie strategii czytania do wyboru ścieżek; te sugerują bowiem linearny postęp, podczas gdy „spotkanie ze wszechświatem w pół drogi” – dokonując się w obszarze „splątania materii ze znaczeniem” – wynika raczej z zataczania kręgów i powtórzeń charakterystycznych dla tego dzieła motywów z wariacjami. Dlatego też – jak sugeruje Barad – ostateczne wzory pewnych interferencji objawią nam się w pełni dopiero po całej lekturze, gdy ich „dyfrakcyjny obraz przedostanie się już przez siatkę wszystkich rozdziałów” (s. 109). Na szczęście poza byciem fizyczką*, filozofką* czy feministką* jest również znakomitą pisarką* (co świetnie wybrzmiewa w tłumaczeniu Królaka), stopniowo formułując zręby tej „etyko-onto-epistemo-logicznej” filozofii (s. 128).

Punktem wyjście jest dla Barad pytanie o charakter wiedzy naukowej i odniesienie się do dwóch biegunów wytyczających obszar podejmowanych w tym temacie dyskusji. Z jednej strony to realizm i wynikające z jego założeń przeświadczenie, że nasze konceptualizacje świata są zgodne z rzeczywistością empiryczną; z drugiej z kolei konstruktywizm implikujący przeświadczenie, że dysponujemy jedynie stworzonymi przez nas samych modelami rzeczywistości. Jak można się spodziewać, Barad dyskredytuje oba te stanowiska, z których pierwsze obciążone jest grzechem reprezentacjonizmu, drugie zaś relatywizmu. Alternatywą wobec tak zarysowanych opozycji ma być performatywne rozumienie praktyk naukowych, które rozpoznaje, że „wiedza nie bierze się z utrzymywania zdystansowanej pozycji i reprezentowania, ale raczej z bezpośredniego zaangażowania w świat” (s. 75). W tym miejscu Barad najbardziej zbliża się do teorii Judith Butler, od której dystansuje się następnie w rozdziale 5, podkreślając odrębność swojego podejście do performatywności, wynikającą z rozważenia specyfiki naszego ingerowania w świat.

Zasadniczym problemem, który pomaga Barad wyklarować swoje filozoficzne stanowisko, jest pytanie o to, jaki mamy dostęp do rzeczywistości, zarówno w kontekście uprawiania nauki, jak i w ogóle: „w jakim sensie możliwe jest nawiązanie bezpośredniej relacji z ontologią naszego świata” (s. 68). Autorka*, przyklaskując założeniom Donny Haraway i innych przedstawicielek nowego materializmu, zakłada przy tym również, że matter matters, tzn. że wytwarzane przez człowieka znaczenia, także w sensie językowym, są istotowo związane ze światem materialnym; choć dotąd, jak twierdzi, w rozumieniu i argumentowaniu tego związku nie wyszłyśmy poza grę słów (zob. s. 188). Pytanie o specyfikę naszego dostępu do ontologii świata okazuje się zatem obciążone wysoką stawką, ambicją Barad jest bowiem zaproponowanie takiego modelu rzeczywistości, który mógłby działać zarówno w skali makro, jak i w skali mikro; zarówno w szczególe, jak i w szczególe; zarówno w naukach humanistycznych, jak i w fizyce kwantowej.

Dlatego właśnie tak istotną rolę odgrywa w jej wywodzie specyfika fizyki kwantowej. Szukając odpowiedzi na pytanie o nasz dostęp do ontologii świata, Barad sięga do paradoksów unaocznionych przez XX-wieczne eksperymenty w fizyce i do pytań, jakie wymusiły obserwacje skali „nano”. Problem naszego dostępu do rzeczywistości najlepiej obrazuje dokładnie omówiony przez Barad przykład korzystania z mikroskopów (zwłaszcza typu STM), okazuje się bowiem, że tego typu badanie mikroskopowe niewiele ma wspólnego z oglądem, a więcej z ingerowaniem, „skanowaniem powierzchni za pomocą »prądu tunelowego«, który ją »wyczuwa«” (s. 79), dlatego Barad powtarza po części twierdzenia Iana Hackinga z książki „Representing and Intervening”: „To działanie, a nie tylko patrzenie, uczy oglądania przez mikroskop” (s. 78). Aby jeszcze bardziej zdyskredytować model poznania ugruntowany w optycznych metaforach, filozofka* wykorzystuje pojęcie dyfrakcji wprowadzone przez Haraway jako alternatywę wobec pojęcia refleksyjności, które pretenduje do wiernego odwzorowywania rzeczywistości. Barad nie używa go jednak na zasadzie analogii, służy jej ono raczej do rekonceptualizacji myślenia o poznawaniu i podważenia wszelkich metafor bazujących na wymagającym zdystansowania się wobec oglądanego obiektu zmyśle wzroku. Tak właśnie – dosłownie (materialnie) – rozumiana dyfrakcja staje się dla Barad metodologią (zob. rozdz. 2), staje się „produktywnym modelem myślowym dla niereprezentacjonistycznych podejść metodologicznych” (s. 126), a wynikające z niej poznawanie układa się nie tyle w obraz, ile we wzory interferencji.

Najistotniejsze staje się jednak dla Barad podjęcie dwóch problemów wynikających z paradoksalnych odkryć XX-wiecznej fizyki, tj. dualizmu korpuskularno-falowego oraz „mikroskopu Heisenberga” – doświadczenia, na bazie którego niemiecki filozof sformułował słynną teorię nieoznaczoności. Po pierwsze, Barad zwraca uwagę, że teoretycznie paradoksalne zachowanie materii – tj. fakt, że w pewnych eksperymentach przejawia cechy właściwe cząstkom, w innych z kolei zachowuje się, jakby miała budowę falową – wynika nie tyle z właściwości samej materii, ile ze specyfiki dokonywania pomiaru (możemy „mierzyć” albo cząstki, albo fale). Podobny problem dotyczy teorii nieoznaczoności – jak powszechnie wiadomo, nie da się zmierzyć równocześnie pędu i położenia elektronu; kluczowe znaczenie, jak pisze Barad, ma tutaj „nieciągła zmiana pędu elektronu, czyli fakt, że przy próbie określenia jego położenia ulega on zakłóceniu przez foton” (s. 163). Według Heisenberga teoria nieoznaczoności pokazuje nam nasze (tj. ludzkie) ograniczenia epistemologiczne: zakładamy (mówiąc w największym uproszczeniu), że elektron ma obie te własności jednocześnie, nie potrafimy ich jednak jednocześnie wskazać.

To właśnie tutaj na scenę wkracza główny bohater książki Barad – Niels Bohr, „ojciec fizyki kwantowej”, laureat nagrody Nobla przyznanej w 1922 roku za opracowanie modelu atomu. Otóż Bohr wyciąga z doświadczenia Heisenberga inne wnioski niż jego autor. Bohr, mianowicie, niczego nie zakłada, ale stwierdza, że skoro nie możemy znać równocześnie pędu i położenia obiektu atomowego, nie możemy nic orzec na temat ich fizycznej realności. Innymi słowy, zakłócenie staje się dla niego nie wynikiem epistemologicznej niedoskonałości, ale częścią rzeczywistości, skoro nie mamy dostępu do niezależnie istniejących obiektów (tj. rzeczywistości niezakłóconej naszym pomiarem), nie możemy orzekać o tym, że takowe istnieją. Nie oznacza to jednak, że w ogóle nie mamy dostępu do rzeczywistości; przeciwnie: zakłócenie to część rzeczywistości (stąd tak istotne jest dla Barad pojęcie interferencji). Nasz dostęp do rzeczywistości jest ingerencją, tj. nadaniem jej określonego znaczenia (np. fali lub cząstki) w zależności od przyjętego przez nas układu (modelu doświadczenia) wraz z całym oprzyrządowaniem potrzebnym do zaaranżowania tego układu. Cała ta sytuacja: obiekt, oprzyrządowanie i obserwator dokonujący interpretacji jest dla Bohra fenomenem. I to właśnie tak rozumiany fenomen, będący „ontologiczną nierozdzielnością obiektów i urządzeń” (s. 178), staje się dla Barad podstawą jej własnego modelu „zależnej rzeczywistości”, a stanowisko filozoficzne wynikające z przyjęcia takiego modelu nazywa Barad realizmem sprawczym. Splątanie będące istotową cechą rzeczywistości implikuje z kolei inne jeszcze charakterystyczne dla tej filozofii pojęcie, czyli intra-akcję. Jeśli bowiem wszystko jest z konieczności składową jakiegoś fenomenu, relacyjnego działania nie możemy pojmować w kategoriach inter-akcji, ponieważ zakłada ona pierwotną odrębność podmiotów czy przedmiotów, które dopiero wtórnie „interagują”. Barad stawia tymczasem na głowie nasze rozumienie przyczynowości: nie jesteśmy odrębnymi bytami, które wchodzą w relację. Pierwotny jest dla nas stan splątania, dopiero wtórnie, dokonując cięć, wyodrębniamy się – w naszym subiektywnym odczuciu – jako indywidua.

Kluczowe dla rozumienia siebie i świata „cięcia” dokonują się w efekcie specyficznych, „przyczynowych”, intra-akcji, jakimi są różnorakie praktyki materialno-dyskursywne. Przy czym za dyskurs uznaje Barad nie: to-co-powiedziane, ale to, co umożliwia mówienie, tj. umożliwia różnicowanie splątanej rzeczywistości, w wyniku którego powstają znaczenia. Takie rozumienie praktyk dyskursywnych pokazuje ich zbieżność z rolą, jaką Bohr nadał oprzyrządowaniu w dokonywaniu pomiaru: ma ono bowiem decydujący wpływ na znaczenie nadawane pewnym pojęciom poprzez wyłączenie innych (np. albo fala, albo cząstka). Dla Barad pojęcia oraz rzeczy nie mają określonych granic, własności ani znaczeń poza wzajemnymi intra-akcjami (zob. s. 205), stąd już w rozdziale 1 definiuje ono realizm sprawczy jako „odmianę realizmu opartą na ontologii, która nie uznaje za oczywiste istnienia »słów« i »rzeczy«, oraz na epistemologii, która nie podpisuje się pod ideą prawdy jako prawidłowej korespondencji między nimi” (s. 84, 85). To różnice materializują znaczenie – z założenia tego wynika jeszcze jedna, charakterystyczna dla tej filozofii kategoria: pojęcie umaterioznaczeniowienia, które jest „dynamicznym artykułowaniem/konfigurowaniem świata” (s. 210) polegającym na różnicowaniu.

Najważniejszy wkład Karen Barad we współczesną teorię i filozofię przejawia się moim zdaniem w przekonującym wyłożeniu przeświadczenia, że jesteśmy częścią kłączowatej plątaniny materialnoznaczeniowych procesów i niezależnie od tego, jak będzie przebiegał nasz subiektywnie odczuwany proces indywiduacji, pozostajemy istotowo połączeni z materioznaczeniowymi procesami. Wiąże się z tym konieczność przeformułowania naszego rozumienia obiektywności, które – skoro nie może oznaczać tworzenia reprezentacji wolnych od przekształceń – wymaga „brania odpowiedzialności za konkretne materializacje, których jesteśmy częścią” (s. 129). Z założenia tego wynika radykalny projekt etyczny, który Barad rozwija i ukonkretnia w dalszej części, a który w Polsce podjęła i rozwinęła Monika Rogowska-Stangret w esejach „Być ze świata” (Rogowska-Stangret 2021). Mimo że książka Barad ma już 17 lat, wciąż wywiera duży wpływ na przekształcenia, jakie dokonują się we współczesnej humanistyce. Zaproponowany przez fizyczkę-filozofkę* punkt widzenia jest na tyle nieintuicyjny, że przyswojenie płynących z niego wniosków, zmiana sposobów konceptualizowania prymarnych zależności i relacji, a w konsekwencji transformacja praktyk badawczych, społecznych i politycznych z pewnością potrzebuje dużo więcej czasu. Ten filozoficzny projekt – zgodnie z logiką jego założeń – jest ponadto dynamiczny: wymaga doprecyzowań, adaptacji i wchodzenia w transformacyjne, intra-akcyjne dialogi. Wciąż pozostaje zatem wiele spraw i działań, które warto w jego kontekście przemyśleć.

LITERATURA:

„Feministyczne nowe materializmy: usytuowane kartografie”. Red. O. Cielemęcka, M. Rogowska-Stangret. Lublin 2018.

Kowalcze M.: „Czytanie dyfrakcyjne”. „Teksty Drugie” 2023, nr 3.

Mroczkowski B.: „Schizofreniczna materia. O produkcji ciał, pojęć i podmiotowości”. „Praktyka teoretyczna” 2017, nr 3.

Stangret-Rogowska M.: „Być ze świata. Cztery eseje o etyce posthumanistycznej”. Gdańsk 2021.
Karen Barad: „Spotkanie z wszechświatem w pół drogi. Fizyka kwantowa a splątanie materii ze znaczeniem”. Przeł. Sławomir Królak. Wydawnictwo WBPiCAK. Poznań 2024 [seria: Humanistyka Środowiskowa, t. 4].

„artPAPIER” objął serię patronatem medialnym.